Love

Love

środa, 29 kwietnia 2015

Info.....

Witam wszystkich w ten deszczowy dzień. Otóż chciałam poinformować was myszki że powstanie nowy blog na którym będzie pisane opowiadanie z pierwszego prologu. A na tym obecnym blogu zostanie napisana historia z drugiego prologu. Mam nadzieję że będzie to sprawiedliwa ocena bo chciałabym aby były napisane dwa opowiadania. Rozdział będzie na dniach dodany bo juz mam go w roboczych . Ale to chwilę potrwa bo muszę zająć się nowym blogiem pozdrawiam Aga



sobota, 18 kwietnia 2015

Prolog2-Uwikłane uczucie

Violetta Castillo 28letnia szatynka ma bardzo specyficzną pracę. Jej zadaniem jest ochrona ważnych osobistości. To może dzwnie wygląda, gdy kobieta pracuje jako ochroniarz. Swoją pracę wykonuje z dokładnością, jej szefostwo jest zadowolone. Pewnego słonecznego poranka do agencji ochroniarskiej przyjeżdża Diego Hernadez prawda ręką Leona Verdasa. Składa propozycje by agencja zajęła się ochroną Leona Verdasa, gdyż otrzymał list z pogróżkami. Los trafia że Violetta zostaje ochroniarzem i cieniem Verdasa. Od samego początku ich znajomość staję się napięta.
Mam nadzieję że podoba się ten prolog. Więc zapraszam do głosowania w ankiecie. Tak wiem jest krótki nie chciałam więcej nic zdradzać . Drugą część O,S pojawi się jutro. Czekam na glosowanie która historia będzie lepsza

czwartek, 16 kwietnia 2015

One Shot- Trudna drogaLeonetta część 1

~Dziękuję ci Natalie. To dla ciebie niespodzianka~
Miłość? Czym jest miłość?. Miłość to przyjaźń,wierność, nadzieja. Dzięki miłości drugiej osoby może marzyć. Być szczęśliwi. Ale gdy na drodze miłości stanie nam śmierć? Co wtedy się dzieję? Co czuje osoba która dowiaduje się że niedługo odejdzie z tego świata. Będzie walczyła o każdy dzień życia? Co zrobi druga połówka, jak zareaguje? Ale wrócimy do początku tej historii, historii pełnej miłości, nadzieji.
Violetta Castillo 22letnia szatynka na jej drodze staje Leon Verdas syn multimiliardera. 28latek przez zrządzenie losu spotyka na swej drodze piękna Violettę. Dziewczyna nie należy do jego świata. Szatynka żeby móc studiować, pracuje w firmie ojca Leona jako kurier. Dostarcza dokumenty, pisma, korespondencję. Tak było zawsze, Violetta rano pracowała, wieczorem studiowała wymarzony kierunek medycynę. Tak od zawsze wiedziała kim chcę być- Chirurgiem .
Leon był przeciwieństwem szatynki, miał wszystko czego zapragnął. Piękny, bogaty, czego można chcieć więcej? Czasami przychodził do Verdas- Company do Fernanda swego ojca.
*Violetta Castillo*
-Obudził mnie budzik, spojrzałam na zegarek-6:30.
Dziś znów będę mnie boleć kostki. Tyle tych papierów muszę dostarczyć. Wieczorem czeka mnie kolokwium z operacji aorty. A na dodatek musi padać. Niech to szlak, kawał drogi do autobusu- przemoknę . Szybko zjadłam śniadanie, wypiłam trzy łyki kawy. Następnie udałam się do wyjścia, zabierając teczkę z dokumentami dla pana Fernanda.
Na zewnątrz było zimno, ponuro nikt po za mną nie szedł chodnikiem.  Gdy doszłam do przejścia i już byłam na pasach  Usłyszałam pisk opony i moje dokumenty wylądowały w kałuży wody.
Przed mną zatrzymał się żółte camaro. A w środku był rozgoryczony kierowca
-Jak łazisz kobieto!  Trzeba się rozglądać- usłyszałam
-Tak, to pan jeździ jak wariat. Nie widział pan że było czerwone! To przez pana wylecę z pracy, moje dokumenty biorą kąpiel! Jak je pokaże szefowi co. To że jeździ pan chevroletem nie znaczy że możesz jeździć przez ludzi. -krzyknęłam
*Leon*
-Kurczę spóźnię się do firmy, przez jakoś wariatkę. O mały włos jej nie potrąciłem. Ale z drugiej strony jest bardzo piękna. I na dodatek przez mnie może stracić pracę? Nie nie może muszę jej pomóc
-Przepraszam, panią chciałbym jakoś pomóc. Może podwiozę panią do szefa i powiem co i jak i że to moja wina?
-Dzięki, nie wsiadam do nieznajomego- powiedziałam
-Leon, Leon jestem. Już nie jestem nieznajomy? Choć podwiozę cię bo bardzo pada, a dokumentami się nie przejmuj.
-Violetta jestem, dziękuję ale naprawdę nie chcę sprawiać kłopotów. A dokumenty, cóż pewnie zostanę zwolniona,cóż takie życie.
- Nie załatwię to,nie utracisz pracy. To gdzie znajduje się firma pod którą jedziemy-  Violetto?-zapytał szatyn
-Verdas-Company, walka street6,to nie daleko na szóstej alei.-odpowiedziałam
-Wiem gdzie znajduje się firma Verdas. Jadę w tę stronę-powiedział Leon( ona pracuje w mojej to znaczy ojca firmie)
-Naprawdę dziękuję, dzisiaj mam pecha. Podobno dziś do pana Fernanda ma przyjechać syn. Niewiem nigdy go nie widziałam, ale dziewczyny mówią że zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
-O to interesujące, a ty wierzysz im? Myślisz że on taki jest naprawdę?
-Ja,ja niewiem, nigdy go nie widziałam. Nie mogę go osądzać, a pozatym chyba nie powinnam rozmawiać z obcym facetem o synie mojego pracodawcy.
Zamyśliłam się patrząc w okno po którym płynęły krople deszczu. Chociaż kątem oka widziałam twarz Leona, jego włosy, oczy niczym szmaragdy. Ten zarost, wróć Viola co ty mówisz, przecież widać gołym okiem że to bogacz, a ty jesteś szarą myszką ,co byś mu ofiarowała- mówiła moja podświadomość
-Violetto,Violu jesteś my już na miejscu- słowa Leona sprowadziły mnie do rzeczywistość.
Dziękuję za podwiezienie, część- powiedziałam nim Leon otworzył usta.
*Leon*
Widziałem jak Viola wchodzi do środka, nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Chciałem ale nie mogłem, może się bałem. Niewiem ale poczułem do tej dziewczyny takie dziwne ukucie w sercu. Niewiem co się dzieje ze mną. Tylko muszę narazie nic, jej nie mówić. Będę udawał przednią. Tak będzie to dobry pomysł.
Od wejścia do środka, czuję dziwną atmosferę. W głowie wyobrażam sobie jak wylatuje z firmy na trawkę. Po chwili podchodzi do mnie sekretarka szefa Ludmiła
-Część Violu, coś ty taka dziś zamyślona? Czy coś się stało?
-Ach tak, Ludmi nie chcę otym rozmawiać. Po prostu mam dziś pecha i przez tego pecha, pewnie pożegnam się z tą pracą. -powiedziałam że smutkiem
-Siadaj i opowiadaj co się stało - rzekła blondynka
Odpowiedziałam co się wydarzyło. Ta słuchała i w końcu powiedziała
-Musisz powiedzieć szefowi jak było, może cię nie wyrzuci.
-Dzięki Lu, idę zobaczymy co będzie-odparłam
Stojąc pod drzwiami widząc napis "Prezes Fernando Verdas" . Zapukałam
-Proszę usłyszałam, po chwili
Weszłam do środka za biurkiem siedział mój szef, jego mina była bardzo poważna
-Witam pani Violu czy ma pani te dokumenty które na dziś są mi potrzebne? -zapytał starszy Verdas
-Mam,ale no to znaczy, już ich niemam bo,bo- jąkałam się
-Możesz w końcu powiedzieć co się stało do cholery! Anie mi tu się plątasz. Mów
-Nie mam ich szefie, poprostu straciłam je w drodze do pracy. Przez pewnego kierowcy.-mówiłam że łzami w oczach
-Jesteś do niczego, jak mogłaś być taka nie odpowidzialna. Przecież wiedziałaś dobrze że dziś podpisujemy z japończykami kontrakt. -wdarł się Fernando
W tym samym czasie zadzwonił telefon do biura
-Tak, słucham dobrze niech wejdzie. -słyszałam słowa Verdasa
-Dziękuje później porozmawiam z panią co dalej zrobię, teraz przyszedł mój syn.  To wszystko- odparł szef
Gdy otwierając drzwi po środku zobaczyłam go, to on był Leon przez którego stracę pracę, studia.
- To ty,to twoja wina. Przez ciebie straciłam pracę- syknęłam
-Violetta, to nie tak jak myślisz chciałem ci powiedzieć prawdę- powiedział Leon
Gdy Violetta wyszła z gabinetu, taty odrazu zwróciłem się do niego
-Tato to moja wina, to przez mnie wszystkie dokumenty wylądowały w kałuży. To nie jej wina, nie zwalniaj jej proszę- odparłem
-Synu nie obchodzi mnie to że to ty czy nie ty. Ona miała te pieprzone papiery wcałości mi dostarczyć, rozumiesz Leon straciliśmy miliony
-Mam w dupie, twoje miliony. Nie możesz jej zwolnić,nie pozwolę ci,niedługo to będzie moje
-Ale jeszcze nie jest.-rzekł Fernando
Wyszedłem trzaskając drzwiami gabinetu, w celu odnalezienia Violetty. To przez mnie ma teraz kłopoty. Muszę jej pomóc. Zapytałem Ludmiłę gdzie jest Violetta
-Ona wybiegła z płaczem, może jest w kuchni. Niewiem dokładnie ale bardzo była roztrzęsiona.
-Dzięki
*Violetta
Jaka ja byłam głupia, co ja teraz zrobię. Z czego zapłacę czesne czynsz nie mam tutaj nikogo. Moje marzenia legły w gruzach.
-Masz mnie, jestem tu aby ci pomóc.
-Ty,ty to twoja wina! Rozumiesz gdybyś nie jechał tak szybko nic by się nie stało. A teraz wszystko legło, rozpadło się jak domek z kart. Czego jeszcze chcesz? -zapytałam z łzami w oczach
-Chcę ci pomóc, być twoim przyjacielem. Nie pozwolę aby mój ojciec cię wyrzucił,rozumiesz- ująłem jej piękna twarz
-Nie, daj mi spokój zostaw mnie.
Szatyn objął mnie ramieniem, choć próbowałam się wyrwać, on był silniejszy. Poczułam jego zapach, bicie serca. Coś się we mnie obudziło
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz Violu, będzie dobrze. Choć że mną w jedne miejsce. -powiedział Leon
-Gdzie chcesz mnie zabrać?
-Na najlepszą karpatkę i lat te w tym mieście- odpowiedział szatyn
-Najlepszą? Ok to idziemy
Leon okazał się świetnym kompanem i rzeczywiście karpatka i latte było wyśmienite. Rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Odpowiedziałam mu o swojej pasji, otym że studiuje Leon patrząc na mnie. Zbliżył się do moich ust. Już chciał mnie pocałować
-Co robisz?
-Tu masz trochę kremu, więc chciałem go usunąć
Spędziliśmy że sobą kilka godziny, dobrze wiedziałam że niemam po co wracać do Verdas-Company. Przy Leonie czułam się wolna niczym ptak. Niewiem co to za uczucie, czy to prawda że można się zakochać od pierwszego wejrzenia?. Mi nie wolno, nie mogę go kochać on jest miliarderem a ja tylko kurierem.-powiedziałam w myślach
Nie sądziłem że, Violetta okaże się bardzo interesującą kobietą. Jest bardzo pewna i ambitna, wie czego chce. A zarazem zabawna, coraz bardziej mi się podoba. Kurwa, chyba się zakochałem jeszcze nigdy do żadnej panienki tego nie czułem. A znią mógłbym przejść przez cały świat. Muszę jej to powiedzieć- pomyślałem
-Violu- Leon muszę,muszę
-Ty pierwsza
-Nie ty,proszę mów
-Violu, chciałem ci powiedzieć może to zabrzmieć głupio ale ja się w tobie zakochałem. Kocham cię- powiedział nie pewnie szatyn
Szatynka nie wiedziała jak i co ma odpowiedzieć. Po chwili zebrała się na odwagę
-Leon my nie możemy, to znaczy ja nie pasuje do twego świata rozumiesz. To jest tylko taka opaska którą masz na oczach. Jesteś mną oczarowany, nic więcej. To tylko złudzenie. Ja do ciebie nic nie czuję (choć wypowiadając tę słowa sprawiały mi ból w sercu). Ty masz swój świat a ja swój. Dziękuję ci za miłe spędzony czas. Za to że chciałeś mi pomóc. Dziękuję i jestem ci wdzięczna, to wszystko. Ty mnie zapomnisz, ja ciebie. Wrócimy do rzeczywistości bo nigdy książę nie pokocha kopciuszka. Życie to nie bajka. Żegnaj Leonie- wychodząc z kawiarni ukryłam łzy które po płynęły mi po policzku.
Widząc jak powoli oddalała się stałem jak słup soli w strugach deszczu. Nie byłem pewny czy to coś pomoże ale postanowiłem że się tak łatwo nie podam.  Muszę jej udowodnić że to co czuję jest prawdziwe.
Dwa miesiące  później
Dziś moja ukochana, oficjalnie została moją panią. Tak jesteśmy razem i zawsze będziemy. Spotykamy się, lecz mój ojciec nic nie wie że ja i moja Viola jesteśmy razem,ale na dzisiejszą rocznicę mam pewną niespodziankę dla mej pięknej 
Czekam na Leosia, trochę się denerwuje bo ma dla mnie jakoś niespodziankę. Co to może być, mam nadzieję że nie wymyśli czegoś szalonego.
Po chwili podjeżdża żółte camaro. Z którego wysiada mój kochany
-Witaj piękna, czekasz na mnie?
-Nie,nie czekam na pewnego przystojnego, bogatego i wspaniałego ukochanego.
-Widocznie,się już spóźniłem i nie mam co tu robić. Ten facet to ma szczęście że znalazł taką piękną kobietę. Ach ....
-No choć tu mój przystojniaku,chcę cię pocałować..-uwodzicielsko szepnęłam szatynowi
-Violettą mam jedno pytanie?
Leon proszę nie tutaj ludzie się patrzą,skarbie misiu. Leonie Verdas!Tak,Tak -krzyknęłam
********************************(***
Mamy pierwszą część O.S mam nadzieję że się podoba. Chociaż jedyneczka może trochę nudząc ,nie martwcie się wszystko musi się rozwinąć. Jutro też dodam drugiego prologu i wy myszki kochane wybierzecie.
 Aguś zajmuje miejsce dla Natalii i Nati jest pod wrażeniem tego projektu.





poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Wybór opowiadania z propozycją

Mam pewną propozycję dotyczącą opowiadania otóż chciałam wam zaprezentować dwa prologi o naszej kochanej Leonecie.Bądź gdy się nie spodobała któraś z historii będę pisać tą starą,ale tak dokładnie nie mam pomysłu na nią. Mam nadzieję że będziecie ze mną. I nie odwrócicie się ode mnie.A teraz prolog 1 "Nigdy więcej "
Violetta Castillo 28letnia dziewczyna wiele przeszła w swym życiu. Zbyt wiele, życie ją nie oszczędzało. Zawsze miała pod górkę, najpierw zamarli jej rodzice. Potem zakochała się w draniu bo o tym mężczyźni nie można powiedzieć dobrego słowa. Violetta co dziennie przechodziła piekło. Gehenną było jej drugie imię. Nikt nie wiedział,co wyprawia jej narzeczony. Jej delikatną skórę pokrywają tysiące siniaków. Nawet łez jej już brakuję, wie że to niedługo się skończy. Minie ból,codzienne gwałty. Wszystko minie gdy ucieknie ale dobrze wie że Clement znajdzie ją choćby na końcu świata. Co ma robić nikt jej nie uwierzy. Lecz pojawia się maluśka szansa na normalne życie. Jedna chwila, jeden cios ręce szatynki są splamione krwią. Tak krwią tego drania,nic nie zostało jej czując ulgę że nareszcie będzie wolną kobietą. Czeka na rozwój wydarzeń. Nie obchodzi ją to że wkrótce zostanie zatrzymana za zabójstwo. Nawet więzienie,wyrok nie zamierza zabrać z jej twarzy uśmiechu. Wiedziała jaką cenę będzie musiała zapłacić za wolność i bezpieczeństwo. Gdy sąd skazał ją na 25lat więzienia,przyjęła to z pokorą. Jedyną osobą na sali rozpraw którą współczuła był jej adwokat Leon Verdas. On jedyny wiedział że ona potrzebuje wsparcia,pomocy. Że to wszystko było w obronie koniecznej. Gdyby nie zadała pierwsza ciosu przegrała by walkę o życie. Czy zatem Leon pomoże odzyskać wolność dla tej 28latki. A może sam się zakochał w niej, Czy dziewczyna pozwoli aby adwokat pomógł jej i otworzy dla niego serce ?
Tak wiec kochani to jest 1prolog jutro będzie drugi . A w między czasie dodam O. S
Czekam na kom i wasze opinie buziaki.
Nati Aga zaszalała i napisała O.S będzie długi z 3-4 części.X

środa, 8 kwietnia 2015

Już mi nie uciekniesz

Że specjalną dedykacją Dla moich wiernych czytelniczek Natali,Julii proszę oto One.Shot~ ~~~~~~~~~~~
Z Leonem znaliśmy się od kilku lat, razem studiowaliśmy, mieszkaliśmy w tym samym akademiku. Nawet byliśmy przyjaciółmi. Od zawsze pocichu go kochałam,lecz on gustował w ładnych dziewczynach. Ja nie należałam do nich,byłam szarą myszką, okularnica, koleżanka która pożycza notatki. Z sesji na których niebył. Porzuciła coś na kaca, gdy ten wracał z kolejnych imprez. Wszystkie dziewczyny z uczelni były zaopatrzone w Leona- mojego Leona. Jak w obrazek,lubił z nimi flirtować, odwzajemniał ich zainteresowanie. Acz kolwiek ku mojemu zadowoleniu nie spotykał się z żadną z nich. Na ostatnim roku studiów nasze drogi się rozeszły, po zakończeniu studiów z dyplomami w rękach. Widzieliśmy się ostatni raz, Leon wyjechał na północ, Stanów  pracować w kancelarii ojca. Ja  natomiast wróciłam na południe do rodziców by pomóc im w rodzimej firmie.  Moje życie płynęło spokojnie nie chodziłam z przyjaciółmi po knajpach. Tylko pracowałam od rana do wieczora. Pewnego dnia w naszej firmie zjawił się przystojny facet (boże jak chciałam aby tego dnia się nie pojawił w moim życiu) Marco, który był synem wspólnika mojego ojca. Z czasem mój wygląd się zmienił, okulary zamieniłam na soczewki, włosy lekko rozpuściłam. Pół roku później wyszłam za mąż za Marco, jeszcze wtedy nie wiedziałam że moje życie zamieni się w piekło. Z kochanego męża ,obudził się tyran. W biurze był kochający, czuły, miły ale gdy wróciliśmy do domu. Modliłam się do Boga aby dzisiaj mnie nie bił. Za każdym razem tak obrywałam że nie było śladu. A gdy nieraz się pojawił jakiś ślad przemocy to musiałam go maksować. Dwa lata później moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. W tym samym czasie dowiedziałam się że zostanę mamą, bardzo się ucieszyłam. Myślałam że mój mąż się opamięta,tak było tylko przez chwilę. W trzecim miesiącu zostałam dotkliwie i brutalnie pobita. Prosiłam, płakałam żeby tego nie robił. Bo nasze dziecko, to nic nie dało. Jeszcze bardziej mnie bił, gdy straciłam przytomność wtedy się przestraszył. Zostawił mnie w domu, obudziłam się w szpitalu dwa dni później, niestety mojego maleństwa nie mogli uratować. Tak straciłam dziecko, rodziców nie miałam nikogo. Zostałam sama ,wystąpiłam o rozwód bardzo szybko go dostałam za cenę swojej firmy. Wszystko straciło sens mojego życia, aż do pewnego popołudnia gdy wracałam z cmetarza przechodziłam przez park. Przypadkowo wpadłam na mężczyznę. Odrazu go poznałam to był on, ten sam uśmiech, włosy lekko ułożone i te perfumy
-Violetta,? To ty,naprawdę ty tyle lat się nie widzieliśmy- powiedział Leon
-No parę lat,część co uciebie słychać. Lecz zauważyłam że na lewym palcu nosi obrączkę. Już chciałam się jakoś wymknąć mówiąc muszę lecieć, śpieszę się.
-Poczekaj nie odpowiedziałaś mi,zmieniłaś się Violu. W pierwszej chwili nie poznałem cię. Słyszałem od Ludmiły o rodzicach,tak mi przykro
-Dziękuję Leonie, ale teraz muszę cię przeprosić bardzo się śpieszę. Odezwij się jeszcze kiedyś- palnełam poczym uciekłam jak kiedyś.
Gdy wróciłam do mieszkania moje uczucie odżyło do Leona z jeszcze większą siłą. Co miałam mu o sobie powiedzieć że po powrocie do domu, moje życie zamieniło się w piekło. Byłam ofiarą przemocy domowej i nic nie osiągnęłam. Nie to co on miał wszystko dobra pracę, pozycję i do tego był już żonaty. Mój Leon miał żonę, ta obraczka bardzo mnie zabolała w sercu. Potym spotkaniu nie widziałam więcej Leona, nie zadzwonił chociaż miałam ten sam numer telefonu. No przecież po co miał dzwonić do takiej szarej myszki co ja- pomyślałam
Lecz los uśmiechnął się do mnie, moja przyjaciółka Mechi powiedziała że jej znajomi potrzebują pomocy przy prowadzeniu pensjonatu w górach.
Nie czekałam dłużej, przyjełam tą propozycję nie były to duże pieniądze ale mi wystarczały.
Państwo Ponte okazali się cudownymi ludzmi, bardzo ich pokochałam. Tak jak oni mnie. Z czasem okazało się że dzięki mojej pomocy ich pesjonat zarabiał dużo więcej. Dostałam podwyżkę i mogłam odłożyć sobie trochę gotówki
-Violetta nie możesz żyć nie spełnioną miłością choć że mną poznamy dziś wieczorem jakiś facetów-powiedziała Mechi
-Nie,Mechi muszę pomóc posprzątać i umyć podłogi w domku. Nie chce nikogo ,nikogo, nie takiego jak mój mąż do moich oczu zaczęły napływać łzy.
Gdy przyjaciółka wyszła ja wzięłam się za mycie podłóg. Już miałam kończyć, gdy do środka weszła grupa przyjaciół. Wśród nich on tam był z jakoś szczupła brunetka, a ja postanowiłam uciec by nie mógł mnie ujrzeć z mopem w ręku. Schowałam się w składziku na szczotki, poczekałam aż owi goście pójdą do swoich pokoji. Następnie sama uciekłam do pokoju, gdzie szybko spakowałam swoje rzeczy. Zostawiłam list dla moich dobrodusznych pracodawców. Wszystko dokładnie im w nim opisałam że dziękuję im za wszystko. Zamówiłam taksówkę, którą pojechałam na dworzec autobusowy. Kupiłam bilet i zajęłam miejsce na tyle autobusu.
-Znów mi uciekasz! Oj nie ładnie Violu. Pierwsze uciekłaś mi,gdy po zakończeniu studiów chciałem ci to wtedy powiedzieć ale zgubiłem twój numer telefonu. Potem gdy cię znów spodkałem, ty to znowu zrobiłaś. Ale teraz to też chcesz uczynić Violu- powiedział zdyszany Leon
-Ja, nie, nie (nie wiedziałam co powiedzieć) nie pewnie założyłam kosmyk za ucho.
A co brakuje ci przyjaciółki do pogadania. Bo notatek chyba ci już nie potrzeba. No chyba że kochanki! - wypaliłam nie potrzebnie
-Cała ty!Szczera jak zawsze. Ty mi jesteś potrzebna Violu ty,rozumiesz kocham cię. Od zawsze cię kochałem. Zrozumiałem to gdy wyjechałaś. Tęskniłem za tobą, za naszymi wspólnymi rozmowami. Kocham cię, mój aniele.
-Ale ty jesteś żonaty Leonie nie mogę być twoją kochanka- znów palnełam, zamiast ugryść się w język
-Tak byłem żonaty, Nicole poznałem rok po naszym rozstaniu, myślałem że dzięki niej zapomnę o tobie ale to było silniejsze odemnie. Postanowiliśmy się rozwieść. Wiec wróciłem tu by cię odnaleźć i zrobić to co dawno już powinienem zrobić- powiedział Leon
-Co chciałeś zrobić nim skończyłam poczułam na swych ustach jego delikatność. Wszyscy zaczęli nam bić brawo, gratulować z tego autobusu.
Dzięki Leonowi moje życie nabrało kolorów, znów mogłam marzyć. To co zabrał mi Marco mój Leon ofiarował mi miłość, przynim czułam się bezpiecznie. Leon chciał zwrócić mi wszystkie te smutne lata. Jego miłość była delikatna. Obok niego uczyłam się ufać jemu, nasze relacje były bardzo stopniowe.
Któregoś wieczoru, gdy byłam w kuchni. Leon objął mnie od tyłu. W tym czasie opuściłam kubek z gorąco herbata. Zaczęłam krzyczeć
-Proszę, nie zostaw mnie
-Kochanie, już dobrze to tylko ja. Tylko ja twój Leon- objął mnie.
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Wtuliłam się w jego ramiona.
-Kochanie, proszę powiedz mi co się stało? Czy ktoś ci coś zrobił? Skrzywdził cię? -zapytał szarym
-Tak,tak Leonie chcę ci wszystko powiedzieć co mnie spotkało. Dłużej niemogę, nocami głębia mnie koszmary. Czasami myślę że on wrócił i znów to zrobi
-Kto wróci?
-Marco mój były mąż, on jest niebezpieczny. Gdy przyjechałam do rodziców, poznałam jego. Na tacie wywarł super wrażenie. Dla mnie też był dobry. Tylko tak naprawdę on dobrze grał, swoją rolę. Kochającego męża, niestety tylko przy rodzicach, pracownikach. W domu zaczynało się moje piekło na ziemi. Codziennie obrywałam zanic, wyzwiska,bicie, kopanie. To była codzienność,a gdy nie chciałam się kochać. To mnie zgwałcił. Zaszłam w ciążę, ucieszyła się bardzo, miałam cień nadzieji że się zmieni. On zabił moje dziecko, -dalej już nie mogłam mówić
-Gdyby dorwał tego drania, zabił bym go rękami. Za to co ci zrobił, obiecuje ci że zapłaci za wyrządzone krzywdy. Zginie w więzieniu do końca swojego marnego życia. Choć tu do mnie,wszystko będzie dobrze. Już nigdy nikt cię nie skrzywdzi. Jestem tu i zawsze będę.
Tak jak Leon obiecał, mojego byłego męża dosięgneła sprawiedliwość. Dzięki jego znajomości w prokuraturze. Odzyskaliśmy moją firmę, która i tak po pewnym czasie sprzedałam . Bo nie chciałam wracać do przeszłości. Teraz czekam na narodziny, naszej fasolki.
Oboje jesteśmy małżeństwem, mamy cudowną córeczkę.
-Mamusiu, proszę opowiedz mi jeszcze raz wasza historię. Prosze jak tatuś porwał cię z atobusu
-Kochanie jutro, mamusia jest zmęczona. Jutro ja ci opowiem-powiedział Leon
-Tatusiu ty nie umiesz opowiadać tak, jak mama.
-Wolę mamusie, koniec i kropka. Ale ty jesteś moim super tatą. I bardzo, bardzo cię kocham- szepneła śpiąca Martina
-Już nigdy mi nie uciekniesz- szepnął mi szatyn
- Nie zamierzam uciekać, bo cię odnalazłam. Kocham cię, kochanie za dziewięć miesięcy powiększy się nam rodzina
-Będę tata, znowu będę tato. Tak się cieszę, kocham cię,

Mam nadzieję że O.Shot się podoba, kiedyś go pisałam na konkurs. Odświeżyłam go,trochę zmieniłam. Wiem że może się nie podoba, ale jeśli tak zostaw komentarz.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wyjaśnienie i przeprosiny

Na samym początku chciałam bardzo was przeprosić za brak rozdział. Poprostu niemiałam ochoty na pisanie,chociaż miałam napisane rozdziały wersji robocze. Usunęłam całą zawartość. Może kilka osób zarzucić mi że piszę z błędami itp... Zgadzam się z tym tyle razy juz pisałam i napisze jeszcze raz to nie zależy ode mnie Jestem dyslektykiem ,chociaż próbuje i staram się robić jak najmniej błędów. Kochani często piszę na tablecie,a to sprawia że wyskakują mi literówki, bądź też zamienią się słowa. Wiem że straciłam czytelników i to wielu ale może jest jeszcze jakieś grono osób które czeka na rozdziały. Więc bardzo proszę zostawcie komentarze typu Ja czekam ) Rozdział pojawi się jutro. Może więcej będzie pojawiać się O.S To zleży od was kochanii . Przepraszam jeszcze raz 😘 mam nadzieję że czekacie na mnie. Wasza AGA VERDAS