Przyjaciółka,udała się do apteki by zakupić test ciążowy.W domu z niecierpliwością czekała Violetta którą pocieszał Maxi.Gdyby nie przyjaciele to niewiadomo co by się z nią stało,Maxi niemógł zrozumieć dlaczego Leon tak w perfidny sposób oszukał przyjaciółkę.Coś mu się tu niezgadzało,nie trzymało się kupy.W myślach tworzył różne scenariusze bo może po prostu tamta dziewczyna okłamała Violettę.Postanowił spodkać się z Verdasem i wyjaśnić wszystko.
*Violetta*
-Dlaczego jeszcze niema Fran,już powinna być z powrotem.Każda sekunda wydawała się godziną a godzina wiecznością.-Chodziła po całym domu
*Maxi*
-Violetto,nie denerwuj się w twoim stanie nie wolno się stresować.o może zaszkodzić dziecku i tobie.Zobaczysz wszystko się ułoży,a ty napewno z Leonem wszystko sobie wyjaśnicie.Teraz najważniejsze jestecie wy.
*Violetta*
-Maxi ale ja niechce tego dziecka,nie z tym debilem i kłamco.Jeżeli się wszystko okaże się prawdą.Ja usunę te ciąże!!!!
*Maxi*
-Nie nawet tak niemyśl,pomogę ci wychować te istotke razem z Fran.Bedzie miało najlepszego wujka i ciocie na całym świecie.Teraz jesteś zła,czujesz się oszukana i zagubiona.Lecz to wszystko minie zobaczysz
Usłyszeli otwierające się drzwi,do domu weszła Fran z zakupem.Na widok torby papierowiej Violetta trochę zbladła prawie zemdlała gdyby nie złapał nią Maxi
*Fran*
-Kupiłam go,skarbie wszystko bedzie dobrze zobaczysz.Teraz pujdziesz do łazienki wykonasz go a jeśli okaże się to prawdą pojedziemy jutro do ginekologa.Dobrze
-Tak,niewiem co bym bez was zrobiła jestecie,dla mnie wszystkim-odparła Violetta
Dziewczyna udała się,do łazienki otworzyła papierową torbę,trzymając w dłoniach zaczeła otwierać opakowanie,przeczytawszy instrukcje.Wszystko wykonała tak jak trzeba,teraz tylko musi poczekać 5minut.Te 5minut było teraz ,całym życiem wyszystko się zaraz wyjaśni.Drżeniem ręki podniosła go z szafki,zrobiła parę wdechów i wydechów.Do jej oczu zaczeły na pływać łzy rozpaczy żalu i bólu,wiedziała że w tej chwili wszystko się zmieniło,upadła na kolana upuszczając ten mały przedmiot.Przyjeciele usłyszeli huk i głośny płacz,zrozumieli że ciąża jest prawdziwa.Nic nie mówili tylko oboje ją przytulili
*Violetta*
-Jestem w ciąży ,jestem ciąży,nie to nie może być prawda.Dlaczego Boże dlaczego co ja takiego ci zrobiłam.Moje życie legło w gruzach.Nigdy niepowinnam się zgodzić na tą kolacje ,od tego się wszystko zaczeło.Ta historia nigdy niepowinna się zdarzyć.
*Fran*
-Ciuuuci wszystko będzie dobrze,ci Violuś zobaczysz.Proszę niepłacz ,to wam za szkodzi,pomożemy ci
*Maxi*
-Już dobrze,Violuś jesteśmy tu z tobą.I zawsze będziemy przy tobie.Choć zaniosę cie do sypialni a ty Fran zparzysz melisy,pomoże ci zasnąć.Choć
Chłopak zaniósł dziewczynę do pokoju,gdzie czekała na mnią filiżanka melisy.Violetta wypiła ją pochwili zasneła.Przyjaciele zostawili ją śpiącą w pokoju.
*Fran*
-Maxi zostaniesz z nią bo ja muszę wracać do domu,będziesz przyniej gdyby obudziła się w nocy.A jutro przyjadę i zabierzemy ją do mojej znajomej lekarki.
*Maxi*
-Nie martw się zajmnę się nią.Bede nad nią czuwać,spokojnie możesz jechać do swego męża ostatnią trochę go zaniedbujesz.
-Ale jak by co to dzwoń w nocy -powiedziała włoszka
Leon niemógł pojąć,dlaczego Violetta go zostawiła i wróciła do Buenos Ares co nią do tego zmusiło.Przecież było im razem tak dobrze.Do pomieszczenia weszła Lara była dziewczyna chłopaka
*Lara8
-Coś taki nie w sosie ta panienka cię żuciła?W sumie to poniej spodziewałam się tego,niepasowała ona do ciebie
*Leon*
-Ty coś wiesz,prawda powiedz mi Lara coś jej powiedziała mów natychmiast prawdę
*Lara*
-Ja,nic jej niepowiedziałam.Przecież mnie znasz Leonku nic a nic zapomnij oniej i zajmnij się mną
*Leon*
-Niema takiego zamiaru,zejdz mi z oczu kobieto .Co za wredna baba,ona coś musiała zrobić że Violetta wyjechała.Ja się wszystkiego dowiem.Tylko wszystko w swoim czasie.
Szatyn usłyszał pukanie do drzwi,po chwili weszła jego pracownica
*Gabriela*
-Przepraszam szefie ale muszę coś panu wyznać.Chodzi o panią Larę to za jej sprawką wyjechała panienka Violetta.Jakieś dwa dni po ym winobraniu usłyszałam jak Lara mówi do kucharki że macie się pobrać i takie różne rzeczy na temat Violetty.Jestem pewna 100% że panienka Violetta to słyszała a ja ją naprawde polubiłam
*Leon*
-Dziękuje Gabrielo bardzo mi pomogłaś,jesteś kochana i lojalna w obec mnie.A z Larą to sobie porozmawiam
Leon z nerwami wpadł do pokoju Lary,był wściekły za to co ona zrobiła gdyby była ona mężczyzną dostała by w twarz.
*Leon*
-Myślałaś że się niedowiem wszystkiego,co chciałaś osiągnąć że mnie zdobędziesz i zostaniesz panią Verdas.Nigdy w życiu jesteś potworem bez serca.Nigdy cię nie kochałem to twoja chora wyobraźnia.Teraz wiem że jesteś nic niewartą osobą
*Lara*
-Leon,to nie tak jak myślisz ja ,ja cię kocham i niechciałam aby tak głupia krowa była z tobą.Jesteśmy sobie pisani
-Nieważ się oniej tak mówić,Masz godzinę aby się spakować i opuścić moją winnicę.-odparł wkurzony chłopak
Maxi czuwał całą noc nad swoją przjaciółką,w nocy przez sen płakała w tedy położył się obok niej i swoim głosem uspokajał ją.Wiedział że violetta nigdy nie powie Leonowi o dziecku,to była bardzo dumna kobieta.Postanowił że porozmawia z Leonem ale nie powie o ciąży.Następnego ranka sztynka obudziła się ,rozejżała się po pokoju w fotelu spał Maxi.Mimo wolnie się uśmiechneła
Po zjedzeniu śniadania czekali na włoszkę by pojechać do ginekologa by upewnić się czy wszystko jest wporządku i jak się rozwija maleństwo.Gdy już Fran przyjachała podjechali do gabinetu gdzie miała zostać zbadana Violetta.Przyjaciele czekali przed gabinetem zaś szatynka była już badana
*Dr.Miranda*
-Bardzo mi miło cię poznać Violetto,zobaczymy zaraz jak się rozwija w tobie życie.Czy w rodzinie występowały jakieś choroby ?
-Nie chyba nie-odpowiedziała Violetta
-Dobrze teraz pobierzemy ci krew ,zmieżymy ciśnienie i zrobimy usg ,a przy usg może być ojciec dziecka-powiedziała doktorka
-Dobrze,tam na korytarzu są moi przyjaciele można ich prość-zapytała się dziwczyna
Przyjaciele weśli do środka ,gdzie będzie wykonywane badanie,zobaczyli na czarnym ekarnie moluśką fasolkę i usłyszeli bicie serca.Maximiliano się popłakał z ogromnej radości,tak samo jak Fran.Violetta niemogła uwierzyć że pod jej sercem bije nowe życie.Wszystkie obawy mineły gdy usłyszałam to malutkie serduszko.Chwile potem pani doktor ich zaniepokojła
*Violetta*
-Co się dzieje,doktorze coś zmoim maleńswem?Proszę powiedzieć mi prawdę
*dokor*
-Niepokoji mnie tętno dziecka jest nie miarowe,musimy to ustabilizować.Ale jeszcze muszę zobaczyć pani krew i ćsinienie .Proszę wytrzeć sobie brzuch i zapraszam do gabinetu tam wszystko powiem
-Dobrze,dziękuje panu-powiedziała szatynka
Maxi podszedł do Violetty pomógł jej wstać z leżanki szatynka zaczeła płakać bo zaczeła zdawać sobie sprawę że to z jej winy coś jest nietak.Bo przecież niechciała tego dziecka
*Fran*
-Kochanie nie płacz,napewno wszystko się ułoży i doktor będzie miał dobre wieści.
*Lekarz*
-Violetto mamy już wszystkie wyniki,i niesą one dobre.Dwie sprawy które musimy szybko rozwiązać to po pierwsze musimy ci wyrównać ciśnienie krwi.Jest ono niebezpieczne i dla ciebie jak i dla dziecka
Druga sprawa to maleństwo ma całkiem inną grupe krwi w skutek tego powstał konflikt serologiczny.Otuż gdy rozpocznie się poród będzie potrzebna krew ojca dziecka.Zrobimy wszystko co się da tylko najpierw musimy się zająć tobą.Przedewszystkim niewolno ci się stresować,musisz dużo odpoczywać i się dobrze odżywiać
*Fran*
-Zajmiemy się nią ,i będziemy stosować wszystkie zalecenia lekarskie
-Tak to prawda zajmniemy się nią-w trącił się Maxi
Przyjaciele udali się do domku Violetty ,tylko Maxi musiał ich zostawić maił pewną sprawe do załatwienia.Posanowił że zadzwoni do Leona i wszystko mu powie związane z Violettą i dzieckaiem
-Leon,witaj Maxi przyjaciel Violetty.Jesteś może w Buenos?
-Maxi,cześć jeszcze nie ale wieczorem ma m samolot .Czy coś się stało Violecie?-zapytał się Leon
-Leon wszystko ci opowiem gdy przylecisz do B.A teraz muszę kończyć,-rzekł Maxi
Leon poskączonej rozmowie czuł jakiś dziwny niepokój,tak jak by miało coś się złego wydarzyć .Pakował swoje ostatnie rzeczy do walizki,chciał być jak naj szybciej w Argentynie
Po kilku nastu godzinach sztyn wylądowł w B.A.Na lotnisku czekał już na niego Ponte,chciał mu wszystko opowiedzieć co się dzieje z Violettą i dlaczego Leon ją okłamał.
*Maxi*
-Leon ,jak wiesz Violetta jast dlamnie naprawdę ważną osobą w mym sercu,traktuję ją jak siostrę.o To proszę powiedz mi dlaczego ją oszukałeś i planujesz się orzenić z jakąś Larą.
*Leon*
-To nieprawda,Maxi ja nigdy nie oszukałem Violi jest dlamnie całą egzystęcją to dzieki niej żyje.A te całą intryge wymyśliła Lara,bo wten sposób chciała na rozdzielić.I to się jej udało Violetta niechce mnie znać
*Maxi*
-Mylisz się łączy was coś jeszcze ,zostaliście połączeni do końca swego życia.Violetta jest w ciąży
*Leon*
-Co takiego,proszę powiedz że to tylko mi się śni.Bardzo się cieszę że to ona będzie matką mojego dziecka,ale jak to się stało przecież myśmy uważali.
-Niestety widocznie los chciał inaczej,Leon Violetta niemoże wiedzieć że ty wiesz.To by ją zabiło i dziecko też.Niewolno jej się stresować.Musisz narazie wszystko zachować dla siebie,ja się nią opiekuje i obiecuje ci że będziesz zawszystkim na bieżąco.pamiętaj otym-powiedział Maxi
Pół roku później........
Maxi zewszystkim informował Leona,Violecie niczego niebrakowało każdą witaminę i czy jakieś leki Leon kupywał.Dzisiejszy dzień jak co dzień Violetta spędzała odpoczywając na sofie,wiedziała że dzisiaj odwiedzi ją Maxi.Już gdy miała wstawać poczuła straszny ból niedozniesienia.Bardzo bolał ją brzuch i głowa nagle poczuła jak zaczeła jej lecić krew z spodni.Niemogła się ruszyć a ni wstać żeby wezwać jakoś pomoc.Ponte miał klucze do domu Violi,przekręcił klucz w zamku.Wszedł do środka było bardzo cicho aż zabardzo.Rozejżał się po salonie na podłodze zauważył Violette była nieprzytomna a wokół niej było pełno krwi.Podbiegł do niej wołając ją po imnieniu niereagowała.Zadzwonił po pogotowie
*Maxi*
-Nie,nie Violuś proszę obudź się,Leon zna całą prawde niewolno ci nas opuszczać.Błagam obudź się jesteś nam potrzebna kochamy cię.
Po 3minutach przyjechało pogotowie
Pan jest mężem pacjetki co się stało-spytał się lekarz
-Niewiem niedawno przyszedłem a ona już tak leżała.Proszę ratujcie ich oboje-załkał Maxi
Proszę jechać znami ,może gdzieś pan zadzwoni do męża czy rodziny
8Maxi*
-Leeeonn muszę,coś ci powiedzieć Vi,Violetata miała wypadek ,właśnie jadę znią w karetce.Prosze przyjeci do szpitala
-Gdzie ją zabieracie?
-Szpital dzieciątka Jezus
*Leon*
-To nie możliwe,zaco ją tak każe los,co ona takiego zrobiła.Dlaczego to wyszystko to jakaś kpina.Boże dlaczego ty ją zostawiaż nie pojmuje tego.Jeżeli mie słyszysz proszę niepozwól by im coś się stało rozumiesz Ojcze!!!!
Sztynka trrafiła na blok opreracyjny gdzie Lekarze walczą o jej życie i życie dziecka,starają się jak mogo.Robią wszystko co w ich mocy.Nagle z sali wyszedł lekarz udając się do Leona ,Maxiego i Fran.
*Lekarz*
-Bardzo nam przykro ale Violetta dostała bardzo ślnego krwotoku,niemożemy go zapanować.Mam pytanie kogo mamy ratować czy matkę czy dziecko
*Leon*
-Nie oboje,nigdy niewybiorę tak róbcie co w waszych mocach,rozumiecie ja niemogę ich stracić.One obje muszą żyć.Proszę walczcie o ich życie nic więcej nie proszę,O ich życie
Leon poszedł do szpitalnej kapliczki gdzie ofiarował swe modlitwy do matki boskiej prosząc ją o wstawnictwo.By Violetta mogła razem z dzieckiem przeżyć.Do kaplicy przybiegł Ponte
-krzycząc już jest to dziewczynka waży 3547gram.A Violetta co znią?-zapytał się Leon
-Jest na intesywnej terapi gdzie lekarze walczą o jej życie.Leon musisz wiedzieć coś jeszcze-powiedział Maxi
-Co się stało mów,-rzekł sztyn
*maxi*
-Violetta już nigdy niebędzie mogła mieć dzieci,wskutek tak silnego krwawienia lekarze nie mogli uratować macicy.zabardzo krwawiła to by ją zabiło,liczył się czas
To był ogromny szok jakiego Verdas doświadzył z jednej srony był najszcześliwszym facetem pod słońcem a z drugiej obiawiał się że Violetta siebie niezakceptuje.Usiadł obk jej łóżka ujął jej słabiutką dłoń mówiąc rózne rzeczy a przedewszystkim że musi waczyć bo ma dlakogo swojego dziecka.Ktoby pomyślał że facet może płakać jak małe dziecko prosząc bu kobieta którą kocha nad życie by nie odeszła do innego świata.Czuwał nad nią codzienie opowiadał jak malutka Sofija walczy z całym światem,tak bo to wcześniak ale jest naprawdę ślną dziewczynką tak jak jej mamusia.Leon nietracił nadziej wierzył w miłość.Poczuł jak ktoś ściska jego dłoń to była ona,chociaż słaba ale to ona wracała do życia.Córki
*Violetta*
-Gdzie ja jestem,co się stało z moją córeczką.Kto ją zabrał
-Ci obudziłaś się kochanie,już zawsze bedziemy razem mamy prześliczną córeczkę podobną do mamusi-odparł Leon
-Z kąd tu tu się zdyałeś,niepowineś być już mężem-powiedziała Violetta
-Będę ale jak kobieta którą kocha leży terza w szpitalu-rzekł Leon
-A Lara co znią?
-To wariatka,niemartw się ona już nigdy nie zaszkodzi nam naszej rodzinie-odparł Leon
I jak ,cóż możemy tu dopisać Leon z Violettą wszystko sobie wyjaśnili,ich córeczka ma już 5lat wzieli ślub.Mają zamiar adoptować jeszcze jedno dziecko.W naj bliższym czsie planują przeprowadzić się do Toksani.Gdzie kiedyś Violeta wypowiedziała słwa że chce tu spędzić reszte życia razem ze swoim mężem,dziecimi zdala od wszystkiego Maxi jest taką blisko rodziną Leona i Violetty.Jednak niekażda historia może się koniczyć źle.Ta Historia się zdarzyła i rozpoczyna się następna ,ale to już inne opowiadanie..........
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3< 3 <3 <3 <3 <3
Niewiem czy podoba wam się akie zakoniczenie tej histori chciałam na początku uśmierćc Violette by Leon mógł wychowywać Sofiję ale potem zrozumiałam że tego niemoge uczynić.bo i tak przecież los źle traktował <3
OdpowiedzUsuńsmutne ale świetne
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZE OPOWIADANIE JAKIE CZYTAŁAM!!! ZRÓB DALSZE CZĘŚCI!!!
OdpowiedzUsuń