Love

Love

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział28-Zabiłeś go, to twoja wina Diego




*Leon*
-Zadzwoniła do mnie violetta mówiąc przez łzy,że on odszedł,umarł niema go już.W pierwszej chwili niewiedziałem o co się rozchodzi.Potem zrozumiałem,że muszę ją szybko odnaleść,ona mnie potrzebuje.Mojego wsparcia i pocieszenia a przedewszystkim jest w ciąży,i niewolno się jej denerwować.
Po chwili do domu weszła zapłakana Violetta wyglądała okropnie,niemogła już wydobywać łez.Leon podszedł o nic nie pytał tylko ją mocno przytulił do swego ciała.
*Violetta*
-Mój tata nieżyje,rozumiesz poświęcił swoje życie by mnie uratować,a teraz niema go.
*Leon*
-Jest tu w twojm sercu ,kochanie zawsze tam będzie.Kiedy tylko będziesz go potrzebowała,pomyślisz o nim.Wiem że bardzo go kochałaś i kochasz , choć zaparzę ci melisy.Położysz się bo w twoim stanie niewolno ci się tak stresować to może zaszkodzić naszym maluchom.
*Violetta*
-Dobrze kochanie,ale położysz się zemną bo niechce być sama
-Jak bym niemógł tego zrobic,oczywiście że tak kochanie-powiedział Leon
Po jakimś czasie zadzwoniła komórka Violetty
*Leon*
-Słucham,tak Fran German nieżyje .Uratował Violecie życie
-A ona jak się czuje?-zapytała się Fran
-A jak myślisz źle nawet bardzo wiesz bardzo się o nią boje-powiedział Leon
-Mogę do niej przyjechać?
-Teraz zasneła a niechcę jej znowu budzić.Fran możesz jutro przyjechać z rana.Bo ja muszę załatwić formalność związane z pogrzebem-rzekł szatyn
-Leon niema problemu,Marco zajmię się Pablitem a ja Violetto możecie na nas liczyć-odpowiedziała włoszka
-Dziekuje i do jutra ,pa Fran-Leon porzegnał się z przyjaciółką

*Marco*
-Dlaczego życie jest tak do bani.Co ona takiego zrobiła że zawsze ma pod wiatr?Czy nigdy nie zazna szczęścia
*Fran*
-Bardzo jest mi żal Violi ona niezasługuje na taki los.German jaki był to był ale to jej ojciec,teraz niema nikogo prócz Leona i nas wszystkich.Musimy ją wspierać w tych trudnych chwilach
Leon wszysko pozałatwiał z całą uroczystością pogrzebową.Odbędzie się jutro po południu .Violetta od śmierci ojca zmieniła się ten cały ból w niej nadal był
Dzień pogrzebu...........
*Violetta*
-Leon powiedz mi że to tylko zły sen i zaraz się zniego obudzę.Że to tylko moja wyobraźnia i tych wszystkich  zgromadzonych ludzi tu niema.Zauważyłam jak podchodzi do mnie Diego
*Diego*
-O widzę że tatuś nie uważał na pasach.Ciekawie gdzie miał głowę,pewnie był bardzo zajęty swą córczką.Moje kondolencje Violetto może po tym całym pogrzebie porozmawiamy o firmie Germana
*Violetta*
-Co ,takiego mówisz ty słyszysz to.To twoja wina Diego to ty z swoim ojcem zabiliście go.Rozumiesz ty zapłacisz mi zato
*Diego*
-Leonku zchamuj swoją piękną żoneczkę,bo inaczej ja to zrobię.A ty kochanie niemasz dowodów na mnie i nie oskarżaj mnie.Rozumież piękna
*Leon*
-Łapy precz od mojej żony Domigez a dowody to znajde na ciebie i twojego ojca.A co do firmy t zapomnij bo teraz właścicielami jesteśmy my z Violettą.
-Jeszcze mnie popamiętacie nie wiecie do czego jestem zdolny-powiedział wściekły Diego
*Violetta*
-Kochanie ja wiem że Diego maczał wtym wypadku palce.Tylko niemam konkretnych dowodów na niego.Ale tata powiedział coś takiego dziwnego że powinnam uważać na Domigezów
*Leon*
-Niemartw się obronię cie i nasze kochane dzieciaczki.Jak ja was kocham jestecie dla mnie całym życiem

Powodzenia szóstoklasiści

Jak wiecie jutro szóstoklasiści piszą swój pierwszy egzamin.Ja już takich kilka napisałam i bardzo dobrze wiem jaki jest to stres.Dlatego niemusicie się bać napewno go świetnie napiszecie.Wszystko pójdzie jak po maśle.A ja za was będe trzymała kciuki i będę was wspierać duchowo ,powodzenia moje kochane msiaczki
Wasza Aguś Verdas

sobota, 29 marca 2014

One Part Wyścig do serca drugiej osoby

Jak,myślicie czy dziewczyna może uczestniczyć w typowo męskich sportach takich jak wyścigi samochodowe czy motocross.Tak bo to przecież są męskie sporty ,ale nie dla pewnej młodej dwudziestoletniej szatynki.Violetta bo tak ma na imie ta piękność uwielbia się ścigać w nielegalnych wyścigach samochodwych.Prowadzi ona podwójne życie za dnia jest wzorową córką swego tatusia,a nocą staje niezwyciężoną i nieustraszoną zawodniczką ,która niczego sie nieobawia.Gdy siada za kierownicą czuje się wyzowolona.Tak też było pewnej ciemnej nocy,noc jak zawsze miała przynieść jej wygraną.Tłum zebrał się wokół ulicy ,gdzie owa Violetta Castillo ma się sicigać.Wszyscy skandowali jej imię Violetta,Violetta,Violetta.
-Viol uważaj na siebie powiedział do niej jej przyjaciel Marco,on jak jedyny wiedział o drugim życiu dziewczyny
-Będe pamiętać,co ja bym bez cie zrobiła pewnie zginełam bym-powiedziała sabjąc do samochodu szatynka
Pochwili wszyscy zawodnicy usłyszeli nawoływanie przez sędziego.
-Na miejsca gotowi start-krzykną
Violetta ruszyła z piskiem opon,zaczeła zmieniać biegi 1-2-3-4-5 gdy samochód osiągał odpowiednią prędkość200km załączyła nitro.Jej czerwona corwetta zaczeła mknąć jak błyskawica.W luserka widziała mijające samochody ,na ostatniej prostej prowadziła lecz tuż obok ukazało się jej czarne ferrari.Dziewczyna spojrzała w bok za kierownicą siedział młody mężczyzna Leon który tak jak Violetta miał we krwi starowanie w wyścigach samochodowych,nie interesował on jej .Dla niej liczyła się tylko wygrana i udowodnienie wszystkim chłopakom że dziewczyny też mogą się się ścigać
Gdy juz oboje wychodzili na prostą,w pewnym momencie w samochodzie dziewczyny coś zaczeło szwankować.
-Marco,co się dzieje nie mam hamulcy pewnie przewód mi pękł podczas tego ostrego zakrętu-powiedziała Violetta
-Damy rady,jesteś świetnym kierowco Viola niemartw się.Pamiętaj ,gdy już bedziesz widziała metę zredukuj biegi,a napewno wygrasz-odpowiedział przyjaciel
Zastosowała się do wskazówek ,przyjaciela widząc już mete wykonała jego polecenia.Pierwszy raz w histori tego wyścigu mamy dwóch zwyciężców powiedział komentator.
Drzwi otworzyły się ,wysiadła z nich Violetta postanowiła przyjżeć się dokładniej owemu zwyciężcy.
-Moje gratulacje,pierwszy raz ktoś ze mną wygrał.-powiedziała sztynka
-Dziękuje,wiesz ja kocham te adrenaline która krąży w moich żyłach.Jestem Leon Verdas -rzekł chłopak
-Violetta Castillo,to mamy wspólne zainteresowania.Fajnie się gadało ,może jeszcze kiedy się znów zobaczymy-powiedziała Violetta
-Może,moja piękna nieznajoma ,się zobaczymy lub sprawdzimy swe umiejętności
Violetta przyglądała się na Leona,pierwszy raz w życiu ktoś zawrócił jej w głowie.Nie ty niemożesz myśleć o chłopakach.Z tych zamyśleś wyrwał ją głos przyjaciela.
-Violetta wiedziałem że dasz radę jesteś niepokonana i najlepsza na całym świecie-rzekł Marco
-Tak,ale jest jedna osoba ,z którą moge przegrać Leon Verdas.Tak on jest jedymym zawodnikiem z którym mogę się ścigać,on jest taki boski-powiedziała szatynka
-Taki,boski Viola czy on przypadkiem niewpadł do twego serca?-zapytał się brunet
-Nie ależ co ci do głowy przychodzi.Niby ja i on! Nigdy w życiu!Marco
-Dobra,ale ja tam swoje wiem.Skączony temat zbierajmy się do domu ,bo jutro musisz być firmie taty.Pamiętasz?-powiedział Marco
-Racja,zapomniałam dziękuje ci co bym bez ciebie zrobiła
Dziewczyna wróciła,do swojego domu weszła pocichu do kuchni.Tak by jej nikt nie usłyszał.Niestety gdy już była w środku,zapaliło się swiatło.A w progu stał,jej ojcec z wyrazem smutku ,oszukania
-Gdzie się włuczyłaś pół nocy Violetta,myślałaś że się niedowiem czy jak.Jesteś kobietą i moją córką powinnaś zachowywać się jak dama.A nie jak jakiś chuligan czy szalony kierowca.Tak dalej niebedzie od jutra zaczynasz pracę w naszej firmie.A po miesiącu wysyłam cię do Stanów do mojej siostry.Rozumiesz a teraz idź już spać,bo rano musisz być w biurze-powiedział German
-Tato,niemożesz mi tego zabronić jestem świetnym kierowcą i chcę się ścigać zawodowo jako zawodowy kierowca rajdowy.A nie siedzieć za biurkiem i przeglądać stosy dokumentów.-rzekła zapłkana dziewczyna
Trzasneła drzwiami ,płacząc wbiegła do swego pokoju,tam rzuciła się na łóżko.Płakała jak małe dziecko to pierwszy raz jej się zdarzyło nigdy dotąd niemiała powodów do płaczu.Zasneła niepodziewanie
Chłopak wrócił do swego domu,całą droge myślał o Castillo bardzo mu zaimponowała i spodobała nie tylko że znim wygrała,lecz miała w sobie to coś.Niebył w stanie tego opisać wiedział że ona jeszcze stanie na jego drodze bardzo tego chciał.Gdy tak oniej myślał zasną udając się do krainy snów.
Następnego ranka Violetta wstała jak niby nic,zeszłą na dół gdzie w jadalni był jej ojciec.Niezrwacała uwagi zrobiła sobie szybko śniadanie .Powiedziała tylko że widzimy się w biurze .Zaczeła iść w stronę samochodu ,zapieła pasy,przekręciła kluczyk w stacyjce ruszyła z piskiem opon.Po dwudziestu minutach podjechała pod wieżowiec grupy Castillo.Tak dzisiaj zaczyna tu pracę ,pracę któreej nienawidzi.Czekała w gabinecie prezesa.Otwrzyły się drzwi spojrzała ku nim ,to co tam ujrzała zgubiło ją z traktu.Jedynie co powiedziała to ty
-Leon ale jak co ty tu robisz?-zapytała zaskoczona dziewczyna
-Będe tu pracował jak wspólnik twego ojca-odparł Leon
-To twoja sprawka,to ty mnie zdradziłeś,wystawiłeś mnie -krzyczała dziewczyna
-O co ci chodzi Violetto,ja nikogo niezdradziłem co się stało powiedz-zapytał się zaskoczony chłopak
-Mój ojciec wie że się ścigam w tych ulicznych zawodach.Postanowił że za miesiąc wyśle mnie do Ameryki
-Ale dlaczego,przecież jesteś bardzo dobrym kierowcą i byś mogła to robić zawodowo a nie jak do tej pory jako amator.-mówił szatyn
Otworzyły się drzwi gabinetu,do środka wszedł prezes za zarazem ojciec dziewczyny.
-O widzę że już się poznaliście mam nadzieje że głów sobie nie pourywacie.
Violetta opuściła gabinet zostawiając obu mężczyzny samych ,udała się do swego gabinetu gdzie miała zacząć pracować.W głowie niemiała czasu na pracę tylko myśli cały czas zawracał jej Leon Verdas wspólnik ,kierowca i kto tam jeszcze wie
German zaczął rozmowę z Leonem
-I jak podoba ci się w firmie,mam nadzieje że z moją córką niebędziesz miał jakiś zatargów.Ona jest taka niezależna i zachowuje się jak chłopak-powiedział ojciec
-Dlaczego tak pan uważa,powinien pan wspierać swoją córkę we wszystkim c o robi.Jeżeli chce spełniać swe marzenia to powinien pan być przyniej na każdym kroku,ale to jest moje zdanie.A co pan zrobi ,to już pańska wola-powiedział Leon
Kilka dni później........
Słońce świeciło wysoko na niebieskim niebie,szatynka wygrzewała się na plaży ,niemyślała co się satnie za trzy tygodnie,że będzie musiała się żegnać z Buenos Ares ,że opuści swych przyjaciół ale naj bardziej było jej  żal samochodu ,zapachu benzyny i dzwięk silnika .Nagle coś a raczej ktoś zasłonił jej promienie słoneczka.Podniosła głowę ,to był on szatyn o szafirowych oczach .
-Witaj Violu co dzisiaj nie wpracy tylko się ogrzewasz na słońcu,Chciałbym do ciebie dołączyć jeśli można-powiedział
-Jak,chcesz to zapraszam dotrzymasz mi towarzystwa.-rzekła szatynka
Na początku ich rozmowa była bardzo drętwa dopiero później gdy lepiej się poznali zrozumieli jak wiele rzeczy ich łączy.Stali się bardzo dobrymi kompanami ,przez ten czas śmiali się,poprostu bardzo dobrze spędzili ze sobą czas.Rozumieli się bez słowa.W pewnym momecie Leon zapytał się Violetty dlaczego nie zapisze się do wyścigów samochodowych za tydzień będą organizowane eliminacje tylko dwóch najlepszych kierowców przejdzie do głównego etapu.-powiedział Leon
-Sama niewiem ,ja bym bardzo chciała ale jeszcze jest mój kochany tatuś,nigdy się nie zgodzi na taki wyścig-odparła szatynka
-Ale jesteś dorosła i sama decydujesz o swym życiu,musisz uwierzyć w swoje marzenia.Odkąd cię poznałem zobaczyłem w oczach te iskierki zwycięztwa.Dziewczyno ty masz to we krwi, i musisz to robić nie jesteś stworzona do pracy w biurze.Lecz do zapachu benzyny,warkotu silnika i tej adrenaliny.To twoje życie Viola nie wolno ci tą szanse zmarnować -rzekł Leon
Violetta gdy wróciła do domu cały czas myślała nad słowami Leona ,może ma racje i jest to jedyna szansa na udowodnienie ojcu że może osiągnąć wielki sukces.Postanowiła zadzwońci do swego najlepszego przyjaciela zapytawsz o jakąś rade co ma zrobić
-Marco co ja mam zrobić zgodzzić się i zostać kimś czy też zostać i stać się kurą domową i być zależnym od facetów-zapytała się dziewczyna
-Mam szczerze odpowiedzieć-zapytał się chłopak
-Tak,szczerość aż do bólu-odpowiedziała szatynka
-To powinnaś się zgodzić,jesteś świetną zawodniczką i jestem pewien tego że wygrasz ten cały wyścig a w ten sposób udowodnisz że Wszystko jest możliwe tylko musimy tego chcieć-uwież mi prawdę mówie Viola
-A przygotujesz mnie do tego bo mamy tylko tydzień,a jeszcze przygotowanie samochodu ,Marco niezdążymy-rzekła Castillo
-Oj moje kochanie niezna swego przyjaciela.Jesteśmy zgranym teeimem.Niech każdy lepiej zmyka od jutra zabieramy się ostro do pracy
Tak się stało Violetta zaczeła trenować do eliminacji wyścigowych.Marco i Leon kryli przyjaciółkę przed Germanem.Tylko poto by Violetta mogła się skupić na zawodach.Powolutku zbliżał się tem dzień ,dzień w którym wszystko stanie się prawdziwe,


Jak podoba się niewiem czy mam dodać drugą cześć bo otuż musi być jeszcze wyścig ale podczas tego wyścigu stanie się coś co odmieni Losy owych bochaterów.

mam pewien pomysł

 Na samym początku dziekuje za wszystkie odwiedziny i wyśletlenia miło przeglądać statystyki Dziękuje wam kochaniMam takiego pomysła żeby dołoczyć do tego bloga opowiadań o pamiętnikach wampirów ,tak mam na nich fioła i to wielkiego .Jestem członkiem kilkunastu grup fanów Vampire Diares a na fb moim znajomym jest Ian somerhalder.Też mnie to z szokowało że taki aktor wysokiej sławy przyją moje zaproszenie to dzięki moje przyjaciółce która pracuje przy produkcji tego serialu ,i tak jakoś mnie zmotywowało to tego napisania postu.Jak myślicie czy by był to dobry pomysł a dzisiaj dodam rozdział28 wieczorkiem lub jutro rano,P.s czekam na komentarze i wasze pomysły

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział27-On odszedł ,wiecej go nie zobacze

*Violetta*
-Wyszłam z domu rano,gdy jeszcze Leon spał musiałam załatwić pewną sprawe z ziązaną z mym ojcem.Tak dalej nie może być,by on wybierał za nas co jest dobre a co nie.Wiem że to mój tata i jest jedynym krewnym jakiego mam,ale muszę oderwać się od niego i rozpocząć własne życie u boku mego męża i bliźniaków.Napisałam mu smesa że czekam na niego koło parku,w takiej kafejce.Dobrze że Leonek,jeszcze spał bo inaczej by mnie nie póścił.Zostawiłam mu wiadomość na lodówce że idę do Fran.
*German*
-Dostałem wiadomość od Violetty że się chce zemną spodkać,rozumie jej obawy.I to że mi nie ufa,ale tak już postanowiłem.Od samego rana miałem takie dziwne uczucie jak by miało coś się złego stać.Tylko niewiem co to jest.Widziałem już w odali Violettę całkowicie przypominała swoją matkę,te same oczy i włosy ,figura.Naprawde wyrosła na przepiękną kobiete.
-Witaj ,tato jak się masz-zapytała szatynka
-Dobrze,dziecko a ty jak ,twoja ciąża -zapytał się German
-Wszysko jest dobrze,tato nie otym chciałam z tobą porozmawiać.Dlaczego mieszasz się w moje życie ,i jeszcze wciągasz w to mego męża-powiedziała dziewczyna
*German*
-To nie tak córciu ja niechce ingerować czy też spiskować za twoimi plecami.Poprosiłem Leona o spodkanie wcelu przekazania wam praw do naszej firmy.To jest twoje dziedzictwo ,cały ten majątek należy do ciebie ,Leona a w dalekiej przyszłości do moich wnuków.Robiłem straszne rzeczy,których się teraz wsydzę i jak bym mógł to bym cofną czas.Wiem że niezmienię tego w ciągu paru dni ,ale prosze cie o czas.Może z czasem przekonacie się do mnie
*Violetta*
-Robiłeś,straszne rzeczy wiem otym.To że chciałeś mnie zmusić do małżnistwa ,wiem.Czy ci wybaczę ,wybaczyłam ci już dawno.Chcesz ,przekazać nam tą firmę dobrze ale na naszych warunkach niebędziesz interniował w nasze sprawy.Dlamie byłeś i jesteś moim ojcem,co to by było za życie by niebyło jakiś konfliktów w rodzinie.Tylko musisz mi dać trochę czasu żebym się przekonała do tego wszystkiego
-Jesteś taka podobna do swej matki,gdyby żyła była by z ciebie bardzo dumna.Jesteś jej wielką chlubą-odparł ojciec
-Nigdy mi tego niemówiłeś,jaka ona była-zapytała Violetta
-Naj cudowniejszą osobą na świecie,gdy ją poznałem moje życie się zmieniło o 180stopni.Teraz widze jej kopię jestś tak podobna do mniej.Zawszę bedę z ciebie dumny Violetto.A niedługo sama zostaniesz matką,zobaczysz jakie to cudowne uczucie-rzekł German

Dom Leonetty...................
*Leon*
-Obudziłem się,chciałem pocałować moją żone.Zamiast żony pocałowałem poduszkę ,wstałem z łóżka udałem się na dół myśląc że jest w kuchni.Zastałem tam tylko kartkę że poszła do Fran
Tylko dlaczego mie nie obudziła ,poszedłbym z nią bo mam sprawę do mego kumpla.Nastawiłem wodę na kawe ,w radiu leciała jakaś muzyka.Z powrotem poszłem do sypialni by się przebrać.Jak już się przebrałem usłyszałem gwizdek od czajnika.Zaparzyłem kawę ,już miałem pić gdzie zadzwonił dzwonek do drzwi.Cholera kogo tak rano niesie-powiedziałem do siebie
-Cześć ,Leon jest Violetta-powiedziała włoszka
-Yyyy niema przecież,poszła do ciebie zostawiła nawet kartkę -odparł Leon
-Dziwne niebyło jej umnie,raczej mieliśmy się spodkac tu w domu-powiedziała pzyjaciółka
*Fran*
-Trochę zdziwiło mnie że Violetta okłamała Leona,ciekwie gdzie się ona podziewa.Pożegnałam się z przyjacielem ,udając się do swego domu

Kawiarnia.........
*Violetta*
-Tato będę sie juz zbierać,bo niechce by Leon zauważył że go okłamałam,dziekuje ci że wszystko mi opowiedziałeś o mamie.A teraz muszę już lecieć
*German*
-Widziałem jak Violetta kierowała się w kierunku przejścia dla pieszych,gdy już miała wchodzić na pasy.zauważyłem jak czarny samochód jedzie rozpędzony w kierunku mojej córki.Nieczekałem dalej tylko ją zepchnąłem z jezdni.Niestety rozpędzony samochód uderzył we mnie poczułem tylko ślne uderzenie.
*Violetta*
-Niewiedziałam co się dzieje ,to tak szybko się działo.Dopiero po chwili zrozumiałam że mój tata uratował mnie przed tym samochodem.Leżał w kałuży krwi wokół zebrał się tłum ludzi
-Tato,tato,tausiu o mój boże tato słyszysz mnie.Proszę otwórz oczy,wszystko będie dobrze zobaczysz już jedzie pogotowie.Niech ktoś wezwie pogotowie prosze!!!!!-krzyczała Violetta
*German*
-Już dobrze kochanie,już dobrze niemartw się o mnie.Nie wolno ci sie denerwować.Zobaczysz jeszcze razem bedziemy się z tego śmiać.(Kaszel )
*Violetta*
-Nic niemów zaraz będzie tu lekarz pomoze ci,dlaczego to zrobiłeś.Gdyby nie ty to jabym tu leżała
-I zrobił bym to jeszcze raz.Kochanie jestem wstanie odać za ciebie życie bo jesteś moim skarbem.Niemartw się omnie ja wiem że niegługo połącze się z twoją mama..Violetto musisz poznać prawdę całą prawde-rzekł ojciec
-Nie teraz tatusiu,nie teraz powiesz mi jak wyzdrowiejesz,musisz dla swoich wnuków.Rozumiesz tatusiu-mówiła przez łzy Violetta
-Będę podwójnym dziadkiem,cieszę się bardzo skarbie,ale teraz posłuchaj uważnie.Musisz uważać na Diega i jego ojca ,jestem tego pewien że ten samochód to ich sprawka.Ale teraz to jest mniej istotne.Okłamywałem cię przez e wszystkie lata bo masz jeszcze babcie i ciocię siostre twojej mamy,wiem że niepowinienem tego robić ale gdy mama umarła postanowiłem że nigdy się niedowiesz że masz rodzine ze strony mamy-powiedział ojciec
-Tato co co ty mówisz,mam babcie i ciocie jak to dlaczego mi niepowiedziałeś.Kim one są?zapytała
-To Angie ,twoja niania jest twą ciocią,przepraszam(German zaczął kasłać coraz bardziej)
*Violetta*
-Widziałam jak tata niknie w oczach jego odech stawał się wolniejszy i słabszy.Modliłam się by przeżył,musi żyć to mój tata.Chociaż mnie okłamał jest moim ojcem i bardzo go kocham.Pochwili przyjechało pogotowie Lekarze zaczeli go ratować próbując przywrócić funkcje życiowe.Niestety wszystko było na nic nic niepomagało.pamiętałam jak przez mgłe jak lekarz powiedział że on nieżyje odszedł.Rozpłakałam się tuląc go ,Tatusiu nie zostawiaj mnie ,to nieprawda on nie umarł,to tylko zły sen z którego się zaraz obudze.Ale to nie był sen to była rzeczywistość prawdziwa i brutalna.
*Leon*
-Zastanawiałem się gdzie podziewa się moja żona gdy zadzwonił mój telefon.Wcisnołem zieloną słuchawkę usłyszałem tylko
-Leon ,on nieżyje umarł.Nie żyje on odszedł i więcej go nie zobacze rozumiesz,proszę przyjedź
-Violetta co się stało dlaczego płaczesz i kto umarł ?
-Tata tata nie żyje rozumiesz mój ojciec umarł ratując mi życie-krzykneła Violetta

środa, 26 marca 2014

One Shot Leonetta -Historia która nigdy się niepowinna zdarzyć3

Przyjaciółka,udała się do apteki by zakupić test ciążowy.W domu z niecierpliwością czekała Violetta którą pocieszał Maxi.Gdyby nie przyjaciele to niewiadomo co by się z nią stało,Maxi niemógł zrozumieć dlaczego Leon tak w perfidny sposób oszukał przyjaciółkę.Coś mu się tu niezgadzało,nie trzymało się kupy.W myślach tworzył różne scenariusze bo może po prostu tamta dziewczyna okłamała Violettę.Postanowił spodkać się z Verdasem i wyjaśnić wszystko.
*Violetta*
-Dlaczego jeszcze niema Fran,już powinna być z powrotem.Każda sekunda wydawała się godziną a godzina wiecznością.-Chodziła po całym domu
*Maxi*
-Violetto,nie denerwuj się w twoim stanie nie wolno się stresować.o może zaszkodzić dziecku i tobie.Zobaczysz wszystko się ułoży,a ty napewno z Leonem wszystko sobie wyjaśnicie.Teraz najważniejsze jestecie wy.
*Violetta*
-Maxi ale ja niechce tego dziecka,nie z tym debilem i kłamco.Jeżeli się wszystko okaże się prawdą.Ja usunę te ciąże!!!!
*Maxi*
-Nie nawet tak niemyśl,pomogę ci wychować te istotke razem z Fran.Bedzie miało najlepszego wujka i ciocie na całym świecie.Teraz jesteś zła,czujesz się oszukana i zagubiona.Lecz to wszystko minie zobaczysz
Usłyszeli otwierające się drzwi,do domu weszła Fran z zakupem.Na widok torby papierowiej Violetta trochę zbladła prawie zemdlała gdyby nie złapał nią Maxi
*Fran*
-Kupiłam go,skarbie wszystko bedzie dobrze zobaczysz.Teraz pujdziesz do łazienki wykonasz go a jeśli okaże się to prawdą pojedziemy jutro do ginekologa.Dobrze
-Tak,niewiem co bym bez was zrobiła jestecie,dla mnie wszystkim-odparła Violetta
Dziewczyna udała się,do łazienki otworzyła papierową torbę,trzymając w dłoniach zaczeła otwierać opakowanie,przeczytawszy instrukcje.Wszystko wykonała tak jak trzeba,teraz tylko musi poczekać 5minut.Te 5minut było teraz ,całym życiem wyszystko się zaraz wyjaśni.Drżeniem ręki podniosła go z szafki,zrobiła parę wdechów i wydechów.Do jej oczu zaczeły na pływać łzy rozpaczy żalu i bólu,wiedziała że w tej chwili wszystko się zmieniło,upadła na kolana upuszczając ten mały przedmiot.Przyjeciele usłyszeli huk i głośny płacz,zrozumieli że ciąża jest prawdziwa.Nic nie mówili tylko oboje ją przytulili
*Violetta*
-Jestem w ciąży ,jestem ciąży,nie to nie może być prawda.Dlaczego Boże dlaczego co ja takiego ci zrobiłam.Moje życie legło w gruzach.Nigdy niepowinnam się zgodzić na tą kolacje ,od tego się wszystko zaczeło.Ta historia nigdy niepowinna się zdarzyć.
*Fran*
-Ciuuuci wszystko będzie dobrze,ci Violuś zobaczysz.Proszę niepłacz ,to wam za szkodzi,pomożemy ci
*Maxi*
-Już dobrze,Violuś jesteśmy tu z tobą.I zawsze będziemy przy tobie.Choć zaniosę cie do sypialni a ty Fran zparzysz melisy,pomoże ci zasnąć.Choć
Chłopak zaniósł dziewczynę do pokoju,gdzie czekała na mnią filiżanka melisy.Violetta wypiła ją pochwili zasneła.Przyjaciele zostawili ją śpiącą w pokoju.
*Fran*
-Maxi zostaniesz z nią bo ja muszę wracać do domu,będziesz przyniej gdyby obudziła się w nocy.A jutro przyjadę i zabierzemy ją do mojej znajomej lekarki.
*Maxi*
-Nie martw się zajmnę się nią.Bede nad nią czuwać,spokojnie możesz jechać do swego męża ostatnią trochę go zaniedbujesz.
-Ale jak by co to dzwoń w nocy -powiedziała włoszka
Leon niemógł pojąć,dlaczego Violetta go zostawiła i wróciła do Buenos Ares co nią do tego zmusiło.Przecież było im razem tak dobrze.Do pomieszczenia weszła Lara była dziewczyna chłopaka
*Lara8
-Coś taki nie w sosie ta panienka cię żuciła?W sumie to poniej spodziewałam się tego,niepasowała ona do ciebie
*Leon*
-Ty coś wiesz,prawda powiedz mi Lara coś jej powiedziała mów natychmiast prawdę
*Lara*
-Ja,nic jej niepowiedziałam.Przecież mnie znasz Leonku nic a nic zapomnij oniej i zajmnij się mną
*Leon*
-Niema takiego zamiaru,zejdz mi z oczu kobieto .Co za wredna baba,ona coś musiała zrobić że Violetta wyjechała.Ja się wszystkiego dowiem.Tylko wszystko w swoim czasie.
 Szatyn usłyszał pukanie do drzwi,po chwili weszła jego pracownica
*Gabriela*
-Przepraszam szefie ale muszę coś panu wyznać.Chodzi o panią Larę to za jej sprawką wyjechała panienka Violetta.Jakieś dwa dni po ym winobraniu usłyszałam jak Lara mówi do kucharki że macie się pobrać i takie różne rzeczy na temat Violetty.Jestem pewna 100% że panienka Violetta to słyszała a ja ją naprawde polubiłam
*Leon*
-Dziękuje Gabrielo bardzo mi pomogłaś,jesteś kochana i lojalna w obec mnie.A z Larą to sobie porozmawiam
Leon z nerwami wpadł do pokoju Lary,był wściekły za to co ona zrobiła gdyby była ona mężczyzną dostała by w twarz.
*Leon*
-Myślałaś że się niedowiem wszystkiego,co chciałaś osiągnąć że mnie zdobędziesz i zostaniesz panią Verdas.Nigdy w życiu jesteś potworem bez serca.Nigdy cię nie kochałem to twoja chora wyobraźnia.Teraz wiem że jesteś nic niewartą osobą
*Lara*
-Leon,to nie tak jak myślisz ja ,ja cię kocham i niechciałam aby tak głupia krowa była z tobą.Jesteśmy sobie pisani
-Nieważ się oniej tak mówić,Masz godzinę aby się spakować i opuścić moją winnicę.-odparł wkurzony chłopak

Maxi czuwał całą noc nad swoją przjaciółką,w nocy przez sen płakała w tedy położył się obok niej i swoim głosem uspokajał ją.Wiedział że violetta nigdy nie powie Leonowi o dziecku,to była bardzo dumna kobieta.Postanowił że porozmawia z Leonem ale nie powie o ciąży.Następnego ranka sztynka obudziła się ,rozejżała się po pokoju w fotelu spał Maxi.Mimo wolnie się uśmiechneła
Po zjedzeniu śniadania czekali na włoszkę by pojechać do ginekologa by upewnić się czy wszystko jest wporządku i jak się rozwija maleństwo.Gdy już Fran przyjachała podjechali do gabinetu gdzie miała zostać zbadana Violetta.Przyjaciele czekali przed gabinetem zaś szatynka była już badana
*Dr.Miranda*
-Bardzo mi miło cię poznać Violetto,zobaczymy zaraz jak się rozwija w tobie życie.Czy w rodzinie występowały jakieś choroby ?
-Nie chyba nie-odpowiedziała Violetta
-Dobrze teraz pobierzemy ci krew ,zmieżymy ciśnienie i zrobimy usg ,a przy usg może być ojciec dziecka-powiedziała doktorka
-Dobrze,tam na korytarzu są moi przyjaciele można ich prość-zapytała się dziwczyna
Przyjaciele weśli do środka ,gdzie będzie wykonywane badanie,zobaczyli na czarnym ekarnie moluśką fasolkę i usłyszeli bicie serca.Maximiliano się popłakał z ogromnej radości,tak samo jak Fran.Violetta niemogła uwierzyć że pod jej sercem bije nowe życie.Wszystkie obawy mineły gdy usłyszałam to malutkie serduszko.Chwile potem pani doktor ich zaniepokojła
*Violetta*
-Co się dzieje,doktorze coś zmoim maleńswem?Proszę powiedzieć mi prawdę
*dokor*
-Niepokoji mnie tętno dziecka jest nie miarowe,musimy to ustabilizować.Ale jeszcze muszę zobaczyć pani krew i ćsinienie .Proszę wytrzeć sobie brzuch i zapraszam do gabinetu tam wszystko powiem
-Dobrze,dziękuje panu-powiedziała szatynka
Maxi podszedł do Violetty pomógł jej wstać z leżanki szatynka zaczeła płakać bo zaczeła zdawać sobie sprawę że to z jej winy coś jest nietak.Bo przecież niechciała tego dziecka
*Fran*
-Kochanie nie płacz,napewno wszystko się ułoży i doktor będzie miał dobre wieści.
*Lekarz*
-Violetto mamy już wszystkie wyniki,i niesą one dobre.Dwie sprawy które musimy szybko rozwiązać to po pierwsze musimy ci wyrównać ciśnienie krwi.Jest ono niebezpieczne i dla ciebie jak i dla dziecka
Druga sprawa to maleństwo ma całkiem inną grupe krwi w skutek tego powstał konflikt serologiczny.Otuż gdy rozpocznie się poród będzie potrzebna krew ojca dziecka.Zrobimy wszystko co się da tylko najpierw musimy się zająć tobą.Przedewszystkim niewolno ci się stresować,musisz dużo odpoczywać i się dobrze odżywiać
*Fran*
-Zajmiemy się nią ,i będziemy stosować wszystkie zalecenia lekarskie
-Tak to prawda zajmniemy się nią-w trącił się Maxi
Przyjaciele udali się do domku Violetty ,tylko Maxi musiał ich zostawić maił pewną sprawe do załatwienia.Posanowił że zadzwoni do Leona i wszystko mu powie związane z Violettą i dzieckaiem
-Leon,witaj Maxi przyjaciel Violetty.Jesteś może w Buenos?
-Maxi,cześć jeszcze nie ale wieczorem ma m samolot .Czy coś się stało Violecie?-zapytał się Leon
-Leon wszystko ci opowiem gdy przylecisz do B.A teraz muszę kończyć,-rzekł Maxi
Leon poskączonej rozmowie czuł jakiś dziwny niepokój,tak jak by miało coś się złego wydarzyć .Pakował swoje ostatnie rzeczy do walizki,chciał być jak naj szybciej w Argentynie
Po kilku nastu godzinach sztyn wylądowł w B.A.Na lotnisku czekał już na niego Ponte,chciał mu wszystko opowiedzieć co się dzieje z Violettą i dlaczego Leon ją okłamał.
*Maxi*
-Leon ,jak wiesz Violetta jast dlamnie naprawdę ważną osobą w mym sercu,traktuję ją jak siostrę.o To proszę powiedz mi dlaczego ją oszukałeś i planujesz się orzenić z jakąś Larą.
*Leon*
-To nieprawda,Maxi ja nigdy nie oszukałem Violi jest dlamnie całą egzystęcją to dzieki niej żyje.A te całą intryge wymyśliła Lara,bo wten sposób chciała na rozdzielić.I to się jej udało Violetta niechce mnie znać
*Maxi*
-Mylisz się łączy was coś jeszcze ,zostaliście połączeni do końca swego życia.Violetta jest w ciąży
*Leon*
-Co takiego,proszę powiedz że to tylko mi się śni.Bardzo się cieszę że to ona będzie matką mojego dziecka,ale jak to się stało przecież myśmy uważali.
-Niestety widocznie los chciał inaczej,Leon Violetta niemoże wiedzieć że ty wiesz.To by ją zabiło i dziecko też.Niewolno jej się stresować.Musisz narazie wszystko zachować dla siebie,ja się nią opiekuje i obiecuje ci że będziesz zawszystkim na bieżąco.pamiętaj otym-powiedział Maxi
  Pół roku później........
Maxi zewszystkim informował Leona,Violecie niczego niebrakowało każdą witaminę i czy jakieś leki Leon kupywał.Dzisiejszy dzień jak co dzień Violetta spędzała odpoczywając na sofie,wiedziała że dzisiaj odwiedzi ją Maxi.Już gdy miała wstawać poczuła straszny ból niedozniesienia.Bardzo bolał ją brzuch i głowa nagle poczuła jak zaczeła jej lecić krew z spodni.Niemogła się ruszyć a ni wstać żeby wezwać jakoś pomoc.Ponte miał klucze do domu Violi,przekręcił klucz w zamku.Wszedł do środka było bardzo cicho aż zabardzo.Rozejżał się po salonie na podłodze zauważył Violette była nieprzytomna a wokół niej było pełno krwi.Podbiegł do niej wołając ją po imnieniu niereagowała.Zadzwonił po pogotowie
*Maxi*
-Nie,nie Violuś proszę obudź się,Leon zna całą prawde niewolno ci nas opuszczać.Błagam obudź się jesteś nam potrzebna kochamy cię.
Po 3minutach przyjechało pogotowie
Pan jest mężem pacjetki co się stało-spytał się lekarz
-Niewiem niedawno przyszedłem a ona już tak leżała.Proszę ratujcie ich oboje-załkał Maxi
Proszę jechać znami ,może gdzieś pan zadzwoni do męża czy rodziny
8Maxi*
-Leeeonn muszę,coś ci powiedzieć Vi,Violetata miała wypadek ,właśnie jadę znią w karetce.Prosze przyjeci do szpitala
-Gdzie ją zabieracie?
-Szpital dzieciątka Jezus
*Leon*
-To nie możliwe,zaco ją tak każe los,co ona takiego zrobiła.Dlaczego to wyszystko to jakaś kpina.Boże dlaczego ty ją zostawiaż nie pojmuje tego.Jeżeli mie słyszysz proszę niepozwól by im coś się stało rozumiesz Ojcze!!!!
Sztynka trrafiła na blok opreracyjny gdzie Lekarze walczą o jej życie i życie dziecka,starają się jak mogo.Robią wszystko co w ich mocy.Nagle z sali wyszedł lekarz udając się do Leona ,Maxiego i Fran.
*Lekarz*
-Bardzo nam przykro ale Violetta dostała bardzo ślnego krwotoku,niemożemy go zapanować.Mam pytanie kogo mamy ratować czy matkę czy dziecko
*Leon*
-Nie oboje,nigdy niewybiorę tak róbcie co w waszych mocach,rozumiecie ja niemogę ich stracić.One obje muszą żyć.Proszę walczcie o ich życie nic więcej nie proszę,O ich życie
Leon poszedł do szpitalnej kapliczki gdzie ofiarował swe modlitwy do matki boskiej prosząc ją o wstawnictwo.By Violetta mogła razem z dzieckiem przeżyć.Do kaplicy przybiegł Ponte
-krzycząc już jest to dziewczynka waży 3547gram.A Violetta co znią?-zapytał się Leon
-Jest na intesywnej terapi gdzie lekarze walczą o jej życie.Leon musisz wiedzieć coś jeszcze-powiedział Maxi
-Co się stało mów,-rzekł sztyn
*maxi*
-Violetta już nigdy niebędzie mogła mieć dzieci,wskutek tak silnego krwawienia lekarze nie mogli uratować macicy.zabardzo krwawiła to by ją zabiło,liczył się czas

To był ogromny szok jakiego Verdas doświadzył z jednej srony był najszcześliwszym facetem pod słońcem a z drugiej obiawiał się że Violetta siebie niezakceptuje.Usiadł obk jej łóżka ujął jej słabiutką dłoń mówiąc rózne rzeczy a przedewszystkim że musi waczyć bo ma dlakogo swojego dziecka.Ktoby pomyślał że facet może płakać jak małe dziecko prosząc bu kobieta którą kocha nad życie by nie odeszła do innego świata.Czuwał nad nią codzienie opowiadał jak malutka Sofija walczy z całym światem,tak bo to wcześniak ale jest naprawdę ślną dziewczynką tak jak jej mamusia.Leon nietracił nadziej wierzył w miłość.Poczuł jak ktoś ściska jego dłoń to była ona,chociaż słaba ale to ona wracała do życia.Córki
*Violetta*
-Gdzie ja jestem,co się stało z moją córeczką.Kto ją zabrał
-Ci obudziłaś się kochanie,już zawsze bedziemy razem mamy prześliczną córeczkę podobną do mamusi-odparł Leon
-Z kąd tu tu się zdyałeś,niepowineś być już mężem-powiedziała Violetta
-Będę ale jak kobieta którą kocha leży terza w szpitalu-rzekł Leon
-A Lara co znią?
-To wariatka,niemartw się ona już nigdy nie zaszkodzi nam naszej rodzinie-odparł Leon

I jak ,cóż możemy tu dopisać Leon z Violettą wszystko sobie wyjaśnili,ich córeczka ma już 5lat wzieli ślub.Mają zamiar adoptować jeszcze jedno dziecko.W naj bliższym czsie planują przeprowadzić się do Toksani.Gdzie kiedyś Violeta wypowiedziała słwa że chce tu spędzić reszte życia razem ze swoim mężem,dziecimi zdala od wszystkiego Maxi jest taką blisko rodziną Leona i Violetty.Jednak niekażda historia może się koniczyć źle.Ta Historia się zdarzyła  i rozpoczyna się następna ,ale to już inne opowiadanie..........
        <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3< 3 <3 <3 <3 <3

wtorek, 25 marca 2014

One Shot Leonetta-Historia która nigdy niepowinna się zdarzyć cześć 2

Szaynka wróciła ,do swego mieszkania rozebrała się udając się pod prysznic.Woda spływała po jej skórze chwilę oparła się o kabine przypominając sobie poprzednią noc.Upadła na kolana płacząc
*Violetta*
-Dlaczego ja to zrobiłam?Przecież to nigdy niepowinno się ,wydarzyć a ja głupia przespałam się z Leonem.Co mnie podkusiło aby zgodzić się na tą kolacje?.Co ja teraz zrobie ?-zadawałam pytania
Owinięta ręcznikiem wyszła,udając się do sypialni gdzie postanowiła założyć dres.Usłyszała dzwonek do drzwi,wolnym krokiem postanowiła je otworzyć.Przed oczami ukazali się przyjaciele Fran i Maxi
*Fran*
-Witaj ,Violetto coś się stało?Bo kochanie wyglądzasz na smutną
*Maxi*
-Cześć,Violuś właśnie co kolacja niewyszła?-zapytał przyjaciel
*Violetta*
-Wejdźcie do środka.Coś do picia.Bo ja muszę coś mocnego wziąść
*Maxi*
-Dla mnie to samo co ty kochana
-Aty Fran-spytała Viola
-Herbate-powiedziała Fran
Violetta poszła do kuchni na stawiając czajnik na herbatę.Wzieła dwie szklanki ,otworzyła butelke Burbona nalewjąc sobie i przyjacielowi.
*Fran*
-Violu widzę że coś się stało?Powiedz jak ta wczorajsza kolacja
*Violetta*
-Kolacja jak kolacja ,upiła łyk alkoholu.Idę po te herbate bo już się zagotowała woda
*Maxi*
-Czy mi się tylko zdaje że ją coś trapi.Tak jak by miała jakieś wyrzyty sumienia
*Fran*
-Masz racje Maxi coś się wczoraj wydarzyło pomiędzy Leonem a Violettą.
Do pokoju weszła sztynka z kubkiem herbaty,podała go przyjaciółce
-Dobra Viola opowiadaj co się wczoraj zdarzyło-powiedziała Fran
*Violetta*
-A co się miało wydarzyć,jestem głupia zrobiłam coś okropnego
-Co takiego -zapytał się Maxi
-Ja ja przespałam się z Leonem-powiedziała Violetta
*Fran*
-Co takiego zrobiłaś?(Fran zachłysneła się Herbatą)czy ja dobrze usłyszałam.To chyba dobrze
-Nie nie nie jest dobrze to niepowinno się wydarzyć.Ja zdradziłam Marco rozumiecie,zdradziłam go(Violetta zaczeła płakać)
*Maxi*
-Proszę nie płacz.Ty niezdradziłaś Marco,On odszedł dwa lata temu,tak wiem bardzo się kochalście.I napewno jest w twoim sercu.Ale ty powinnaś żyć dalej,on nie wróci ,odszedł.Był moim bratem i mi go też bardzo brakuje,jego żartów,rozmów wieczorami na weradzie.Ja też zanim tęsknie ale niemogę patrzeć na twe łzy.Długo morze łez wylewałaś,ale teraz pozwól aby szczęście zapukało do twego serca,zawszę bede z tobą
*Fran*
-Maxi ma racje,Marco był twoją wielką miłością.Teraz los daje ci szanse na nowo zacząć kochać,marzyć i śnić.A co nato Leon?Co ty do niego czujesz?
*Violetta*
-On wyznznał mi że mnie kocha a ja niewiem co do niego czuje.Gdy jestem znim to jest mi dobrze,czuje że cały świat się zatrzymuje,ale czy to jest miłość?To niewiem
-Rozmawialście ze sobą-zapytała się Włoszka
-Uciekłam,z jego mieszkania zostawiając mu kartkę-odparła
*Maxi*
-Uciekłaś,to tak jakby byś go wykorzystała.
-Maxi,niewygadaj głupot-zblustrowała go Fran
-Fran,Maxi ma racje właśnie tak się teraz czuje.To poczucie winny jest nie do zniesienia-odpowiedziała Violetta
*Fran*
-Musicie ,oboje porozmawiać wyjaśnić wszystko co między wami zaszło.Na pewno Leon też się nie pewnie czuje.On cię kocha wszystko się ułoży Violu tylko ty musisz zrobic pierwszy krok.
Violetta została sama w swoim mieszkaniu,zastanawiała się natym co powiedzieli jej przyjaciele.Przebrała się i poszła w jedno miejsce gdzie niebyło jej dwa lata,na cmentarz.
Stała właśnie przed wejściem,tam gdzie była poraz ostatni dwa lata temu.A dzisiaj właśnie stoi przed swoją przeszłością niepewnym krokiem szła alejką do miejsc gdzie spoczywła jej miłość
*Violetta*
-Witaj Marco dawno cię nie odwiedzałam,prosze wybacz mi.Że przez te dwa Lata ani razu dociebie nie przyszłam,nie złożyłam kwiatów.Byłam na ciebie zła,na cały świat że odeszłeś.A ja cię teraz zdradziłam
i niewiem co dalej mam zrobić,gdybyś był zemną był.Zawsze potrafiłeś mi wewszystkim doradzać rozmową.
A teraz niechce okłamywać Leona,to bardzo sympatyczny mężczyzna.Gdybyś tu był pewnie byś go polubił.

Leon zastanawiał nad kubkiem kawy,co zrobić by nie uraźć Violetty tak bardzo ją kochał.Przypomniał sobie że pojutrze musi jechać do Toksani na winobranie.Tak jest właścielem winnicy <Viollettasmia>W jego głowie zaświtał mu pewien plan ,związany z dziewczyną.
*Violetta*
-Zadzwonił do mnie Leon że zaraz będzie umnie w mieszkaniu ,ma do mnie pewną sprawę.Usłuszałam pukanie do drzwi.
Szatynka otworzyła drzwi ,trochę było jej niezręcznie w stosunku do Leona już chciała coś powiedzieć lecz Leon był pierwszy.
-Wejdziesz do środka niebędziemy przecie rozmawiać na korytarzu-powiedziała Violetta
-Chciałem cię przeprość za wczorajszą noc,to moja wina chociaż było cudownie.Chyba nie zaprzeczysz,prawda-odpowiedział Leon
-To co się między nami zaszło,to nie powinno........-niedokończyła bo Leon wbił się w jej usta
Zaskoczona dziewczyna oodała pocałunek,jej palce oplotły szyje mężczyzny.Chwile potem oderwali się od siebie patrząc sobie głęboko w oczy.Po chwili szatyn pierwszy się odezwał
*Leon*
-Może jestem głupi,może naiwnny ale moje uczucia dociebie są prawdziwe,może popełniłem błąd że się w tobie zakochałem .I nie ważne ile to czasu potrwa.
*Violetta*
-Nie jesteś głupi,ani naiwnny wiem że to co czujesz do mnie jest prawdziwe.Ale daj mi trochę czasu Leonie ja muszę wszystko sobie poukładać w moim sercu.
-Zabieram cię w podróż do Tokasani ,to magiczne miejsce pośród winorośli,zachodu słońca i naj cudowniejszego miejsca na ziemi-rzekł Leon
-Nie niemogę przyjąć twego zaproszenia,będe sprawiała ci kłopot -odpowiedziała Violetta
-Postanowione i kropka jedziemy do mojej winnicy na zbiór winogron.I to będzie dla mnie przyjemność nie odmawiaj mi tej przyjemności.-powiedział mężczyzna
Szatynka zgodziła się wiedząc że Leon nie odpuści,z drugiej strony nigdy niebyła w Włoszech
Dwa dni później.........

Dojechali na miejsce,Violetta niemogła się nacieszyć pięknem zabytków,cudownych uliczek malowniczego krajobrazu.Leon opowiadał jej historie związane z tym miasteczkiem.Gdy dojechali na miejsce oczom Violetty ukazała się ogromna posiadłość,była obrośnięta bluszczem wokół było pełno kwiatów.Uwage zwrócił napis na bramie,,Violettasima,,

-Nazwałeś swoją winnice moim imieniem-zpytała się zaskoczona dziewczyna
-Może,a co nie podoba ci się.Dla mnie to miejsce jest szczególne memu sercu tak samo jak pewna kobieta o brązowych oczach-powiedział Leon
*Leon*
-Pozwól pokaże ci twój pokój ,rozpakujesz się a potem zwiedzimy całą winice.Ok.Teraz zostawie cię bo muszę udać się do zarządcy pa Violuś-szatyn ucałował policzek dziewczyny
Violetta udała się do swego pokoju był ogromny,znajdowała się tam łazienka szybko wypakowała swoje ubrania.Następnie udała się na dwór.
Słońce oświetlało jej cere,spacerowała po między winoroślami dotykając dostanych gronów.Była bardzo zachwycona przepięknym krajobrazem,niezauważyła jak doszła do wodosapdu szum wody i ciepło otaczające jej ciało sprawiło że usiadła na skwerku zieleni.Patrzyła ku słońcu pochwili poczuła jak ktoś zakrywa jej te cudowne promyki.
*Violetta*
-Kto to?Leon to ty mógłbyś się troszkę przesunąć w tam tą strone.Słoneczko zasłaniasz
-Przepraszam,jak ci się podoba tutaj mam nadzieje że spełniłem twe oczekiwania
-Inaczej tego bym sobie niewyobrażła jest tu jak w raju-odpowiedziała Violetta
-Tak ,a to dopiero początek jutro zaczynamy winobranie,mam nadzieje że pomożesz mi przy zrywaniu winogron
-Niewiem czy będę umiała nigdy w życiu tego nie robiłam
-To najwyższy czas się tego nauczyć,zobaczysz jakie to proste a teraz wracajmy bo Manuela pewnie czeka z kolacją-oparł Szatyn
-Tak,bo troszkę zgłodniałam-
Wieczorem.....
*Leon*
-Mam nadzieje że posmakują ci tutejsze smakołyki.Jutro musimy wcześnie wstać o 5rano zaczynamy zrywanie
*Violetta*
-Leon powiedz mi że z tą jutrzejszą pobutką to taki tylko żart,prawda ty żartujesz?
-Nie to prawda rano cię obudzę,niemartw się nasze koguty cię zbudzą-zaśmiał się szatyn
-Ok jak praca to praca,w takim razie ja już póję spać bo rano nie wstanę-Dziewczyna odeszła o stołu pożegnała się
-Dobrej nocy Violetto
*Sen Violetty*
-Violetto,violetto obudź się musimy porozmawiać-szatynka otworzyła oczy
-Marco co ty tu robisz?Przecież ty nieżyjesz Czyli ja umarłam-zadała sobie pytanie
*Marco*
-Nie nie umarłaś,Violuś musimy porozmawiać ,pożegnać się muszę pozwolić ci odejść,niemoge być takim egoisto
-Marco proszę nie mów tak,dlmnie zawsze będziesz kimś ważnym dla mego serca
-I włśnie dlatego muszę ci pozwolić odejść,widząc twoją rozpacz,ból a teraz że zaczynasz być szczęśliwa uboku Leona.Byłaś,jesteś i bedziesz dlamnie ważna.Widziałem jak patrzysz na niego,chociaż ty próbujesz to ukryć zatrzeć swe uczucia.-powiedział Marco
*Violetta*
-Co co to było,Marco to tylko był sen,wstałam zażuciłam na siebie szlafrok na zegarku była 2,30 wyszłam na balkon.W odali słyszałam różne odgłosy ptaków,świerszczy.Boże jak tu jest pięknie chciałabym spędzić tu reszte życia
-Wszystko jest możliwe,usłyszała za sobą
-Leeonnn ty to wszystko słyszałeś-powiedziała speszona szatynka
-Tak,ja jak tu  przyjeżdżam to zawsze, pierszej nocy niemogę spać,w porzątku Violu przecież możesz to miejsce odwiedzać kiedy ci pasuje-rzekł właśćciel domu

Następnego ranka......
W winnicy rozpoczeło się winobranie,wszyscy zaczeli zrywać grona dojrzałych winogron.Violetta razem z Leonem świetnie się razem bawili podczas ,pracy.Mężczyźni znośli kosze pełne winoron do ogromnej beczki.Gdzie kobiety będą deptać stopami owoce.Zapraszamy wszystkie dziewczyny do miażdżenia owoców-powiedziała starsza kobieta
Leon złapał Violettę w pół żeby ją wrzucić do środka
-Leon co ty robisz?Proszę nie ja niechce -prosiła dziewczyna
-Zapóźno już,jesteś w środku Violetto-zaśmiał się szatyn

Zaczeła grać muzyka ,wszystkie dziewczęta zaczeły tańczyć w winogronach przed swymi mężczyznami,Violetta subtelnie swoim ciałem poruszała w takt dopływającej muzyki w oddalii
Leon niemógł oderwać odniej oczu,bardzo podobała mu się Violetta tańcząca pośród soku z winogron.
Muzyka przyśpieszyła tempa,szatynka wciągneła chłopaka do środka gdzie oboje zaczeli wyciskać swoimi stopami miąż .W pewnym momecie Leon pocałował Violette,ona go oddała,patrząc sobie głęboko w oczy postanowili wyjść z tej kadzi.Udali się do sotodoły,była cała wypełniona po brzegi sianem.Zapach ten zapierał dech w piersiach.Leon zaczął całować ,Violettę jego dłonie powędrowały na talię dziewczyny.Zaczeli zrzucać mokrą od soku garderobę,nieprzestając się całować uniósł ją ta oplotła go w pasie.Opierawszy się o ścianę ,mężczyzna miał całkowitą kontrolę nad dziewczyną.Dłonie co róż się splatali w jedność ich odechy zaczeły równomiernie współgrać .Gdy już całkowicie byli pewni swoich doznań.Mężczyzna wsuną swojego pana do środka muszelki poruszali się równomiernie wydając odgłosy rozkoszy pełnej namiętność.Swoimi ustami zabawiał się piersiami zataczając językiem koła wokół brodawek.Violetty palce wplotły się w włosy gdzie pomiędzy nimi było pełno siana.
Następnego ranka dziewczyna obudziła się wtulona w nagi tors chłopaka,
*Violetta*
-Dzień dobry kochanie,zaczełam wodzić palcami po jego policzku pora wstawać mój ty najprzystojniejszy,najfajniejszy i naj ukochajniejszy mężczyzną pod słońcem.
*Leon*
-Muh tak chciałbym się zawsze budzić u twego boku już zawsze kochanie,(pocałowałem ją wramię)Jesteś dlamnie wszystkim i bardzo bardzo ale to bardzo cię kocham mój aniele
*Violetta*
-Ja też cię kocham i zrozumiałam to dopiero gdy tu przyjechałam,byłam pewna że już nigdy więcej się niezakocham.To ty sprawiłeś że cię kocham i to długo trwało żebym zrozumiała.Kochanie musimy już wstawać bo przecież ktoś może nas tu nakryć w tej stodole.
*leon*
-Nie proszę zostańmy tu jeszcze wtuleni w siebie pośród siana.Violuś w twoich włosach jest pełno tego siana.I mi to nieprzeszkadza gdyby ktoś nas tu zastał.Jeseś kobietą moich wszystkich marzeń.Ale dobrze pójdziemy na śiniadanie a potem zabiorę cię do miasteczka.

Pół godzinny później.....
Leon razem Violettą pojechali do miasteczka.Spacerowali uliczkami podziwiając piękno tego magicznego miejsca.Pochwili usiedli przy stoliku ,zamawiając sobie coś do picia.Do szatynki podeszła starsza kobieta,była miejscową czarownicą jak ją nazywali miejscowi.
*Cyganka*
-Po wróżyć z dłoń mogę,przyszłość powiem i zobacze.Kochaniutka daj mi swą dłoń a prawę ci powiem
- Naprawdę, to niech pani zobaczy co w moich dłoniach jest zapisane-powiedziała Violetta
*Cyganka*
-Moje drogie dziecko,morze łez wylałaś,dawno temu kochałaś pewnego bruneta który odszedł nagle z twego życia a to dopiero początek.Widzę że któś tej waszej miłość zazdrość będzie musiała zaufać swemu sercu ono zawsze rozpozna prawdę.Violetto niedługo w twoim życiu pojawi się coś nowego a zarazem dowiesz się już niedługo.A teraz odejdź moje dziecko-powiedziała
*Leon*
-Kochanie co chciała ta czrownica od ciebie.Ona jest nawiedzona i niewierz jej słowom,
-Ale Leon ona powiedziała mi prawde o moim życiu-powiedziała szatynka
Wrócili do domuVioletta cały czas myślała co jej powiedziała tam ta starsza kobieta.Że znała całą prawdę  niemogła spać,spojżała na śpiącego Leona.Wstała z łóżka ,zażuciwszy na siebie szlafrok udała się do kuchnii tam podsłuchała pewną rozmowę,zaciekawiona tym postanowiła trochę podsłuchać.Niebyło to w jej naturze aby kiedy kolwiek coś podsłuchać.
-Widzielście nasz pan przywiózł sobię nową dziewczynę
-Tak wczoraj widzałam jak się kochają w tej stodole,ciekawie co nato pani Lara narzeczona pana
-Ona jest zagranicą ,za pół roku ma być ich ślub
-A ja polubiłam panienkę Violettę jest taka dobra i miła a nieto co ta Lara
-Ty młoda to nic niewiesz pobawi się nią a potem zostawi jak jakoś wybrakowaną zabawke
Oczy sztynki momentalnie zrobiły się jak lusterka,niewiedziała czy ma płakać czy pójść do tych osób co to mówili .Była załamana,niewiedziała co dalej ma zrobić .Została ponownie oczukana przez los.
-Nie tym razem niebęde płakać nigdy więcej nigdy-powiedziała
Wróciła do sypialni,spojżała na Leona dlaczego ,dlaczego co ja ci takiego zrobiłam zadawała sobie pytania
W tym samym czasie w kuchni.......
-Dobra robota,tu macie pieniądze teraz to napewno ta Violetta wyjedzie i zostawi w spokoju mojego Leona-powiedziała Lara
*Leon*
-Obudziłem się rano,Violetta jeszcze spała postanowiłem ją delikatnie zbudzić .Wiatj mój aniele
-Dzień dobry Leonie,proszę nie całuj mnie dobrze bo chyba mam zapalenie gardła i niechce cię zaraźć-odparła Violetta
-Kochanie,posłuchaj ja muszę pojechać załtwić pewną sprawę aty zostajesz jako szefowa całego rancza-powiedział Leon
-Dobrze,zgadzam się na wszystko
-Ej,Viola co jest nie tak widzę że coś cię trapi.Możę ci mógłbym ci pomóc
-Nie,Leon naprawde jest dobrze jedź załatw wszystko
Gdy mężczyzna pojechał,Violetta szybko się spakowała zostawiając mu kartkę Jak mogłeś tak oszukać,jesteś cholernym dupkiem.Nie nawidzę cię!!!!!!!!!!!!
Zamówiła taksówkę,którą pojechała na lotnisko,zostawiając wszystko za sobą
Szatyn wrócił do domu,pewny był że jego ukochana czeka na niego
-Manuela możesz porpość panią Violette by przyszła do salonu-powiedział Leon
-Pani Violeta dzisiaj wróciła do Buenos Ares,zostaiwła panu kartkę leży w sypialni-rzekła gospodyni
*Leon*
-Dlaczego ktoś próbuje zniszczyć nasze uczyucia raniąc nas.Rozpałakałem się jak małe dziecko
*Violetta*
-W samolocie miałam wszystkie przed oczami nasze  wspomnienia,ateraz wszystko legło w gruzach



a
Wrociła do Buenos znowu,wszystko stracone wszystko rozbiło się na miliony kawałków.W sercu była tylko ogromna rana krwawiąca.Nie wrociła do mieszkania tylko do swego domu nad jeziorem,tam gdzie nikt jej nie znajdzie.Tak jak sobie przysięgła nie wydała ani jednej gorzkiej łzy,dwie osoby wiedziały gdzie przebywa Violetta.Maxi i Fran oni zawsze byli znią w ciężkich chwilach.I tak było i tym razem onic nie pytali po prostu byli przyniej.Chociaż Leon codzienie dzwonił do Violetty,Francescki próbował się znią jakoś z kontaktować,wszystko wyjaśńć że to nie prawda ,lecz Violetta postanowiła go całkowicie olać
Tak mijały dni,tygodnie Dziewczyna od samego rana czuła się bardzo źle kilka razy zemdlała
*Fran*
-Viola kiedy ostatnio miałaś okres?Bo może ty jesteś w ciąży
*Violetta*
-Dwa miesiące temu,boże Fran ja jestem w ciązy z tym dupkiem,nie,nie nie ja niemogę być w ciązy.Rozumiesz niemogę.Ja muszę usunąć te ciąże
*Maxi*
-Nigdy niepozwolimy ci to zrobić pomożemy ci wewszystkim,Miśka damy radę a ja się niemoge doczekać że będe wujkiem Jupi je!!!!!!!
-Jesteśmy z tobą kochanie i tą małą fasolkę też kochamy-powiedziała Włoszka

Informacja i przeprosiny

Tak wiem obiecałam drugą cześć one shota w weekend,ale te sprawy sie troche zametwały dzisiaj wieczorem dodam one shota bo już go prawie napisałam,rozdziałek może jutro to zależy od czasu.Bo ostatnią dużo mam na głowie,praca praca i jeszcze raz praca.Więc czekajcie cierpliwie do wieczorka moi mili czytelnicy,kocham was

czwartek, 20 marca 2014

One Shot Leonetta-Historia,która niepowinna się zdarzyć

Siedziała nad brzegiem jeziora i patrzyła na zachód słońca,przyjechała do swego domku nad jeziorem by zapomnieć.Chciała być jak najdalej od miejsc,które przypominały jego,które wspólnie spędzała z nim.Już czas zapomnieć czas na nowo ropocząć życie,nauczyć się żyć bez niego.To było bardzo trudne,bo głowa akceptowała to serce cały czas tęskniło i bolało.Ale nadszedł czas by uciszyć serce i pozwolić rozumowi że już go niema i nie wróci juz nigdy.Wykasowała wszystkie wiadomości od niego,usune ła zdjęcia,wyrzuciła wszystko co jej przypominało o nim.Postanowiła już nigdy nie oglądać się zasiebie,niepatrząc w przeszłość,wymazać z pamięci ostatni rok,tak jakby go nigdy nie było.Violetta tak sobie przysiegła po smierci swego narzeczonego Marco
2lata później.....
*Leon*
-Swietnie,jak zwykle zresztą Violetto.Naprawę masz talent w pozyskiwaniu nowych klientów
*Violetta*ać być samotnym,
-Dziękuje a ty jak zawsze jesteś miły i niezmiennie od roku prawisz mi komplementy,po prostu podrywasz mnie
*Leon*
-Tak,a ty od roku dajesz mi kosza.Zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym,tyle razy już proszę żebyś zgodziła się pracować tylko dla mojej firmy i przyjeła moją propozycje.
*Violetta*
-Leon tyle razy ci tłumaczyłam,mam pracę,którą lubię a pomagam ci w pozyskiwaniu klientów,bo pozwala mi to zapełniać mój czas,dając mi satysfakcje
*Leon*
-Ok zawsze to słyszę ,ale może jednak tym razem przyjmniesz moje zaproszenie na kolację?
Tak zywczajnie po przyjacielsku bez żadnych podtekstów.To jak?
-Zgodzam się,więc jesteśmy umówieni-odpowiedziała szatynka
-O 20przyjadę po ciebię-odparł szatyn
-Czekam wieczorem.Pa
Violetta wyszła z firmy Leona wystawiając twarz ku słońcu.Cholera umówiła się,choć sama nie wiedziałą,dlaczego się zgodziła.Może już czas przestać być samotnym.Może już pora zacząć układać na nowo życie.Przez ostatnie daw lata przeszła wiele,zmieniła się ,życie zmusiło ją do zmian.Ta miłość w pewnym sensie zrujnowała jej życie,ale zdrugiej strony dał jej wielką siłę i wiarę w siebie ,choć zapłaciła za to wysoką cene.Depresja i załamanie nerwowe jakie przeszła uczyniły z niej inną Violettę,ból jaki czuła był niedopisania,morze wylanych łez i bezradność uczyniły zniej trwardszą kobiete.Gdyby nie przyjaciele nigdy by się z tego niepodniosła,zawsze byli gdy potrzebowała ich wsparcia.Morze wylanych łez sprawił że niemiała już siły na płacz.Po roku postanowiła zapomnieć,jak nauczyć się bez niego żyć,choć wmawiała sobie że już zapomniała nie potrafiła tego zrobić ,ale musiała to zrobić.Zaczeła pracować i to stało się jej sensem życia,praca zapełniła czas po brzegi,po to żeby wieczorem mogła sie położyć i zasnąc ze zmęczenia bez wspomnień ,bez łez.
A teraz umówiła się z Leonem ,po raz pierwszy od dwóch lat umówiła się z mężczyzną od śmierci Marco.Czuła,że jej serce jest twarde,zahartowane na miłość,już nie potrafi kochać bo naprawdę kochała tylko jednego mężczyznę,to jeju odała swe serce a on odcisnął w nim ślad,że tam niebyło już miejsca na nikogo innego.Myslała że umrze bez niego,że odchodząc z tego swiata zabrał zesobą powietrze i jej życie jednak Bóg zdecydował żyć,pozwolił żyć bez powietrza.Często zasatnawiała się,po co posatwił na jej drodze Marco,po co pozwolił na to że się wnim zakochała zezwolił na tą miłość.Choć od samego początku wiedział co te dwójkę czeka.Bóg pozwolił jej się zakochać ,ale niepozwolił na szczęście,w zamian dał ból,łzy i złamane serce.Jednak dostała w zamian coś jeszcze zmieł ją w inną kobiete,ukształtował na nowo,pozwolił odnaleść swoje pasje dał inny cel w życiu.Jestem po to żeby inni mogli bć szczęśliwi i to ma być moje szczęście,daje je innym odając swoje -pomyślała
Dzw9nek telefony wyrwał Violettę z zamyślenia,jak zwykle niemogła odnaleść go w torbie.
-Słucham -powiedziała odbierając
*Fran*
-No wreście,dodwonić się do ciebie to życie można stracić,umrzeć bym zdążyła
-Co się stało,wyszłam właśnie z Frimy oddałam dokumenty-powiedziała Violetta
*Fran*
-Słuchaj musisz do mnie koniecznie wpaść,Diego wyjechał w delegacje,a ja szykuję taki babski wieczór i niewyobrażam sobie by mogło cię na niej zabraknąć
*Violetta*
-Przykro mi Fran,ale dzisiaj naprawdę nie dam rady myślę że bezemnie będziecie się dobrze bawić dobrze
*Fran*
-Przestań Viola nierób mi tego,zawsze się wymigujesz albą pracą,albo że jesteś zmączona,że niemasz czasu,wrzuć trochę na luz,bo jeszcze trochę a bedę cię odwiedzać na cmentarzu,tak długo nieda się żyć Violetto on odszedł i nie wróci więcej.Co tym razem wymyślisz?
-Nic,naprawde nie dam rady ,przepraszam jestem już umówiona-rzekła Violetta
-Z kim?jaja sobie zemnie robisz?-powiedziałą Fran
-Umówiłam się na kolację z Leonem-odpowiedziała Viola
-Z tym Leonem Verdasem Twoim szefem???!!!!-kszykneła Fran
*Violetta*
-No,chociaż on niejest moim szefem,bo niepracuje u niego w firmie,ale tak umówiłam się z Leonem Verdasem
*Fran*
-O matko!!! Bogu dzięki niech będą dzięki!!!Wreście Violu.To naprawde przystojny facet,poza tym na stanowisku,wykształcony,oczytany,miły......
-Fran,uspokój się to tylko kolacja,nie oczekuj nic więcej-odporała przyjaciółka
*Fran*
-Ale tak to właśnie się zaczyna,najpierw niewinne zaproszenie na kolacje jedno drugie a potem to już leci z górki i okazuje się że nie potraficie już żyć bez siebie.
*Violetta*
-Daj spokój,to nie tak jak myślisz,bardzo lubię Leona ,ale to tylko znajomy i zwykła kolacja,nic więcej naprawde.
-dobra,dobra mam tlko nadzieje,że ten facet pozwoli ci na nowo uwierzyć,zmieni twój punkt widzenia i może wreście uwolnisz się od wspomnień i przestaniesz myśleć o Marco.Marco był twoją wielką miłością ale to się skączyło.Musisz zacząć żyć na nowo.-powiedziała włoszka
-Ale mi jest dobrze tak jak jest,spełniam się jestem niezależna,zadowolona-rzekła Violetta
-Szczęśliwa?
-Szczeście to chwila i nie można mieć go na zawsze ,przychodzi kiedy się go niesodziewamy i odchodzi wtedy ,kiedy najmniej tego oczekujemy-odparła Viola
-Przestań tak mówić.O szcęście trzeba walczyć,trzeba go szukać a nie czekać aż samo nas zajdzie-rzuciła Fran
*Violetta*
-Fran proszę nie baw się teraz w psychologa,bo ci to niepasuje.A ja wiem swoje,doceniam twoje rady zawsze to robiłam.Dobra muszę kończyć oddzwonię do ciebie teraz muszęlecieć do domu i przygotować się na tą (randkę-zaśmiała się
*Fran*
-Tylko pamiętaj że jutro musisz mi zdać relacje acha może sex dobrze by ci zrobił
-Wariaka.Pa Fran-
Violetta właśnie szykowała się na kolacje z Leonem,niemogła dobrać odpowiedniej kreacji.Po przewróceniu całej zawartości szafy.Wybrała czarną sukinke,do czarne szpilki.Włosy ułożyła w zwiewne fale,robiąc delikatny makijaż.Usłyszała jak podjeżdza samochód ,chwile potem usłyszała pukanie ,poszła otworzyć drzwi
*Leon*
-Łał cudownie wyglądasz nigdy bym się niespodziewał że tak przepięknie ci w tej sukienice.
*Violetta*
-Co ty to tylko zwykła sukienka,nic więcej.A ty też świetnie wyglądasz .Jestem już gotowa możemy już jechać
-Wedle życzenia,pani.Twe słowa są dlamnie rozkazem-powiedział Leon
-Słodzisz,słodzisz Leonie,pamiętaj to tylko przyjacielska kolacja,nic więcej-powiedziała Violetta
15 miut później
Leon z Violetto podjechali pod włoską restauracje.Jak na dżentelmena przystało otworzył drzwi Violecię
Mówiąc -Pani pozwoli nadstawił swoją reke.Dziewczyna objeła go uśmiechając się do mężczyzny
*Kelner*
-Przepraszam co państwo zamawiają,proponuje na sam pączątek przystawkę z bukietu sałat,jako danie główne to Spagethi z sosem włoski
*Violetta*
-Ja skuszę się na tą przystawkę i oczywiście spagethi to moje ulubione danie
*Leon*
-Moje tez Violetto,widzisz nietylko praca ale i jedzenie mamy wspólne.Prawde mówię Violetto Castillo
-Leon,tak prawde mówisz.Pod tym wzgledem się oboje zgadzamy
*Kelner*
-A jakie państwo,życzycie sobie Wino?
-Poprosimy Szate-Dor -powiedział Leon
*Violetta*
-Leon zaskakujesz mnie,jesteś świetnym znawcą Win.Masz firme spełniasz się zawodowo,osiągasz sukces
*Leon*
-Tak to prawda ale ,nie osiągnełem jednego.Nie zdobyłem serca kobiety która podoba mi się od dawna
*Violetta*
-Nie Leon proszę nie mów tak,jesteś moim przyjacielem.To dzięki tobie i twojej Firmie wróciłam do życia.Niemoge sobie pozwolić na chwilę słabości
*Leon*
-To co nas nie zabije to nas wzmocni.Wiem Violetto przez co przeszłaś dwa lata temu.Ale niepowinnaś się zamykać na nowe uczucia.Jesteś piękną kobieto,każdy facet by był u twoich stóp.Jak cię poznałem dwa lata temu byłaś,smutną zabubioną kobietą.Wiem że niemam uciebie żadnych szans,ale pozwól mi być przytobie jako przyjaciel
*Violetta*
-Dla mnie nie ma miejsca na miłość.Jestem naznaczona przez Boga.Jeżeli kogoś bym pokochała to on by odszedł,a moje serce znów by pękło na miliony kawałeczków.Proszę nie psujmy tej chwili.
-Ok.ale pozwól mi wznieść toast za nasz sukces.To dzięki tobie moja firma jest najlepsza-odpowiedział Leon
-Za nas i za naszą współprace Leonie,aby wszystkie marzenia się spełniły-rzekła Violetta wznosząc lapkę z winem
-Za nas
Oboje usłyszeli pionenkę.
-Leon To moja ulubiona piosenka"Everytime"-powiedziała dziewczyna
-W takim razie ,Leon wstał podszedł do Violetty zadając pytanie <Czy zatańczysz zemną?-usłyszała dziwewczyna
-Tak,z przyjemnością-odparła Violetta
Zaczeli tańczyć,w tej chwili nikt się dlanich nieliczył.Czym to było spowodowane może,alkocholem może poprostu oboje coś poczuli do siebie w tej chwili to się nie liczyło.Leon obkręcił wokół siebie Violette,tak że ona wpadła mu w ramiona.Ich usta połączyły się w jedność.Zaczeli się całować,tak jakby miał się skączyć świat.Udali się do domu Leona



Leon,delikatnie odgarną kosmyk włosów z twarzy Violetty,zaczął całować ją delikatnie.Nie pozostali na jednym pocałunku.Całując się nadal prześli do namiętnych pocałunków,gdzie ich języki się połączyli.Jego reka wylądowała na biodrach Violetty i przybliżył się bardziej do mniej mówiąc
-Chcesz tego ,Violetto-spytał się Leon
-Tak,pragnę się  z tobą kochać tu i teraz-odpowiedziała Violetta
Jego dłonie powędrowały na plecy Violetty,gdzie znajdował się zamek od sukienki.Czując jak faluje jej pierś,jak bije serce.Przestał na chwilę ją całować i patrząc w jej brązowe oczy,uśmiechną się mówiąc
-Niemogę uwierzyć,że jesteś
I ponownie zaczął całować Violetty szyję,pieszcząc jej ucho szepcząc słowa;jesteś aniołem.Kocham cię Violetto
-Violetta palcami gładząc Leona po gołych plecach,czuła jak jego palce wędrują,jak prze ślizgują się po kregosłupie.Leon pocałunkami schodził do pierś Violetty.Całując jej brodawki,językiem zakreślał koła,aż po całych piersiach.Patrząc na jej oczy teraz zaczął schodzić niżej całując brzuch,gdy już dotarł do jej skarbu zaczął nią masować koniuszkiem języka.Violetta cichudko pojękiwała.Czując że wypełnia ją ogromna rozkosz.Delikatnie się wsuną w nią.Violetty palce powędrowały w włosy szatyna ,zaczeła się nimi bawić.Między czasie całowała do po jego umięśnionym torsie.Szatyn gwałtownie ją przekręcił,tak że teraz wylądowała na nim.Teraz to ona przejeła pałeczkę,kołysząc się doprzodu i dotyłu.Ich podniecenie coraz bardziej zbliżało się do finału.Złączyli swoje palce w jedność,właśnie wtej chwili oboje to przeżyli,tą naj cudowniejszą chwile.Jaka może tylko spodkać oboje ludzi którzy się kochają.Te błogie chwile przeżywali całą noc.
Słoneczny,ciepły poranek,zbudził Violette,obudziła się z bólem głowy,zadając sobie pytanie gdzie ja jestem?,co ja tu robię?Rozglądając się po pokoju,ujżała że ktoś obok niej śpi.
-Leon co on tu robi z zemną w jednym łóżku,zaraz ja jestem naga,on też.Boże to niemoźliwe,to nie może być prawda że przespałam się z nim-powiedziała z płaczem Violetta
Szybko wstała z łóżka,pozbierała swoją garderobę po rozrucaną po całej podłodze.Ubrała się ,udała się do wyjścia.Zostawiła karteczkę dla Leona Przepraszam cię to niepowinno się wydażyć.To moja wina Leonie proszę wybacz mi.Violetta
*Leon*
-Obudziłem się w cudownym nastroju ,myśląc że jest obok mnie kobieta którą kocham,dotykając poduszki zauważyłem że jej niebyło już obok mnie.Zostawiła tylko kartę zapisanymi słowami<Przepraszam cię to niepowinno się wydażyć.To moja wina Leonie proszę wybacz mi Violetta>Nie prawda kochanie jeszcze tylko niezrozumiałaś że miłość jest ci pisana

Jak wam się podoba ten One shot mam nadzieje że tak.Bedzie się składał 2 może 3 części to zależy czy wam się podoba ta pierwsza część.Bo druga będzie ciekawa Będą konsekwencje związaną z szaloną nocą Violetty i Leona.Czeka na wasze opinie

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział26 - A Drop In The Ocean

****Ten Rozdział dedykuje Martynie z bloga Podemos.Jesteś dlamnie inspiracją dziękuje ci za wszystko
        Jesteś :):):):):)
*Leon*
-Niewiem jak zareaguje Violetta na te wiadomość boje się niewiem jak, to powiedzieć.
Właśnie wchodzę do domu Violetta ,siedzi w salonie przeglądała coś w laptopie.
-Jak,się mają moje najcudowniejsze kobiety pod słońcem-zapytałem się
*Violetta*
-O już,jesteś kochanie przepraszam nieusłyszałam jak weszłeś do domu.Zobacz co nasi przyjaciele nam przygotowali.Film o nas z taką cudowną piosenką pt.A Drop In Ocean) Choć usiądź przymnie to obejrzymy rzaem.
-Oczywiście kochanie-usiadłem obok mojej żony
*Leon*
-Ten film zrobiony przez naszych znajomych ,jest świetny.Tu są nasze wspólne chwile,to co razem przeżywaliśmy.Widziałem jak Violecie spływa łza po policzku.Usunąłem ją swymi ustami
-Leon,przepraszam cię ja poprostu się troszeczkę wzruszyłam.To hormony-powiedziałam
-W takim razie muszę cię porwać i zabrać na koniec świata-Uniosłem mą ukochaną do naszej sypialni
-Nie,proszę zostaw mnie niechce.Nie to znaczzy chce ale się boje że mnie upuścisz-krzyczałam do Leona
-Zaufaj mi skarbie-usłyszałam z ust Leona


a
Mieszkanie Germana*
*German*
-Siedzę przed białą kartka papieru,chce wszystko wyjaśnić mojej córce.Wiem że to powinnem powiedzieć je osobiście,ale tak jest mi prościej.Może łatwiej sam już niewiem.
Kochana córeczko,wiem że mnie nienawidzisz.Wcale się tobie niedziwię,za to co ci zrobiłem bo uważałem tylko że ja mogę decydować o twym życiu.Gdy jeszcze była ,znami mama pamiętasz jak razem spędzaliśmy czas.Wszystko zmieniło się gdy Maria odeszła wtedy ja odsunąłem się odciebie.Ty mnie wtedy najbardziej potrzebowałaś,poświęciłem się pracy.Nawet nie zauważyłem jak zaczełaś dorastać.Wyrosłaś na mądrą i dzielną kobiete,jestes niezależna.To potwierdziła twoja ucieczka z Leonem.Napoczątku chciałem cię ukarac zmuści do powrotu do domu.Ale gdy dowiedziałem się że wyszłaś za Leona zrozumiałem swój błąd.Bo nikogo niemożemy zmuści do miłości.Ona sama przychodzić,zakrada się w nasze serca.Leon cię kocha ponad życie,jest dobrym chłopcem.Będzie wspaniałym ojcem.Wiem że jesteś w ciąży.Bardzo się,z tego cieszę że zostanę dziadkiem.Ale niedane będzie mi poznanie wnuków,ponieważ upomniała się o mnie moja przeszłość.Dlatego postanowiłem przekazać swoją firme wam moje kochane dzieci.Niech ona pozostanie w naszej rodzinie,a następnie przekażecie ją moim wnukom.Wszystko już jest przepisane.Mam nadzieje że kiedyś mi to wszystko przebaczysz Violetto
        Twój kochający tata.
-Schowałem list do koperty,przekazałem ją Ramalo.On przekaże ją mojej córce gdyby mi się coś stało,jest moim przyjacielem.

*Violetta*
-Leon,zaczął opowiadać jakąś bajke do mojego brzucha.To naprawde wyglądało zabawnie,coruszynie całował go opowiadając naszym skarbom jak ich kocha.Leon ale one jeszcze nic niesłyszą-powiedziałąm
*Leon*
-Nieprawda kochanie,otóż już w łonie matki dzieci wszystko słyszą,rozpoznają czy jesteś smutna czy wesoła.Dlatego właśnie opowiadam im bajki.Nietylko ty kochanie czytasz różne poradniki-powiedziałem
Poczułem coś
-Kochanie,poczułeś one mnie kopneły-powiedziałąm
-tak czuje to skarbie,Cześć moje ukochane córeczki to ja wasz tatuś.Bardzo was kocham z mamusią-rzekł *Leon*
-Violetto muszę coś ci powiedzieć,mówiłem ci że idę do firmy.Częściowo cię okłamałem niebyłem w firmie.
Tylko widziałem się z twoim ojcem.Dzwonił domnie jak byliśmy u lekarza prosząc o spodkanie
*Violetta*
-Dlaczego mnie okłamałeś,niepowiedziałeś mi że dzwonił do ciebie,Leon szczerość to podstawa związku.Aty mnie okłamałeś i w dodatku z moim ojcem.Co takiego było ważnego że chciał się z tobą spodkać-spytałam
-Przekazał nam swoją firme -odpowiedział Leon
-Ze co on zrobił?.Przekazał nam swoją firme niewierzę że to mój ojciec tak z dnia nadzień przekazuje nam firme.-odparła szatynka
-Tak samo pomyślałem
Ale odrazu powineś mi powiedzieć a nie wszystko zatajać proszę wyjdź z pokoju,chcę zostać sama-odpowiedziała Violetta
*Leon*
-Viola została sama w pokoju,słyszałem jak płacze.Tak mój błąd był że jej odrazu niepowiedziałem

Przepraszam że urywam ale chyba mam zapalenie oskrzeli, i niedam rady dalej pisać.Jutro dodam one parta pt.Ona I On mam nadzieje że się wam spodoba.Pozdraiwam Aguś


niedziela, 16 marca 2014

One Shot Leonetta-Forever Love część2

Leon siedział oparty o ścianę zastanawiając się co dalej ma zrobić,bardzo bał się o Violettę.Zdał sobie sprawę co teraz musi zrobić wiedzał że to jest jedyne wyjście z tej sytuacji.
Violetta weszła niepewnie do swego domu wiedziała co się stanie zaraz,pogodziła się z tym że tym razem ojciec bajrdziej ją z krzywdzić.Zamkneła oczy i była pewna że poczuję rękę swego ojca.Poczuła ślne uderzenie w policzek.
Myślałaś że możesz uciec,tego domu gdzie ja ci daje utrzymanie a ty nawet niepotrafisz grać na fortepianie krzyczał German.Dziewczyna była pewna tego że zaraz wszystko się skączy ,nieuczyła już bólu wręcz przeciwnie niebała się już.Mimowolnie upadła na podłogę gdzie wokół niej była krew z jej nosa.Przez jak mgłę widziała kolejne ciosy,zadawane przez ojca tyrana.Usłyszeli dzwięk syreny do domu wpadli policjanici ,Germana zatrzymali zzkuwając go w kajdanki.Za nimi wpadł szatyn ,rozglądał się po całym domu aż ujrzał swą dziewczynę była półprzytomna strasznie pobita.Chłopak podbiegł do Violetty.
-Violetto,proszę niezostawiaj mnie zostań zemną.Gdybym niebył tchórzem to bym mu niepozwolił cię zabrać i dotego by nie doszło.Proszę wybacz mi kochanie ,bardzo cię kocham.
-Lleonn to nniie twojja winna,dziękuje ci gdyby niety to by mnie już tu niebyło.-odparła Violetta chwilę potem tracąc przytomność
-Proszę nic niemów zaraz przyjedzie pogotowie i wszystko się ułoży-powiedział Leon

Dwa tygodnie później;
Violetta wydobrzała,rany pomalu się goją tylko naduszy pozostanie ślad.Dzięki Leonowi Violetta wraca do zdrowia.Leon bardzo się o nią troszczy .Gdy była w szpitalu ciągle przyniej siedział .A co do ojca Violetty okazało się że jest chory na schyzofremię został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym gdzie spędzi resztę życia.
*Leon*
-Kochanie pozwól coś ci zaśpiewam puściłem muzykę



Violetta
-Leon to było piękne.Jesteś dla mnie wszystkim co mam dzięki tobie zrozumiałam co cto jest miłość.Kocham cię .Wtedy Leon uklekną na jedno kolano wypowiadając te słowa.
Violetto odkąd spodkałem cię na swej drodze zrozumiałem ,ile dlamnie znaczysz.I gdyby niebyło ciebie przymnie to moje życie by niemiało sensu i egzystencji.Dzięki twojemu uśmiechowi ,oczom i sercu które mnie pokochało.Więc czy uczynisz mi ten zaszczyt i spędzisz resztę życia przymoim boku wzdrowiu i chorobie  aż po grób wyjdziesz zamnie Kochanie?-spytał się szatyn dziewczyny
-Tak oczywiście że tak kochanie,tak Razem na zawsze odpowiedziała dziewczyna. rzucając się w ramiona ukochanego.Miesiąc później pobrali się w malutkiej kaplicy przysięgając sobie miłość na zawsze aż po śmierć 

Rok później
Violetta urodziła prześliczną córeczkę ,Leon siedział obok Violetty trzymając w ramionach swój naj większy skarb.Bardzo pokochał Milagros była jego oczkiem w głowie.


Wydawało by się że ta historia ma szczęśliwe zakończenie ,lecz to niedokońca jest prawdą.Otuż los chciał inaczej.Gdy Leon wracał z pracy doszło do nieszczęśliwego wypadku.Wskutek tego Leon został zakleszczony między dwoma samochodami.Policjanici i ratownicy byli bardzo zdziwieni że on jeszcze żył.
Zadzwonicie po Violettę-powiedział Leon
-To pańska żona-zapytał się ratownik
-Tak,pośpieszcie się 

.Violetta właśnie miała szykować kolację gdy zestołu spadła szklanka rozbijając się na drobne kawałeczki.Zadzwonił telefon niepewnie podniosła słuchawkę
-Słucham
-Pani Violetta Verdas
-Tak ,coś się stało
-Pani mąż miał wypadek,proszę przyjechać na skrzyżowanie Luisa-powiedział policjant
Dziewczyna pobiegła do swej sąsiadki Ludmiły zostawiła malutką Milagros pod jej opieką.
Violetto niemartw się zaopiekuje się malutką aty leć z obacz co z Leonem-powiedziała Ludmiła
Kilkanaście minut 
Violetta zobaczyła Leona,miedzy samochodami zaczeła płakać
*Leon*
-Violetto nie proszę nie płacz bo i ja zacznę płakać
-Boli cię już nie teraz jest dobrze .Violetto wiem że to niedługo się zakończy i niewiele mam czasu żeby się stobą porzegnać
-Leon,nie mów tak zobaczysz wszystko się ułoży wyjdziesz z tego.Musisz masz dla kogo żyć.Niemożesz nas zostawić 
-Nie zostwię was zawszę będę przy was kiedy tylko  o mnie pomyślisz.
-Kochanie to moja wina gdybyś mnie niepoznał to może inaczej by się wszystko ułożyło
Violetto proszę nie obwiniaj się ,to ty sprwiłaś że mój świat stał się kolorowy.To ty i Milagros wypełnialiście go i bedziecie zawsze w moim sercu.Chociaż ja będę tam na górze to zawsze ale to zawsze będe przytobie i naszej córce.Violetto musisz żyć dalej dla naszej córeczki ,spełnisz swoje wszystkie marzenia.Nigdy nie obejżysz się do tyłu (Leon zaczął kaszleć)
-Tak się stanie ,proszę nic już niemów zaraz ratowniki cię wyciągną
-Pamiętasz
Choć nie masz oczu Bardziej błękitnych Niż tamta miała
Tamta,co kiedyś Dla żartu niebo w strzępy porwała
Choć niemasz oczu chmurnych jak burza pod koniec lata
-ty każdym latem i każdą burzą mojego świata
Pytam się gwiazdy co drogę wskazać
błądzocym miała
Czemu ze wszystkich Pragnień na świecie to ty mnie wybrałeś
Gwiazda,co w rzece wciąż się przegląda też tego nie wie
Połóż mnie na swym ramieniu połóż jak pieczęć na sercu 
Poczuj smak mego pragnienia jak pieczęć proszę połóż
Choć nie masz dłoni która policzek jak ogień pali 
Dłoni chłopaka po którym został w komodzie szalik
Choć niemasz dłoni jak ta,co w serce klawiszem stuka 
To twojej dłoni przecież dłoń moja od zawsze cię szuka
-Leon nie proszę nie niezostawiaj mnie błagam cię .Kocham cię pamiętasz razem na zawsze.Violetta zaczeła płakać wtuljąc sie w ciało swego ukochnego.Uniosła głowę ku niebu.Dlaczego mi go zabrałeś wczym ci zawinił że mnie pokochał.Dlaczego Boże dlaczego.Wten podszedł do Violetty policjant,obją dziewczynę mówiąc.Wszystko będzie zobaczy pani nic niedzieje się bez przyczyny.Proszę pamiętać że mąż zawsze bedzie z panią nawet jeśli go pani nie ujży on zawsze bedzie z panią.
Dzisiaj mija dwa lata od śmieci Leona,Violetta razem z Milagros przynieisli kwiaty na grób Leon.Na pomniku był wyryty taki napis(Prawidziwa miłość przetrwa wszystko,pokona nawet śmierć zawsze pozostanie w naszym sercu.Kochającemu mężowi i ojcu Razem na zawsze Fover Love)
-Mamusiu ,zobacz to tatuś stoi przy grobie zaczeła wołać Milagros
Tak kochanie tatuś jest tu znami i zawsze bedzie przynas.Leon Kocham cię dziekuje ci że nad nami czuwasz
-Ja też cię kocham -usłyszałam jak wiatr szepcze mi do ucha obejmując mnie .Uśmiechnełam się do córeczki Tatuś zostanie znami na zawsze 

-Niewiem czy się wam spodobała druga część mam nadzieje że tak bo ja jak to pisałam to bardzo płakałam.Pozdrawiam Aguś



piątek, 14 marca 2014

Rozdział25-Firma jest wasza

*Violetta*
-Jestem taka szczęśliwa że pod sercem mam dwie cudowne istotki,naprawdę los nas zaskoczył nigdy bym się niespodziewała że to będą bliźniaki.Do Leona ktoś zadzwonił po wyrazie twarzy to był nie przyjemny telefon.Kochanie kto dzwonił?-zapytałam
*Leon*
-To z firmy mojego ojca muszę się,tam pojawić w celu podpisania jakiś dokumentów-musiałem okłamać moją żonę wrzeczywiśtości to dzwonił German mamy sie spodkać za pół godziny w restauracji.Violuś odwiozę ci do domu a potem pojadę tam
-Dobrze kochanie,niema sprawy -powiedziałam do Leona
*Violetta*
-Leon wysadził mnie pod domem odjechał do firmy ojca,nigdy mi nieopowiadał że mają firmę byłam pewna że jest tylko pilotem.Zaczeło coś mi dzwonić w torebce wyjełam tel-To była moja przyjaciółka Fran
*Fran*
-Hej ,Vilu jesteś już w domu ?
-Tak,Fran
-Bo wybieram się do ciebie-powiedziała włoszka
-Dobrze bo jestem sama bo Leona niema
-Okey powiesz mi na miejscu zaraz będę uciebie tylko uspie Pablita
-Ok czekam
*Leon*
-Jestem bardzo ,ciekawy co takiego chce mi powiedzić German mam nadzieje że to niebędzie jego kolejna intryga.Po 15minutach jazdy samochodem ,podjechałem pod wskazaną restauracje.Rozejżałem się wokoło nigdzie niewidziałem ojca Violetty.Podeszłem do menadżera restauracji.Przepraszam nazywam się Leon Verdas byłem umówiony ż Germanem Castillo-powiedziałem
-Tak stolik numer9 pana German jeszcze niema ,zapraszam do stolika zaraz podejdzie kelner-powiedział menadżer
-Dziękuje-odprłem udając się w stronę wskazanego stolika
-Proszę o to karta menu podać coś do picia-zapytał się kelner
-Poproszę kawę po turecku-odpowiedziałem
*German*
-Przepraszam Leonie za spóźnienie były korki.Dziękuje że się zgodziłeś zemną spodkać bo to co mam ci zamiar powiedzić odmieni wasze życie
*leon*
-Zdarzają się korki,więc co dorzeczy co za taka pilna sprawa mam tylko że niechce pan skrzywdzić Violetty-powiedziałem
-Ależ skąd zrozumiałem że źle postąpiłem wobec mojej córki.I dlatego się w tym celu tu spotykamy.Jak wiesz Leonie jestem posiadaczem największej firmy budowlanej.Od dziś jestecie oboje z Violettą jej właścicielami.-powiedział German




*German*
-Że co,pan przekazał nam swoją firmę ale dlaczego a gdzie znajduje się haczyk?-zapytałem
-Niema żadnego haczyka,poprostu jak weszłem w spółkę z Ezekielem Domigezem i jego synem celem było zawarcie małżeństwa pomiedzy Violettą a Diegiem taka była umowa.Teraz jest twoją żoną ,ja osobiście zmałem się z Alejandrem więrzę że tylko ty możesz poprowadzić moją i swoją firme by utworzyć concorium Budowlano-Artechiteczne.A druga sprawa to że napewno Ezekiel tego tak łatwo nie popuści.Proszę zastanów się Leonie ,ale itak już wszystko jest na was zapisane
-Niewiem co mam otym myśleć muszę porozmawiać z Violettą-odparłem
 *Fran*
-Przepraszam,Violetto za malutkie spóźnienie ale maluch niechciał spać
*Violetta*
-Daj spokój,wchodź do środka muszę coś ci powiedzieć.Weszliśmy do środka udając się do salonu
Chcesz coś po picia?zapytałam się
-Możę soku-odparła Fran
-To opowiadaj co takiego chcesz mi powiedzieć-spytała się włoszka
-No więc Fran bo my się spodziewamy bliźniąt ,Fran zostaniesz podwójną ciocią-mówiłam uradowana
*Fran*
-Czy ja dobrze słyszę Violetta i Leon będą mieli dwoje pociech.Omgad Violu moje gratulacje nawet niewiesz jak się bardzo cieszęWłaśnie jak to przyją Leon?.Ale z maluchami wszystko jest wporządku?
*Violetta*
-Tak teraz tylko częściej będe musiała robić wszystkie potrzebne badania.A Leon jak się dowiedział to zemdlał i pielegniarki musiały go budzić spirytusem
-Ciekawie jak by się zachował Marco gdyby się dowiedział że będziemy mieli dwójkę maluchów-zaśmiała się Fran
-Dziwczyny śmiały się i rozmawiały o babskich sprawach ,otworzyły się drzwi wejściowe w nich stał Leon
*Leon*
-Witaj Fran,co słychać pocałowałem ją w policzek.A
moja przecudowna,najpiękniejsza żona na świecie jak się czuje?-zapytałem
-A dobrze mój ty cukiereczku,a jak ci poszło w firmie?-spytałam się
-Jakiej firmie,oż kurcze przepraszam cię skarbie ale dzisiaj się sporo dowiedziałem i rozbolała mnie głowa.Pójdę do kuchni po jakiegoś ibufropena czy coś-rzekł Leon
*Fran*
-Czy mi się wydaje że coś Leona gryzie?Jest jakiś nieobecny jak by był myślami gdzie indziej
*Violetta*
-Tak,masz rację francesca mam nadzieje że niema jakiś kłopotów w Firmie ojca,wiesz że on jest właścicielem Verdas Company
-Tak bo jak byłaś w szpitalu to przyszedł twój ojciec i powiedział że on i ojciec Leona byli bardzo dobrymi znajomymi-odparła Fran
*Leon*
-I co teraz mam zrobić?Leon myśl zgodzić się czy też odrzucić te propozycej?przecież to firma mojej zony i dzieci przecież niedopuszczę aby ktoś inny ją przejął.Ale jak nato wszystko zareaguje ma Violetta?

SORRKI ŻE TAKI KRÓDKI ALE STRASZNIE BOLI MNIE GARDŁO I CZUJĘ SIĘ JAK BY MNIE PRZEJECHAŁ TIR.pozdrawiam miśki Aga Verdas do NEXTA

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział24-Dwa serduszka

*Fran*
-To co przed chwilą zobaczyłam myślałam ,że to tylko zły sen cały pokój był na niebiesko wszystko i jeszcze Leon jego włosy zostały pokryte błękitną farbą.Wyglądało to tak jak by przez ten pokój przetoczył się jakiś tajfun.Marco -co to ma znaczyć do cholery niebyło mnie jakieś parę godzin -krzyknełam
-Ja ci to wszystko,kochanie wytłumaczę przez nieuwagę Maxiego cała zawartość puszki wylała się na głowę Leona-bronił się Marco
-To nie moja wina że jest krzywa drabina-powiedział Ponte
-O ktoś tu zaczął rymować-rzekł Leon
-Chłopaki macie 1godzinkę na ogarnięcie tego wszystkiego,a ty Leonie idź pod prysznic może uda cię się zmyć te farbę.Ale  ten kolor ci pasuje-zaśmiała się Fran
*Marco*
-Niech szlag trafi musimy wszystko sprzątać,i to z winy Maxiego.Co mówisz Marco-usłyszałem głos Ponte
Nic tak sobie mówię do siebie.Leon siedzi jakieś 20minut pod prysznicem,ciekawie czyta farba się zmyje.
*Leon*
-Ja mam pecha poco stałem pod tą drabiną ,nie musiałbym się tak szorować.A to paskudztwo nieschodzi.
Wyszedłem z podprysznica ,osuszyłem włosu .Jezu krzyknąłem mam niebieskie pasemka-krzyknąłem
-Ej,Leon niejest tak źle to teraz najnowszy trend mody-powiedział-Maxi
-Najwyżej Violetta cię pogoni  z domu-powiedział Traviali
-Idę do domu ,skączyliśmy już wszystko-powiedział Leon

*Violetta*
-Brodwey już poszedł godzine temu zostałam tylko z Olgitą naszą gospodynią zaczełam czytać gazetę naprawdę bardzo interesująca.Przeprszam pani Violetto podać coś do picia?-spytała się Olga
-Tak,zieloną herbatę-odpowiedziałam.Wtedy ujżałam jak się otwierają drzwi ,w nich stał Leon
Leon kochanie co? co? ci się staało?-spytałam swego męza
-Miałem bliskie spodkanie z puszką niebieskiej farby-powiedziedział Leon
-Ty mój dzielny,odważny bohaterze stoczyłeś bój z farbą-zaczełam sie śmiać
*Leon*
-To nie jest śmiesznę kochanie,wystarczy że Marco i Maxi mieli ubaw po pachy.A jak tam rehabilitacja są jakieś postępy ,co powiedział Brodwey
-To,że jak będę dalej ćwivczyć to już niedługo zacznę chodzić-powiedziałam
-To cudownie kochanie,Wziołem Violettę na ręce i zaczeliśmy się kręćci po całym salonie
*Violetta*
-Leon postaw mnie na ziemi ,proszę cie upadniemy ja się boje
-Ufasz mi?-spytałem Ufasz to się niebój myszko-odparł Leon

Trzy miesiące później"
*Violetta*
-Teraz wszystko jest idealne ,dzięki rehabilitacji zaczełam chodzić od 2miesięcy.Chociaż Leon mówi żebym uważała nie przemęczała się.Dzisiaj oboje wybieramy się do ginekologa zrobić USG ciąży,Leon zwariował natym punkcie.Co zrobić dotknełam swego brzucha już widać moją ciąże.Fran i Marco spełniają się jako cudowni rodzice a nasz mały Pablito bardzo go pokochałam.Usłyszałam wołanie z dołu-Kochanie jedziemy już bo niezdążymy-powiedział Leon
*Leon*
-Dzisiaj zobaczę poraz pierwszy moje maleństwo niemogę się już doczekać,żeby ujżeć to cudo co razem z moją piękną żoną stworzyliśmy.Violetta pocałowała mnie w usta -Możemy już jechac kochanie-powiedziała
15minut później
*Violetta*
-Dzień dobry moje nazwisko Verdas Violetta byłam umówiona Usg i do lekarza-powiedziałam
*Pielegniarka*
-Tak,zgadza się proszę udać się pod gabinet 1254 przjmie panią dr.Lombardo
*Leon*
-Udaliśmy się z Violetta pod wskazany gabinet,usiedliśmy na krzesełkach objołem ręką moją żonę
Zapytałem się niej jak się czuje
*Dr.Lombardo*
-Pani Violetta Verdas?
-To ja-powiedziałam
-Zapraszam do gabinetu
*Dr.Lombardo*
-Jak się pani czuje,czy dolegają pani poranne mdłości.Zapewne zdrowo się odżywiamy
*Violetta*
-Tak,oczywiście panie doktorze,moj mąż o wszystko dba i pilnuje abym się zdrowo odżywiała
-Wtakim razie proszę się położyć na leżance i odsłońć brzuch.Będzie to troszkę zimne ale musimy to zrobić bu zobaczyć maluszka-powiedział Lekarz
-Kochanie jak się czujesz-zapytał sie Leon
-Dobrze skarbie-rzekła Viola
-Dziwne zaraz nie niemoźliwe -powiedział Lekarz
-Doktorze coś się dzieje z naszym dzieckiem nietak-spytałam
-Otuż niespodziewa się pani jednego dziecka tylko dwójki.Będziecie państwo mieli bliźniaki
-Ze co dwójka,to niemożliwe-powiedział Leon
-A jednak proszę posłuchać tu bija dwa serduszka-lekarz pokazał na zdjęciu
*Violetta*
-Jestem bardzo zaskoczona tą wiadomością że będziemy mieli bliźnięta,Leon chyba dostał zawału z tej radości bo właśnie pielegniarki go budzą gdyż zemdlał
*Leon*
-Jestem naj szczęśliwszym facetem pod słońcem,mam kochającą żone i teraz nie jedno a dwoje ccudownych skarbów na święcie.Violetto dziekuje ci za te aniołki co pod serduszkiem nosisz Kocham cię
Z tej eufori wyrwał mnie dzwięk telefonu
-Tak słucham,nie teraz niemogę się spodkać bo jestem z żoną u lekarza-powiedziałem
-Leon kto dzwonił?zapytałam

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział23-Zawiodłem się na tobie synu

Następnego Ranka
*Violetta*
-Obudziłam zadowolona ,wypoczęta moj mąż oczywiście jeszcze spał.Niedziwie mu się wczorajszej nocy urządziam mu wycieczkę po mieście za lodami i ogórkami.Delikatnie się podniesłam z łóżka,szkoda że niemogę stanąć na nogi.Ale przecież mogę spróbować.Dobra Viola najpierw jedną nogę ,teraz druga.Ok mamy dwie i na trzy wstajemy,raz,dwa i trzy.Podniosłam się,zaczełam krzyczeć(Leon kochanie ja stoję na nogach)moje okrzyki radości zbudziły mego męża.
*Leon*
-Śniło mi się ,że Violetta stoi o własnych nogach przy naszym łóżku.Ale to co zobaczyłem kątem oka odrazu wybudziło mnie z letargu.Violetto kochanie ty stoisz na nogach -krzyknełem bardzo uradowany.Tylko niemusisz się tak przemęczać ,wszystko stopniowo będziemy robić.A już niedługo będziesz spacerować.Znaczy te zabiegi dają jakieś rezultaty-powiedziałem
-Przepraszam cię kochanie że wczorajszą noc spędziłeś na zakupach-powiedziała Violetta
-Przecież nic,się nie stało kochanie dlaciebie i naszej córeczki wszystko-powiedział Leon
W tym czasie zaczeła dzwonić moja komórka ,spojrzałem na wyświetlacz to był Marco,przepraszam kochanie muszę odebrać-powiedział mój mąż.
-Cześć stary zapomniałeś że miałeś mi pomóc z Maxim przygotować pokój dla małego-powiedział Marco
-Jezu,stary stary zapomniałem o wszystkim,miałem ciężką noc.Dobra za 15minut będę gotowy-odparłem
-Dobra ,to czekamy na ciebie razem z Maxim-rzekł mój przyjaciel
-Kochanie ,idę do Marco rzaem z Ponte mamy mu pomóc przygotwać pokuj dla dziecka
-Dobrze ,ja poczekam na zajęcia rehabilatacyjne .Kocham cię-powiedziałam
-Ja ciebie bardziej kocham-odpowiedział Leon

*Diego*
-Od tego wieczoru co samochód potrącił Violettę ja ciągle przesaduje w barach dlektując się najlepszą teqilą .To naprawdę mnie relaksuje.Akurt musiała zadzwonić moja komóra.Tata powiedziałem do siebie
-O cześć tato jak żyjeż bo wiesz ja piję.Bo mam wszystko w dupie ,dlamnie to Lotto.-powiedziałem
*Ezekiel*
-Diego co ty do jasnej ciasnej wyrabiasz tam w Buenos,miałeś sprowadzić Castillo do Madrytu żebyście mogli się pobrać.Aty odstawiasz mi takie szopki.Zawiodłem się na tobie synu.
-I tak bym nic niewskórał bo ta ślicznotka ubiegła nas wychodząc za Verasa.Cały plan w łeb sztrzelił-powiedział Diego
-Co się nieodwlecze to nie uciecze.Wyszła zamąż i to się rozwiedzie lub zostanie wdową.
Może wskutek nieszczęśliwego wypadku stracić ojca-powiedział Ezekiel
-Tato co ty planujesz-spytałem
-Wszystko w swoim czasie Diegito poznasz,wszystko wswoim czasie-odparł Ezekiel
*Dom Marcanesci*
*Marco*
-Mamy zaczynać a Leoniastego jeszcze niema ,co on tej nocy robił?
*Maxi*
-Napewno miał jakiś poważny powód zeby coś robić w nocy,jak się pojawi to go spytamy.O patrz o wilku mowa-powiedział Marco
*Leon*
-Cześć chłopaki,sorry że się spóźniłem tak wyszło ale jak się zabierzemy ostro do roboty to wmik to ggarniem.
-To,opowiadaj co się wczoraj wydarzyło-zapytał się Marco
-No właśnie,Leonku mów bo mi zaraz gadki spadną-wtrącił się Maximiliano
-To przez ogórki i lody śmietankowe-powiedział Leon
-A co Ogórki i lody mają wsplnego z twoją wczorajszą nocą-zapytał się Traviali
-Niewiecie,otóż mojej Violecie zaczeły skakać hormony.Musiałem jej kupić ogórki i lody bo miała taką ochotę na nie ,a najgorszę jest to jak ona to jadła-rzekł leon
-No powiedz jak
-Naprzemian raz ogórek raz łyżka lodów-powiedziałem
-Przepraszam muszę iść na stronę bo zrobiłem się zielony -powiedział Maxi
*Marco*
-No,no stary ty tojesteś superowy tatuś robisz wszystko aby twojej rodzinie niczego niezabrakło.Gadka szmatka a my musimy wyrobić się do wieczora bo wtedy wraca Fran z Pabiltem
*Leon*
-To doroboty chłopaki* damy radę tak damy radę*-kurczę od zawsze otym marzyłem  aby to powiedzieć
Dom Violetty
*Violetta*
-Przyszedł już Brodwey opowiedziałam mu jak rano stanełam przy łóżku.Powiedział mi że to dobry znak i jeżeli będę stosowała się do wszystkich zaleceń to za tydzień może wcześniej zacznę spacerować po domu i ogrodzie.Violetto skup się ,nie bujaj w obłokach-usłyszałam
-Przepraszam Brodwey już jest dobrze możemy kontynnować ćiwiczenia
*Brodwey*
-Ta dziewczyna ma w sobie ducha walki,jest naprawdę ślną osobą.To co mi opowiedziała co rano zrobiła to świadczy że kregosłup niebył uszkodzony tylko potłuczony.Pare dni i bedzie to tylko zły sen

Dom Marco
Chłopaki naprawdę świetnie dają sobie radę wszystko jest już prawie gotowe ,poza kilkoma wpadkami to jest dobrze
*Leon*
-To malowanie,przyszykowywanie tego wszystkiego jest takie fajne już niemogę się doczekać jak ja acznę urządzać pokoik dla nasze fasolki.Marco chciałbym się ciebie o coś spytać ?
-Pytaj Leonie-powiedział Marco
-A co byście zrobili gdyby znalazła się jego matka-spytałem
-Niwiem ,Leonie najbardziej chyba by to przeżywała Fran bardzo pokochała Pablita.I naprawdę niewiem jak by to ona przyjeła ,serce by jej pękło-odpowiedział Traviali
*Maxi*
-Malowałem pokój na niebiesko w pewnym momęcie zachaczyłem o pojemnik z farbą.Cała zawartość wylądoawła na głowie Leona.Z szatyna zrobił się błękitny chłopak
-Maxi ja cię zaraz zabiję coś ty zrobił wyglądam jak papa smerf,jestem cały niebieski-powiedział Leon
-Ja nie mogę chłpoaki,jajja niewytrzymam z wami istny to kabaret -śmiał się Marco tarzając się po podłodzę

-Tak trochę kródki i beznadziejny ale jestem tak wykączona po całym dniu że padam musiałam oczyszczać w sadzie suche gałązki i trawę.Jutro postaram się aby dodać 2część one shota.Dziekuje za uwagę i podrawiam czytajcie mnie kochani