Love

Love

wtorek, 18 listopada 2014

Co się dzieje? Usunąć? Czy Zostawić? Oto jest pytanie?

Zastanawia mnie co się dzieję dlaczego nie piszecie czy się wam to podoba czy też nie. Nie rozumiem (a raczej domyślam się dlaczego tak się dzieje : ( widoczne nie podoba wam się moje pisanie) zostawić po sobie ślad to nic nie kosztuje a mnie motywuje : ). Więc decyzja należy do was! !!!!! Czy jesteście ze mną czy opuściliście mnie: (:(:(:(:( .........

sobota, 15 listopada 2014

Aaaaa mamy bloga

Tu macie link do mojego drugiego bloga pt. Zakazana milosc leona y violkiAtu linkhttp://prohibialeonettaamor.blogspot.com
Serdecznie zapraszamy!!!! Jest juz nowy rozdzial do nowego opowiadania

piątek, 14 listopada 2014

One Shot~ Miłość która nie powinna się zrodzić part 1

Historia ta opowiadania o losach połączonych ludzi  przez jedną osobę. Ale czy rzeczywiście oni będą mogli się spokojnie porozumieć,znaleść wspólną nić. Mieszkać razem pod jednym dachem? Więc zatem wrócimy do początku tej histori
Violetta Castillo jest 25letnią cudowną,kochająca,prostą dziewczyną. Mieszka razem z swoimi rodzicami, żyją skromnie pomaga im finansowo pracując jako kwiaciarka na ulicy. Sprzedaję zakochanym piękne bukiety przeróżnych kwiatów. Tego dnia jak zawsze stała, pod swoją butką w odali ujrzała siedzącego mężczyznę na murku. Zobaczyła w jego twarzy smutek, postanowiła podejść do mężczyzny.
*Violetta*
-Kwiaty piękne kwiaty, może kupi pan kwiaty? Dlaczego jest pan taki smutny? Świat jest taki piękny- mówiła dalej dziewczyna
Mężczyzna podniósł głowę, ujrzał promienny uśmiech szatynki. Jej piękne oczy, uśmiech, delikatność. Był bardzo nią zauroczony
-Poproszę wszystkie kwiaty. Ale pod warunkiem że przyjmie pani je- powiedział mężczyzna
Jestem Andres Verdas aty
-Violetta Castillo bardzo mi miło pana poznać. Przepraszam Andres.
Andres zaprosił szatynke na kawę. Przyniej wszystko stanęło w miejscu. Czuł że dla niej może walczyć dalej z chorobą, lecz nie wspomniał jej otej sprawie. Violetta powoli się zakochała w starszym mężczyźnie, trochę jej rodzice byli przeciwko temu związkowi.
*Violetta*
-Tato ja go kocham i on mnie kocha jestem szczęśliwa
*German*
-Córciu, ale on jest starszy mógł być twoim ojcem. Może ma rodzinę, dzieci jak to będzie wyglądało. Kochanie chcę dla ciebie jak najlepiej
Wtym czasie w firmie Andres poprosił swego dobrego przyjaciela o prośbę
*Andres*
-Guzman, wyjeżdżam na trzy miesiące. Proszę przechowaj te dokumenty, będziesz mógł je otworzyć po trzech miesiącach. Nie wcześniej pamiętaj otym. Dobrze pracowało mi się z tobą przyjacielu.
*Guzman*
- Rozmawiasz ze mną tak jak byś się żegnał ze mna. Wież zawsze możesz na mnie liczyć, ta koperta będzie bezpieczna umnie. Andres informowałeś swoją rodzinę że wyjeżdzasz w podróż
- Nie i proszę nic im nie mów. Oni czekają tylko na moje pieniądze- odparł Verdas
Violetta i Andres pobrali się w urzędzie stanu cywilnego. Jako prezentem ślubnym była podróż do Europy, Stanów Zjednoczonych. Zwiedzali najpiękniejsze miejsca, Andres ciągle obdarowywał swoją piękną żonę prezentami. Szatynka była skrępowana, bo nie chciała aby mąż jej to wszystko kupował
Europa
*Violetta*
-Kochanie nie musisz mi tego kupować
*Andres*
-Muszę jesteś moją żona. Tak żoną Andresa Verdasa jestem bardzo szczęśliwy że cię spodkałem. Kocham cię
Buenos Ares
Leon Verdas wraz z matką przyjechał do miasta ,tu znalazł pracę jako dziennikarz
*Leon*
-Nareszcie mamo już niedługo zajmiesz odpowiednie miejsce. Które dawno powinno ci się należyć
*Veronica*
-Synku po co tu przyjechaliśmy, dobrze było nam w naszym miasteczku. Atu są przykre wspomnienia, chcesz się spotkać z ojcem
-Tak mamo, chcę spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć co o nim myślę. Mamo obiecał ci że cię poślubi- krzyknął Leon
Trzy miesiace później. ...
Rodzina Verdasów dowiedzała się że Andres się ożenił i dzisiejszego wieczoru poznają jego wybrankę. W willi rozpętała się burza, wszyscy byli oburzeni tym co uczynił Andres. Wiedzieli że teraz wszystko przeszło im koło nosa,cały majątek Verdasa imperium wydawnictwa Vardas
*Violetta*
-Kochanie a jak im się nie spodobam. Albo mnie nie zaakceptują
*Andres*
-Będą musieli bo jesteś teraz panią Verdas, moją żona i spadkobiorczynia całego mojego majątku
-Nie kochanie będziemy razem iść przez życie- powiedziała Viola całując męża w policzek
*Diego*
-Ato nam braciszek sprawił niespodziankę, ciekawie jaka jest ta moja bratowa?
*Fran*
-Zaraz ją poznamy, pewnie jakaś szara myszka
Cisza przestańcie otym rozmawiać pewnie ta wyrafinowana kobieta go omotała- krzyknęła Roberta
Violetta i Andres dojechali pod ogromny dom. Wysiedli z niego trzymając się za ręce.
Gdy weszli na schody, mężczyzna złapał się za klatkę piersiową. Poczuł silny ból padając na marmurowe schody. Szatynka nie wiedziała co się dzieje
- Andres, Andres kochanie co się ci stało. Proszę odezwij się, pomocy. Niech ktoś mi pomoże- wolała dziewczyna
-Proszę pani on nie żyje. Odszedł nic nie można zrobić- powiedział kierowca
Violetta nie wiedziała co ma zrobić, gdzie pójść. Zaczęła dobijać się do drzwi. Otworzyła jej gospodyni
-Pani do kogo? Kim pani jest?
-Jestem Violetta, Violetta Cos. . Verdas. Jestem żona Andresa- powiedziała Violetta
Wszyscy zwrócili uwagę w stronę dziewczyny
*Diego*
-No braciszku, ale piękna i młodą mam bratowa
-To jeszcze dziecko, tak jak myślałam szara myszka z ulicy- odparła Fran
*Roberta*
-Gdzie Andres, dlaczego nie przyszedł z tobą. Jest na zewnątrz, poproś go. Dlaczego nic nie mówisz, mów wreszcie! *Violetta*
-Andres nie żyje, umarł Andres nie żyje.
-Nie synku, Andres mój syn to nie może być prawda
Wszyscy wbiegli na zewnątrz, natomiast zagubiona  szatynka stała na środku salonu. Nie wiedziała co ma robić, gdzie iść. Wybiegła z tego domu, nie ważne gdzie biegła. Poprostu chciała być jak naj dalej od tego wszystkiego co się wydarzyło. Wkońcu się zatrzymała usiadła na trawniku rozpaczliwie płacząc.
*Violetta*
-Dlaczego, to się stało to nie możliwe. Mój świat się zawalił. Chce umrzeć nie mam poco żyć.
*Leon*
-Chciałbym rozmawiać z panem Andresem Verdasem. Może pani go poprosić
-Pan Andres Verdas nie żyje, -powiedziała płacząc gospodyni
*Leon*
-Wkońcu mamo nasz los się odmieni, wszystko będzie tak jak trzeba odzyskam to co nam się należy- powiedział wychodząc z butki telefonicznej.
Szatyn zobaczył jak jakąś młoda kobieta traci przytomność. Podbiegł do niej
Nagle dziewczyna straciła przytomność
-Proszę pani wszystko wporzatku. Słyszy mnie pani- wolał Leon
*Violetta*
-Andres to ty, myślałam że cię straciłam
-Chyba mnie pani myli z kimś. Jestem Leon musiała się pani uderzyć w głowę. Może zawiozę panią do szpitala- zapytał Leon
-Nie dziękuję. Ja poprostu straciłam wszystko co miałam, dziś umarło mi serce. Przepraszam i dziękuję za pomoc.
Kobieta wróciła do rodziców, tam opowiedziała co się wydarzyło. Ciągle płakała nic nie mogło jej uśmieszyć bólu. To trwało kilka dni, dziś jest pogrzeb Andresa całą rodzina się pożegnała. Tylko Violetta stała na samym końcu, nie chciała by ktoś ją przegonił.  Gdy wszyscy opuściły cmentarz, ta podeszła pod grobowiec swego męża. Chciała być z mnim sama, chciała się pożegnać
*Veronica*
-Leon chodźmy pójdziemy na cmentarz, do Andresa. Chcę się pożegnać z nim. To samo ty też powinieneś uczynić. Synku musisz mu wybaczyć
*Leon*
-Mamo pójdę tylko dla ciebie, nie dla niego. On nie jest tego wart, zniszczył nam życie. Robię to dla ciebie.

Miesiąc później. ....
Młoda kobieta nadal nie może dojść do siebie po tym co wydarzyło się w jej zyciu. Dziś odwiedzić ma ją przyjaciel a zarazem adwokat Andresa Guzman.
Pani Violetta Verdas?
-Tak to ja, czym mogę pomóc
-Nareszcie znalazłem panią. Jestem adwokatem Andresa Verdasa, pani męża . Zostawił on testament. Proszę przyjść jutro do domu Andresa zostanie tam on odczytany- rzekł adwokat
-Nie nigdzie nie będę szła, mnie to nie dotyczy. -powiedziała szatynka
Proszę nie odmawiać Andres wyznaczył tylko dwoje spadkobierców. Panią i swego syna Leona.
*Violetta*
-Ale jak to Andres miał syna?
Dom Leona
*Leon*
-Przecież obiecał że ożeni się z moją matką, a on ja oszukał żeniąc się z inną kobietą .
Violettą Verdas jesteś moim wrogiem, nie nawidzę cię.
*Veronica*
-To nie możliwe że Andres się ożenił. Przecież obiecał mi, obiecał. .........
Tak zaczyna się ta historia mam nadzieję że przypadnie wam do gustu, będzie składała się z trzech może czterech części. To opowiadanie jest wzorowane na pewnej telenoweli która kiedyś oglądałam. Poprostu chciałam przestawić ją w nowej wersji. Czekam na opinię czy się podoba, być może następna będzie w sobotę zobaczymy. Do miłego Aga Verdas- Deyvis

Witajcie kochani, wiem że długo mnie nie było tu

Przepraszam was, że dawno już nie pisałam. Lecz nie miałam ochoty, ani weny na pisanie opowiadania. Dziś przychodzę do was z One Shotem na przeprosiny!!!!!'. Dziś wieczorem zostanie on dodany, mam nadzieję że się będzie podobał. Chyba będą dwie części, a może i trzy to zależy czy przypadnie on wam do gustu. Liczę że tak, bo mi osobiście się bardzo podoba i nawet kilka uroniłam kilka łez. Co do drugiego bloga też coś tam dodam rozdział, one shot tego jeszcze niewiem. Nie wiem czy ktoś czeka na moje pisanie, jeśli JESTEŚ I CZEKASZ NA OPOWIADANIE ZOSTAW PO SOBIE" CZEKAM "
Aga Verdas- Deyvis