Love

Love

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział14~Witaj Violetto

*Nastepnego dnia
*Leon*
-Całą noc myślałem co dalej mam zrobić poraz pierwszy boję się o Violettę.
Niewiadomo co ten cały Diego planuję,nieznam go i niewiem doczego jest zdolny.
Zauważyłem jak moja księżniczka się budzi(Uwielbiam patrzyć na nią gdy śpi)
*Violetta*
-Dzień dobry kochanie jak ci się spało?
-Cudownie bo obok kobiety mojego życia-powiedział Leon całując Violettę
-Kochanie idziesz dzisiaj do studio?-sptyał Leon
-Tak ,oczywiście bo trzeba wracać do pracy.Przecież Andres będzie zły namnie -odpowiedziała szatynka
-Ale pojdziemy razem dobrze ,odprowadzę cię
-Leon ale przecież dzisiaj masz wolnę niemusisz zemną iść skarbie nic mi sie niestanie
-Ale Violuś to bedzię dlamnie przyjemność.
-Leon czy coś się stało ,kochanie powiedz mi bo zaczynam się martwić-rzekła Violetta
-Nie,nie wszystko jest dobrze to mogę cię odprowadzić?
-dobrze misiu tylko się przebiorę,i weznę łyk kawy
-ok

*Rio de Janero*
-*Fran*
-Kochanie tu jest naprawdę cudownie jak w raju.Naszym raju z którego cię nie wypuszczę
a teraz podejdę do mojego ukochanego,cudownego wspaniałego męża na świecie
*Marco*
-Wiem jest to cudowne miejsce na ziemi ale niebyło by takie bez mojej cudownej żony,kobiety dla której straciłem głowę.Ateraz muszę cię pocałować-rzekł Marco do fran
-kochanie jesteś cudowny ,a teraz chocimy do hotelu się zameldować
-Fran zmknij oczy bo to jest niespodzianka
-Marco ja nie lubie niespodzianek
-Ale ta napewno ci się spodoba-rzekł Mąż
*Fran*
-marco prowadzi mnie.Kochanie daleko jeszcze?
-Nie już niedaleko zaraz będziemy na miejscu
-Skrabie chociaż jakoś maleńką podpowieć -prosiłam Marco
-Nie to już niebędzie niespodzianka
*Marco*
-Jesteśmy już na miejscu zaczołem odwiązywać opaskę z oczu mojej żony
Możesz juz zobaczyć
*Fran*
-Otworzyłam oczy ujrzawszy ten prześliczny widok.Było poprosty cudownie.Hotel był na plaży niedaleko morza.To tu będziemy mieszkać
-Tak kochanie ale wieczór mam dlaciebie niespodziankę
-Kochanie następną niespodziankę.Mam się bać.
-Zobaczysz wieczorem

*Buenos Ares*
*Violetta*
-Leon odprowadził mnie pod studio,pocałowaliśmy się poszedł do Andresa.A ja na zajęcia
*Leon*
-Zostawiłem Violę udając się do mojego przyjaciela muszę mu o wszystkim powiedzieć
Andres cześć możemy pogadać
-Tak wchodzć do gabinetu,tam będzie spokojniej-odparł Andres
-To opowiadaj stary co cię dreczy bo widzę że jest coś nietak-rzekł Andres
-Bo chodzi oto,że Maxi widział Diega tego przektórym uciekła Violetta z hiszpani.
Jej ojciec postanowił ją zmuścić do slubu z owym chłopakiem.To mnie martwi że on przyjechał tu,
przecież może jej coś zrobić.A ja czuję się bezradny
*Andres*
-Rozumiem cię Leonie ale przecież niemożesz się tak zamartwiać.Przecież Violetta jest pełnoletnia i nikt jej do niczego niezmusi.A zdrugiej strony to mam pewien pomysł który uniemożliwi zrealizowanie planu ojca i tego Diega.Poprostu ożeń się znią i nikt wam już nie nierozdzieli was.
-Tak myślisz Andres -spytał Leon
-No pewnie przecież się kochacie-odparł przyjaciel
-Dzięki Andres przemyślę to co mi powiedziałeś-powiedział Leon

Po południu
*Violetta*
-Skączyłam zajecia trochę wcześniej,nieczekając na mojego Leona postanowiłam że pujdę przez park.
Chodząc alejkami podziwiałm piekno tego miejsca.W odali ujrzałam postać przed którą uciekłam.Przecież to niemożliwe
*Diego*
-Jak ja nielubie tego miejsca jak niemusiał bym szukać tej całej dziewuchy.Oproszę kogo dostrzegłem w odali
-Witaj Violetto myślałaś że mi uciekniesz ,pomyliłaś sie zapewno twój tatuś sie ucieszy.Jak się dowie że cię odnalazłem
-Diego możesz robić co chcesz ale ja stobą nigdzie nie pojdę,a pozatym jestem już pełnoletnia i mój ojciec nie zmusi mnie do niczego.Rozumiesz a teraz przepuść mnie-powiedziała violetta
-Nigdzie niepójdziesz rozumiesz -Wspomniał Diego
*Violetta*
-Ratunku ,pomocy niech ktoś mi pomoże ,Diego puść mnie proszę
*Leon*
-Właśnie idę po Violette gdy usłyszałem krzyk.To Violetta krzyczała wołała pomocy
Biegnąc ile sił w nogach zboaczyłem jak jakiś fecet ciągnie Violettę.
Zostaw ją rozumiesz puść moją narzeczoną rozuniesz-krzyknoł Leon
-Nie mam zamiaru chłoptasiu bo to moja przyszła żona-odparł Diego
-Diego nie niepozwolę rzuciłem się na niego z pięściami zaczeliś my się bic
-Zabije cie rozumiesz nikt nie zaczyna z Diegiem Domigezem rozumiesz
-To ty się pomyliłeś rozumiesz bo niepozwolę ci jej dotknąć

*Violetta*
-Muszę coś zrobić oni się pozabijają wyjełam komórkę wybierając numer do Maxiego
-Halo Maxi proszę pomóż mi oni się po zabijają
*Maxi*
-Zadzwonił mi telefon to była Violetta płakała mówiąc że się pozabijaj.Czyżby Leon spodkał się z Diego muszę im pomóc.Bo może dojść do jakiegoś nieszczęścia.
-Violetto spokojnie już jadę gdzie jestecie zaraz tam będę spokojnie
-Maxi pospiesz się proszę
weszłam między nimi nawet niesięniespodziewałam jak dostałam z pięści od Diega straciłam przytomność.
*Leon*
-Violetta próbowała nas rozdzielić niestety ten drań ją uderzył upadła tracąc przytomność.
Niepacząc na na tego idiotę podbiegłem do mojej ukochanej
Violetto,Violetto kochanie obuć się księżniczko.Moj aniele proszę otwórz oczy,umrę jeśli coś ci się stanie.Proszę nieprzeżyję tego.Obudziłaś się tak się cieszę nic ci nie jest?
-Leon nic mi niejest naprawdę tylko trochę boli mnie warga, a gdzie jest Diego-spytała Violetta
-Jak straćłaś pamięć on wykorzystał moment i uciekł,niemartw się on cię nieskrzywdzi obiecuje ci kochanie-odparł Leon


I oto następny rozdział przepreszam że dopiero teraz dodaje miałam kłopoty z internetem.Czytajcie komentujcie.Jak się wyrobię to dzisiaj dodam jeszcze 2część one parta pozdrawiam aguś verdas


2 komentarze:

  1. dziękuje że jej nie porwał bo bym osobiście przyszła i bym mu przywaliła hahahaha rozdział super !

    OdpowiedzUsuń