Love

Love

piątek, 26 września 2014

Zaproszenie

Siemka to ją ta zwariowana i szalona AGA VERDAS
CHCIAŁAM WAS ZAPROSIĆ NA PROLOG NOWEGO OPOWIADANIA NA MOIM DRUGIM BLOGU
KTÓRY PROWADZĘ Z VIOLA FRYCIA

~~ZAKAZANA MIŁOŚĆ LEONA I VIOLI ~~

wtorek, 23 września 2014

Jesteście?

Trochę smutno mi że są tylko pięć komentarzy, myślałam że podoba się wam ten rozdział. Aż tak jest źle? Czy się podoba ta historia, piszcie mi w komentarzach oczym chcielibyście czytać. Chcecie Leonette?  Nowe O.S lub O.P. 
Tak jak pisałam na tamtym blogu zacząłam pisać nową historię. Może dziś dam prolog. Wiem że czytacie bloga proszę zostawcie po sobie jakiś znak to mnie motywuje i daje mi siłę. Pozdro AGA VERDAS

wtorek, 16 września 2014

Rozdział7~Tajemnicze drzwi na strychu

Violetta siedziała w kaplicy modląc się o wyzdrowienie Germana. Leon podszedł do niej, usiadł obok szatynki nic nie mówił tylko ją do siebie przytulił.
Dziewczyna podniosła głowę, spojrzała na krzyż.
*Leon*
-Violuś chodźmy, czeka na nas Angie jest bardzo zdenerwowana. A pozatym musisz pojechać do domu się przespać, odświeżyć. Jutro rano przyjedziesz.
*Violetta*
-Dobrze ,a pojedziesz zemna? Niechce zostać sama w pustym domu.
-Ok pojadę, zawsze będę przy tobie. -powiedział Leon
Gdy szli przez korytarz, z sali Germana wyszła Angie. Spojrzała na idącą Violette i Leona.
*Angie*
-Violu muszę coś ci powiedzieć, obiecałam twemu ojcu że nigdy tego ci nie zdradzę. Lecz teraz wszystko się zmieniło. Musisz poznać prawdę o twojej mamie i tacie. German i Maria bardzo się kochali
*Violetta*
-Co chcesz Anigie mi powiedzieć, co się dzieje powiedz
- Wszystkiego dowiesz się w domu. Na strychu są drzwi a w nich mała skrzynia. Tam się wszystkiego dowiesz.

Szatynka ujęła dłoń Leona, udając się do samochodu. Przez całą drogę oboje się nie odzywali. Dziewczyna patrzyła się na mijających przechodniów. W myślach zastanawiała się o co mogło chodzić Angie.
*Violetta*
-Dlaczego dopiero dziś Angie mi powiedziała o tych drzwiach. Co się za nimi ukrywa, oczym jeszcze niewiem. Dlaczego mnie to wszystko spotyka!
-Violetto,Violu już jesteśmy w domu- mówi po chwil Leon
Otwieram drzwi, następnie wchodzimy do domu. Rozglądam się po całym pomieszczeniu, wszystko jest tak jak było wcześniej. Do moich oczu napływają łzy.
*Leon*
-Ej Violu co się dzieje?Proszę nie płacz
-Przepraszam ale, ją nie mogę, nie mam już siły. Gdybym się nie pokłóciła z ojcem i nie zrobiła mu awantury, nie wybiegła z domu. To by on tam w szpitalu o życie nie walczył.
*Leon*
-Skarbie to nie twoja wina,to nie ty kierowałaś samochodem. To co było nie wróci, przecież nie można cofnąć czasu. Teraz bądź dobrej wiary i musisz wierzyć że wszystko będzie dobrze.
*Violetta*
-Poczułam jak Leon mnie obejmuje, odrazu poczułam ciepłej na sercu.
Dziękuję Leonie, niewiem co bym zrobiła gdybym cię nie poznała.
-Zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze będę przytobie.-odparł Leon
-Pójdziesz zemna na strych, pod te tajemnicze drzwi. -zapytałam Leona
Niepewnie wchodziłam po kolejnych schodach, czy wyżej tym bardziej serce waliło mi jak młotem. Coraz bardziej sie bałam lecz czułam obok siebie bliskość Leona.
*Leon*
-Nie martw się, jestem z tobą pamiętaj jeżeli nie jesteś jeszcze gotowa nie musimy tam wchodzić
*Violetta*
-Nie Leon muszę się dowiedzieć całej prawdy
Weszliśmy pod same drzwi nastepnie szukaliśmy wszędzie klucza. Po przeszukaniu wszystkich pudełek znaleźliśmy klucz, wyłożyłam go do dziurki następnie przekreciłam ,pociągnęłam za klamke. W środku było tak jakoś dziwnie, tajemniczo. Rozejrzałam się po całym pokoju na środku znajdował się kuferek.

Ta ta ta mamy wkońcu 7 przepraszam że dopiero teraz wam dodaje ten post. Mam nadzieję że się podoba i liczę na odpowiednią ilość komentarzy. Aga Verdas
Pozdrawiam was. P.S następny rozdział będzie dłuższy i będzie (może pocałunek Leonetty)

poniedziałek, 8 września 2014

One Shot ~ Życie jest jak, talia kart


Ludmiła  Ferro 27letnia kobieta która,  spacerowała nad brzegiem morza wspominając swoją bolesną i smutną przeszłość. Zastanawia was dlaczego smutną i bolesną, zaraz się wszystkiego dowiecie.
Ludmiła:
Wróciłam myślami z przed dwóch lat.
Z Marco znaliśmy się od studiów, od pierwszego spotkania wiedziałam że to ten jedyny. Studiowaliśmy na tej samej uczelni, ja na architekturze a mój kochany budownictwo. Wszystko układało się cudownie, gdy na ostatnim roku. Marco się mi się oświadczył, wszystkie przyjaciółki zazdrościły mi takiego ciacha. Moja  przyjaciółka Violetta została druchną a  świadkiem był Leon brat Marco który mieszkał w Los Angeles. Ślub zbliżał się wielkimi, krokami byłam bardzo szczęśliwa.  Tak szczęśliwa, ale jednego deszczowego wieczoru wszystko legło w gruzach, rozsypało się jak domek z kart. Tej feralnej nocy wracaliśmy z Marco od mioch rodziców. Było bardzo późno, choć moja mama prosiła byśmy nie jechali, tylko zostali do rana.
- Kochani zostańcie, rano ruszycie w drogę. Jest już bardzo późno i ciemno, na dodatek się rozpadzło.
-Mamo daj spokój, niebedziemy wam się narzucać, za trzy godziny będziemy w domu.
Gdybym wiedziała co się stanie później zostaliśmy by na noc.
Do oczu blondynki zaczęły napływać łzy.
Dziewczyna spojrzała w niebo było lekko zachmurzone.
Ten dzień 25.05.2012 roku ,ta data zostanie w mej pamięci, tego dnia Marco mnie zostawił, odszedł już na zawsze. Mieliśmy wypadek, wjechał w nas pijany kierowca ciężarówki. Wszystko pamiętam jak przez jakąś mgłę. Gdy w szpitalu obudziłam się po kilku dniach, niewiedziałam co się dokładnie stało. Zauważyłam że przy łóżku siedzi Violetta ,Leon byli bardzo smutni. Zaczęłam pytać co z moim narzeczonym, gdzie on jest. Na początku mówili bym teraz odpoczywała, żebym się nie zdenerwowała. Ale miałam takie dziwne uczucie pustki w sercu. Następnego dnia przez przypadek usłyszałam rozmowę pielęgniarki
"Szkoda tej dziewczyny właśnie jej narzeczony umarł. A nadodatek juz nigdy nie będzie chodzić"
Umarł. Nie będzie chodzić to wszystko krążyło w mej głowie. Gdy dotarło do mnie że tą dziewczyną jestem ja a mój narzeczony zginął. Chciałam umrzeć, choć jeszcze miałam nadzieję że, to nie prawda. Gdy Violetta weszła do sali odrazu ją zapytałam
Violu jesteś moją przyjaciółka, proszę tylko bądź szczera z mną.
Czy to prawda że Marco zginął ,a ją niebede chodzić?
Po wyrazie twarzy i łez Violi wiedziałam że to prawda. Tyle pamiętam że krzyczałam, płakałam nie chciałam żyć. Mój świat się zawalił. Nie jadłam, odmawialam pomocy lekarzy. Byłam tylko pusta osobą, nic niewarta dziewczyną. Gdy po dwóch tygodniach wypisali mnie z szpitala, zostałam przewieziona do ośrodka rehabilitacji.
Cóż mogę powiedzieć, miejsce podobne do szpitala tylko różniło się tym że zamiast lekarzy byli rehabilitanici. Byłam bardzo zła pacjentka, zgorzknianą osoba której świat się zawalił. Pewnością każdy mnie nie lubił. Aż do pewnego słonecznego ranka, przez uchylone drzwi ujrzałam, mojego Marco tak to napewno był on.
Diego Domigez 30letni mężczyzna, siostrzeniec dyrektorki Osrodka dziś rozpoczyna swoją pracę. Wrócił z Europy a dokładnie z Hiszpani gdzie studiował i mieszkał z rodzicami.
Diego
Dostałem tę pracę ,bardzo lubię pomagać osobom po wypadkach, urazach. Wiem że los ich nie oszczędził. Moja ciocia opowiadała mi o pewnej młodej kobiecie, która straciła chłopaka, i uległa bardzo poważnemu wypadkowi kręgosłupa. Podobno jest tak zgorzkniala osobą, niechce współpracować przekonamy się pomogę jej. I mam nadzieję że wróci jej chęć życia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Wiem że dawno niepisalam, przepraszam was.Ale ją to mam jakiegoś pecha cały tydzień miałam przerwy z netem albo się zacinal albo było brak sygnału. Tego One Shota postanowiłam podzielić na dwie części. Dziś dodam następny rozdział i może będzie tam trochę leonetty. Ale jak pisałam wwcześniej to teraz jesteśmy na etapie German- Maria- Violetta. Nie bijcie mnie zato wszystko się rozkręcić tylko niebawem.