*Rano
*Maxi*
-Całą noc nie zmrurzyłem oka,zastanawiałem się czy to rzeczywiście był Diego.Wsumie to wczorajszy wieczór bardzo udany mile spędziłem go z Natalią.Poza oczywiscie tym że widziałem tego typa.Muszę porozmawiać z Leonem ,on będzie wiedział co robić
-Leon cześć muszę z tobą pogadać
*Leon*
-Do jasnej ciasnej kogo ,tak rano niesie przecież jest 5-30 spojrzałem na zegarek
-Halo słucham(Ziewałem)
-Leon cześć muszę z tobą pogadać-powiedział *Maxi*
-Człowieku wiesz która jest godzina?Czy ty wnocy niespałeś?
-tak wiem ale tojest bardzo ważnę bo chodzi o Violettę ,spotkajmy się za godzine w praku-rzekł Maximo
-Tak dobra za godzinę .Nara
*Violetta*
-Kochanie z kim rozmawiałeś?
-Z Maxim bo wiesz zamieniło mu się aby rano pobiegać.Śpij kochanie jak trochę pobiegam
-Tak ,tak misiu-powiedziała *Violetta* przekręcając się na drugi bok
*Leon*
-Ucałowałem moją żabkę ,zaparzyłem sobie kawy.Kurcze dawno już tak rano niestawałem,gdy byłem
w jednosce to owszem.Ciekawie co to zaważna sprawa którą Maxi chcę mi powiedzić.Napisałem
Violi karteczkę bo oczywiście może niepamiętać że dzwonił Ponte.Jest akurat 5/45 to wychodzę ubrany
na sportowo.
*Park*
*Maxi*
-Czekam na Verdasa trochę się namnie pozłościł ,lecz ta sprawa niemoże z wlekać.W odali ujrzałem biegnącego Leona.
*Leon*
-Maxi lepiej żeby to była naprawda ważna sprawa bo tak naprawdę to niemiałem ochoty wychodzić z cieplutkiego łózia.
-Tojest bardzo ważna sprawa.Wczoraj jak byłem z Natalią
-To chciałeś mi powiedzieć-obużył się leon
-Nie słychaj dalej to naczym skączyłem,a tak .Byłem z Nati w pewnym klubie ,fajnie było miła atmosfera
-Ponte do rzeczy mów bo cię zaraz uduszę
-Widziałem Diega ,tego co był w pensjonacie.Co szukał Violetty,on tu jest Leon.Prawdopodobnie mnie poznał i może się domyśleć.Że Violetta jest tu-rzekł przyjaciel
-Ale jestes na 100%pewny tego że to był on?
-Tak prawie bo przecież niema sobowtórów.Co teraz zrobimy
-Niewiem najważniejsze bo Violetta się niedowiedziała,bo będzie się bardzo martwić
-No dobrze tylko .Trzeba działać ,Leon dla spokoju Violi i twojego niebędzie jakiś się nam chłoptaś się wcinał-odparł Maximiliano
*Violetta
-Obudziłam się dotknełam poduszki Leona ,gdzie on się tak rano wybrał.Dziwne zwlekłam sie z łóżka
poczłapałam do łazienki tam szybko uwinełam się przwie jak Robet Kubica.Wow ale jesteś szybka Violuś powiedziałam do siebie.Zeszłam do kuchni tam jak w kościele cisza.Nalałam szklankę soku z jabłek najlepsze podobno z Polski.Mymm rzeczywiście pycha.Przeczytałam wiadomość od leośka
"Kochanie rano dzwonił Maxi pośliśmy pobiegać wrócę zanim się obudzisz.Kocham cię Leon.
Dziwne dla mnie tobyło że tak bez jakich kolwiek przyczyn oni sobie biegaja.
Dom państwa Traviali
*Fran*
-Jak cudownie się czuje jestem żoną od dwóch dni.Ogromnę szczęście mnie rozpiea że poznałam mojego
męża Marcousia.
-Kochanie dzisiaj wyjeżdżamy do Brazyli na karnawał do Rio de Janerio-cieszył się Marco
-Taaaaakk !!!! kochanie pobyt w tym miejscu to coś cudownego
-Bardzo cię kocham pocałowałem moją żonkę tam gdzie nikt jeszcze nie całował
-Marco co ty robisz wariacie-śmiała się Francesca
Hotel Diega
*Diego*
-Wczoraj widziałem tego palanta,w klubie wiem muszę się teraz bardziej ukrywać bo niechcę aby mój plan szlag trafił.Ciesz się maleńka póki możesz już tej wolności niedużo masz.A niech to szlag dzwoni olczulek
Violetty
-Halo Diego i jak ci idą poszukiwania masz coś już może?-spytał *German*
-Pracuje natym mam już pewien trop.Będę z tobą w kontakcie.-Jak ja go nie trawię ale muszę się pomęczyć
*Leon*
-Wchodzę do domu cały spocony,kurczę dawno tak nie biegałem.Wsumie mówiąc to taki poranny joginng jest świetny.W kuchni siedziała Viola czytając jakoś książke.Buu
-A Leon ,przestraszyłeś mie chcesz abym padła na zawał?
-Oczywiście że nie Kochanie poprostu byłaś tak zajęta czytaniem książki .Niesłyszałaś jak weszłem do domu
-Leon ale ty śmierdzisz potem cos robił?-zapytała się *Violetta*
-Biegałem z Maxim super towarzysz do biegu
-Marsz na góre pod prysznic zrozumiano paie kapitanie-
-Tak jest panie genarale -Leon za salutował Violecie
*Leon*
-Biorę prysznic,zimny co robić Verdas rusz tę pólkule mózgową.Podparłem się rekoma o ścianę kabiny
nawet niewiem kiedy zaczołem płakać.Czułem się bardzo źle bezradny .Muszę coś wymyśleć Mam krzyknołem przytym się poślizgająć.Ślub tak tobędzie wyjście z tej chorej sytuacji
****************************************************************************88***
Witajcie mamy już12stkę fajnie co nie myślę że ten rozdziałek przypadnie do gustu.Napoczątku miało być tylko 5rozdziałow a jest już12 i będzię jeszcze troche.Z okazji walentynek będzie On shot specjalny.Mam też nowego napisanego lecz jeszcze do danego.Pozdrawiam całuję.Ajeszcze jedna sprawa dotycząca kopiowania.Otuż dużo piszecie że wam kopiuja.To było jest ibędzie sama się otym przekonałam.Ale co zrobię nic.Może poprostu niemają weny twórczej natchnienia .Więc wszyscy kopiarze ruścię swoje szare komórki i sami wymyślajcie napewno coś tam stworzycie ,nie czekajcie aż ktoś wymyśli ,napiszę a ręczewam to niejest tak o jak pstryknięcie palcem.Dziekuje i dobrej nocy
ah ten generał wioletta !
OdpowiedzUsuńoco chodzi z tym miejscem gdzie jeszcze nikt nie całował Fran ??? ( czy chodzi o stopę ?) proszę o szybką odpowiedź !!!
OdpowiedzUsuń