Love

Love

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział20-Dziecko

*Marco*
-Właśnie wracamy z Fran ze szpitala postanowiliśmy że pójdziemy przez park.Usiadliśmy na ławce
*Fran*
-Wiesz kochanie to był ciężki dzień najpierw wypadek Violetty,potem przyjazd Grmana i twoja kłótnia znim
to wszystko naprawdę mam już tego dosyć.
-Wiem myszko niestety nie zawsze jest jak w bajce.Los wystawia nas na próby-powiedział Marco
-Marco słyszysz,to
-Co Fran nic niesłyszę-powiedziałem
-To tak by jakiś płacz albo piszczenie-powiedziałam
*Macro*
-Kochanie poczekaj pójdziemy sprawdzić co to jest?Dobrze
-Tak choć -powiedziałam
*Fran*
-Marco zobacz tam jakieś jest zawiniątko,może ktoś psa wyrzucił
*Marco*
-Poczekaj tu a ja pójdę sprawdzić co tam się znajduję,dobrze
-Tak idź sprawdź co to jest-powiedziałąm do męża
-I jak kochanie jest to piesek
-Nie dziecko!!!!
-Co jak Dziecko!Marco to niemożliwe że ktoś porzucił dziecko w parku.-powiedziałam
-Mówię prawdę zobacz sama-powiedział Marco
*Francesca*
-To jednak okazała sie prawda.Moim oczom ukazała się maleńka kruszynka było zawinięte w kocyk w środku została dołączona karteczka.(Proszę wybacz mi kochanie że cię porzuciłam ale zmusiło mnie do tego życie,mam nadzieje że ktoś cie znalazł i się tobą zaopiekuje.Proszę wybacz mi)Jak ta matka mogła tak postąpić.Marco musimy coś zrobić
-Tak chocimy do szpitala muszą go przebadać-odpowiedział Marco
-Dobrze,a z skąd wiesz że to chłopiec?
-Domyślam się

*Violetta*
-Leon proszę zabierz mnie do domu niechce być tu w szpitalu,bo on znowu tu przyjdzie.Poproś lekarza aby mnie wypisał
-Niezamartwiaj się kochanie,niepozwolę aby twój ojciec znów cię odwiedził a lekarza zapytam czy możesz być wypisana do domu.Za chwilę przyjdę -powiedziałem do mojej zony
-Wyszłem z sali Violi udając się do gabinetu Lekarskiego podrodze zobaczyłem Fran i Marco mieli jakieś dziecko na rękach.
-Cześć kochani z skąd macie to urocze maleństwo -spytałem
*Fran*
-Znaleźliśny w parku ktoś je zostawił na pastwe losu
*Marco*
-Tak,to prawda znaleźliśmy idziemy Aby zostało zbadane czy nic mu nie jest.
-Nieprawdopodobne jak ktoś mógł własne dziecko wyrzucić jak psa czy coś,momentalnie przypomniało mi się moja fasolka.Dobrze nie zatrzymuje was muszę zpytać lekarza czy Viola może iść do domu- powiedziałem
*Leon*
-Przpraszam doktorze czy moja żona może opóścić szpital ,prosiła mnie oto bo nieczuje się dobrze w tym miejscu
*Lekarz*
-Jeżeli miała by zapewnioną opiekę pielegniarki i rehabilitacje niewidzę przeszkód.Pacjentka napewno szybciej będzie wracać do zdrowia w otoczeniu domowym.

$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Kródki trochę ale jutro wynagrodzę wam to Miśaczki moje
Taki zwrot w akcji Fran i Marco zostają rodzicami.Tak narazie zostaną rodziną zastępczą marco oszaleje na pukcie alexa.Violetta wróci do domu z Leonem a co do Diega ma zamiar się odegrać na Violecie,Leonie i Germanie

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział19-Zniszczyłeś mnie tato

*Leon*
-Boże Violetto ale napędziłaś mi strachu ,proszę nigdy więcej tego nierób.Niemogę cię stracić Was jestecie dlamnie wszystkim
*Violetta*
-Obiecuje że cię niezostawię ,kochanie dlaczego powiedziałeś (was) co to ma znaczyć nierozumię
-Jesteś w ciązy ,bedziemy rodzicami-powiedziałem do żony
-Ale jak przecież powinnam się jakoś do myśleć,kochanie co my teraz zrobimy niemyślałam że tak szybko zostanę mamo-mówiłam z szokowana
-Kochanie,niemartw się to maleńką istotkę otoczymy miłością i bezpieczeństwem.Zobaczysz wszystko się ułoży-poiwdziałem,
W tej chwili weszedł do sali Lekarz
*Dr. Ramirez*
-Dzień dobry pani Violetto nazywam się Dr.Ramirez zajmowaliśmy się panią.Chciałybm zbadać panią sprawdzając czy wszystko jest dobrze.Czuje pani to-spytał Lekarz
-Nie nic nie czuje,panie doktorze co to ma znaczyć czy ja niebędę chodzić-spytała Violetta
-Proszę się niemartwić to może być spowodowanę pani stanem ,musimy zrobić wszystkie potrzebne badania
Przyjdę potem do pani,proszę pamiętać że niewolno się pani denerwować bo może to zaszkodzić dziecku-rzekł Lekarz

*Leon*
-Kochanie widzisz wszystko będzie dobrze proszę nie zamartwiaj się,wszysko wróci do normalność .Odpoczywaj teraz ja za chwilę przyjdę muszę pujść do łazienki-okłamałem Violette w rzeczywistości udałem się za lekarzem
*Violetta*
-Leon poszedł do łazienki,zostałam sama w tej pustej sali.Byłam bardzo obolała wszystko mnie bolało a najbardziej głowa.Zamartwiłam się tym że niemam czucia w nogach ,a jak Violetto niebedziesz mogła chodzić bede tylko dla Leona przeszkodą i jak zajmię się to małą istotką-nie musisz być silna ,niemożesz się podać masz dla kogo żyć niezrobisz im tego niemożesz zawieść swojego męża i tego malęństwa.Tak kochanie mamusia się niepodda razem przejdziemy przez to,bardzo cię kocham -mówiąc to dotykałam swój brzuch
 
*German*
-Dowiedziałem się w którym znajduje się moja córka,muszę się znią zobaczyć .Wiem że źle zrobiłem ale teraz ona jest naj ważniejsza na świecie niewiem co da lej zrobie ,lecz jest jedyną osobą na świecie którą kocham.
-W tym samym czasie Leon poszedł do Lekarza dowiedzieć się  więcej o stanie swojej żony
*Leon*
-Przepraszam doktorze możemy chwilę porozmawiać,o mojej żonie proszę powiedzieć mi prawdę Violetta niebędzie chodziła?
-Na razie nic niemożemy potwierdzić owszem bierzemy taką możliwość  ale musimy przeprowadzić wszystkie badania.Napewno niejest to stały uraz jedynie może być chwilowe jakieś niedokrwienie kończyn.Proszę być dobrej myśli i niepozwalać się żonie denerwować-powiedział Lekarz
*Fancesca*
-Siedzieliśmy w holu gdy w drzwiach wyjściowych zobaczyłam Germana ojca Violetty to przecież nie możliwe.Kochanie spójż to ojciec Violetty co on tu chce-powiedziałam do Marco
-Napewno Diego wszystko mu opowiedział-odparł Marco
*German*
-Francesca gdzie jest moja córka,dlaczego niezadzwoniłaś co się z nią dzieje
-Przepraszam ale Violetta tego by sobie nie życzyła abym dzwoniła do pana-odpowiediała Fran
-Po co pan tu przyjechał Violetta wyszła już zamąż i nic nie zrobi pan-powiedział Marco
-Ciebie guwniarzu niepytałem o zdanie rozumiemy się-rzekł German
*Leon*
-Właśnie ujrzałem moich przyjaciół z jakimś mężczyzną,Marco kłucił się znim.Szybszym krokiem udałem się do nich.Przepraszam co tu się dzieje-spytałem 
-Leonie nic a raczej poznaj swojego teścia pana Germana Castillo człowieka który zniszczył życie swojej córce-powiedział Marc
-Że co do jasnej cholery ty jesteś tym draniem który chciał zmuść własną córkę do ślubu,z mężczyzną którego nie kocha.-powiedział Leon
*German*
-Więc to ty jesteś Leon Verdas chłopak który porwał moją córkę,przepraszam że spytam jesteś synem Ajechandro Verdasa-spytałem
-Tak to mój ojciec a czy pan go znał mojego ojca-spytał Leon
-Tak jakby otuż drogi Leonie twój ojciec był moim najlepszym przyjacielem jeszcze z czasów studenckich,niestety nasze drogi się rozeszły co u niego słychać -odparł German
-Niestety nie żyje ojciec zmarł kilka lat temu-powiedziałm do Germana
-Przykro mi Leonie chciałyby się zobaczyć z moją córką muszę znią porozmawiać-rzucił pan Castillo
-Spytam się mojej żony czy chce się z panem widzieć-powiedział Verdas

*Sala Violi*
-Kochanie możemy chwilkę porozmawiać -powiedziałem
-Tak ,Leonie coś się stało bo widząc twój wyraz twarzy coś się stało-powiedziałam 
-Jest tu twój ojciec chce się z tobą widzieć-rzekłem do swojej żony
-Ale jak to on jest tu dobrze poproś go żeby wszedł 
*Violetta*
-Serce wali mi jak oszalałe boje się jego reakcji ale w głębi duszy się cieszę że jest tu zemną usłyszałam pukanie do drzwi 

-Proszę
-Violetto witaj córciu jak się czujesz-spytał ojciec
-Tato a jak mam się czuć niewidzisz tego jak wyglądam.Niemożesz mnie już zmusić do tego małżenstwa.
Jestem mężatką,poco tu przyjechałeś-spytałam
-Martwiłem się o ciebie ,kocham cię córeczką-powiedział German
-Ty mnie kochasz,tato daj spokój niewierzę ci rozumieszGdybyś mnie kochał tak naprawdę nie zmuszał byś mnie do tego wszystkiego.Rozumiesz kochałam cię ojcze naprawdę byłeś dla mnie wszystkim a teraz 
Zniszczyłeś mnie tato ,nawet niewież jak to boli w sercu .Dowiedziawszy się że własny ojciec sprzedał swoja jedyną córkę-krzycząc mówiłam
*German*
-To nie tak Violetto ja chciałem dlaciebie dobrze ,chciałem cię chronić myślałem że w ten sposób ci pomogę
*Violletta*
-Skączyłeś te anrgdotę ,to teraz mnie posłuchaj uwarznie co ci powiem.Straciłeś mnie tato tego dnia gdy to wszystko odkryłam ,od tamtej pory twoja córka umarła jestem pełnoletnią osobą mam cudownego męża.Przez twoją chorą ambicje straciłeś mnie rozumiesz,Nienawidzę cię ,widzisz jestem cała i zdrowa.
Proszę odejć i zostaw mnie w spokoju.Ty masz swoje życie a ja swoje.Wynoś się stąd Leon
*Leon*
-Usłyszłem krzyki Violetty i moje imię szybko udałem się gdzie znajdowała się moja żona z moim teściem
Kochanie spokojnie niedenerwuj się,pamiętaj że musisz być spokojna .Niech pan wyjdzie stąd niewolno jej się denerwoawć-powiedziałem do Germana

*German*
-Dobrze już idę,ale pamiętaj Violetto zawszę bedziesz moją córką przepraszam cie zawszystko.Niewiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz te wszystkie krzywdy jakie cie spodkały przezemnie.Kocham cię córeczko.Leonie proszę opiekuj się moją córką napewno zapewnisz jej to wszystko czego ona zapragnie .Naprawdę przepraszam was oboje .


Super mamy nexta Czy to była prwdziwa skrucha Germana dowiecie się w następnych rozdziałach.A co do naszej kochaniej Violi tak będzie miała problemy z chodzeniem ale to tylko chwilowe.W następnym rodziale będzie więcej o Marcesce,pa pa misiaczki


sobota, 22 lutego 2014

Rozdział18-Przyjazd Germana

*Leon*

-Całą noc byłem pod salą gdzie znajduję się moja żona,wogóle nie spałem.Jestem po chyba 30 kubkach kawy.Co ruszyniesz słychać było jak różne urządzenia wydawały dzwięki.
Podeszli do mnie przyjaciele
*Marco*
-Jak się przyjacielu,widzę po tobie że niespałeś całą noc musisz odpocząć
*Fran*
-Tak,Marco ma racje Leonie musisz się odpocząć całą noc niespałeś.Jedz do domu odśwież się a my tu przyniej zostaniemy
-Nie niemogę jej tu zostawić muszę być przyniej-powiedziałem
-Ale my wiemy otym że jej niezostawisz ,lecz nie chcemy abyś ty też trafił do szpitala-powiedziała Fran
-No dobrze pojadę tylko się wykąpać,i przebiorę się niedługo będę tylko jak by co to odrazu dzwonicie do mnie dobra-powiedział Leon 
-Ok idz już my ty będziemy-powiedział Marco

*German*
-Właśnie już jestem prawie gotowy do wyjazdu ,w kieszeni marynarki zacząła dzwonić mi komórka.
Spojżawszy na wyświetlacz telefonu to był Diego

-Diego witaj masz jakieś dobre wieści-spytałem
-Witam Germanie niestety mam dobrych wieści.Otórz Violetta wzieła ślub z nie jakim Leonem Verdasem.Ale to nie wszystko ,została wczoraj potrącona przez samochód.Niewiadomo co znią-powiedział Diego

-Co co mojej córce się stało ,miała wypadek dziękuje -odpowidział ojciec Violetty
Jednak to wczorajsze przeczucie że coś się dzieje z moją córką to prawda.Violetto już tatuś do ciebie jedzie-powiedziałem w myślach.

Dom Leonetty
*Leon*
-Właśnie biorę prysznic myślami jestem przytym co powiedział mi lekarz że zostane ojcem.To takie cudowne i niedopisania .Wiem naj świętsza panienko proszę mniej w swojej opiece moją żonę i to malęnistwo które od samego początku musi walczyć.Leon musisz się pozbierać niewolno ci się podawać-powiedziałem do siebie.Z szafy wziołem koszulę,dzinsowe spodnie ,czarną kurtkę po 15minutach byłem już w drodze do szpitala
*Maxi*
-Jestem totalnym kretynem dlaczego niepostrzymałem tego Diega przecież mogłem zareagować ,teraz Violetty niebyło by na intesywnej terapi.
-Nie Maxi niemożesz się obwiniać za to co się stało z Violetto,rozumiesz to nie twoja wina-mówiła Natalia
-Wszystko zawsze dzieje się z jakieś przyczyny,przecież niemogłeś tego przewidzieć.Prawda Bądzmy dobrej myśli Wspierajc duchowo Violette,żeby czuła że ją kochamy i jest dla nas
ważna
-Naprawde dziękuje ci Naty jesteś kochana bedąc tu zemną i mnie wspierając-powiedział Maxi

Szpital
*Fran*
-Widząc leżącą tam Violettę płakałam jak małe dziecko.Gdybym mogła cofnąć czas bym to zrobiła gdyby Diego wczoraj nieprzyszedł dzisiaj oboje by byli w trakcie podróży.
*Marco*
-Kochanie musimy być dobrej myśli,a pozatym nie możemy płakać przy Leonie on jest bardzo zdołowany to całą sytuacją.Pamiętam gdy jego tata był w śpiące a potem odszedł bardzo to przeżył.
Wiesz cała firma Verdas Company S.a należy do Leona niestety on wszystko porzucił nawet ze swoją matką tylko utrzymuje telefoniczny kontakt. 
-Niewspomniałeś mi otym skarbie-powiedziała Fran
-Przepraszam Leon niechciał abym kiedyś kolwiek wspominał otym-rzekł Marco przytulając swoją żonę
*Leon*
-Jestem już przed wejściem do szpitala muszę być twardy niemogę się załamać nie dla niej ona musi czuć że jestem przy niej.Z daleka widzę Marco i Fran obejmujących się 
Jestem już i co znią coś Lekarze mówili -spytałem
-Nie Leonie nic się niezmieniło,ale idz do niej mów podobno jeżeli bliska osoba mówi do bedącgo w śpiączce.Napewno Violetta cię usłyszy-powiedziała Fran

*German*
-Jestem już w Buenos Ares całą droge myślałem o Violecie otym że poślubiła tego chłopaka Leona V erdasa.Czyżby był to ten Verdas syn mojego przyjaciela jeszcze z czasów studiów.Alejandro Verdas nie to nie możliwe-pomyślałem
Tylko teraz muszę się dowiedzieć co zmoją córką i wjakim jest szpitalu 

Wtym samym czasie Leon jest przy swojej żonie 
*Violetta*
-Gdzie ja się znajduje co się zemną dzieje dlaczego niema zemną Leona
zamknełam oczy następnie otworzyłam je znajdowałem się przed jakimś ogromnym domem.
Był to duży dom z werandą ,huśtawką i pięknym ogrodem weszłam do środka 
-Dzień dobry powiedziałam
nikt mi nie odpowiedział wchodząc dalej ujrzałam małą dziewczynkę bawiącą się na dywanie 
ona mnie niewidziała chociaż ja wołałam.Co się tu do cholery dzieje dlaczego mnie nikt niewidzi 
usłyszałam głos za sobą był tak znajomy
-AnoMarią chodzć do tatusia-powiedział mężczyzna

-to nie możliwe Leon 
-Tak to Leon twój mąż a ta dziewczynka to twoja córeczka skarbiepoiwedziałą Matka Violi
-Mamo co to ma znaczyć,co się dzieje dlaczego mnie nie widzą-powiedziała Viola
-Córciu niewlno ci dalej iść musisz zawrócić Do męża i córeczki dlanich musisz walczyć oni cię potrzebują
*Leon*
-Cały czas poowiadam Violecie o wszystkim jak będę wzorowym tatą,że bardzą ją kocham i zawszę tu będę .Poczułem jak by Viola ścisneła moją rekę.Violuś kochanie słyszysz mnie Kocham cię
-Ja też cię kocham-usłyszałem cicho 


Wiem chyba spieprzyłam ten rozdział  chciałam zeby wyszedł troszkę inaczej ale lipa.No nic w nastepnym Tak Viola się obudzi German pozna Leona itp,Przepraszam za ten rozdział Aguś Verdas

piątek, 21 lutego 2014

Informacja-dla was kochani Dziękuje

Dziękuje kochani że czytacie mojego bloga.Jestem w szoku naprawe (Pozytywnie)tyle was wczoraj było
Dziękuje ,dziękuje to wy sprawiacie że moje te wypocinki są czytane.W sumie mówiąc jestem początkującą blogerką moje pomysły rodzą się w głowie.Wiem że popełniam gafy i błędy interpunkcyjne i ortograficzne.Niestety to moja jedyna wada ,ale myślę że mi wybaczycie .Naprawdę was zato kocham i będę pisała .Najbardziej dziękuje Annie Gill z bloga Podemos.To dzięki tobie kochana bo jako ty jedyna dałaś mi motywację i popowiedzi .Dziękuje Martyno pozdrawiam cię moje słoneczko


Rozdział !18 pojawi się wieczorkiem naj później jutro
Chyba że chcecie drugą część On Shota-Kiedy ją ujrzałem

Piszcie w komentarzach

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział17-Walcz Violetto nie podawaj się

*Violetta*
-Nasze wesele jest naprawdę udanę wszyscy się dobrze bawią.Leon dzisiaj zaskoczył mnie to przysięgą
było to naprawde śliczne jak wypowiadał słowa.Poczułam jak ktoś mnie obejmuje w pasie człując,w szyję
-Jak się bawi moja piękna żona,pani Verdas-spytał Leon
-Tak panie Verdas bardzo dobrze,tęskniłam za tobą i niechcę się roztawać z tobą kochanie-powiedziałam całując mego męża
-Leonie przepraszamy ale porwiemy na chwilkę twoją ukochaną-wołały dziewczyny
-Ale ma wrócić do mnie wcałości moje drogie panie-rzekłem do dziewczyn
-Oj Leonie,Leonie odamy ci ją zaraz-powiedziała Camila
-On jest poprostu zakochany w swojej żonie-odezwała się Ludmiła
-Tak i to bardzo ja też go kocham-powiedziała Viletta
*Leon*
-Dziewczyny porwały mi Violę ,jak ja ją kocham dlaniej bym nieba przychylił
Leon choć wypijemy za wasze zdrowie-wołał mie Andres z Maxim
-Chłopaki ,pamiętacie wieczór kawalerski Marco.Co się wtedy stało ,Viola nie zabije jak będę pijany-powiedziałem
-To co było tamtego wieczoru dzisiaj się niepowtórzy,Leonie to twoje wesele.I będzie wszystko pod kątrolą-odparł Maxi
-Maxi sam niewiem czy powinnyśmy -rzekłem
-Leon czy mi się wydaje ale chyba stajesz się pantoflarzem-powiedział Andres
-On poprostu jest dzisiaj stał się mężem,a wprzyszłości ojcem i głową rodziny -odparł Maximiliano
-Dobra chłopaki wypije z wami bo niedacie mi spokoju ,mamy wsumie co świętować prawda już nic niezagraża Violecie w końcu dadzą jej spokój-powiedział Leon
*Francesca*
-Widać że moja przyjaciółka jest szczęśliwa,bardzo się cieszę z tego co teraz ma.Ponieważ przy ojcu tego niedoświadczyła tej miłości i wsparcia ojcowskiego.Ale my otoczymy ją miłością i wsparciem przyjaciół.Oczym myślisz skarbie -podeszedł do mnie Marco
*Marco*
-Kochanie co jest dlaczego jesteś smutna,coś się stało?
-Nie Marco jestem bardzo szczęśliwa że moja przyjaciółka wyszła za kochającego męża.Tylko wspominałam naszą przeszłość jak byliśm dziecimi-powiedziałam-
-Fran chciałem coś ci powiedzieć na temat Diega ,on jest tu w Buenos.Chciałybym abyś na siebie uwarzała bo niewiadomo do czego się posunie-powiedział Marco
-Kochanie będę uważać na siebie ,tylko nie dzisiaj proszę to szcęśliwy dzień i żaden Diego go nie popsuje-odparłam

Wtym samym czasie
*Diego*
-Niech to szlak trafi ta mała wzieła dzisiaj ślub.Moje plany legły w gruzach ale jeste się odegram na tej zakochanej parze.Oni jeszcze niewiedzą doczego jestem zdolny.Udałem się tam gdzie odbywa się ich to całe wesele(Niech ich kur**a szlag trafi)Zobaczymy teraz Verdasie czy będziecie szczęśliwi.Stoję właśnie przed lokalem gdzie odbywa się to całe wesele

*Leon*
-Z chłopakami popijaliśmy sobie troszkę,gdy w drzwiach ujrzałem Diega.Nie to niemozliwe zabije drania
-Leon nie zrób głupstwa ,niedaj mu się sprowokować-powiedział Marco
-Spokojnie niedam mu tej satysfakcji-odpowiedziałem
*Diego*
-Widzę że zgubiłeś swoją zonkę,może bym się znią zabawił?
Nie albo lepiej porwał ,to by była historia jak z dreszczowca.Prawda Leonku
-Czeo chcesz i poco ty tu przyszedłeś.Nic niemasz już do Violetty mojej żony-powiedział Leon
-Ja niemam nic,jak by nie ty to ona by była moją żoną w tej chwili.Co ty niepowierz Verdas myślałeś że nieznajdę o tobie żadnych informacji-rzekł Diego

*Marco*
-Diego niemasz co czeo tu szukać.Wyjdz z stąd
-O proszę znalazł się ten rycerzyk,mówiłem że cię dorwię bo zalazłeś mi pod skórę (Diego uderzył marco w twarz)

*Maxi*
-Przestańcie ,wyjdźcie na dwór załatwić te sprawy ,anie w środku
-Sprawdzimy czy Leonku jesteś,taki dobry czy tylko zasłaniasz się za przyjaciółmi-odpowiedzia ł Diego

Nazewnątrz Leon z Diegiem zaczeli się bić,podrugiej strony ulicy.Obaj byli sprytni przygotowani do walki

*Violetta*
-Dziwne nigdzie nie mogę znaleść mojego męża ani reszty chłopaków rozglądałam się po całej sali przepadli jak kanfora.Ujrzałam Andresa
-Andres wiesz gdzie jest Leon i reszta-spytałam
-Wiem oni są na zewnątrz biją się chyba.Bo był tu Diego coś tam rozmawiali pomiędzy sobą.Apotem musi wyszli nadwór bo ja Moja droga Violu jestem troszkę,podwpływem alkocholu(UKk)przepraszam-powiedział Andres
-Nieczekałam dłużej zostawiłam Andresa coś mówiącego pod nosem.Udałam się ku drzwi zobaczyłam jak podrugiej strony Diego który chce kopnąć Leona gdy ten leży na chodniku.
Diego zostaw mojego męża proszę ,wybiegłam na ulicę nieobejrzawszy się w obie strony .Poczułam ślne uderzenie,pisk opon krzyk Leona.Ciemność-Violettę potrącił samochód

*Leon*
-Violetto nie,proszę nie nie to niemożliwę.Podbiegłem doniej leżała na ulicy wszędzie było pełno szkieł i krwi.
Kochanie proszę nie zostawiaj mnie dopiero się pobraliśmy,mieliśmy jechać w podróż poślubną.Proszę otwórz oczy Violetto .Ratunku pomżcie mi dwońcie po pogotowie
*Marco*
-Tobyło straszne jak te rozpędzone auto uderzło w Violettę wziołem telefon do ręki wystukując numer 911
-Pogotowie,zdarzył się wypadek na ulicy.Jaka to ulica
-Sanczesa23-powiedział Maxi
-Sanczesa23 została potrącona młoda kobieta.Violetta Verdas jest nieprzytomna.Proszę pośpieszcie się
-Już wysyłam karetkę za 5minut będzie-powiedziała Dyspozytorka

*Fran*
-Ten widok był nie do opisania Violetta była tam leżała,Leon klęczał koło niej płacząc i prosząc Boga by jej niezabierał.Też zaczełam płakać,dlaczego tak cudownch ludzi coś takiego spotyka.Jeśli jesteś tam na górzę i widzisz co się tu dzieje proszę spraw cud żeby Violetta przeżyła,oni dopiero rozpoczynają życię proszę wysłuchaj mnie
*Leon*
-Kochanie wiem że mnie słyszysz wszystko będzie dobrze rozumiesz.Niepozwolę abyś mi ją zabrał rozumiesz niepozwolę
Wtym czasie przjechała Karetka
-Proszę się odsunąć od poszkodowanej-powiedział ratownik
-Słaby wyczuwalny puls,ciśnienie 45/70 spada ,Pablo defiblirator szybko
-150 odsunąć się,no Violetto wracaj do nas
-Mamy ją zabieramy do szpitala-powiedział drugi lekarz
-Mogę jechać ze swoją zoną razem w karetce-powiedział leon
-Tak oczywiście proszę -rzekł lekarz
*Fran*
-Leon my pojedziemy za wami a tym wszystkim zajmię się Camila z Ludmiłą i Natalią
Maxi wporzątku -spytałam
*Maxi*
-Nie jest w porządku to moja wina gdybym wtedy zareagował na Diega tego teraz by nie było rozumiesz Fran ja ich zawiodłem Leona Violettę was to moja wina
*Naty*
-Wy jedźcie do szpitala a ja zostanę z Maxim dlaniego tobyło coś okropnego,niemartwcie się .Gdy już trochę ochłonie dojedziemy do szpitala

Szpital dwiegodziny potem
*Leon*
-Dlaczego nic niewiadomo co się dzieje z moją zona dlaczego to tak długo trwa chodziłem jak w letargu
Przepraszam czy wiadomo co się dzieje zmoją żoną-spytałem pielegniarkę
-Jest na bloku operacyjnym ,proszę cierpliwie czekać-powiedziałą pielegniarka
-Jak ja mam czekać cierpliwie gdy moja żona niewiadomo czy wyjdzie z tego.Dzisiaj się pograliśmy co zrobiła by pani na moim miejscu-powiedziałem
-Rozumiem pana ale proszę być dobrej myśli
-Leon zobaczysz wszystko się ułoży Viola z tego wyjdzie rozumiesz mówiąc przez łzy -powiedziała Francesca
-Zobaczysz jeszcze będziecie się stego śmiali-odparł Marco

*Lekarz*
-Rodzina pani Violetty Verdas
-To ja jestem jej mężem co zmoją żoną-spytałem
-Przeprowadziliśmy operację ,niestety w skutek uderzenia wytworzył się krwiak w głowie .Usuneliśmy go
mam dla pana jeszcze jedną wiadomość.Otuż pani Violetta spodziewa się dziecka miejąc to na uwadze muśeliśmy ją w prowadzić w śpiączkę farmokologiczną.-powiedział Lekarz
-Jak to Violetta jest w ciązy ,przecież to niemożliwe ,powiedziała by mi-powiedział Leon
-To dopiero 4tydzień jest ryzyko że pani Violetta może poronić i dlatego musieliśmy ją wprowadzić w ten stan.To wszystko będzie odniej zależało ,ateraz przepraszam muszę iść-odparł Lekarz
-Mogę ją zobaczyć-spytałem
-Tak ale na pięć minut-rzekł Lekarz

Oiom
*Leon*
-Weszłem do sali gdzie znajdowała się Violetta była podłączona do różnych aparatów,wyglądała jak by spała.Usiadłem obok niej biorąc jej delikatną dłon.
Violetto wszystko będzie dobrze zobaczysz ,tylko musisz walczyć nie tylko dlamnie ale także dla naszej Fasolki którą nosisz pod sercem.Dziękuje ci że stanełaś mi na drodzę.Kocham cię moj Aniele musicie oboje domnie wrócić bo bezwas umerę..Walcz Violuś nie podawaj się

*Greman*
-Miałem dziwne przeczucie tak jak by mojej córce coś się stało.Mam taki niepokój w sercu jak bym miał nią zaraz stracić.Rano mam samolot do Buenos Ares .Podniosłem się z łożka Boże mniej w opiece moj ą córkę



Trochę tragicznie tak wiem ale musi się coś dziać prawda.Niemartwcie się Viola wyjdzie z tego wszystko będzie dobrze.
P.s
Dziekuje wam za tyle odwiedzin naprawde mnie motywujecie do dalszego pisania Pozdrawiam Aguś Verdas






środa, 19 lutego 2014

Rozdział16-Ty jesteś wszystkim dla mnie


*Violetta*
-Tak za kilka godzin,zostanę panią Verdas.Bardzo się cieszę naprawde że Leon będzie moim mężem,ale to nietak powinno być.To powinien być mój najszczęśliwsz dzień ,chciałabym aby mój tata zemną był tu.Żeby prowadził mie do ołtarza,żeby była tu Angi,Fran.Ale to niestety tylko moje są marzenia które się niespełnią.
Dlaczego to wszystko jest takie trudne,dlaczego ty tato mnie nierozumiesz.Mamo bardzo bym chciała abyś tu zemną była.(Usłyszałam szep)
-Jestem z tobą córciu,ja nad tobą czuwam i proszę niegniewaj się na Germana on cię kocha
-On mnie kocha,mamo to wszystko jego wina chciał w ten sposób zmusić  mnie do ślubu.Gdyby nie Leon
mnie wtedy nie uratował byłam by z tobą mamusiu-powiedziałam
-Kochanie wszystko się dobrze ułoży zobaczysz,zaufaj przeznaczeniu.Tak widzę jak Leon się ociebie martwi ,kocha cię i jest gotów stawić czoło całemu światu żeby nic tobie się niestało.Ten dzień będzie najpiękniejszym dniem dla mojej księżniczki-powiedziała mama
-Violetto,Violetto obudz się.otworzłam oczy to jednak był sen spojrzałam na zegarek była 8:45
cholera zaspałam na swój ślub.
*Leon*
-Zostawiłem Violę w domu żeby wszystko przygotować mam tylko7godzin
dzwoni,łem też do Marco i Fran mówiąc im wszystko co się tu stało.Niestety beznich pomocy nieuda się niespodzianka jaką ,mam dla Violi.Został z nią Maxi żeby był prz niej jak by ten cał chłoptaś się pojawił
*Maxi*
-Leon powierzył mi zadanie strzeć Violetty aby jej nic sie niestało.Właśnie chyba już wstała bo właśnie schodzi z schodów
-Witaj Violu,jak się czuje przyłała panna młoda?
*Violetta*
-A wiesz nawet dobrze ,trochę stresu ,nerwów ale pozatym jest ok.A mój narzeczony gdzie się zagubił?
-Wszedł ab wszstko pozałatwiać a ja mam ci dotrzymać towarzystwa ,bo wiesz ta cała sprawa z Diego-powiedziałem
-Tak dziękuje Maxi choć niech cię ucałuje w policzek
Jesteś kochany i dziekuje że poznałam takiego przyjaciela-powiedziałam
-A co z tą piękną brunetką która wpadła ci w oko?
*Maxi*
-Natalia ,violetta my jesteśmy tylko przyjaciółmi nic więcej
-Tak akurat w to uwierzę ona ci się podoba ja to widzę.Maxi musisz się odważyć aby wyznać jej co czujesz-powiedziałam do przyjaciela

*Marco*
-Dowiedziałem się od Leona że Diego jest w mieście ,z tego powodu jest dzisiaj ślub Leona z Violettą aby wten sposób popsuć plany matrymonialne Germana
*Fancesca*
-A kochanie możesz powtórzyć żę Viola bierze ślub z Leonem.Musimy tam być bo to moja przyjaciółka i ja chcę być przyniej-mówiłam do męża
-Tak wiedziałem że tak powiesz,Leon poprośł abyśmy przjechali na ich ślub
-Marco naprawdę nic niemasz przeciwko temu abyśmy przerwali nasz miesiąc miodowy?
-Przecież wiem ile dla ciebie znaczy Violetta, a przecież możemy go spędzić w domu nieważnie gdzie i w jakim miejscu abyś była zemną tam kochanie.-rzekł Marco
-Ale nie zdąrzymy na czas
-Niemartw się przecież raem z Leonem jesteśmy pilotami .Leon wysłał po nas samolot-powiedziałem do Fran
*Leon*
-Wszystko układa się dobrze Andres załatwił kaplicę gdzie weźniemy ślub,Camila zajeła się wystrojem całej tej uroczystości.Nawet Ludmiła kuzynka Marco też pomaga nam wraz z Naty.Zbliżam się do domu ,otoorzyłem drzwi moja narzeczona





*Violetta*
-Leon skarbie martwiłam się ociebie gdzie się podziewałeś ,bałam się że mnie zostawiłeś abo się rozmyśliłeś
-Skarbie ja nigdy się nierozmyślę i zawsze ale to zawszę będe cie kochał do konica moich dni.Jesteś moim 
zyciem-odparłem
*Maxi*
-No moi kochani starczy tych amorów ,niemożecie się teraz widzieć dopiero w kościele.Violetta na góre a ty Leonie do drugiego pokoju muście się przygotować bo zostało tylko 2godziny-powiedziałem
-Dobrze kocham cię skarbie-powiedziała Viola
-Ja też cię kocham bardziej -odparł Leon
-Już uciekać mi stąd bo sam was rozdziele-odparł Maxi
-Juz nas niema -odpowiedzieliśmy jednocześnie

Godzinę potem
*Violetta*
-Jestem już prawie gotowa mam na sobię białą prostą suknię ,włosy postanowiłam ułożyć z jednej strony w falę.Bardzo bym chciała abyśtu zemną była Fran
-N aprawdę myślałaś że niebędzie mnie tu z tobą Violettą
-Francesca to ty przecież ty powinnaś być w podróży poślubnej-powiedziałam
-Ale ty jesteś moją przyjaciółką i poprostu musiałam być ,tu w tym miejscu.Violuś dzisiaj jest twój najszczęśliwszy dzień w życiu.Wychodzisz za mąż!!!!!
-I pozatym muszę mieć druchnę prawda-powiedziała Violetta
*Leon*
-Jestem już prawię gotowy tylko jeszcze krawat jak to się go wiązało
*Marco*
-Daj pomogę ci po ty mój drogi od zawsze nie umiałeś go wiążać
-Tak masz racje Marco ,dziękuje że przyjachalście bo niewiem czy bym sobie poradził-odpowiedziałem
-Dzisiaj wasz wielki dzień i niepozwól aby twoje zmartwienia go zepsuły.Ciesz się twoją żoną zostanie Violetta dla której straciłeś głowę.I nie przejmuj się tym wszystkim,jutro tak ale nie dzisiaj przyjacielu a teraz choćmy twoja luba czeka
-Tak chocimy

 Ślub
*Violetta*
-Strasznie się denerwuje nie dam rady ,Violetto wdech wydech wszystko będzie dobrze .Stoję przed kaplicą zaczyna grać melodia w odali widzę już Leona z Marco.
*Maxi*
-Gotowa Violu choć twój książe czeka na ciebie
-Tak jak nigdy choć troszeczkę mam pietra-powiedziałam
-Pamiętaj Leon cię kocha i ty jego też więc głowa do góry  idziemy bo pan młody się niemoże doczekać
*Leon*
-Widząc Violettę w białej sukni rozpłakałem się ze szczęścia.Jaka ona jest piękna niemogę juz się doczekać gdy pocałują ją jako żonę.
-Leon wszystko jest wporządku niemartw się już niedługą bedziecie jednością-odparł Marco
*Maxi*
-Odaje ci ją w twoje ręce i dbaj onią jak o naj większy skarb.Ucałowałem Violette w policzek odeszłem usiadają obok Natali.
*Leon*
-Pięknie wyglądzasz kochanie
*Violetta*
-Ty też skarbie w tym garniturze ślicznie ,już niemogę się doczekać aż zostaniesz moim mężem
Ksiądz
-Moi drodzy zebraliśmy się dzisiaj aby połoczyć te parę węzłem małżenskim.Przed obliczem boga znajomych .Miłość połoczyła te dwójkę wspośób szczególny spodkali się na drodze przeznaczenia trudności i rzeczywistości jaka znajduję się wokół tej pary.Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,nie szuka poklasku,nie unosi się pychą,nie dopuszcza sie bezwstydu,nie szuka swego,nie unosi się gniewem,nie pamięta złego.Wszystko znosi,wszystkiemu wierzy,we wszystko pokłada nadzieję,wszystko przetrzyma.Miłość nigdy nie ustaje  w sercach pozostaje. Teraz Leonie ,Violetto złuszcie sobie pzrysięge małżeńską.



*Leon*
-Violetto jesteś dlamnie wszystkim co dobre,wszystkim co kocham.Gdy cię pierwszy raz ujrzałem wtedy nat tym urwiskiem.Zakochałem się w twoich oczach,niezdawalem sobie sprawy że to ty zostaniesz tą jedyną co zawładneła moim sercem.Jesteś dlamnie tlenem,życiem i przysięgam tu wtej kaplicy przed Bogiem,naszymi znajomymi że zawszę będę cię kochał.W zdrowiu,chorobie,w biedzię czy też bogactwie nieważnę gdzie będziemy ja zawszę będe,jestem i nigdy cię nie opuszczę puki śmierć nas nie rozłączy.
*Violetta*
Leonie jesteś dlamnie wszystkim co pokochałam,dzięki tobie zrozumiałam czym jest miłość.Dzięki tobie wszystko zrozumiałam że cię od pierwszej chwili pokochałam.Nieważne czy ktoś bedzie chciał nas rozdzielić,naszej miłości niemożna pokonać.Ty jesteś wszystkim dla mnie co kocham w co wierzę.Przytobie czuję się bezpiecznie.Przysięgam kochać cię,wspierać w zdrowiu czy chorobie w bogactwie czy też w biedzie.Nieważne gdzie bedziemy ja zawszę będę cie kochać po kres życia.Nawet  gdy śmierć nas rozdzieli będziesz moją miłością (Rozpłakałam się)
*Ksiądz*
-Teraz proszę o obrączki świadek niech poda panu młodemu
Leonie powtarzaj zamną te słowa
-Violetto przyjmij tę oto obrączke jako znak miłości ,wierności do ciebie.Wimię ojca i syna i ducha świętego tak mi dopomóż Panie Boże i wszyscy święci(Pocałowałem obrączkę ,zakładając go na palec Violetty)-powiedziałem do Violi
-Leonie przyjmij tę oto obrączkę jako znak miłości,wierności do ciebie.W imię ojca i syna i ducha świetego tak mi dopomóż Panie Boże i wszyscy święci(Pocałowałam obrączkę ,zakładając ją na palec Leona)
*Ksiądz*
-Co bóg złoczył człowiek niech nie rozdziela.Ja na mocy Boga jaką głowa kościoła ogłaszam was Mężem i żoną.Możecie się pocałować





*Wszyscy*
-Zaczeli bić brawa pokolej wszscy składali życzenia ,płakali ze szczęścia.Lecz niespodziewali się teg co wydarzy się potem<<<<

*********************************&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Mamy już nastepny rodział był to ślub.Ale wnastępnym rozdzialę bedzię nietak pięknie jak teraz pojawi się nota dramatu ,płaczu i walki o życie.Jak myslicie kto to będzie ,co się wydarzy co się stanie na przyjęciu weselnym.Czy German dowie się oślubie córki?.Wszystko się rozwinie w następnych rodziałach.pozdrowienia odemnie wszej Auśki Verdas.Do nexta Besos

wtorek, 18 lutego 2014

One Shot Leonetta~~Kiedy ją ujrzałem w niej się zakochałem

Kiedy wszystko wydaje się nam juz przegrane nie możliwe co wtedy nam pozostaje.

Czy mamy skoczyć z rozpędonego pociągu ,czy też spojrzyć na świat ze strony miłości.
Tak piszę sie nam ta historia,historia dwójki osób spodkanych na peronie.

Leon Verdas 27letni prezes firmy budowlanej.Dzisiaj miał ogłość swoje zaręczyny z Leorną Laften.
Violetta Castilo 25letnia absolwentka szkoły muzycznej.Dzisiaj wraca do rodzinnego domu jest dziewczyną Diega Domigeza.Lecz ta dwójka rozpocznię niezwykłą podróż.Ale zacznijmy od początku
*!10 godzin wczesniej*
*Leon*
-Lorena co to ma znaczyć przecież dzisiaj mieliśmy ogłość nasze zaręczyny.Za trzy tydodnie slub, aty mnie zdradziłaś.Miślałaś żę się niedowiem dziewczyno jak mogłaś
*Lorena*
-Leon to nietak jak myślisz,ja cię kocham.Ato to jest nieważne liczymy się tylko my.
-My jacy my z chwilą gdy mnie zdradziłaś ,wbiłaś mi w serce kolec.Niema nas rozumiesz-krzyknął Leon trzaskając drzwiami-Leon przepraszam cie proszę -biegnąc za chłopakiem dziewczyna próbowała wytłumaczyć
*Leon*
-Jak ona mogła to zrobić,słyszałem jak wydzwania mi telefon wyrzuciłm go do wody.Chwilę zastanawiając się co dalej z sobo zrobić tak szłem bez celu w nieznanym kierunku.Zobaczyłem jak podjeżdza pociąg wsiadłem do niego zostawiając wszystko w tyle

*Violetta*
-Biegłam ile sił w nogach aby zdąrzyć na pociąg do domu.Violetta ty zawsze masz spóźniony refleks.O nie odjeżdza,Stać proszę poczekajcie jeszcze ja.Wpadłam do pociągu nigdzie niebyło wolnego miejsca.O jest tam ale obok siedzi jakiś chłopak.Zapytam czy jest wolne

-Przepraszam wolne koło pana?spytała Violetta Leona
-Tak proszę-odparł leon

Violetta była bardzo rozmowna lecz Leon wcale nie zwracał nanią uwagi
*Viola*
-Przepraszam dokąd jedziesz?spytałam a on nic niemówił.Nagle ten Chłopak wstał i poszedł pod drzwi pociągu.Zaraz co ty robisz krzyknełam.Dobrze że wtej chwili przyszedł konduktor
*Konduktor*
-Bilety do kontroli
-Niemam -odpowiedział Leon
-Jest zemną ale zgubił właśnie teraz bilet-odparła Viola
-W porądku mam jeszcze bilety.To dokąd pan jedzie-spytał kontroler
-Do Buenos-rzekł Leon
*Violetta*
-Przynajmniej powinneś mi podziękować że cię uratowałam.Jestem Violetta aty?
-Leon dziekuje ci ale juz proszę nic niemów
-Dobra jak chcesz-odparła Violetta
Para jechała w milczeniu dojechali do stacji Remak
*Violetta*
-Wyszedłam z pociągu aby kupić sobie wodę.Zobaczyłam Leona siedział na ławce postanowiłam podejść do niego.Cześć ,też wyszedłeś po wodę
*Leon*
-Nie rozumiesz że ja chcę być sam.aty ciągle nadajesz jak radio.Nierozumiesz że niepotrzebuję ciebie do towarzystwa.
-Przepraszam cię niechciałam cię jakoś urazić-odpowiedziała Violetta
*Violetta*
-Odwróciłam się no nie znowu uciekł mi pociąg co teraz zrobie ,moje bagaże.Poszłam do punktu informacyjnego 
-Przepraszam następny pociąg do Buenos to zaile będzię spytałam się kasierki
-Dopiero jutro rano ,to ostatni był,co naj wyżej mogę zadzwonić aby pani bagaż zostawili na stacji w Buenos-rzekła kasierka.Dziekuje pani i dowidzenia-odpowiedziała Viola

-Nie to niemożliwe dlaczego mam takiego pecha .Ujrzałam Leona jak szedł w głąb ulicy.Pobiegłam zanim niedogoniłam go tylko zaczepiało mnie dwóch typów
*Typy*
-O gdzie tak po nocy chodzi księżniczka ,może pomożemy znami nie zginiesz ,Choć zabawimy się
-Proszę zostawcie mnie niemam pieniędzy-odarła Violetta
-Ale masz inną interesującą rzecz 
*Violetta*
-Boże ale się wpakowałam,oni mnie wykorzystają aja niechcę (w oczach violetty pojawiły się łzy)
*Leon*
-Szłem ulicą myślami byłem nawet niewiem gdzie .Z tego letargu wyrwał mnie krzyk jakieś dziewczyny To ta z pociągu potrzebuje pomocy .Te kolesie chcą ją zgwałcić.Nie niepozwolę nato.Ej co wy to robicie zostawcie ją 
-Spadaj laluśu w garniaku.A chcesz dołączyć to poczekaj na swoją kolej-powiedział jeden zbir
-Nie bedę czekał ,rozumiesz teraz choć cie się zemną zabawić-krzyknął Leon
*Violetta*
-Stałam niemogłam zrobić żadnego ruchu widząc jak się leon rozprawia ztymi badziorami 
-W porządku 
-tak dziekuje przytuliłam się do leona
-Ja to naciebie jestem z kazany dlaczego nie pojechałaś -spytał leon
-Bo uciekł mi pociąg-odparła Violetta
*Violetta*
-Ale chyba nocy niespedzimy na dworze Prawda ,chodzć widziałam tam jakiś hotel przenocujemy a rano dobiero bedzie pociąg.
*Leon*
-Zgadzam się z tobą chocimy bo w sumie mówiąc jestem trochę głodny
-Trochę Leon słyszę jak byś niejadł z tydzień tak ci w brzuchu burczy-zasmiała się Viola

****W hotelu***
*Leon*

-Poproszę dwa pokoje 
-Niestety prykro nam mamy tylko jeden wolny bo jest komplet gości-odparł recepcjonista
-Dobrze wźniemy ten pokój a czy coś dostniem do jedzenia-spytał szaynt
*Violetta*
-Jesteśmy już w pokoju trochę to dziwne dlaczego mamy spać w jednym pokoju.Postanowiłam spytać Leona,dlaczego chciał skoczyć.
-Leon dlaczego chciałeś dzisiaj przerwać swoje życię
*Leon*
-Wiesz straciłem wszystko co kochałem ,narzeczoną byłem pewien że ona mnie bez graniczni kocha.Lecz ona mnie zdradziła.Rozumiesz w firmie każdy chce się tylko podlizać wszyscy czekają abym popełnił jakiś błąd.
*Violetta*
-Masz zdjęcie jej masz 
-Tak ale poco ono ci 
-Daj widzisz je teraz poraz ostatni wtej chwili zostaje spalone i to co było to mineło.A ty od dzisiaj zaczynasz nowe życie rozumiesz Leonie
-Tak rozumiem,Aty violettą-spytał Leon
8Violetta*
-Właśnie ukończyłam szkołe muzyczną,wracam do rodzicow a potej jadę do mojego chłopaka Diega dla którego bym wszystko zostawiła.Leon pojedzmy razem w te maszą droge i tak jadziemy do tego samego miasta 
*Leon*
-Dobra przynajmniej będę spokojniejszy bo znając twoje zachowanie znowy wpadniesz w tarapty
Leon z Violettą ruszyli w drogę.Przez ten czas poznali się dużo lepiej.Violetto zaśpiewaj mi proszę -poprosił Leon
*Violetta*
-Nic nie jest proste.Nic nie jest pewne
-Wszystko może się zdarzyć,
-To wszystko gra jedynie
-Gyd kurtyna opada i gdy sie podnosi,
-to,co było niezmnienne,odnienić się może
-Nic nie jest proste.Nic nie jest pewne
-dlaczego zawsze kusi nas to,co niedostępne?
-Dlaczego nie cenimy tego,co jest na wyciagnięcie reki?
-Serce każdemu podpowiada ,co robić
-Dlaczego ,człowiek nie słycha jego głosu
-Chodź i popatrz.Popatrz i pomyśl
-Pomyśl.A potem rozważ moje słowa
-nic nie jest proste.nic nie jest pewne
I jak podobało ci się -sptałam
-Violetto masz piękny głos naprawdę głos anioła masz-powiedział Leon
-Nie żajtuj Leonie ,to nie jest śmieszne


Wiem trochę krótki ale jest rozdział będzie jutro dodany.Bo ja mam normalnie pecha wczoraj wcale nie spałam ,ale już po jutrze wychodzę do domku bardzo się cieszę .Dziękuje misiaczki Wasza Aguś Verdas

niedziela, 16 lutego 2014

Moi drodzy czytelnicy

KOCHANI MAM CHCIAŁABAY ABYŚCIE DODALI W KOMENTARZACH SWOJE LINKI JEŻELI PROWADZICIE BLOGI 
CHĘTNIE BĘDĄ ZNAJDOWAĆ SIĘ W MOJEJ ZAKŁADCE (TO CO CZYTAM )
PISZCIE POD POSTEM A JA JUTRO DODAM NA SWOIM BLOGU.
JAK KTOS CHCE TO TU MÓJ ADRES EMALI
aradecka4@gmail.com.

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział15-Wyjdziesz za mnie?

*Leon*
-Violetta całą noc płakała była ,bardzo wystraszona niemogłem jej uspokoić
Dopiero gdy podałem jej śrdodek uspokojający zasneła.Już dobrze spokojnie głaszcząc ją po włosach
myślałem co zrobić aby jej ojciec zrozumiał że ona ma wybór.Przypomniały mi się słowa Andresa
(ożeń się znią wtedy ojciec da spokój wam ).Tak,racja przyjacielu wtym czasie Violetta wtuliła mi się w tors.Momentalnie me powieki zrobiły sie jak kamienie odpływajac do krainy snów.

*Violetta*
-Zostałam obudzona przez słoneczko które zaglądało przez firany.Leon krzyknełam ,spojrzawszy na prawą stronę ujrzałam mego ukochanego.Jak on słodko wygląda jak śpi
-Dzień dobry mój aniele,co mam coś na twarzy-spytałem Violettę
-Nie skarbie tylko tak słodko wyglądasz jak śpisz(zaśmiałam się)
-Violetto wszystko dobrze?To co wczoraj się wydarzyło powinienem być przytobie
-Nie kochanie to,przecież niewiedziałeś że Diego jest w Argentynie-powiedziała Viola
Leon niewiedziałeś prawda kochanie
-Violetto wiedziałem ,pamiętasz jak ostatnią rano wyszedłem pod pretekstem biegania z Maxim.Tak spodkałem się znim bo Maxi widział Diega w clubie zadzwonił domnie.Ale niegyliśmy dokładnie pewni.
-Leon jak mogłeś mnie okłamać ,dlaczego to zrobiłeś przecież byś mnie nie chronił cały czas-spytała Violetta
-Ja chciałem cię uchronić przetym wszystkim nie chcę aby coś ci się stało.Od chwili gdy cię ujrzałem pragnołem być wszystkim dla ciebie.I niewyobrażam sobie by stało coś tobie-mówił Leon
-Zostaw mnie Leon,chcę być sama proszę muszę wszystko poukładać
-Dobrze kochanie bede w kuchni
*Violetta*
-Jak on mógł mnie okłamać,przed tym że Diego jest tu .Pewnie ojciec już tu jedzie co teraz bedzie.
On zabije mnie i Leona mamo prosze dorać mi co mam zrobić
*Rio de Janerio*
*Fran*
-To istny raj na ziemi mieszkamy w hotelu nad brzegiem morza.Wokół jest złota plaża mój mąż powiedział abym się naszykowała na niespodziankę .Co by tu założyć na tą specjalną okazje
-Nie ta ,ta też nie za zbyt oficjalna ,ta jak  na imieniny.Tak ta będzie odpowiedna.
usłyszałam puknie
-Proszę
-Dobry wieczór pani Francesca Traviali?
-Tak to ja oco chodzi-spytałam
-To dla pani ,proszę-odpowiedział lokaj
-Otworzyłam ten list
Moja droga przecudowna żoną,proszę abyś się udała na zewnątrz tam bedzie następna wiadomość.
Jestem już na zewnątrz jest karteczka spójrz w stronę morza.zobaczyłam stolik wokół niego były rostawione pochodnie.Moj mąż był pośrodku trzymając czerwoną róże.Marco to dlamnie?-spytałam
-Nie przykro mi to jest rezerawcja dla dwojga ,jestem tu umówiony z żoną Fran Traviali-mówił Marco
-Myślę że niepogniewa się pańska małżonka jak podejdę do pana i pocałuję go w usta
-Czy jawiem jestem żonaty,mojej żonie to się nie spodoba.
Oboje zaczeliśmy się zbliżać do siebie ,aż nasze usta sie spodkały złączając się w jednosć
-Marco jesteś niesamowity,kochanie dziękuje-powedziałam
-Dla mej żony uchyle nieba ,ateraz trzymaj się
-Marco nie puść mnie prosze.Gdzie ty biegniesz nie tylko nie do wody-prosiłam
-Zapóźno kochanie już jesteśmy wodzie ,mam cię puści proszę
-Nie nie puszczaj ,niestety oboje wylądowaliśmy wodzie



Buenos Ares
*Leon*
-Chyba Viola się jescze pogniewała,muszę pójść ja jakoś przeprość czy coś.Juz miałem wstawac z sofy.Po schodach zeszła Violetta
-Przepraszam cię Violus że ci niepowiedziałem prawdy bałem się jak zareagujesz
*Violetta*
-Zrozumiałam Leonie,że to wszystko zrobiłeś z miłości domnie.Poprostu chciałeś mnie chronić.Dziekuje ci zato niegmiewam się.Ale następnym razem mów mi wszystko nawet najgorszą prawdę,dobrze kochanie-powiedziałam
*Leon*
-Obiecuje kochanie że już nigdy cię nie okłamię i wszystko ci powiem.Violuś mam pewna prozycje na nasze problemy.Zeby raz na zawsze Diego i twój ojciec dali ci spokój.
-Jaką propozycję?-spytałam Leona
-Wyjdz za mnie.Zostań moją żoną -gdy Leon to mowił Viola w jego oczach widziała isikerki radości
-Abyśmy zostali małżeństwem?
-Tak
Leon uknękną na jedno kolano ,z kieszeni wyją bordowe pudełeczko.w śroku znajdował sie cudowny pierścionek.Violetto Castilo czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną.Spędzając resztę życia z mężczyzną który cię kocha do szalęństwa.Dlaciebie uchylę nieba powiedz tylko słowo a dostaniesz gwiazdkę z nieba
*Violetta*
-Leon niewiem co powiedzieć.Tak zostanę twoją żoną kocham cię ,jesteś tym który skradł mi serce.Uratował życie  dzięki tobie poznałam co to jest miłość.Tak chcę być panią Verdas,nieobchodzi mnie majątek mego ojca.Możemy żyć w biedzie ale razem.
-Pobierzmy się jaszcze dzisiaj choć by zaraz krzyczał Leon
-Tak kochanie ale niema znami Fran i Marco ,aja chce aby byli tu znami
-Słońce niemartw się jako twój przyszły mąż wszystko załatwi



*Diego*
-Jestem k**wa wkurwiony,gdyby nieten rycerzyk Violetta była by moja.On mnie jescze popamięta przykładając lód do wargi.Muszę zadzwonić do Germana niech tu przyjedzie ,wpłynie na swoją córeczkę
Wystukałem numer do Germana
-German znalazłem twoją córkę jest w Argrntynie,wczoraj ją widziałem ale jakiś fagas mi przeszkodził
-Dziekuje ci Diego przylecę naj bliszym lotem.
*German*
-Jest ,znalazła się jest cała i zdrowa całe szczęście.Polecę ponią sprowadzę do domu i będzie musiała poślubić Diega a nasze Firmy zostaną połczone.Zadzwoniłem n lotnisko by zabukować lot do Bueno Ares
-Przepraszamy ale wszystkie loty są odwołane z powodu burz nad oceanem do odwołania.Przykro nam
-Usłyszałem podrudiej strony.Niech to szlak trafi.Nic poczekam przecież Violetta nie weżnie przez ten czas ślubu

Tam tam tam Mamy następny rozdział.No ja niestety jestem nadal w szpitalu więc pisze co mogę troche pielegniarki krzyczą że powinnam odpoczywać.Ale ja się nudzę :(:(
Mam napisanego One shota ale jest jeszcze w wersi roboczej jutro postaram go dokączyć i dodac .Zycie mi powrotu do zdrowia bo tu zwariuję Kocha was moi czytelnicy:):)>)>3

One Part leonetta -Miłość,Nienawiść w jednej idą parze Finał

Następnego Ranka
*Violetta*
-To co wydarzyło się wczorajszej nocy nie powinno się wydarzyć.Ale było cudownie,Leona pocałunki
okrywały mije ciało.Nawet niewiem kiedy zaczeliśmy się kochać.To było niesamowite jego zapach ciała
odech smak ust .Naprawdę to było coś wspaniałego.Nie Violu niemożesz tak myśleć to co się stało to był
tylko epizot.Poczułam jak ktoś całuje mnie po plecach,ramionach dotykając mnie opuszkami palców po ramionach.
*Leon*
-Otworzyłem oczy Violetta siedziała na łóżku ,to jednak niebył sen wczorajsza noc była niesamowita mówiąc to do Violi (między czasie całowałem jej plecy ).Witaj skarbie to co wczoraj się zdarzyło miedzy nami
-Nie powinno się wydarzyć,Leonie przepraszam cię niepowinnam ci ulegać dzisiaj wracam do L.A z córką i Maxim-powiedziałam do Leona
-Nie zgadzam się rozumiesz nieodbierzesz mi córki Violetto.Niemów że wczorajsza upojna noc nic dlaciebie nieznaczyła.Czułem to rozumiesz wiem że ty mnie nadal kochasz tak samo ja do ciebię to czuję-
-Powiedz mi prosto w oczy że mnie niekochasz a zostanę tylko twojm wspomieniem zniknę z twojego życia -powiedział Leon

*Violetta*
-Nie to znaczy mymm ja cię niemogę.Tak kochałam cię,kocham i będę cię kochała do konica moich dni.Jesteś tym jedynym ale boję się że znowu sie zawiodę.Boję sie że zostaniemy z Martiną same
-Ci skarbie niezostawię was już nigdy w życiu.Za długo byliście same.Naprawdę kochanie kocham cię
Twe imie w moim sercu wyryte.Na koniec świata zatobą pujdę i zawsze będe twym stróżem twego serca mój Aniele.-odparł Leon
-Pamiętałeś te słowa ,tak kocham cie>Chciałbyś poznać swoją córke-spytałam
-Tak bardzo kochanie z wielką ochotą choćmy do niej .Wiesz jak was wczoraj zobaczyłem wyobraźłem sobie że jesteśmy rodzinną.-powiedział Leon całując dziewczyne
-Naprawdę jesteśmy rodzinną kochanie i nikt już nigdy nas nie rozdzieli.To ci obiecuję

*Maxi*
-Violetta niewróciła nanoc czyli to może świadczyć tylko o jednym że się pogodzili,mam taką nadzieje.Oby tak było.Ach Naty jak ja tęsknie za tobą .Wujku Maxi gdzie jest mamusia-usłyszałem głos Tini
-Już wstałaś księżniczko ,mamusia niedługo przyjdzie choć zrobie ci siniadaanko
-Wujciu wiesz że cię kocham bardzo ,tak a zrobiesz gofry z bitą śmietaną-prosiła Martina maślanymi oczkami
-Dobrze kochanie choć do kuchni

W tym czsie drzwi do domu się otworzyły gdy byliśmy w kuchni.Violetta z Leonem który miał wiekiego misia weszli do salonu
*Violetta*
-Maxi już jestem gdzie jestecie,niewiem jak zareaguje Tini na leona trochę się boje.
-Mamusia już jesteś hurra dlaczego niebyło cię jak wstałam rano-spytała dziewczynka
-Miałam kilka spraw do załatwienia skarbie
-A ten pan to ktoto jest spytała chowając się za maxiego
-To twój tatusi powiedział Maxi
-Tak skarbie to tatuś bardzo chce cię poznać
-Dziewczynka wyszła niepewnie za Maxisgo Tatuś
*Leon*
-Witaj córeczko przepraszam że niebyło mnie przytobie wybaczysz mi.Ato mój kolega Uszatek bardzo chce cię poznać
-Wiem tatuś musiałeś pewnie pracować ale nieszkodzi wiem że mnie kochasz.Cieszę się że jesteś zemną A ten duży miś jest dlamnie ?-zapytała dziewczynka
-Tak dla mojej księżniczki-odparł Leon
*Violetta*
-Widok Leona z córeczką bardzo mnie wzruszył tak pięknie razem wyglądają.Dziekuje ci Maxi że powiedziałeś Leonowi.Bo ja bym tego niezrobiłam
-Oj Violuś ,Violuś musiałem to zrobić bo przecież wy musicie być razem i tego nikt niezmieni.

Rok puźniej
*Violetta*
-Jesteśmy z Leonem małżeństwem od pół roku tak sie cieszę.Leon zwariował na pukcie córki bardzo ją rozpieszcza,czasami krzyczę go zato.Cóż Maxi zwiążał sie z Cami kto by powiedział że ta dwójka będzie razem.A mam jeszczę jedną niespodziankę dla mojego męża powiemu dzisiaj wieczoerem dotykając się brzucha.
*Leon*
-Jestem mężem,ojcem przyjacielem i co jeszcze mi brakuje do szczęścia nic mam wszystko tylko żałuje jednego że niemogłem być z Violą przez  te lata.Violetta ma dlamnie niespodziankę
-kochanie co chciałaś mi powiedzieć
-Leoś zostaniemy  znowu rodzicami
-Tak cudownie kochanie bardzo się cieszę .Zaczołem całować brzuch Violetty kręcąc ją w koło.-leon nie jest mi niedobrze proszę postaw nie
-Przepraszam
-Żartuje.Nie zacałuję cię na śmierć
Tak kończy się historia Violetty i Leona.No cóż prawdziwa miłość pokona wszystko,pamiętajmy otym

One Part~2Miłość ,Nienawiść w jednej idą parze

*Los Angeles*********************
*Violetta*
-Jutro rano wylatujemy do Buenos Ares ,naprawdę ciężko mi okłamywać Martinę wiem że źle robie niemówiąc jej prawdy.Nawet Maxi ciągle mi powtarzał ze źle robie Ale to tak boli ta zadra w moim sercu się niezagoiła ,chociaż mineło już 5lat długich przepłkanych nocy.Leonie Verdasie nienawidzę cię i zarazem kocham najbardziej naświecie.A co jak się spodkamy na ślubie i zobaczy naszą córkę Castillo myśl.Mamusiu choć do mnie -usłyszałam wołanie córeczki
-Co sie stało kochanie?
-Mamusiu miałam zły sen,śniło mi się coś okropnego boję się-płakając mówiła Tini
-Już dobrze kochanie mamusia jest z tobą i zawszę będe-powiedziała Violetta a traz śpij,położę się obok ciebie
-Tak mamusiu-odparła dziewczynka
*Maxi*
-Violetto powinnaś jej powiedzieć o Leonie że jej ojciec jest i nie zostawił jej.Rozumięm cie byłem przytobie przez te 5lat.Tak samo ty jak, gdy Natalia odeszła to ty mnie wtedy wspierałaś.Mieszkam w tym domu i słyszę jak płaczesz w nocy.Violetto ty go nadal kochasz.Nawet nie czekałaś na jego wyjaśnienia tylko wyjechałaś bez słowa.Nie zastanowiałaś się co Leon czuł
-Masz rację Maxi ale niemogę mu wybaczyć on mie zdradził-zaczeła się bronić Violetta

W Buenos Ares
*Leon*
-Pojutrze jest ślub Fran ,ciekawie czy przyleci Violetta .Niemogę oniej zapomnieć wiem zostaliśmy wplątani w pułapke tej wariatki.Fran mogę z tobą porozmawiac-spytałem przyjaciółkę
-Tak ,leonie oczywiście ale jesli pytasz o Violettę to niewiem czy przyjedzie.Niestety niepowiedziała czy przyjedzie.Ale powinneś ją zrozumieć bardzo ją zraniłeś choć to niebyła twoja wina.Daj jej czas-rzekła Fran

*Fran*
-Oj Leonie gdybyś poznał prawdę że masz córkę ,ale nie mogę ci powiedzieć.Boże daj mi siły abym mogła im pomóc.

Lotnisko Los Angeles
*Violetta*
-Jesteśmy już gotowi do odprawy za pare godzin wszystko powróć.Tak muszę stawić oko w oko z przeszłością.Maxi masz paszporty nasze
-Tak mam Violu -rzekł Maxi
*Martina*
-Wujku choć kupisz mi coś do picia proszę
-Dobrze skarbie ale musimy spytac mamusi-powiedział Maximilano
-Mamusiu mogę z wujkiem pójść po picie-spytała dziewczynka
-Dobrze ale Maxi pilnuj jej-powiedziała szatynka

-Martina poszła z Maxim za rekę wyglądali jak ojciec z córką.Wyobraźłam sobie że to Leon z nią poszedł
Nagle ktoś wpadł na mnie.
-Violetta to naprawdę ty-powiedział mężczyzna
-Federico to naprwdę ty tak się cieszę tyle lat się niewidzieliśmy
-Co uciebie jak żyjesz .Niewiedziałem że mieszkasz w mieście Aniołów-pytał się Fede
*Violetta*
-Tak mieszkam tu od 5lat ,jestem kobieto sukcesu chciałam powiedzieć ze mam córeczkę,ale wtym czasie zaczeła wołać
-Mamusiu już biegnę goni mie potwór-zaczeła krzyczeć dziewczynka
Zanią biegł Maxi wołając zjem małą dziewczynkę na obiad
*Fede*
-To twoja córka ,jest bardzo podobna do ciebie.Maxi cześć niewiedziałem że jesteś mężem Violi
Naprawdę gratuluje wam.Też jedziecie na ślub Fran i Marco.
*Maxi*
-Już miałem powiedzieć Fede że Niejestem ojcem Martiny a tym bardziej mężem Violetty.Ale widząc w oczach Violetty strach musiałem przytaknąć że to prawda.Tak jedziemy na slub.

Całą podróż do Buenos nikt zesobą nierozmawiał tylko Tini cały czas pytała się Maxiego i Violetty kiedy wyląduja.Federico był w szoku że Viola jest z Maxim myślał że jej mężem jest Leon ale nieznał caałej prawdy.

*Buenos Ares*
W końcu wylądowaliśmy bezpiecznie.Jesteś gotowa spytał Maxi przyjaciółkę
-Tak dziękuje ci że skłamałeś Federicowi że to jest nasza córka-rzekła Violetta
-Ale violetto kłamstwo ma krótkie nogi wyjdzie najaw-odrzekł przyjaciel
-Tak wiem ale chocimy musimy sie przygotowac na slub,prawda

5godzin później
*Slub*
-*Leon*
-Jestem już pod kościołem rozglądając się za szatynką z brązowymi oczami.Nagle odwróciłem głowę w stronę drzwi.Moim oczom ukałała się ona była jaeszcze piękniejsza.Nieszła sama obok niej szedł Maxi i mała dziewczynka.Zabolało mnie to bardzo,nie spodziewałem się ze oni są razem i jeszcze mają córkę.
*Violetta*
-Szłam z Maxim pod rękę ujrzałam go tego co złamał mi serce.Trochę słabo mi się zrobiło widziałam w jego oczach smutek pewnie pomyślał że jesteśmy rodziną.Weśliśmy do kościoła niepatrząc co wszyscy szepczą
*Leon*
-Cały ślub przygladałem sie Violecie i tej dziewczynce.Wyobraźłem sobie że to ja znimi siedzę.Niespodziewałem się tego

Wesele
*Fran*
-Violetto powinaś powiedzieć mu prawdę ze Tini jest jego córką to już zadługo trwa.5lat ani leon a ni Martina niezasługują nato że żyją w kłamstwie.Powiedz mu bo inaczej ja  mu powiem
-Fran nie proszę niemów mu powiem mu dzisiaj-odparła Violetta
*Leon*
-Jstem juz po kilku głęgszych zobaczyłem jak Maxi się bawi ze swoją córką.Postanowiłem podejść do niego
-Cześć Maximiano kope lat się niewidzieliśmy.Niespodziewałem się że zwiążesz się z Violettą moją Violą
*Maxi*
-Leon to nietaj jak myślisz ja poprostu pomagałem Violecie w opiece nad Martiną.Napoczątku razem z Natalią a gdy odeszła ,to dzieki Violi i Tini przeszedłem trudny okres w swoim życiu
-To jakiś fecet ją wykorzystał zostawiając ją zdzieckiem,to musiało być dlaniej straszne-odparł Leon
-Tak nawet do tej pory płacze po nocach a to ty jesteś ojcem .nie to znaczy -zaczął się mieszać Maxi
-Możesz powtórzyc że Martina to moja córka.Dlaczego mi niepowiedziała przecież bym ją nie zostawił
-Leon pamiętasz ten dzień co cię Viola nakryła.Wtedy dowiedziała się ze jest w ciąży.Właśnie z tą wiadomością szła do ciebie.Gdy cię zobaczyła jej świat się zawalił.To właśnie w tedy wyjechaliśmy razem.Tak cały czas ona cię kochała bardzo chciała o tobie zapomnieć znienawidzieć cie-odparł *Maxi*

*Violetta*
-Zobaczyłam jak Leon rozmawia z Maxim zaczełam się domyślać ze Leon dowiedział się prawdy.
Leon możemy porozmawiać.Maxi weś Martinę do siebie dobrze
-Leon pewnie dowiedziałeś się prawdy wię że niebęde rządała od ciebie jakiś alimentów
*Leon*
-Dlaczego Violetto dlaczego niepowiedziałaś że zostanę ojcem.Po co tak długo to trzymałaś w sekrecie.Odebrałaś mi córkę i siebie przez te lata ja ciągle otobie myślę.Każdą spędzoną chwilę z tobą pamiętam .Rozumiesz Violetto ja cię kocham.Nie zdradziłem cię ona dodała mi coś co picia ,to tak wyglądało jak bym znią spał.
*Violetta*
-Nie Leonie zdradziłeś nie było a ja w ten dzień chciałam ci wyznać że zostaniesz tatą.To boli brdzo boli
może jstem twardą osobą ale w środku jestem kruszynką.
-Choć zemną -wziołem Viole za reke
-Dokąd Leonie mnie prowaszisz.
Zaufaj pokaże ci jak cię kocham pojedziemy do naszego domu.
*Violetta*
-weszłam do domu Kiedyś naszego wszystko było jak 5lat temu.Wszędzie były moje zdjęcia
-Czy gdybym cię zdradził to stały by te zdjęcia .Uwierzyłaś tej wariatce nieczekałaś naa moje wyjaśnienia.Niepozoliłaś być przy narodzinach naszej córczki,wychowywaniu jej wspieraniu ciebie.-mówił Leon
-Przepraszam Leonie wiem dałam się oszukać,nie załufałam ci tylko uciekłam jak tchórz.
-Nie nie to nieprawda zaczołem się zbliżać do Violetty.
Nasze usta złączyły się w pocałunku ,stawały się coraz bardziej namiętne szybsze .Moje dłonie zawędrowały na jej suwak od sukienki

Przepraszam że urwałam ale znalazłam sie w waletynki w szpitalu tak przykre to ale to chyba moja taka klątwa bo ubiegłego roku to samo mi sie przytrafiło.I końcówkę dodam jutro razem z rozdziałem i one shotem na waletynki.Przepraszam wszystkich papa

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział14~Witaj Violetto

*Nastepnego dnia
*Leon*
-Całą noc myślałem co dalej mam zrobić poraz pierwszy boję się o Violettę.
Niewiadomo co ten cały Diego planuję,nieznam go i niewiem doczego jest zdolny.
Zauważyłem jak moja księżniczka się budzi(Uwielbiam patrzyć na nią gdy śpi)
*Violetta*
-Dzień dobry kochanie jak ci się spało?
-Cudownie bo obok kobiety mojego życia-powiedział Leon całując Violettę
-Kochanie idziesz dzisiaj do studio?-sptyał Leon
-Tak ,oczywiście bo trzeba wracać do pracy.Przecież Andres będzie zły namnie -odpowiedziała szatynka
-Ale pojdziemy razem dobrze ,odprowadzę cię
-Leon ale przecież dzisiaj masz wolnę niemusisz zemną iść skarbie nic mi sie niestanie
-Ale Violuś to bedzię dlamnie przyjemność.
-Leon czy coś się stało ,kochanie powiedz mi bo zaczynam się martwić-rzekła Violetta
-Nie,nie wszystko jest dobrze to mogę cię odprowadzić?
-dobrze misiu tylko się przebiorę,i weznę łyk kawy
-ok

*Rio de Janero*
-*Fran*
-Kochanie tu jest naprawdę cudownie jak w raju.Naszym raju z którego cię nie wypuszczę
a teraz podejdę do mojego ukochanego,cudownego wspaniałego męża na świecie
*Marco*
-Wiem jest to cudowne miejsce na ziemi ale niebyło by takie bez mojej cudownej żony,kobiety dla której straciłem głowę.Ateraz muszę cię pocałować-rzekł Marco do fran
-kochanie jesteś cudowny ,a teraz chocimy do hotelu się zameldować
-Fran zmknij oczy bo to jest niespodzianka
-Marco ja nie lubie niespodzianek
-Ale ta napewno ci się spodoba-rzekł Mąż
*Fran*
-marco prowadzi mnie.Kochanie daleko jeszcze?
-Nie już niedaleko zaraz będziemy na miejscu
-Skrabie chociaż jakoś maleńką podpowieć -prosiłam Marco
-Nie to już niebędzie niespodzianka
*Marco*
-Jesteśmy już na miejscu zaczołem odwiązywać opaskę z oczu mojej żony
Możesz juz zobaczyć
*Fran*
-Otworzyłam oczy ujrzawszy ten prześliczny widok.Było poprosty cudownie.Hotel był na plaży niedaleko morza.To tu będziemy mieszkać
-Tak kochanie ale wieczór mam dlaciebie niespodziankę
-Kochanie następną niespodziankę.Mam się bać.
-Zobaczysz wieczorem

*Buenos Ares*
*Violetta*
-Leon odprowadził mnie pod studio,pocałowaliśmy się poszedł do Andresa.A ja na zajęcia
*Leon*
-Zostawiłem Violę udając się do mojego przyjaciela muszę mu o wszystkim powiedzieć
Andres cześć możemy pogadać
-Tak wchodzć do gabinetu,tam będzie spokojniej-odparł Andres
-To opowiadaj stary co cię dreczy bo widzę że jest coś nietak-rzekł Andres
-Bo chodzi oto,że Maxi widział Diega tego przektórym uciekła Violetta z hiszpani.
Jej ojciec postanowił ją zmuścić do slubu z owym chłopakiem.To mnie martwi że on przyjechał tu,
przecież może jej coś zrobić.A ja czuję się bezradny
*Andres*
-Rozumiem cię Leonie ale przecież niemożesz się tak zamartwiać.Przecież Violetta jest pełnoletnia i nikt jej do niczego niezmusi.A zdrugiej strony to mam pewien pomysł który uniemożliwi zrealizowanie planu ojca i tego Diega.Poprostu ożeń się znią i nikt wam już nie nierozdzieli was.
-Tak myślisz Andres -spytał Leon
-No pewnie przecież się kochacie-odparł przyjaciel
-Dzięki Andres przemyślę to co mi powiedziałeś-powiedział Leon

Po południu
*Violetta*
-Skączyłam zajecia trochę wcześniej,nieczekając na mojego Leona postanowiłam że pujdę przez park.
Chodząc alejkami podziwiałm piekno tego miejsca.W odali ujrzałam postać przed którą uciekłam.Przecież to niemożliwe
*Diego*
-Jak ja nielubie tego miejsca jak niemusiał bym szukać tej całej dziewuchy.Oproszę kogo dostrzegłem w odali
-Witaj Violetto myślałaś że mi uciekniesz ,pomyliłaś sie zapewno twój tatuś sie ucieszy.Jak się dowie że cię odnalazłem
-Diego możesz robić co chcesz ale ja stobą nigdzie nie pojdę,a pozatym jestem już pełnoletnia i mój ojciec nie zmusi mnie do niczego.Rozumiesz a teraz przepuść mnie-powiedziała violetta
-Nigdzie niepójdziesz rozumiesz -Wspomniał Diego
*Violetta*
-Ratunku ,pomocy niech ktoś mi pomoże ,Diego puść mnie proszę
*Leon*
-Właśnie idę po Violette gdy usłyszałem krzyk.To Violetta krzyczała wołała pomocy
Biegnąc ile sił w nogach zboaczyłem jak jakiś fecet ciągnie Violettę.
Zostaw ją rozumiesz puść moją narzeczoną rozuniesz-krzyknoł Leon
-Nie mam zamiaru chłoptasiu bo to moja przyszła żona-odparł Diego
-Diego nie niepozwolę rzuciłem się na niego z pięściami zaczeliś my się bic
-Zabije cie rozumiesz nikt nie zaczyna z Diegiem Domigezem rozumiesz
-To ty się pomyliłeś rozumiesz bo niepozwolę ci jej dotknąć

*Violetta*
-Muszę coś zrobić oni się pozabijają wyjełam komórkę wybierając numer do Maxiego
-Halo Maxi proszę pomóż mi oni się po zabijają
*Maxi*
-Zadzwonił mi telefon to była Violetta płakała mówiąc że się pozabijaj.Czyżby Leon spodkał się z Diego muszę im pomóc.Bo może dojść do jakiegoś nieszczęścia.
-Violetto spokojnie już jadę gdzie jestecie zaraz tam będę spokojnie
-Maxi pospiesz się proszę
weszłam między nimi nawet niesięniespodziewałam jak dostałam z pięści od Diega straciłam przytomność.
*Leon*
-Violetta próbowała nas rozdzielić niestety ten drań ją uderzył upadła tracąc przytomność.
Niepacząc na na tego idiotę podbiegłem do mojej ukochanej
Violetto,Violetto kochanie obuć się księżniczko.Moj aniele proszę otwórz oczy,umrę jeśli coś ci się stanie.Proszę nieprzeżyję tego.Obudziłaś się tak się cieszę nic ci nie jest?
-Leon nic mi niejest naprawdę tylko trochę boli mnie warga, a gdzie jest Diego-spytała Violetta
-Jak straćłaś pamięć on wykorzystał moment i uciekł,niemartw się on cię nieskrzywdzi obiecuje ci kochanie-odparł Leon


I oto następny rozdział przepreszam że dopiero teraz dodaje miałam kłopoty z internetem.Czytajcie komentujcie.Jak się wyrobię to dzisiaj dodam jeszcze 2część one parta pozdrawiam aguś verdas


poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział12~Trzeba działać,Leon

*Rano
*Maxi*
-Całą noc nie zmrurzyłem oka,zastanawiałem się czy to rzeczywiście był Diego.Wsumie to wczorajszy wieczór bardzo udany mile spędziłem go z Natalią.Poza oczywiscie tym że widziałem tego typa.Muszę porozmawiać z Leonem ,on będzie wiedział co robić
-Leon cześć muszę z tobą pogadać
*Leon*
-Do jasnej ciasnej kogo ,tak rano niesie przecież jest 5-30 spojrzałem na zegarek
-Halo słucham(Ziewałem)
-Leon cześć muszę z tobą pogadać-powiedział *Maxi*
-Człowieku wiesz która jest godzina?Czy ty wnocy niespałeś?
-tak wiem ale tojest bardzo ważnę bo chodzi o Violettę ,spotkajmy się za godzine w praku-rzekł Maximo
-Tak dobra za godzinę .Nara
*Violetta*
-Kochanie z kim rozmawiałeś?
-Z Maxim bo wiesz zamieniło mu się aby rano pobiegać.Śpij kochanie jak trochę pobiegam
-Tak ,tak misiu-powiedziała *Violetta* przekręcając się na drugi bok
*Leon*
-Ucałowałem moją żabkę ,zaparzyłem sobie kawy.Kurcze dawno już tak rano niestawałem,gdy byłem
w jednosce to owszem.Ciekawie co to zaważna sprawa którą Maxi chcę mi powiedzić.Napisałem
Violi karteczkę bo oczywiście może niepamiętać że dzwonił Ponte.Jest akurat 5/45 to wychodzę ubrany
na sportowo.

*Park*
*Maxi*
-Czekam na Verdasa trochę się namnie pozłościł ,lecz ta sprawa niemoże z wlekać.W odali ujrzałem biegnącego Leona.
*Leon*
-Maxi lepiej żeby to była naprawda ważna sprawa bo tak naprawdę to niemiałem ochoty wychodzić z cieplutkiego łózia.
-Tojest bardzo ważna sprawa.Wczoraj jak byłem z Natalią
-To chciałeś mi powiedzieć-obużył się leon
-Nie słychaj dalej to naczym skączyłem,a tak .Byłem z Nati w pewnym klubie ,fajnie było miła atmosfera
-Ponte do rzeczy mów bo cię zaraz uduszę
-Widziałem Diega ,tego co był w pensjonacie.Co szukał Violetty,on tu jest Leon.Prawdopodobnie mnie poznał i może się domyśleć.Że Violetta jest tu-rzekł przyjaciel
-Ale jestes na 100%pewny tego że to był on?
-Tak prawie bo przecież niema sobowtórów.Co teraz zrobimy
-Niewiem najważniejsze bo Violetta się niedowiedziała,bo będzie się bardzo martwić
-No dobrze tylko .Trzeba działać ,Leon dla spokoju Violi i twojego niebędzie jakiś się nam chłoptaś się wcinał-odparł Maximiliano

*Violetta
-Obudziłam się dotknełam poduszki Leona ,gdzie on się tak rano wybrał.Dziwne zwlekłam sie z łóżka
poczłapałam do łazienki tam szybko uwinełam się przwie jak Robet Kubica.Wow ale jesteś szybka Violuś powiedziałam do siebie.Zeszłam do kuchni tam jak w kościele cisza.Nalałam szklankę soku z jabłek najlepsze podobno z Polski.Mymm rzeczywiście pycha.Przeczytałam wiadomość od leośka
"Kochanie rano dzwonił Maxi pośliśmy pobiegać wrócę zanim się obudzisz.Kocham cię Leon.
Dziwne dla mnie tobyło że tak bez jakich kolwiek przyczyn oni sobie biegaja.

Dom państwa Traviali
*Fran*
-Jak cudownie się czuje jestem żoną od dwóch dni.Ogromnę szczęście mnie rozpiea że poznałam mojego
męża Marcousia.
-Kochanie dzisiaj wyjeżdżamy do Brazyli na karnawał do Rio de Janerio-cieszył się Marco
-Taaaaakk !!!! kochanie pobyt w tym miejscu to coś cudownego
-Bardzo cię kocham pocałowałem moją żonkę tam gdzie nikt jeszcze nie całował
-Marco co ty robisz wariacie-śmiała się Francesca

Hotel Diega
*Diego*
-Wczoraj widziałem tego palanta,w klubie wiem muszę się teraz bardziej ukrywać bo niechcę aby mój plan szlag trafił.Ciesz się maleńka póki możesz już tej wolności niedużo masz.A niech to szlag dzwoni olczulek
Violetty
-Halo Diego i jak ci idą poszukiwania masz coś już może?-spytał *German*
-Pracuje natym mam już pewien trop.Będę z tobą w kontakcie.-Jak ja go nie trawię ale muszę się pomęczyć

*Leon*
-Wchodzę do domu cały spocony,kurczę dawno tak nie biegałem.Wsumie mówiąc to taki poranny joginng jest świetny.W kuchni siedziała Viola czytając jakoś książke.Buu
-A Leon ,przestraszyłeś mie chcesz abym padła na zawał?
-Oczywiście że nie Kochanie poprostu byłaś tak zajęta czytaniem książki .Niesłyszałaś jak weszłem do domu
-Leon ale ty śmierdzisz potem cos robił?-zapytała się *Violetta*
-Biegałem z Maxim super towarzysz do biegu
-Marsz na góre pod prysznic zrozumiano paie kapitanie-
-Tak jest panie genarale -Leon za salutował Violecie
*Leon*
-Biorę prysznic,zimny co robić Verdas rusz tę pólkule mózgową.Podparłem się rekoma o ścianę kabiny
nawet niewiem kiedy zaczołem płakać.Czułem się bardzo źle bezradny .Muszę coś wymyśleć Mam krzyknołem przytym się poślizgająć.Ślub tak tobędzie wyjście z tej chorej sytuacji

****************************************************************************88***
Witajcie mamy już12stkę fajnie co nie myślę że ten rozdziałek przypadnie do gustu.Napoczątku miało być tylko 5rozdziałow a jest już12 i będzię jeszcze troche.Z okazji walentynek będzie On shot specjalny.Mam też nowego napisanego lecz jeszcze do danego.Pozdrawiam całuję.Ajeszcze jedna sprawa dotycząca kopiowania.Otuż dużo piszecie że wam kopiuja.To było jest ibędzie sama się otym przekonałam.Ale co zrobię nic.Może poprostu niemają weny twórczej natchnienia .Więc wszyscy kopiarze ruścię swoje szare komórki i sami wymyślajcie napewno coś tam stworzycie ,nie czekajcie aż ktoś wymyśli ,napiszę a ręczewam to niejest tak o jak pstryknięcie palcem.Dziekuje i dobrej nocy 

niedziela, 9 lutego 2014

One Prat~Miłość ,Nienawiść w jednej idą parze$

Niema miłości bez nienawiści.Bo miłość potrafi zraanić pozbawić nas duszy.Dla miłości potrafimy wszystko wybaczyć nawet zdradę osoby którą kochamy.Lecz w sercu mamy dumę która,niepotrafi wybaczyć
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Ta historia opowiada o  pewnej dziewczynie .Była śliczną pogodną i bardzo szczęśliwą narzeczoną
Leonie chłopaku z szmaragdowymi oczani i sercem pełnym miłości.Tak Leon bardzo kochał Violettę
lecz przez zazdrość pewnej dziewczyny wszystko zostało zburzone jak domek z kart.
Zacznijmy od przeszłości.
5lat wcześniej
Violetta Castilo 18-latka,mieszkała sama gdzyż jej rodzice zgineli 5lat temu.Gdyby nie pomoc najlepszych przyjaciół ,którzy ją wspierali jak tylko mogli.Fran ,Camila ,Maxi i Marco chłopka Fran.Niewiadomo co teraz by było z szatynka.Był jeszcze Leon Verdas mieszkał obok Violetty tak owczem znali się od dziecinistwa.Leon dobrze wiedział co jest szatynice ,kiedy ja przytulić wspierać.Był takim dobrym duszkiem
*Violetta*
-Dzisiaj mija 5lat od waszej śmierci,a ja zadaje sobie to samo pytanie dlaczego mnie zostawiliście.
-Tato,mamo bardzo za wami tęsknie.Chciałam bym ci mamusiu opowiedzieć o miłości -do moich oczu zaczeły napływać łzy
*Leon*
-Znowu płakałaś,przecież niewrócisz im życia Violuś
-Tak wiem Leon,chociaż było to 5lat temu dlamnie to tak jak by wczoraj było
-Już dobrze choć niech cię przytulę-odparł Leon
-Dziekuje ci że jesteś -powiedziała Violetta wtulając sie jeszcze bardziej w tors chłopaka
-Byłem,jestem i będę zawsze przy tobie-ucałował czoło sztaynki
-ateraz chocimy do szkoły nasi przyjaciele czekają .A musimy jeszcze rozganizować bal maturalny-rzekła sztynka do przyjaciela

-Macie może jakieś pomysły jak to zorganizujemy -sptyała sie *Camila*
-Może w stylu kopciuszka-rzyciła *Fran*
-Ej dziewczyny to takie sentymentalne i dziecinne-odparł *Maxi*
Zaraz dojdą Leon z Violettą to coś razem ustalimy-odparł chłopak Fran *Marco*
-Dobra poczekamy na nich
*Violetta*
-Szłam z Leon z ręke z daleka wyglądaliśmy na kochającą parę ,w głebi duszy pragnełam tego
-Leon aty bedziesz wybierał się na ten bal?
-Tak ale gdy ty pójdziesz zemną-odparł szatyn
-Czyli my razem tam na balu?.Tak
-A niechcesz iść z takim przystojniakiem jak ja?-spytałem
-Pewnie że tak ,oczywiście że  tobą pujdę-

-O nareście przyszła nasza para -wydarł się *Maximilniano*
-Tak wiem że się spóźniłam ale dzisiaj jest rocznica śmierci moich rodziców-powiedziała *Voletta*
-Przepraszm cię Vilu całkiem zapomniłem że ,to dzisiaj-powiedział zasmucony *Maxi*
-Nic się niestało,a macie już jakieś pomysły na ten bal?-spytała szatynka przyjaciół
-Nie odparła *Camila* z *Francesca*
-To może tematem przewodnim niech będzie miłość-Powiedziała *Violetta*
-Tak to świetny pomysł Violuś -rzekł *Leon*
-Oczywiście my też się zgadzamy rzyciła reszta klasy

-Violetto ,podejdź tu do nas musimy porozmawiać-powiedziały przyjaciółki
-Czy wy no z Leoniastym coś no tego
-My porostu idziemy razem na bal-odpowiedziała szatynka
-A aaaaVioluś tak się cieszymy wsumię to pasujecie do siebie -powiedziała*Fran*,z *Camilą*
**
Miesiąc później Bal
*Violetta*
-Kochani rodzice przez ten miesiąc dużo się wydarzyło,tak razem z Leonem jesteśmy parą
Wyznał mi że od dawna mnie kochał,jestem taka szcześliwa.
*Leon*
-Tak jestem naprawdę szczęściarzem mam prześliczną ,cudowną dziewczynę.Dzisiaj poproszę ja o rękę
Wiem dopiero wchodzimy w dorosłe życie .Ale tylko znią będę mógł spedzić reszte życia
-Witaj mój kwiecie ,pięknie wyglądasz -uwodzicielsko rzekł *Leon*
-A dziękuję za komplemrnt mój drogi-*Violetta* posłała całusa w policzek ukochanego

-No naprawdę super to wszystko wyszło prawda-powiedział *Maxi*
-Teraz idziemy tańczyć rzucił *Marco* ty samym ciągnąć swoją dziewczynę za rękę

Jesteśmy już w środku naprawę super to wyglądało tak magicznie .
-Klęknołem na jedno kolano patrząc w oczy Violetty
-Violettą wiem że może to jeszcze za wczesinie ale czy uczynisz mi ten zaszczyt zostając moją żoną-spytał się *Leon*
-Leon tak ,tak wyjdę za ciebie kochanie-odpowiedziała Violetta
-Tak zgodziła się zostać moją żoną każdy wokoło patrzał się na tę parę ze zdziwieniem
*Dziewczyny*
-Aaaaa Violetta nasze gratulację tak się cieszymy z waszego szczęścia
-Moje gratulację Kochani tak się cieszę *Maxi*
-Maxi,ty płaczesz -sptał*Leon*
-Tak zawszę w takich wzruszających chwilach płaczę powiedział Ponte
-Bedzie zabawa bedzie się działo i nocy bedzie mało-zaczoł śpiewać *Marco*

******Wieczorem ******
-Jsteśmy już pod domem Violetty,pocałowalismy się
-Wejdziesz do środka ?-spytałam Leona-
-tak -odparłem .Wprogu zaczeliśmy się całować,nasze pocałunki ztawały się coraz bardziej namiętnę.Violetta zaczeła siciągać mi marynarkę,krawat całując mie z wielką namiętnością.
Niebyłem jej dłużny moje ręce powdrowały z tyłu gdzie znajdował się suwak od sukieniki.
Zaczołem delikatnie go rozpinać,Violetta rozbinała każdy guzik od koszuli.
Miedzy pocałunkami szepcząć kocham cię.Gyd zostalismy już w swmej bielizinie wziołem ją unosząc dogóry za pośladki.Violetta oplotła mnie swoimi długimi nogami,w pasie. Cały czas się całowaliśmy jak oszaleni tak jak miało to być ostatnią rzeczą którą razem zrobimy.
-Położyliśmy się na łóżku wokół nas było pełno świec,liczyliśmy sie tylko my ta chwila zostanie nam w pamięci..
W sumie tak ta historia by mogła się zakączyć ale nie,nie moi kochani ona tak naprawdę dopiero się rozpoczyna .Kilka tydodni potem Violetta obudziła się z okropnymi mdłościami.

-Obudziła się chciałam wstać lecz zakręciło mi się w głowie poczułam że zaraz z wymiotuję,pobiegłam szybko do łazieniki
*Leon*
-Obudziłem się niebyło przymnie Violetty zawsze to ja ją budziłem całując w czubek nosa
-Violetta kochanie nic ci niejest-spytałem
-Wiesz skarbie musi się zatrułam czymś-odpowiedziała Violetta
-Najlepiej jak byś poszła do lekarza -odparł leon
*Violetta*
-Ja już podejrzewałam co mi dolega,od 2tygodni niedostałam okersu.Ale lepiej jak pójdę do ginekologa
to wszystko wyjaśni.Chyba zostaniemy rodzicami.
-Cześć Fran mam taką sprawę pójdziesz zemną do lekarza-spytałam przyjaciółkę
-Tak Vilu a coś się stało?-spytała się*Fran*
-.Chyba tak ale wszystko opowim ci podrodzę

Godzinę później
*Violetta*
-Jestem w ciąży ,Fran będę Mamo rozumiesz  tak się cieszę niemogę się doczekać aby powiedziedzieć Leonowi
-Napewno się ucieszy -powiedziała przyjaci,ółka do Viollety
-Ateraz chdzimy do Camili powiemy jej że zostanię ciocią -tak oczywiscię
W tym samym czasie w domu Leona
*Leon*
-Usłyszałem dzwonek do drzwi ,poszłej je otworzyć moim oczom ukazała się była dziewczyna Stefien
-Witaj skarbie jak ja się zatobą stęskniłam
-Czego chcesz zostawiłaś mnie dla innego,ateraz co pewnie liczysz że cię przyjmnę .Mylisz się jestem zareczony -odparł*Leon*
-Rozumiem ale musimy porozmawiać możemy wejść do środka-spytała *Stefien*
-Proszę wejdz, chcesz coś do picia?
-Tak poproszę sok -odparła
*Leon*
-Mów co cię tu zprowadza ,wogóle to poco tu przyjechałaś,Wtym czasie zadzwoniła komórka
-Przepraszam muszę odebrać-Leon wyszedł lecz ta wsypała mu do szklanki środka nasennego
-To naczym skączyliśmy -dopytywał się *Leon*
-Ale pierwsze wypijmy za twoje zaręczyny-chytrze powiedziała była

*Violetta*
-Jestem wykączona całym dnie,postanowiłam razem z Fran pójść do domu Leona tak się umiawialiśmy przez telefon.Zrobie mu niespodzianke po cichu weszliśmy do domu było bardzo cicho.Uwagę zwróciły pororzucane ubrania,po salonie.Nie pewnie otworzyłam klamkę* Leon *spał z jakoś dziewczyną.Boże jak on tak mógl zrobić .*Fran* proszę chocimy z stąd.Rozumiesz niechce go więcej widzieć na oczy
-*Violu* co się stało kochanie niewolno ci się denerwować-rzekła włoszka
-*Fran* wtej chwili straciłam wszystko rozumiesz on mnie zdradził.A ja jestem w ciąży rozumiesz-rozpaczała *Violetta*
-Spokojnie napewno wszystko można wytłumaczyć-próbowała uspokoić Fran przyjaciółke

*Violetta*
-Moje życie rozleciało się jak domek z kart.Niemam już nic co kochałam ,tak straciłam Leona.Zostało mi tylko życię które razem stworzyliśmy.Moja jedyna miłość rośnie teraz pod sercem.Postanowiłam wyjechac z tego miasta .Fran,Cami dziękuję wam za wszystko naprawdę .Mam tylko jedną prośbę nigdy niepowiecie Leonowi że będzie ojcem rozumiecie.
-Ale Violu jest ojcem-rzekła Camila
-Był my dlaniego nieistniejemy z chwilą jak przespał się z tą lafiryndą.


***************************************************************************************
Los Angles(Obecnie)
*Violetta*
-Dzisiaj jestem naj bogatszą kobietą na świecie chociaż wychowuję samotnie córeczkęMratinnę tak stałam sie bezględną szefową.Ale pod tą skorupą jest bezbronna dziewczyna,która wciąż kocha tego samego mężczyznę.Każdy jest na pstryknięcie mojego palca.Chociaż dobrze wiem że nie zastapie Tini ojca-z myśli wyrwał ją krzyk córeczki
*Martinna*
-Mamusiu jestem już dużą dziewczynką,prawda?,i bardzo cię kocham ale gdzie znajduje się mó tatuś.Bo kolezianki w przecikolu się śmieją zemnie.Mówią że niemam taty/spytała tili
-Skarbie masz tatusia ,on poprostu mieszka w innym kraju-zaczeła wyjaśniać Violetta
-Dobrze a kiedy go odwiedzimy ,pewnie mnie mnie kocha już-zaczeła płakać dziewczynka
-Nie prawda tatuś cię kocha(W myslach tylko niewie otwoim istnieniu zaczełam płakac)
-Mamusiu proszę niepłacz Tatuś też cię kocha tak samo jak mnie-powiedziała Martina

Buenos Ares
*Leon*
-Violetta wyjechała 5lat temu aja tak ją kocham to wszystko wina tej niewypowiem jej imienia.Przeznią wszystko straciłem,miłość mojego  życia,Violetto gdybym mógł cię przytulić.Lecz ona pewnie wyszła już zamąż mam dzieci.Tak pewnie córeczkę.
*Franesca*
-Wiem obiecałam Volecie niezdradzę tej tajemnicy ,zreszto już niedługo Violetta przyjedzie na mój ślub jest moją druchną.


*88888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888
*Dziękuję wam kochani nispodziewałam się takiego odzewu z waszej strony.Jestem pod wielkim
wrażeniem.Ile odsłon ile czytelników 
*Polska
*Stany Zjedznoczone
*Niemcy
*Rosja
*Luksemburk
*Kenia
*Holania
*Francja
*Czechy
*Filandia
Bradzo,dziękuję wpodziękowaniu napisałam wam takiego On Parta ~~Miłość,Nienawiść w jednej idą parze.Bedzie składał się z dwóch części myślę żę się wam spodoba. Dla was wielkie Brawa bo dzięki wam czuję się zmotywowana do dalszego pisania.Gorące buziaki. wasza Aguś Verdas Rader