Love
poniedziałek, 31 marca 2014
Rozdział28-Zabiłeś go, to twoja wina Diego
*Leon*
-Zadzwoniła do mnie violetta mówiąc przez łzy,że on odszedł,umarł niema go już.W pierwszej chwili niewiedziałem o co się rozchodzi.Potem zrozumiałem,że muszę ją szybko odnaleść,ona mnie potrzebuje.Mojego wsparcia i pocieszenia a przedewszystkim jest w ciąży,i niewolno się jej denerwować.
Po chwili do domu weszła zapłakana Violetta wyglądała okropnie,niemogła już wydobywać łez.Leon podszedł o nic nie pytał tylko ją mocno przytulił do swego ciała.
*Violetta*
-Mój tata nieżyje,rozumiesz poświęcił swoje życie by mnie uratować,a teraz niema go.
*Leon*
-Jest tu w twojm sercu ,kochanie zawsze tam będzie.Kiedy tylko będziesz go potrzebowała,pomyślisz o nim.Wiem że bardzo go kochałaś i kochasz , choć zaparzę ci melisy.Położysz się bo w twoim stanie niewolno ci się tak stresować to może zaszkodzić naszym maluchom.
*Violetta*
-Dobrze kochanie,ale położysz się zemną bo niechce być sama
-Jak bym niemógł tego zrobic,oczywiście że tak kochanie-powiedział Leon
Po jakimś czasie zadzwoniła komórka Violetty
*Leon*
-Słucham,tak Fran German nieżyje .Uratował Violecie życie
-A ona jak się czuje?-zapytała się Fran
-A jak myślisz źle nawet bardzo wiesz bardzo się o nią boje-powiedział Leon
-Mogę do niej przyjechać?
-Teraz zasneła a niechcę jej znowu budzić.Fran możesz jutro przyjechać z rana.Bo ja muszę załatwić formalność związane z pogrzebem-rzekł szatyn
-Leon niema problemu,Marco zajmię się Pablitem a ja Violetto możecie na nas liczyć-odpowiedziała włoszka
-Dziekuje i do jutra ,pa Fran-Leon porzegnał się z przyjaciółką
*Marco*
-Dlaczego życie jest tak do bani.Co ona takiego zrobiła że zawsze ma pod wiatr?Czy nigdy nie zazna szczęścia
*Fran*
-Bardzo jest mi żal Violi ona niezasługuje na taki los.German jaki był to był ale to jej ojciec,teraz niema nikogo prócz Leona i nas wszystkich.Musimy ją wspierać w tych trudnych chwilach
Leon wszysko pozałatwiał z całą uroczystością pogrzebową.Odbędzie się jutro po południu .Violetta od śmierci ojca zmieniła się ten cały ból w niej nadal był
Dzień pogrzebu...........
*Violetta*
-Leon powiedz mi że to tylko zły sen i zaraz się zniego obudzę.Że to tylko moja wyobraźnia i tych wszystkich zgromadzonych ludzi tu niema.Zauważyłam jak podchodzi do mnie Diego
*Diego*
-O widzę że tatuś nie uważał na pasach.Ciekawie gdzie miał głowę,pewnie był bardzo zajęty swą córczką.Moje kondolencje Violetto może po tym całym pogrzebie porozmawiamy o firmie Germana
*Violetta*
-Co ,takiego mówisz ty słyszysz to.To twoja wina Diego to ty z swoim ojcem zabiliście go.Rozumiesz ty zapłacisz mi zato
*Diego*
-Leonku zchamuj swoją piękną żoneczkę,bo inaczej ja to zrobię.A ty kochanie niemasz dowodów na mnie i nie oskarżaj mnie.Rozumież piękna
*Leon*
-Łapy precz od mojej żony Domigez a dowody to znajde na ciebie i twojego ojca.A co do firmy t zapomnij bo teraz właścicielami jesteśmy my z Violettą.
-Jeszcze mnie popamiętacie nie wiecie do czego jestem zdolny-powiedział wściekły Diego
*Violetta*
-Kochanie ja wiem że Diego maczał wtym wypadku palce.Tylko niemam konkretnych dowodów na niego.Ale tata powiedział coś takiego dziwnego że powinnam uważać na Domigezów
*Leon*
-Niemartw się obronię cie i nasze kochane dzieciaczki.Jak ja was kocham jestecie dla mnie całym życiem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
szkoda że German umarł popłakałam się jak to czytałam
OdpowiedzUsuń