Love

Love

sobota, 15 lutego 2014

One Part~2Miłość ,Nienawiść w jednej idą parze

*Los Angeles*********************
*Violetta*
-Jutro rano wylatujemy do Buenos Ares ,naprawdę ciężko mi okłamywać Martinę wiem że źle robie niemówiąc jej prawdy.Nawet Maxi ciągle mi powtarzał ze źle robie Ale to tak boli ta zadra w moim sercu się niezagoiła ,chociaż mineło już 5lat długich przepłkanych nocy.Leonie Verdasie nienawidzę cię i zarazem kocham najbardziej naświecie.A co jak się spodkamy na ślubie i zobaczy naszą córkę Castillo myśl.Mamusiu choć do mnie -usłyszałam wołanie córeczki
-Co sie stało kochanie?
-Mamusiu miałam zły sen,śniło mi się coś okropnego boję się-płakając mówiła Tini
-Już dobrze kochanie mamusia jest z tobą i zawszę będe-powiedziała Violetta a traz śpij,położę się obok ciebie
-Tak mamusiu-odparła dziewczynka
*Maxi*
-Violetto powinnaś jej powiedzieć o Leonie że jej ojciec jest i nie zostawił jej.Rozumięm cie byłem przytobie przez te 5lat.Tak samo ty jak, gdy Natalia odeszła to ty mnie wtedy wspierałaś.Mieszkam w tym domu i słyszę jak płaczesz w nocy.Violetto ty go nadal kochasz.Nawet nie czekałaś na jego wyjaśnienia tylko wyjechałaś bez słowa.Nie zastanowiałaś się co Leon czuł
-Masz rację Maxi ale niemogę mu wybaczyć on mie zdradził-zaczeła się bronić Violetta

W Buenos Ares
*Leon*
-Pojutrze jest ślub Fran ,ciekawie czy przyleci Violetta .Niemogę oniej zapomnieć wiem zostaliśmy wplątani w pułapke tej wariatki.Fran mogę z tobą porozmawiac-spytałem przyjaciółkę
-Tak ,leonie oczywiście ale jesli pytasz o Violettę to niewiem czy przyjedzie.Niestety niepowiedziała czy przyjedzie.Ale powinneś ją zrozumieć bardzo ją zraniłeś choć to niebyła twoja wina.Daj jej czas-rzekła Fran

*Fran*
-Oj Leonie gdybyś poznał prawdę że masz córkę ,ale nie mogę ci powiedzieć.Boże daj mi siły abym mogła im pomóc.

Lotnisko Los Angeles
*Violetta*
-Jesteśmy już gotowi do odprawy za pare godzin wszystko powróć.Tak muszę stawić oko w oko z przeszłością.Maxi masz paszporty nasze
-Tak mam Violu -rzekł Maxi
*Martina*
-Wujku choć kupisz mi coś do picia proszę
-Dobrze skarbie ale musimy spytac mamusi-powiedział Maximilano
-Mamusiu mogę z wujkiem pójść po picie-spytała dziewczynka
-Dobrze ale Maxi pilnuj jej-powiedziała szatynka

-Martina poszła z Maxim za rekę wyglądali jak ojciec z córką.Wyobraźłam sobie że to Leon z nią poszedł
Nagle ktoś wpadł na mnie.
-Violetta to naprawdę ty-powiedział mężczyzna
-Federico to naprwdę ty tak się cieszę tyle lat się niewidzieliśmy
-Co uciebie jak żyjesz .Niewiedziałem że mieszkasz w mieście Aniołów-pytał się Fede
*Violetta*
-Tak mieszkam tu od 5lat ,jestem kobieto sukcesu chciałam powiedzieć ze mam córeczkę,ale wtym czasie zaczeła wołać
-Mamusiu już biegnę goni mie potwór-zaczeła krzyczeć dziewczynka
Zanią biegł Maxi wołając zjem małą dziewczynkę na obiad
*Fede*
-To twoja córka ,jest bardzo podobna do ciebie.Maxi cześć niewiedziałem że jesteś mężem Violi
Naprawdę gratuluje wam.Też jedziecie na ślub Fran i Marco.
*Maxi*
-Już miałem powiedzieć Fede że Niejestem ojcem Martiny a tym bardziej mężem Violetty.Ale widząc w oczach Violetty strach musiałem przytaknąć że to prawda.Tak jedziemy na slub.

Całą podróż do Buenos nikt zesobą nierozmawiał tylko Tini cały czas pytała się Maxiego i Violetty kiedy wyląduja.Federico był w szoku że Viola jest z Maxim myślał że jej mężem jest Leon ale nieznał caałej prawdy.

*Buenos Ares*
W końcu wylądowaliśmy bezpiecznie.Jesteś gotowa spytał Maxi przyjaciółkę
-Tak dziękuje ci że skłamałeś Federicowi że to jest nasza córka-rzekła Violetta
-Ale violetto kłamstwo ma krótkie nogi wyjdzie najaw-odrzekł przyjaciel
-Tak wiem ale chocimy musimy sie przygotowac na slub,prawda

5godzin później
*Slub*
-*Leon*
-Jestem już pod kościołem rozglądając się za szatynką z brązowymi oczami.Nagle odwróciłem głowę w stronę drzwi.Moim oczom ukałała się ona była jaeszcze piękniejsza.Nieszła sama obok niej szedł Maxi i mała dziewczynka.Zabolało mnie to bardzo,nie spodziewałem się ze oni są razem i jeszcze mają córkę.
*Violetta*
-Szłam z Maxim pod rękę ujrzałam go tego co złamał mi serce.Trochę słabo mi się zrobiło widziałam w jego oczach smutek pewnie pomyślał że jesteśmy rodziną.Weśliśmy do kościoła niepatrząc co wszyscy szepczą
*Leon*
-Cały ślub przygladałem sie Violecie i tej dziewczynce.Wyobraźłem sobie że to ja znimi siedzę.Niespodziewałem się tego

Wesele
*Fran*
-Violetto powinaś powiedzieć mu prawdę ze Tini jest jego córką to już zadługo trwa.5lat ani leon a ni Martina niezasługują nato że żyją w kłamstwie.Powiedz mu bo inaczej ja  mu powiem
-Fran nie proszę niemów mu powiem mu dzisiaj-odparła Violetta
*Leon*
-Jstem juz po kilku głęgszych zobaczyłem jak Maxi się bawi ze swoją córką.Postanowiłem podejść do niego
-Cześć Maximiano kope lat się niewidzieliśmy.Niespodziewałem się że zwiążesz się z Violettą moją Violą
*Maxi*
-Leon to nietaj jak myślisz ja poprostu pomagałem Violecie w opiece nad Martiną.Napoczątku razem z Natalią a gdy odeszła ,to dzieki Violi i Tini przeszedłem trudny okres w swoim życiu
-To jakiś fecet ją wykorzystał zostawiając ją zdzieckiem,to musiało być dlaniej straszne-odparł Leon
-Tak nawet do tej pory płacze po nocach a to ty jesteś ojcem .nie to znaczy -zaczął się mieszać Maxi
-Możesz powtórzyc że Martina to moja córka.Dlaczego mi niepowiedziała przecież bym ją nie zostawił
-Leon pamiętasz ten dzień co cię Viola nakryła.Wtedy dowiedziała się ze jest w ciąży.Właśnie z tą wiadomością szła do ciebie.Gdy cię zobaczyła jej świat się zawalił.To właśnie w tedy wyjechaliśmy razem.Tak cały czas ona cię kochała bardzo chciała o tobie zapomnieć znienawidzieć cie-odparł *Maxi*

*Violetta*
-Zobaczyłam jak Leon rozmawia z Maxim zaczełam się domyślać ze Leon dowiedział się prawdy.
Leon możemy porozmawiać.Maxi weś Martinę do siebie dobrze
-Leon pewnie dowiedziałeś się prawdy wię że niebęde rządała od ciebie jakiś alimentów
*Leon*
-Dlaczego Violetto dlaczego niepowiedziałaś że zostanę ojcem.Po co tak długo to trzymałaś w sekrecie.Odebrałaś mi córkę i siebie przez te lata ja ciągle otobie myślę.Każdą spędzoną chwilę z tobą pamiętam .Rozumiesz Violetto ja cię kocham.Nie zdradziłem cię ona dodała mi coś co picia ,to tak wyglądało jak bym znią spał.
*Violetta*
-Nie Leonie zdradziłeś nie było a ja w ten dzień chciałam ci wyznać że zostaniesz tatą.To boli brdzo boli
może jstem twardą osobą ale w środku jestem kruszynką.
-Choć zemną -wziołem Viole za reke
-Dokąd Leonie mnie prowaszisz.
Zaufaj pokaże ci jak cię kocham pojedziemy do naszego domu.
*Violetta*
-weszłam do domu Kiedyś naszego wszystko było jak 5lat temu.Wszędzie były moje zdjęcia
-Czy gdybym cię zdradził to stały by te zdjęcia .Uwierzyłaś tej wariatce nieczekałaś naa moje wyjaśnienia.Niepozoliłaś być przy narodzinach naszej córczki,wychowywaniu jej wspieraniu ciebie.-mówił Leon
-Przepraszam Leonie wiem dałam się oszukać,nie załufałam ci tylko uciekłam jak tchórz.
-Nie nie to nieprawda zaczołem się zbliżać do Violetty.
Nasze usta złączyły się w pocałunku ,stawały się coraz bardziej namiętne szybsze .Moje dłonie zawędrowały na jej suwak od sukienki

Przepraszam że urwałam ale znalazłam sie w waletynki w szpitalu tak przykre to ale to chyba moja taka klątwa bo ubiegłego roku to samo mi sie przytrafiło.I końcówkę dodam jutro razem z rozdziałem i one shotem na waletynki.Przepraszam wszystkich papa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz