Love

Love

poniedziałek, 7 września 2015

One Shot Poker miłości

orooooWidzisz kochanie ,mówiłam ci że John McCain ci się podoba.A dziś zostaniesz jego żoną. Violu uśmiechnij się dziś jest twój najszczęśliwszy dzień w życiu.
-Tak wiem ,mamo ale ja niewiem czy tak naprawdę kocham Johna.
Skarbie miłość przyjdzie z czasem, zobaczysz a teraz choć pomogę ci się uczesać.
Gdy mama wyszła do salonu , podeszłam do okna spojrzałam przez firankę na dom sąsiadów państwa Verdas. Pamiętam ich syna Leona razem w dzieciństwie razem się bawiliśmy. Boże tyle lat go nie widziałam od tamtego lata.
-Violetto Castillo naprawdę nie mogę uwierzyć że w końcu wychodzisz za mąż -usłyszałam głos mojej przyjaciółki Ludmiły
-Ludmiła przyjechałaś tak się cieszę. Przepraszam że to nie ty jesteś moją druhną. Ale rodzina Johna chciałł...
-Nie martw się Vilu ,grunt że tu jestem i widzę że jest coś nie tak. Niebyło mnie tu raptem rok. Co się dzieje?John źle cię traktuje?. Masz jakieś wątpliwości co do małżeństwa. ?
-Nie,nie wiem co się dzieje. John jest bardzo mnie kocha i opiekuje się mną. Ale ......
-Ale ty go kochasz ?Violetta jeśli masz jakieś wątpliwości nie musisz tego robić.
To jest skomplikowane ja muszę go poślubić. To będzie taka umowa małżeńska.
-Co.co takiego powiedziałaś Violu małżeństwo z drugą osobą to nie umowa tylko miłość. Rozumiesz,widziałaś się z Leonem. Wie w co się pakujesz?.
-Nie Leon mnie zdradził. Nie chce o nim rozmawiać. Proszę spróbuj to zaakceptować.
Pól godziny później byłam już gotowa. W białej sukni ślubnej weszłam do ogrodu. Z altanki było słychać głos kobiety a raczej chichot. Zbliżyłam się, moim oczom ukazał się mój narzeczony . Pieprzył się z jakoś dziunią. Nie widzieli mnie,wolnym krokiem cofnęłam się. Z rzuciłam welon,następnie szybko pobiegłam tylnym wejściem do domu. Napisałam krótki list do rodziców a memu byłemu narzeczonemu zostawiłam pierścionek zaręczynowy. I słowa widziałam cię i dziękuję że to zrobiłeś. Teraz wiem nie szukajcie mnie.Violetta .
Nie miałam czasu na pakowanie, zabrałam dokumenty pieniądze. W czasie drogi wysłałam Lu wiadomość tekstową
*Ludmiła niedługo się zobaczymy. Nic mi nie jest, muszę wyjechać. Violu *
Przez całą drogę na lotnisko przyglądał mi się taksówkarz.
-Uciekająca panna młoda.-zapytał w końcu kierowca
-Nie raczej wolna,zmieniłam plany co do ślubu.
Zapłaciłam i wysiadłam przed sklepem z ciuchami. Dobrze że znajduję się obok lotniska. Weszłam do sklepu ,ekspedientka dziwnie mi się przyglądała. Wybrałam odpowiednie ubranie, przebrałam się a tą nieszczęsną suknie dałam pani aby ja wrzuciła albo dała komuś.
Wiem że może pochopnie podjęłam decyzję ale wolę żyć, w nędzy niż by nieszczęsną mężatką. Po dwunastu godzinach spędzonych w samolocie, jestem na miejscu. W obcym kraju, obcym mieście. Bez pieniędzy.
-Jak to będzie Viola, coś ty sobie myślałaś. W mojej głowie przewijało się tysiące myśli.
Muszę znaleźć moją dawną przyjaciółkę z dzieciństwa Natashe,ona mi pomoże znaleźć pracę. Wcale nie jest tak łatwo znaleźć osobę która ma na nazwisko Jackson, jest ponad 2000 osób o tym imieniu i nazwisku. Gdy byłam już w pokoju zaczęłam płakać, tak naprawdę zrozumiałam że wszystko wokół mnie było iluzją. Moi rodzice, mój narzeczony to wszystko mnie przerosło. Tylko mi jednej osoby było brak . Mojego przyjaciela, mojej bratniej duszy-Leona. Ale nie ma go tu , wyjechał. Zwinęłam się w kłębek, moja pościel była mokra. Nawet niewiem kiedy zasnęłam.
Następnego ranka wstałam z bólem głowy,cała w nieładzie postanowiłam wsiąść szybki prysznic. Gdy już byłam gotowa, postanowiłam znaleźć jakoś pracę nawet nie zorientowałam się że od mojego przyjazdu minął tydzień. Dziś pierwszy raz jestem na dworze, jest piękna pogoda. Na niebie świeci słońce. Wokół jest pełno ludzi,idąc parkiem zachwycona jestem tym widokiem. W pewnym momencie wpadam na kogoś. Nie fortunie upadam na chodnik.
-Jak łazisz kobieto!!!
-Co takiego?Jeszcze ten facet ma czelność krzyczeć na mnie?
-Violetta?to ty
-Przepraszam my się znamy?...


Przychodzę do was z takim małym O.S dawno mnie tu niebyło.Moja kochana Natalia zna powód mojej nieobecności. Może niebawem napisze to w O.S zobaczymy 😉 mam nadzieję że się będzie podobało





czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 1-Nowa praca

Jak codziennie rano,zakładam dresy i adidasy,wychodzę na zewnątrz. Udając się do pobliskiego parku aby jak codzienne biegać. Po piętnastu minutach zadzwoniła moja komórka. Włączyłam Bluetooth.
-Słucham
-Hej Viola,mam nadzieje że dzisiaj będziesz w robocie bo mamy cos ważną osobistość.
-Hej Maxi tak słyszałam coś wspominał mi Mike. Podobno to jakaś gruba ryba.
Ok to widzimy się za pół godziny w SecurityServis.
-No to narazie,Vilu-powiedział Maxi
Wróciłam do mieszkania wzięłam szybki prysznic. Ogarnęłam swoją szafę,w poszukiwaniu odpowiedniej kreacji.
-O Jezu co ja mówię? Przecież idę do firmy a nie na randkę. Jak zwykle wzięłam swój mundur,kamasze,kamizelkę i broń. To może dziwnie wyglądać że drobna dziewczyna taka ja pracuje w męski zawodzie.- co ja gadam .Ok dobra Viola zbieraj się robota czeka ,rzuciła do siebie.
Posiadłość Verdasa..
Dzień dobry mój kochany -powiedziała blondynka
-Co,co jaki kochany? Kurwa ale boli mnie głowa. Przez Fede ,to jego wina poco w tym clubie tak chlaliśmy -powiedziałem
A ty co tu robisz? W moim łóżku?
-No co nie pamiętasz jak się zemną zabawiałeś?
-A no coś kojarzę,czekaj zaraz ci zapłacę
-Ty chamie,draniu jak śmiesz mnie obrażać - Angela
-A czego się spodziewałaś?Że po jednej nocy zostaniesz moja laską. Dziewczyno to nie meksykańska telenowela,to życie.Życie,a teraz ubieraj się i nara. Bo mam spotkanie, nie zapomnij o kasie.
-W dupę wsadź sobie te pieniądze - krzyknęła oburzona laska, trzaskając drzwiami.
Gdy po rozmowie z tą natarczywą laską,zadzwoniła moja komórka.
Postanowiłem nie odbierać tylko odrzucić połączenie. Diego zaproponował abym skorzystał z firmy ochroniarskiej. Bo jakiegoś czasu dostaje listy z pogróżkami. Wybrał już odpowiednią firmę.
Security Service
Wchodząc do firmy udaje się prosto do naszego wspólnego pokoju,gdzie wszyscy czkamy na odprawę szefa.
-Pijesz kawę?Violu bo właśnie Jorge nastawił wodę.- powiedział Marco
-A wiesz co chętnie bym się napiła.A ty Maxi też pijesz?
-Co ja ja też bo w nocy nie spałem bo mały nam płakał i Natalia chodziła z nim po sypialni-żalił się Ponte
-Współczuję ci pewnie niedługo mu przejdzie
-A ty Viola kiedy zostaniesz mamą,?-zapytał Marco
-Ja niewiem jeszcze nie znalazłam odpowiedniego kandydata -powiedziałam
-Tak akurat każdy facet to się boi nasze Violetty Castillo-rzucił Maxi
Już miałam coś powiedzieć ale przerwał nam Mike
-O kochająca się rodzinka droczy?
Jak uroczo. Ale dorzeczy,Maxi i Violetta za 5 minut u mnie
-Tak szefie-odpowiedzieliśmy jednocześnie
Po tych pięciu minutach jesteśmy juz w biurze szefa. Oboje z Maxim czekamy na jeszcze dwie osoby powiedział Mike
W pewnym momencie drzwi do gabinetu się otworzyły do środka weszli dwaj mężczyźni
Spojrzała kątem oka na jednego faceta. Wysoki szatyn i na dodatek mega przystojny. Gdy zdjął okulary przeciwsłoneczne zobaczyłam jego szmaragdowe oczy.
Leon
Wchodząc do środka ujrzałem piękna kobietę.Chciałabym aby ona pracowała dla mnie. I muszę ją mieć ona jest piękna.
- Witam panów. Bardzo się cieszę że wybrałyście nasza firmę do ochrony. Pan Leon Verdas ?Zapewne
-Tak mój wspólnik trochę przesadza.Ale jak się już zgodziłem, to tak chcę wynająć pańskich ludzi do ochrony
-Mam dwoje odpowiednich kandydatów. Maximilian Ponte i Violetta Castillo.
-Uhym zapowiada się ciekawie -powiedział Verdas
Mamy pierwszy rozdział i mam nadzieję ze się podoba .Nie mam weny twórczej na notkę więc zapraszam do komentowania.Nati wie dlaczego nie mam chęci do pisania
A to dedykacja dla Natali Camello💋💋💋💋💋
Kochanie moje proszę 😉😉   

środa, 29 kwietnia 2015

Info.....

Witam wszystkich w ten deszczowy dzień. Otóż chciałam poinformować was myszki że powstanie nowy blog na którym będzie pisane opowiadanie z pierwszego prologu. A na tym obecnym blogu zostanie napisana historia z drugiego prologu. Mam nadzieję że będzie to sprawiedliwa ocena bo chciałabym aby były napisane dwa opowiadania. Rozdział będzie na dniach dodany bo juz mam go w roboczych . Ale to chwilę potrwa bo muszę zająć się nowym blogiem pozdrawiam Aga



sobota, 18 kwietnia 2015

Prolog2-Uwikłane uczucie

Violetta Castillo 28letnia szatynka ma bardzo specyficzną pracę. Jej zadaniem jest ochrona ważnych osobistości. To może dzwnie wygląda, gdy kobieta pracuje jako ochroniarz. Swoją pracę wykonuje z dokładnością, jej szefostwo jest zadowolone. Pewnego słonecznego poranka do agencji ochroniarskiej przyjeżdża Diego Hernadez prawda ręką Leona Verdasa. Składa propozycje by agencja zajęła się ochroną Leona Verdasa, gdyż otrzymał list z pogróżkami. Los trafia że Violetta zostaje ochroniarzem i cieniem Verdasa. Od samego początku ich znajomość staję się napięta.
Mam nadzieję że podoba się ten prolog. Więc zapraszam do głosowania w ankiecie. Tak wiem jest krótki nie chciałam więcej nic zdradzać . Drugą część O,S pojawi się jutro. Czekam na glosowanie która historia będzie lepsza

czwartek, 16 kwietnia 2015

One Shot- Trudna drogaLeonetta część 1

~Dziękuję ci Natalie. To dla ciebie niespodzianka~
Miłość? Czym jest miłość?. Miłość to przyjaźń,wierność, nadzieja. Dzięki miłości drugiej osoby może marzyć. Być szczęśliwi. Ale gdy na drodze miłości stanie nam śmierć? Co wtedy się dzieję? Co czuje osoba która dowiaduje się że niedługo odejdzie z tego świata. Będzie walczyła o każdy dzień życia? Co zrobi druga połówka, jak zareaguje? Ale wrócimy do początku tej historii, historii pełnej miłości, nadzieji.
Violetta Castillo 22letnia szatynka na jej drodze staje Leon Verdas syn multimiliardera. 28latek przez zrządzenie losu spotyka na swej drodze piękna Violettę. Dziewczyna nie należy do jego świata. Szatynka żeby móc studiować, pracuje w firmie ojca Leona jako kurier. Dostarcza dokumenty, pisma, korespondencję. Tak było zawsze, Violetta rano pracowała, wieczorem studiowała wymarzony kierunek medycynę. Tak od zawsze wiedziała kim chcę być- Chirurgiem .
Leon był przeciwieństwem szatynki, miał wszystko czego zapragnął. Piękny, bogaty, czego można chcieć więcej? Czasami przychodził do Verdas- Company do Fernanda swego ojca.
*Violetta Castillo*
-Obudził mnie budzik, spojrzałam na zegarek-6:30.
Dziś znów będę mnie boleć kostki. Tyle tych papierów muszę dostarczyć. Wieczorem czeka mnie kolokwium z operacji aorty. A na dodatek musi padać. Niech to szlak, kawał drogi do autobusu- przemoknę . Szybko zjadłam śniadanie, wypiłam trzy łyki kawy. Następnie udałam się do wyjścia, zabierając teczkę z dokumentami dla pana Fernanda.
Na zewnątrz było zimno, ponuro nikt po za mną nie szedł chodnikiem.  Gdy doszłam do przejścia i już byłam na pasach  Usłyszałam pisk opony i moje dokumenty wylądowały w kałuży wody.
Przed mną zatrzymał się żółte camaro. A w środku był rozgoryczony kierowca
-Jak łazisz kobieto!  Trzeba się rozglądać- usłyszałam
-Tak, to pan jeździ jak wariat. Nie widział pan że było czerwone! To przez pana wylecę z pracy, moje dokumenty biorą kąpiel! Jak je pokaże szefowi co. To że jeździ pan chevroletem nie znaczy że możesz jeździć przez ludzi. -krzyknęłam
*Leon*
-Kurczę spóźnię się do firmy, przez jakoś wariatkę. O mały włos jej nie potrąciłem. Ale z drugiej strony jest bardzo piękna. I na dodatek przez mnie może stracić pracę? Nie nie może muszę jej pomóc
-Przepraszam, panią chciałbym jakoś pomóc. Może podwiozę panią do szefa i powiem co i jak i że to moja wina?
-Dzięki, nie wsiadam do nieznajomego- powiedziałam
-Leon, Leon jestem. Już nie jestem nieznajomy? Choć podwiozę cię bo bardzo pada, a dokumentami się nie przejmuj.
-Violetta jestem, dziękuję ale naprawdę nie chcę sprawiać kłopotów. A dokumenty, cóż pewnie zostanę zwolniona,cóż takie życie.
- Nie załatwię to,nie utracisz pracy. To gdzie znajduje się firma pod którą jedziemy-  Violetto?-zapytał szatyn
-Verdas-Company, walka street6,to nie daleko na szóstej alei.-odpowiedziałam
-Wiem gdzie znajduje się firma Verdas. Jadę w tę stronę-powiedział Leon( ona pracuje w mojej to znaczy ojca firmie)
-Naprawdę dziękuję, dzisiaj mam pecha. Podobno dziś do pana Fernanda ma przyjechać syn. Niewiem nigdy go nie widziałam, ale dziewczyny mówią że zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
-O to interesujące, a ty wierzysz im? Myślisz że on taki jest naprawdę?
-Ja,ja niewiem, nigdy go nie widziałam. Nie mogę go osądzać, a pozatym chyba nie powinnam rozmawiać z obcym facetem o synie mojego pracodawcy.
Zamyśliłam się patrząc w okno po którym płynęły krople deszczu. Chociaż kątem oka widziałam twarz Leona, jego włosy, oczy niczym szmaragdy. Ten zarost, wróć Viola co ty mówisz, przecież widać gołym okiem że to bogacz, a ty jesteś szarą myszką ,co byś mu ofiarowała- mówiła moja podświadomość
-Violetto,Violu jesteś my już na miejscu- słowa Leona sprowadziły mnie do rzeczywistość.
Dziękuję za podwiezienie, część- powiedziałam nim Leon otworzył usta.
*Leon*
Widziałem jak Viola wchodzi do środka, nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Chciałem ale nie mogłem, może się bałem. Niewiem ale poczułem do tej dziewczyny takie dziwne ukucie w sercu. Niewiem co się dzieje ze mną. Tylko muszę narazie nic, jej nie mówić. Będę udawał przednią. Tak będzie to dobry pomysł.
Od wejścia do środka, czuję dziwną atmosferę. W głowie wyobrażam sobie jak wylatuje z firmy na trawkę. Po chwili podchodzi do mnie sekretarka szefa Ludmiła
-Część Violu, coś ty taka dziś zamyślona? Czy coś się stało?
-Ach tak, Ludmi nie chcę otym rozmawiać. Po prostu mam dziś pecha i przez tego pecha, pewnie pożegnam się z tą pracą. -powiedziałam że smutkiem
-Siadaj i opowiadaj co się stało - rzekła blondynka
Odpowiedziałam co się wydarzyło. Ta słuchała i w końcu powiedziała
-Musisz powiedzieć szefowi jak było, może cię nie wyrzuci.
-Dzięki Lu, idę zobaczymy co będzie-odparłam
Stojąc pod drzwiami widząc napis "Prezes Fernando Verdas" . Zapukałam
-Proszę usłyszałam, po chwili
Weszłam do środka za biurkiem siedział mój szef, jego mina była bardzo poważna
-Witam pani Violu czy ma pani te dokumenty które na dziś są mi potrzebne? -zapytał starszy Verdas
-Mam,ale no to znaczy, już ich niemam bo,bo- jąkałam się
-Możesz w końcu powiedzieć co się stało do cholery! Anie mi tu się plątasz. Mów
-Nie mam ich szefie, poprostu straciłam je w drodze do pracy. Przez pewnego kierowcy.-mówiłam że łzami w oczach
-Jesteś do niczego, jak mogłaś być taka nie odpowidzialna. Przecież wiedziałaś dobrze że dziś podpisujemy z japończykami kontrakt. -wdarł się Fernando
W tym samym czasie zadzwonił telefon do biura
-Tak, słucham dobrze niech wejdzie. -słyszałam słowa Verdasa
-Dziękuje później porozmawiam z panią co dalej zrobię, teraz przyszedł mój syn.  To wszystko- odparł szef
Gdy otwierając drzwi po środku zobaczyłam go, to on był Leon przez którego stracę pracę, studia.
- To ty,to twoja wina. Przez ciebie straciłam pracę- syknęłam
-Violetta, to nie tak jak myślisz chciałem ci powiedzieć prawdę- powiedział Leon
Gdy Violetta wyszła z gabinetu, taty odrazu zwróciłem się do niego
-Tato to moja wina, to przez mnie wszystkie dokumenty wylądowały w kałuży. To nie jej wina, nie zwalniaj jej proszę- odparłem
-Synu nie obchodzi mnie to że to ty czy nie ty. Ona miała te pieprzone papiery wcałości mi dostarczyć, rozumiesz Leon straciliśmy miliony
-Mam w dupie, twoje miliony. Nie możesz jej zwolnić,nie pozwolę ci,niedługo to będzie moje
-Ale jeszcze nie jest.-rzekł Fernando
Wyszedłem trzaskając drzwiami gabinetu, w celu odnalezienia Violetty. To przez mnie ma teraz kłopoty. Muszę jej pomóc. Zapytałem Ludmiłę gdzie jest Violetta
-Ona wybiegła z płaczem, może jest w kuchni. Niewiem dokładnie ale bardzo była roztrzęsiona.
-Dzięki
*Violetta
Jaka ja byłam głupia, co ja teraz zrobię. Z czego zapłacę czesne czynsz nie mam tutaj nikogo. Moje marzenia legły w gruzach.
-Masz mnie, jestem tu aby ci pomóc.
-Ty,ty to twoja wina! Rozumiesz gdybyś nie jechał tak szybko nic by się nie stało. A teraz wszystko legło, rozpadło się jak domek z kart. Czego jeszcze chcesz? -zapytałam z łzami w oczach
-Chcę ci pomóc, być twoim przyjacielem. Nie pozwolę aby mój ojciec cię wyrzucił,rozumiesz- ująłem jej piękna twarz
-Nie, daj mi spokój zostaw mnie.
Szatyn objął mnie ramieniem, choć próbowałam się wyrwać, on był silniejszy. Poczułam jego zapach, bicie serca. Coś się we mnie obudziło
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz Violu, będzie dobrze. Choć że mną w jedne miejsce. -powiedział Leon
-Gdzie chcesz mnie zabrać?
-Na najlepszą karpatkę i lat te w tym mieście- odpowiedział szatyn
-Najlepszą? Ok to idziemy
Leon okazał się świetnym kompanem i rzeczywiście karpatka i latte było wyśmienite. Rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Odpowiedziałam mu o swojej pasji, otym że studiuje Leon patrząc na mnie. Zbliżył się do moich ust. Już chciał mnie pocałować
-Co robisz?
-Tu masz trochę kremu, więc chciałem go usunąć
Spędziliśmy że sobą kilka godziny, dobrze wiedziałam że niemam po co wracać do Verdas-Company. Przy Leonie czułam się wolna niczym ptak. Niewiem co to za uczucie, czy to prawda że można się zakochać od pierwszego wejrzenia?. Mi nie wolno, nie mogę go kochać on jest miliarderem a ja tylko kurierem.-powiedziałam w myślach
Nie sądziłem że, Violetta okaże się bardzo interesującą kobietą. Jest bardzo pewna i ambitna, wie czego chce. A zarazem zabawna, coraz bardziej mi się podoba. Kurwa, chyba się zakochałem jeszcze nigdy do żadnej panienki tego nie czułem. A znią mógłbym przejść przez cały świat. Muszę jej to powiedzieć- pomyślałem
-Violu- Leon muszę,muszę
-Ty pierwsza
-Nie ty,proszę mów
-Violu, chciałem ci powiedzieć może to zabrzmieć głupio ale ja się w tobie zakochałem. Kocham cię- powiedział nie pewnie szatyn
Szatynka nie wiedziała jak i co ma odpowiedzieć. Po chwili zebrała się na odwagę
-Leon my nie możemy, to znaczy ja nie pasuje do twego świata rozumiesz. To jest tylko taka opaska którą masz na oczach. Jesteś mną oczarowany, nic więcej. To tylko złudzenie. Ja do ciebie nic nie czuję (choć wypowiadając tę słowa sprawiały mi ból w sercu). Ty masz swój świat a ja swój. Dziękuję ci za miłe spędzony czas. Za to że chciałeś mi pomóc. Dziękuję i jestem ci wdzięczna, to wszystko. Ty mnie zapomnisz, ja ciebie. Wrócimy do rzeczywistości bo nigdy książę nie pokocha kopciuszka. Życie to nie bajka. Żegnaj Leonie- wychodząc z kawiarni ukryłam łzy które po płynęły mi po policzku.
Widząc jak powoli oddalała się stałem jak słup soli w strugach deszczu. Nie byłem pewny czy to coś pomoże ale postanowiłem że się tak łatwo nie podam.  Muszę jej udowodnić że to co czuję jest prawdziwe.
Dwa miesiące  później
Dziś moja ukochana, oficjalnie została moją panią. Tak jesteśmy razem i zawsze będziemy. Spotykamy się, lecz mój ojciec nic nie wie że ja i moja Viola jesteśmy razem,ale na dzisiejszą rocznicę mam pewną niespodziankę dla mej pięknej 
Czekam na Leosia, trochę się denerwuje bo ma dla mnie jakoś niespodziankę. Co to może być, mam nadzieję że nie wymyśli czegoś szalonego.
Po chwili podjeżdża żółte camaro. Z którego wysiada mój kochany
-Witaj piękna, czekasz na mnie?
-Nie,nie czekam na pewnego przystojnego, bogatego i wspaniałego ukochanego.
-Widocznie,się już spóźniłem i nie mam co tu robić. Ten facet to ma szczęście że znalazł taką piękną kobietę. Ach ....
-No choć tu mój przystojniaku,chcę cię pocałować..-uwodzicielsko szepnęłam szatynowi
-Violettą mam jedno pytanie?
Leon proszę nie tutaj ludzie się patrzą,skarbie misiu. Leonie Verdas!Tak,Tak -krzyknęłam
********************************(***
Mamy pierwszą część O.S mam nadzieję że się podoba. Chociaż jedyneczka może trochę nudząc ,nie martwcie się wszystko musi się rozwinąć. Jutro też dodam drugiego prologu i wy myszki kochane wybierzecie.
 Aguś zajmuje miejsce dla Natalii i Nati jest pod wrażeniem tego projektu.





poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Wybór opowiadania z propozycją

Mam pewną propozycję dotyczącą opowiadania otóż chciałam wam zaprezentować dwa prologi o naszej kochanej Leonecie.Bądź gdy się nie spodobała któraś z historii będę pisać tą starą,ale tak dokładnie nie mam pomysłu na nią. Mam nadzieję że będziecie ze mną. I nie odwrócicie się ode mnie.A teraz prolog 1 "Nigdy więcej "
Violetta Castillo 28letnia dziewczyna wiele przeszła w swym życiu. Zbyt wiele, życie ją nie oszczędzało. Zawsze miała pod górkę, najpierw zamarli jej rodzice. Potem zakochała się w draniu bo o tym mężczyźni nie można powiedzieć dobrego słowa. Violetta co dziennie przechodziła piekło. Gehenną było jej drugie imię. Nikt nie wiedział,co wyprawia jej narzeczony. Jej delikatną skórę pokrywają tysiące siniaków. Nawet łez jej już brakuję, wie że to niedługo się skończy. Minie ból,codzienne gwałty. Wszystko minie gdy ucieknie ale dobrze wie że Clement znajdzie ją choćby na końcu świata. Co ma robić nikt jej nie uwierzy. Lecz pojawia się maluśka szansa na normalne życie. Jedna chwila, jeden cios ręce szatynki są splamione krwią. Tak krwią tego drania,nic nie zostało jej czując ulgę że nareszcie będzie wolną kobietą. Czeka na rozwój wydarzeń. Nie obchodzi ją to że wkrótce zostanie zatrzymana za zabójstwo. Nawet więzienie,wyrok nie zamierza zabrać z jej twarzy uśmiechu. Wiedziała jaką cenę będzie musiała zapłacić za wolność i bezpieczeństwo. Gdy sąd skazał ją na 25lat więzienia,przyjęła to z pokorą. Jedyną osobą na sali rozpraw którą współczuła był jej adwokat Leon Verdas. On jedyny wiedział że ona potrzebuje wsparcia,pomocy. Że to wszystko było w obronie koniecznej. Gdyby nie zadała pierwsza ciosu przegrała by walkę o życie. Czy zatem Leon pomoże odzyskać wolność dla tej 28latki. A może sam się zakochał w niej, Czy dziewczyna pozwoli aby adwokat pomógł jej i otworzy dla niego serce ?
Tak wiec kochani to jest 1prolog jutro będzie drugi . A w między czasie dodam O. S
Czekam na kom i wasze opinie buziaki.
Nati Aga zaszalała i napisała O.S będzie długi z 3-4 części.X

środa, 8 kwietnia 2015

Już mi nie uciekniesz

Że specjalną dedykacją Dla moich wiernych czytelniczek Natali,Julii proszę oto One.Shot~ ~~~~~~~~~~~
Z Leonem znaliśmy się od kilku lat, razem studiowaliśmy, mieszkaliśmy w tym samym akademiku. Nawet byliśmy przyjaciółmi. Od zawsze pocichu go kochałam,lecz on gustował w ładnych dziewczynach. Ja nie należałam do nich,byłam szarą myszką, okularnica, koleżanka która pożycza notatki. Z sesji na których niebył. Porzuciła coś na kaca, gdy ten wracał z kolejnych imprez. Wszystkie dziewczyny z uczelni były zaopatrzone w Leona- mojego Leona. Jak w obrazek,lubił z nimi flirtować, odwzajemniał ich zainteresowanie. Acz kolwiek ku mojemu zadowoleniu nie spotykał się z żadną z nich. Na ostatnim roku studiów nasze drogi się rozeszły, po zakończeniu studiów z dyplomami w rękach. Widzieliśmy się ostatni raz, Leon wyjechał na północ, Stanów  pracować w kancelarii ojca. Ja  natomiast wróciłam na południe do rodziców by pomóc im w rodzimej firmie.  Moje życie płynęło spokojnie nie chodziłam z przyjaciółmi po knajpach. Tylko pracowałam od rana do wieczora. Pewnego dnia w naszej firmie zjawił się przystojny facet (boże jak chciałam aby tego dnia się nie pojawił w moim życiu) Marco, który był synem wspólnika mojego ojca. Z czasem mój wygląd się zmienił, okulary zamieniłam na soczewki, włosy lekko rozpuściłam. Pół roku później wyszłam za mąż za Marco, jeszcze wtedy nie wiedziałam że moje życie zamieni się w piekło. Z kochanego męża ,obudził się tyran. W biurze był kochający, czuły, miły ale gdy wróciliśmy do domu. Modliłam się do Boga aby dzisiaj mnie nie bił. Za każdym razem tak obrywałam że nie było śladu. A gdy nieraz się pojawił jakiś ślad przemocy to musiałam go maksować. Dwa lata później moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. W tym samym czasie dowiedziałam się że zostanę mamą, bardzo się ucieszyłam. Myślałam że mój mąż się opamięta,tak było tylko przez chwilę. W trzecim miesiącu zostałam dotkliwie i brutalnie pobita. Prosiłam, płakałam żeby tego nie robił. Bo nasze dziecko, to nic nie dało. Jeszcze bardziej mnie bił, gdy straciłam przytomność wtedy się przestraszył. Zostawił mnie w domu, obudziłam się w szpitalu dwa dni później, niestety mojego maleństwa nie mogli uratować. Tak straciłam dziecko, rodziców nie miałam nikogo. Zostałam sama ,wystąpiłam o rozwód bardzo szybko go dostałam za cenę swojej firmy. Wszystko straciło sens mojego życia, aż do pewnego popołudnia gdy wracałam z cmetarza przechodziłam przez park. Przypadkowo wpadłam na mężczyznę. Odrazu go poznałam to był on, ten sam uśmiech, włosy lekko ułożone i te perfumy
-Violetta,? To ty,naprawdę ty tyle lat się nie widzieliśmy- powiedział Leon
-No parę lat,część co uciebie słychać. Lecz zauważyłam że na lewym palcu nosi obrączkę. Już chciałam się jakoś wymknąć mówiąc muszę lecieć, śpieszę się.
-Poczekaj nie odpowiedziałaś mi,zmieniłaś się Violu. W pierwszej chwili nie poznałem cię. Słyszałem od Ludmiły o rodzicach,tak mi przykro
-Dziękuję Leonie, ale teraz muszę cię przeprosić bardzo się śpieszę. Odezwij się jeszcze kiedyś- palnełam poczym uciekłam jak kiedyś.
Gdy wróciłam do mieszkania moje uczucie odżyło do Leona z jeszcze większą siłą. Co miałam mu o sobie powiedzieć że po powrocie do domu, moje życie zamieniło się w piekło. Byłam ofiarą przemocy domowej i nic nie osiągnęłam. Nie to co on miał wszystko dobra pracę, pozycję i do tego był już żonaty. Mój Leon miał żonę, ta obraczka bardzo mnie zabolała w sercu. Potym spotkaniu nie widziałam więcej Leona, nie zadzwonił chociaż miałam ten sam numer telefonu. No przecież po co miał dzwonić do takiej szarej myszki co ja- pomyślałam
Lecz los uśmiechnął się do mnie, moja przyjaciółka Mechi powiedziała że jej znajomi potrzebują pomocy przy prowadzeniu pensjonatu w górach.
Nie czekałam dłużej, przyjełam tą propozycję nie były to duże pieniądze ale mi wystarczały.
Państwo Ponte okazali się cudownymi ludzmi, bardzo ich pokochałam. Tak jak oni mnie. Z czasem okazało się że dzięki mojej pomocy ich pesjonat zarabiał dużo więcej. Dostałam podwyżkę i mogłam odłożyć sobie trochę gotówki
-Violetta nie możesz żyć nie spełnioną miłością choć że mną poznamy dziś wieczorem jakiś facetów-powiedziała Mechi
-Nie,Mechi muszę pomóc posprzątać i umyć podłogi w domku. Nie chce nikogo ,nikogo, nie takiego jak mój mąż do moich oczu zaczęły napływać łzy.
Gdy przyjaciółka wyszła ja wzięłam się za mycie podłóg. Już miałam kończyć, gdy do środka weszła grupa przyjaciół. Wśród nich on tam był z jakoś szczupła brunetka, a ja postanowiłam uciec by nie mógł mnie ujrzeć z mopem w ręku. Schowałam się w składziku na szczotki, poczekałam aż owi goście pójdą do swoich pokoji. Następnie sama uciekłam do pokoju, gdzie szybko spakowałam swoje rzeczy. Zostawiłam list dla moich dobrodusznych pracodawców. Wszystko dokładnie im w nim opisałam że dziękuję im za wszystko. Zamówiłam taksówkę, którą pojechałam na dworzec autobusowy. Kupiłam bilet i zajęłam miejsce na tyle autobusu.
-Znów mi uciekasz! Oj nie ładnie Violu. Pierwsze uciekłaś mi,gdy po zakończeniu studiów chciałem ci to wtedy powiedzieć ale zgubiłem twój numer telefonu. Potem gdy cię znów spodkałem, ty to znowu zrobiłaś. Ale teraz to też chcesz uczynić Violu- powiedział zdyszany Leon
-Ja, nie, nie (nie wiedziałam co powiedzieć) nie pewnie założyłam kosmyk za ucho.
A co brakuje ci przyjaciółki do pogadania. Bo notatek chyba ci już nie potrzeba. No chyba że kochanki! - wypaliłam nie potrzebnie
-Cała ty!Szczera jak zawsze. Ty mi jesteś potrzebna Violu ty,rozumiesz kocham cię. Od zawsze cię kochałem. Zrozumiałem to gdy wyjechałaś. Tęskniłem za tobą, za naszymi wspólnymi rozmowami. Kocham cię, mój aniele.
-Ale ty jesteś żonaty Leonie nie mogę być twoją kochanka- znów palnełam, zamiast ugryść się w język
-Tak byłem żonaty, Nicole poznałem rok po naszym rozstaniu, myślałem że dzięki niej zapomnę o tobie ale to było silniejsze odemnie. Postanowiliśmy się rozwieść. Wiec wróciłem tu by cię odnaleźć i zrobić to co dawno już powinienem zrobić- powiedział Leon
-Co chciałeś zrobić nim skończyłam poczułam na swych ustach jego delikatność. Wszyscy zaczęli nam bić brawo, gratulować z tego autobusu.
Dzięki Leonowi moje życie nabrało kolorów, znów mogłam marzyć. To co zabrał mi Marco mój Leon ofiarował mi miłość, przynim czułam się bezpiecznie. Leon chciał zwrócić mi wszystkie te smutne lata. Jego miłość była delikatna. Obok niego uczyłam się ufać jemu, nasze relacje były bardzo stopniowe.
Któregoś wieczoru, gdy byłam w kuchni. Leon objął mnie od tyłu. W tym czasie opuściłam kubek z gorąco herbata. Zaczęłam krzyczeć
-Proszę, nie zostaw mnie
-Kochanie, już dobrze to tylko ja. Tylko ja twój Leon- objął mnie.
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Wtuliłam się w jego ramiona.
-Kochanie, proszę powiedz mi co się stało? Czy ktoś ci coś zrobił? Skrzywdził cię? -zapytał szarym
-Tak,tak Leonie chcę ci wszystko powiedzieć co mnie spotkało. Dłużej niemogę, nocami głębia mnie koszmary. Czasami myślę że on wrócił i znów to zrobi
-Kto wróci?
-Marco mój były mąż, on jest niebezpieczny. Gdy przyjechałam do rodziców, poznałam jego. Na tacie wywarł super wrażenie. Dla mnie też był dobry. Tylko tak naprawdę on dobrze grał, swoją rolę. Kochającego męża, niestety tylko przy rodzicach, pracownikach. W domu zaczynało się moje piekło na ziemi. Codziennie obrywałam zanic, wyzwiska,bicie, kopanie. To była codzienność,a gdy nie chciałam się kochać. To mnie zgwałcił. Zaszłam w ciążę, ucieszyła się bardzo, miałam cień nadzieji że się zmieni. On zabił moje dziecko, -dalej już nie mogłam mówić
-Gdyby dorwał tego drania, zabił bym go rękami. Za to co ci zrobił, obiecuje ci że zapłaci za wyrządzone krzywdy. Zginie w więzieniu do końca swojego marnego życia. Choć tu do mnie,wszystko będzie dobrze. Już nigdy nikt cię nie skrzywdzi. Jestem tu i zawsze będę.
Tak jak Leon obiecał, mojego byłego męża dosięgneła sprawiedliwość. Dzięki jego znajomości w prokuraturze. Odzyskaliśmy moją firmę, która i tak po pewnym czasie sprzedałam . Bo nie chciałam wracać do przeszłości. Teraz czekam na narodziny, naszej fasolki.
Oboje jesteśmy małżeństwem, mamy cudowną córeczkę.
-Mamusiu, proszę opowiedz mi jeszcze raz wasza historię. Prosze jak tatuś porwał cię z atobusu
-Kochanie jutro, mamusia jest zmęczona. Jutro ja ci opowiem-powiedział Leon
-Tatusiu ty nie umiesz opowiadać tak, jak mama.
-Wolę mamusie, koniec i kropka. Ale ty jesteś moim super tatą. I bardzo, bardzo cię kocham- szepneła śpiąca Martina
-Już nigdy mi nie uciekniesz- szepnął mi szatyn
- Nie zamierzam uciekać, bo cię odnalazłam. Kocham cię, kochanie za dziewięć miesięcy powiększy się nam rodzina
-Będę tata, znowu będę tato. Tak się cieszę, kocham cię,

Mam nadzieję że O.Shot się podoba, kiedyś go pisałam na konkurs. Odświeżyłam go,trochę zmieniłam. Wiem że może się nie podoba, ale jeśli tak zostaw komentarz.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wyjaśnienie i przeprosiny

Na samym początku chciałam bardzo was przeprosić za brak rozdział. Poprostu niemiałam ochoty na pisanie,chociaż miałam napisane rozdziały wersji robocze. Usunęłam całą zawartość. Może kilka osób zarzucić mi że piszę z błędami itp... Zgadzam się z tym tyle razy juz pisałam i napisze jeszcze raz to nie zależy ode mnie Jestem dyslektykiem ,chociaż próbuje i staram się robić jak najmniej błędów. Kochani często piszę na tablecie,a to sprawia że wyskakują mi literówki, bądź też zamienią się słowa. Wiem że straciłam czytelników i to wielu ale może jest jeszcze jakieś grono osób które czeka na rozdziały. Więc bardzo proszę zostawcie komentarze typu Ja czekam ) Rozdział pojawi się jutro. Może więcej będzie pojawiać się O.S To zleży od was kochanii . Przepraszam jeszcze raz 😘 mam nadzieję że czekacie na mnie. Wasza AGA VERDAS

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 2-Niespodzianka

Rozdział dedykowany NATALI ~PROSZĘ KOCHANA~
Barcelona
Obudziłam się w środku nocy, spojrzałam na zagarek dochodziła 2w nocy.
Obok spał Daniel wtulony w aksamitna pościel,uśmiechnąłam się do niego poczym udałam się do pokoju Alexa.
Spał na brzuchu, tak jak jego ojciec. Jaki on jest do Leona podobny, czym bardziej nienawidzę go Alex mi go przypomina.
Wróciłam do kuchni nie paląc światła nastawiłam wodę na herbatę jaśminową którą tak uwielbiam pić. Gdy już miałam w kubku gorący napój. Usiadłam na parapecie spoglądając na srebrzysty księżyc. Pijąc i wpatrując się w jego blask i migających gwiazd .Przypomniałam sobie nasze wspólne wieczory
-Leon, Leon spójrz spadającą gwiazda, pomyśl życzenie- powiedziałam
*Leon*
-Chciałbym abyśmy zawsze byli razem, dokońca naszych dni
*Violetta*
-Leon, niemożesz mówić na głos to się, nie spełni. Wypowiedz w myślach, ja już to zrobiłam.
*Leon*
-Och wiem, zaraz się spełni to życzenie. Kocham cię Violu, chciałbym cię o coś zapytać
Leon uklękną na prawe kolano z kieszeni wyją malutkie czerwone pudełeczko.
*Leon*
-Violu, chciałbym cię zapytać w świetle księżyca i gwiazd. Czy zostaniesz moją żoną? I spędzisz w mym sercu resztę życia, bo moje serce bije tylko dla ciebie- powiedział Leon
*Violetta*
-Tak, tak kocham cię Leon zgadzam się zostać panią twego serca, bo moje bije tylko dla ciebie.
-Spojrzałeś na mnie wypowiadają te słowa~
*Leon*
Gdybym mi niebios wyszywaną szatę
z nici,złotego i srebnego światła, ciemną
i bladą, i błekitną szatę ze światła, mroku, półmroku, półświata, rozpostarłbym ci tę szatę po stop Wciąż stał z zamkniętymi oczami. A potem spojrzał na mnie i dokończył- Lecz biedny jestem, me skarby w marzeniach, więc ci rzuciłem marzenia pod stopy.Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach. -dokończył całujac me usta.
Tamtej nocy staliśmy, się jednością. Przy świetle księżyca kochaliśmy się nad brzegiem morza, fale odbijały się o nasze nagie ciała.
Ogarnęłam się wracając do rzeczywistości, tak Leonie kochałam cię,długo niemogłam się pogodzić dlaczego to mi zrobiłeś, wiedziałeś dobrze jak ja cierpię. Chcę zapomnieć o tobie, onas choć wiem że to niemożliwe bo łączy nas Alex.
Pozwól mi żyć,nie nachodź mnie w snach. Chcę rozpocząć nowy etap życia, chcę być szczęśliwa, chcę marzyć.
*Daniel*
-Kochanie nie śpisz, znowu ten koszmar ci się śnił?
-Tak, kochanie znów ten sam (nigdy nie mówiłam Danielowi że śnie o Leonie, że ciągle jest w mej głowie) Daniel objął mnie swymi ramionami, po moich policzkach popłynęły łzy goryczy. Bo tak naprawdę ja nigdy go nie pokocham tak,jak by chciał. Wiem że przy jego boku jestem szczęśliwa, Daniel jest dobrym przyjacielem, mężczyzna. Każda kobieta chciałaby mieć takiego partnera. Ale nie ja, moje serce należało do jednej osoby. Nigdy więcej się nie zakocham serce płacze. Odeszło przerodziło się w gniew.- powiedziałam w myślach
*Violetta*
-Choć położymy się bo za trzy godziny muszę iść do biura, tata czeka namnie z niespodzianką
*Daniel*
-No ba, przecież pani viceprezes nie może mieć podkrążonych oczu- uśmiechnął się całujac policzek Violi.
*Buenos Ares*
Leon, aty dalej swoje wierzysz że ja jeszcze zobaczysz- rzekł Diego
*Leon*
-Tak, czy to źle marzyć że ją spotkam,jeszcze jeden zachód słońca blask. Coś się kończy, coś się zaczyna. Diego wiem ona nie wróci. Dalej muszę żyć, wiem otym. Ale mam nadzieję i w sercu jeszcze płonie maleńka iskierka. Iskierka miłości, miłości do kobiety która kocham, choć ona mnie nie zapomniała. A ja pamiętam jej smutny uśmiech. Postanowiłem że ułożyć dobie życie na nowo.
*Diego*
-No brachu, nareszcie wracasz do gry, w te klocki. Dziś wychodzimy na miasto, może poznamy jakieś miłe dziewczyny- powiedział przyjaciel.
-Tak,niechce żyć w cieniu przeszłości. Ona musi stać się wspomnieniem ,ale nie mój syn  on jest pamiątka naszej miłości.
Barcelona
*Violetta*
-Onie spóźnię się do biura, tata mnie zabije nie lubi gdy przychodzę po czasie. A nadodatek dzisiaj jeszcze musiał zacząć się mi okres. Boże jak mi sprawia to dyskomfort, czuję się tak okropnie. Byle co mnie doprowadza do furi. Dobrze że Daniel zaprowadził Alexa do przedszkola, on jest taki dobry
-Dzień dobry pani Violetto, prezez czeka na panią od 15 minut- powiedziała Megan
-Dziękuję Meg, zrobisz mi kawę z mlekiem?
-Tak zaraz przyniosę do gabinetu- odparła Meg
Stojąc pod drzwiami gabinetu ojca czułam się jak nastolatka u derektora szkoły zapukałam
Po chwili usłyszałam proszę
*German*
-Witaj Violu, tak nie wypada córce prezesa się zachowywać.
-Tato proszę, nie dzisiaj mam te dni. I nie mam głowy do słuchania twoich kazań. W nocy nie mogłam spać, rano zaspałam ,teraz ty mi trujesz głowę. Powiedz mi jaką masz dlamnie niespodziankę? -powiedziałam
-Otóż otworzyłem nową firmę, która chciałbym abyś ją objęła stanowiskiem prezesa.
-Tak bardzo się cieszę, to gdzie ona jest? -zapytałam
-W Buenos Ares ...odparł
-Co takiego? Ja mam latać między Hiszpanią a Argentyna? -zapytałam
-Nie, nie wrócisz do domu kochanie, za mieszkasz z Alexem i może Danielem- powiedział German pełen nadzieji
-To Daniel o wszystkim wi, wiedział ?(Przecież on tam mieszka, nie nie to nie może być prawda. Niechce tam wracać,)nagle poczułam jak upadam na podłogę, tracąc świadomość zapadając w ciemność. ......
Tak mamy 2 mam nadzieję że się podoba, ciekawie czy Violetta przyjmię prezent od Germana. Co zrobi czy wyjawi Danielowi prawdę o przeszłości. Tego dowiemy się niedługo. ..
Rozdział poprawie jutro mam nadzieję że wyszedł dobrze bo mi tu coś brakuje ale to się uzupełni. Czekam na wasze opinie, wrażenia. Ja jak go pisałam to płakałam, niewiem czemu ale tak jakoś dziwnie zrobiło mi się na sercu.
Czytasz <<KOMENTUJESZ >>MOTUWUJESZ
ODPOWIEDNIA ILOŚĆ KOMENTARZY ROZDZIAŁ 3
AGA VERDAS DEYVS

sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 1-Wspomnienie

Gdy przeglądam, nasz album pełen szczęśliwych zdjęć. Widzę cię Violu, taką wesołą,szczęśliwa, gdy byliśmy razem. Jezu, minęło tyle czasu a ja wciąż pamiętam dzień naszego ślubu,wesela i nocy poślubnej podczas niej  wylądowałem w szpitalu z złamałną nogą. Fajnie i śmiesznie to wyglądało pan młody z nogą w gipsie, teść krzyczący na lekarza. Ty w sukni przechodzącą przez korytarz szpitala. Aż do tego wieczora, którego nie pamiętam. .....
Leon, nie denrwujesz się, dziś wsumie to twój ostatni dzień wolności. Bo za parę godzin, zostaniesz mężem Violetty-zaśmiał się Federico
Nie, Fede będę najszczęśliwszym facetem na świecie- powiedziałem zapinając guzik od koszuli.
Violetta, choć pomogę ci z makijażem i fryzurą. Widzę w twoich oczach, tylko jedną twarz. Leon, którego nosisz w sercu-rzekła Ludmi
Tak,jak ty Federico, bardzo się cieszę że ja i Leon zostaniemy małżeństwem. Aaaaa, zaraz się rozpłacze
Onie, nie płaczemy kochana, -wchodząc do pokoju Francesca która przyjechała z Diego z Barcelony
-Fran,Francesca,
Rozmowę przerwało nam, pukanie do drzwi.
W środku pojawił się German
-Kochanie,chyba niechcesz aby Leon czekał na ciebie. Jeszcze ci ucieknie- zażartował German
Tatusiu, jesteśmy już prawie gotowe, tylko chwilę.
*Leon*
Jestem już przed kościołem, strasznie się denerwuje. Federico stoi obok mnie rozmawia z kapłanem. A dlamnie minuty, to wieczność.
Chwilę potem widzę jak podojeżdża biała limuzyna.
Kierowca wychodzi, podchodzić pod tylne drzwi otwiera je
Moim oczom okazuje się ona, tak to moja ukochana Violetta. Jest niczym anioł, który wstąpił z nieba. Jej biała suknia, welon i uśmiech.
*Violetta*
-Gdy wysiadając z samochodu, przed kościołem zobaczyłam mojego Leona. Jego smoking,szmaragdowe oczu które są zwrócone w moją strone. W piersiach dech mi zaparło, gdyby nie ramię taty upadłambym .
-Oddaję ci mój najwiekszy skarb, moją córkę, a twoja przyszłą żonę Leonie. Proszę opiekuj się nią, tak jak ja dotej pory. Wieżę że sprawisz że zawsze będzie szczęśliwa u twego boku,nigdy jej nieskrzywdzisz. Dziś mam nie jedno dziecko, a dwoje córkę i syna, no i oczywiście że w przyszłości wnuki.
-Oczywiście, że będę onią dbał, kochał i uwielbiał.
German podał ci dłoń Violetty, czułem jak się denerwuje. Gdy staliśmy już przed ołtarzem. Kapłan wygłosił swoją przemowe. My natomiast patrzyliśmy sobie w oczy wypowiadając słowa przysięgi:
~Ja Leon Verdas biorę ciebię Violetta za żonę,pragnę złożyć ci przysięgę w obliczu Boga, rodziców, świadków i pozostałych gości. Gdy cię poraz pierwszy zobaczyłem, moje serce mocniej zabiło. Wiedziałem że chcę spędzić z tobą resztę życia, dzielić smutki, radości. Cieszyć się z naszych ratolośli, patrząc jak rosną. Nasz miłość nigdy się nie skończy, nigdy nie przestanie palić się w moim srecu. Bo tu jest tylko jedno miejsce dla twego imienia Violetta. Kochanie proszę przyjmnij tę obrączkę jako znak mojej wielkiej miłości, wierności. Dopóki nas śmierć nie rozłaczy.
~Ja Violetta Castillo biorę ciebie za męża i w obliczu Boga, rodziny i świadków. Chcę ci złożyć przysięgę wielkiej miłości, miłości dzięki tobie ja ją poznałam. To ty kochanie sprawiłeś że moje serce pokochało. Dzięki twojej miłości ja żyje, ty jesteś powietrzem za którym sprawia że mogę oddychać. Ty mnie pierwszy pocałowałeś. Leonie proszę przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości, wierności. Dopóki nas nie rozdzieli śmierć, tak mi dopomóż Panie Boże, Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci

Leon, Leon słyszysz mnie, znowu patrzysz na ten album. Posłuchaj,ona nie wróci wyjechała minęło parę  lat Pewnie znów wyszła za mąż- powiedział Christian
-Może, tak może nie, przecież niewiesz tego. A pozatym wiedział bym od Ludmiły i Federico . Nawet oni niewiedza gdzie ona jest, co robi czy co kolwiek- powiedziałem wściekły na przyjaciela

Leon, nie spinaj się tak ja poprostu martwię się o kumpla, który żyje przeszłością. Już pora abyś się obudził i wrócił do rzeczywistości. A nie żył przeszłością, oboje się bardzo kochaliście ale to minęło. Umarło z tamtym dniem,
-Chris, proszę nie przypominaj mi o stracie naszego dziecka. Wiem to moja wina i będę za to płacić do końca swego życia. Ale muszę ją odzyskać, chociaż wiem że mnie obwina,bo gdybym nie pojechał na to cholerne spotkanie. Jorge miał by teraz siedem lat. -chociaż nie przystoi to facetowi rozpłakałem się jak małe dziecko.
Jak ja mogę o tobie Violetto zapomnieć, tyle razem przeszliśmy. Radości i smutki, czasem trochę się pokłóciliśmy. Z utęsknieniem czekaliśmy na naszego synka, a teraz ja tu Buenos ty gdzieś w świecie. Boże wiem, nie jestem aż wiernym, może nie chodziłem do kościoła. Ale proszę cię o jedno, spraw abym ja jakimś cudem odnalazł. Żebym mógł naprawić swój błąd, grzech.  Przecież w twoim obliczu nadal jesteśmy małżeństwem.
*Barcelona*
-Mamusiu, choć pomożesz mi zbudować zamek z piasku- zawołał Alex
-Kochanie jesteś już dużym chłopcem, potrafisz sam to zrobić. -powiedziałam do synka
Violu, wiesz że ranisz ich obydwóch. Rozdzieliłaś syna od ojca, ojca od syna. Nie możesz im tego robić musisz wyjawić prawde Leonowi. Nawet niewiesz jak on tęskni za tobą. Ciągle pyta się nas czy coś wiemy o tobie- powiedziała blondynka
-Lu, on nigdy się niedowie otym że Alex to jego syn. Leon miał już jednego syna Jorge, którego stracił. Ja też cierpiałam, morze łez wylałam a on co...
- Też cierpiał, nadal cierpi Violu proszę cię ,spróbuj mu wybaczyć. 
- Tak, cierpiał że poleciał w ramiona tej suki, która była naszą przyjaciółka. Lu każdej nocy gdy zamykam oczy widzę ich, w jego gabinecie. Tak cierpiał po śmierci swego dziecka że poleciał pieprzyć tą sukę Alison. -krzyknęłam do przyjaciółki
Gdy wyjechałam z B.A dowiedziałam się że jestem w ciąży. Nieraz chciałam zadzwonić, do tego dupka i mu powiedzieć. Ale nie, nie zrobiłam tego ,to za bardzo boli w moim sercu niema już miejsca dla Leona Verdasa prezesa Penteho Inwest. On dlamnie umarł
-Widzę że cię nie przekonam, a co jeśli ta cała zdrada była zaplanowana, przecież od początku Alison była zazdrosny, że Leon wybrał ciebie a nie ją- powiedz Violu, może tak jest przecież nie dałaś mu się bronić- rzekła Ludmiła
~,,,##########
I mamy 1rozdział mam nadzieję że się podoba, historia się powoli rozkręcić. W następnych rozdziałach dowiemy się co się wydarzyło dokładniej.Leonowi będzie się przypominała przeszłość. Violetta nienawidzi Leona a czy ma rację czy naprawdę mógł ją zdradzić. Tego dowiecie się czytając opowiadanie. Rozdziały będą pojawiać się dwa razy w tygodniu czyli Sobota i Niedziela mam taką nadzieję. Czekam na wasze komentarze
Aga Verdas
Czytasz <<KOMENTUJESZ >>MOTYWUJESZ.
NEXT ODP ILOŚĆ KOMENTARZY <3<3<3<3<3<3<3<3

piątek, 13 lutego 2015

Prolog

Pewnie was zdziwi, że chcę opowiedzieć moją historię. Ale muszę ją opowiedzieć, czy mnie zrozumiecie czy też potępiecie nie obchodzi mnie to. Ale zacznę od początku czyli czasów gdy chodziłem do liceum. Miałem wszystko, kochająca dziewczyna, która gdy zobaczyłem od pierwszego wejrzenia. Tak z Violettą pokonaliśmy różne przeszkody, by być razem do końca. Różne intrygi, spiski nic nie pokonało naszego uczucia. Aż do pewnego razu, gdy poraz ostatni widziałem uśmiech i błysk w oczach mojej ukochanej. Wszystko się zmieniło, pękło jak bańka mydlana. Nasze życie się zmieniło, wszystko stało się inne,nowe lecz w sercu pozostał ból, żal. Ona wyjechała, ja zostałem z poczuciem winy. Czy mi wybaczy i wróci, ja wciąż ją kocham, bo jest miłością mego życia i umrę bez niej. Violu kocham cię, twój nazawsze Leon. Tak zawsze jest gdy patrzę na nasze ślubne zdjęcie. Minęło 7lat, 5miesięcy, 21dni, 4godziny i 15minut.
Czy Leon odzyska miłość swojej byłej żony, czy ona zapomniała o nim? A może też tęskni za nim? Tego wszystkiego dowiecie się czytając nowe Opowiadanie o dorosłym życiu Leona i Violetty. Mam nadzieję że podoba się ten mój prolog, chociaż nie umiem ich pisać. Ta historia będzie pisana od początku jak Leon poślubił Violette, dowiecie się dlaczego Violetta odeszła od Leona. I co tak naprawdę się wydarzyło, więc zapraszam do opowiadania. Dziś wieczorem premiera 1Rozdziału !!!!!!!
AGA VERDAS !!!!!!!!!

piątek, 6 lutego 2015

Przykra wiadomość

Tak obiecałam że będzie druga część O.S ale niestety z przyczyn osobistych trochę się opóźni. W moim prywatnym życiu wydarzyło się osobiste nieszczęście, muszę się pozbierać. W wzmocnić siły aby móc i dać radę dokończyć tę historię.
I może napiszę nowe opowiadanie, na podstawie moich przeżyć, może to pomoże mi wrócić do normalności zacząć wszystko odpoczątku. Kochani nie bójcie się nie odejdę z bloga. Nie zostawię tego bo to moje drugie życie, gdzie mogę ponieść się fantazji. Dzięki temu blogowi wiem że żyję. Jeszcze raz gorąco was przepraszam i mam nadzieję że mnie nie z hejtujecie, ale zrozumiecie i będziecie że mną w tych trudnych chwilach.  Pozdro AGA VERDAS.

PRZEPRASZAM

sobota, 31 stycznia 2015

Info. .....

Dziś wieczorem dodam drugą część O.S Jeden głupi błąd : )
Wiem że długo nie było nic, ale dzisiaj wieczorem będzie. Tak i to z dedykacją dla NATALII CAMELLO. PS.
DO WIECZORA KOCHANII.
Liczę na was moi kochani
Wasza AGA

niedziela, 11 stycznia 2015

One Shot~Jeden głupi błąd part 1

Violetta Castillo szła wąska alejka ,między grobami na grób swoich rodziców. Gdy dotarła na miejsce, położyła bukiet świeżych lili, zapaliła znicze, zmówiła modlitwę. Te czynności wykonywała już od dwóch lat, tak rodziców odwiedza codziennie, czy pada czy też świeci słońce ona zawsze ich odwiedza. Opowiadając co wydarzyło się w ciągu dnia. Usiadła na ławce, spojrzała w niebo znów wspomnienia wróciły. Zjej oczy wypłyneły,malutkie kryształyki świecące się w słońcu.

2 lata wcześniej. .. 
Mamo, czy musimy jechać na to biznesowa kolację ,dziś jestem umówiona z dziewczynami. Nie możecie sami pojechać, najwyżej powiecie że jestem chora.
Violu przecież wiesz jaka jest, ważna ta kolacja dla twojego ojca, a zarazem dla naszej korporacji- powiedziała Maria
Wtedy do pokoju wszedł German
-Kochani musimy się pośpieszyć, żeby dotrzeć na czas. Córciu wiem że nie lubisz, tych wszystkich spotkań towarzyskich. Ale dziejsza kolacja jest dlamnie bardzo ważna,a obiecuje ci że to będzie ostatnie twoje takie spotkanie,dobrze kochanie
-Tak tatusiu, jak bym ci nie odmówiła. Jak ja cię kocham, i ciebie mamusiu też- powiedziała Violetta
-My też cię kochamy, zawsze będziemy przy tobie. A teraz jedziemy już.
Całą drogę Violetta obserwowała, tak jak nigdy dotąd. Wszystko wydawało się, takie nowe,choć codziennie tędy przyjeżdżała samochodem.
*Godzinę wcześniej*
-Leon nie pij więcej już, musisz zamówić taksówkę,nie pojedziesz pod wpływem  alkoholu- powiedział Maxi
-Oj daj spokój stary, to tylko parę piw. Spokojnie dam radę to nie daleko. Przecież mnie znasz Maxi, wież kiedy nie mogę prowadzić- odparł Leon
Gdy po Maxiego przyjechała żona Candelaria, Leon został sam w lokalu. Czuł się dobrze, wsiadł do samochodu. Odpalił silnik powoli ruszając w stronę domu. W między czasie zadzwoniła jego dziewczyna Valeria, z którą nie miał, ochoty rozmawiać .
- Kotku, nie mogę teraz rozmawiać prowadzę
-Ty nigdy nie masz czasu dlamnie. Rozumiesz Leon zawsze tak jest, ja już nie chcę tak dalej żyć. Chcę się rozwijać a nie tylko siedzieć w domu, chcę podróżować, poznawać nowych ludzi- usłyszał po drugiej stronie telefonu.
-Co chcesz przez to powiedzieć, zrywasz ze mna. Valeria poczekaj, zaraz będę w domu. To porozmawiamy na spokojnie.
"Teraźniejszość"
Samochód państwa Castillo czekał na czerwonym świetle, z nad przeciwka jechało rozpędzone, czerwone Ferrari.
Kierowca próbował hamować, lecz zmarnym skutkiem. Nieświadomy German spojrzał na swą córkę robiąc głupią mine. Wtedy zobaczyli pędzące światło. Violetta tylko krzyknęła
-Tato uważaj! !!
Trzask, huk tluczonej karoserii tylko to było słychać.
Leonowi nic się poważnego nie stało, co innego z drugiego samochodu. Napoczatku szatyn nie wiedział co dokładnie się stało przed chwilą. Gdy dotarło do niego co zrobił, zadzwonił do swojego przyjaciela
-Maxi, Maxi ja ich zabiłem ,zabiłem ich rozumiesz. Pójdę siedzieć, nie wiem co mam robić. Proszę pomóż mi- krzycząc do telefonu
-Co żeś zrobił, kurwa Leon wezwałeś już pomoc. Wszystko załatwie ,nie ruszaj się z miejsca wypadku.
Lecz młody Verdas nie posłuchał Maxiego. Uciekł z miejsca wypadku zostawiając swoje ofiary na pastwę losu.
Gdy na miejsce wypadku przyjechali służby ratunkowe zastali tam trzy ofiary wypadku. Niestety dwie osoby zginęły na miejscu, to byli państwo Castillo. O ich córkę walczyli ratownicy, w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala. Violetta przeszła bardzo skomplikowaną operację. Została sama, nie miała nikogo, jej rodziców zabił kierowca. Odwiedzali ją tylko gospodyni i wspólnik jej ojca.
Kilka dni później
-Gdzie ja jestem, co ja tu robię. Gdzie są moi rodzice? -zapytałam
-Violetto jesteś w szpitalu, pamiętasz co się stało? -zapytał lekarz
-Jechałam z rodzicami na kolację, potem pamiętam jak jakieś światło jechało w nas. A teraz jestem tu. Gdzie są moi rodzice, czy są w innym szpitalu? Może pan do nich zadzwonić- powiedziałam ze strachem.
Bardzo mi przykro, niestety rodziców nie mogliśmy uratować. Zginęli na miejscu- powiedział lekarz
W tym momencie świat szatynki się zawalił, straciła wszystko co kochała, swoich rodziców. Tydzień później wyszłam z szpitala, dziś muszę pożegnać się z rodzicami. Nie wiem czy dam rade pójść na cmentarz, nie chcę widzieć tego współczucia. Nie zniosę tego, nie mam siły żyć bez żartów taty. Ciepłych słów mamy, Boże dlaczego mi ich odebrałeś, dlaczego nie pozwoliłeś mi odejść z nimi.
-Violu musimy jechać na cmentarz. Czekają na nas- powiedział Alex
Dziewczyna podeszła pod trumny swoich rodziców,ze łzami w oczach powiedziała kilka słów pożegnania
-Mamo, tato stoję tu przed wami, i niewiem co mam mówić. Dlaczego mnie zostawiliście, Tatusiu oklamałeś mnie. Mówiłeś że mnie nie zostawisz, ze będziemy razem a teraz zostałam sama.Los rozdzielił nas ,chciał abym dalej przez życie szła sama. Tak będzie, obiecuje wam kochani że sprawiedliwość stanie się zadość. Odnajde tego mordercę,obiecuję wam.
Leon od wypadku bardzo się zmienił,wiedział że niepowinien uciekać z miejsca wypadku. Powinien im pomóc,lecz panicznie bał się więzienia. W swej głowie zapamiętał twarz tej drobnej dziewczyny w głębi serca czuł że musi coś zrobić. Tylko nie wiedział czy oni przeżyli, czy ją odnajdzie. Czy zrozumie jego zachowanie.

Violetta ukończyła liceum, studia ekonomiczne. Niby wszystko było dobrze,rzuciła się wir pracy i nauki lecz niezapomniała o sprawcy wypadku. Nawet wynajęła detektywa w tej sprawie, żeby jej pomógł.
Życie płynie dalej powtarzała jej niania.
-Nie nianiu, myślisz się ja dawno już umarłam,starałam się żyć. Tylko jedno trzyma mnie przy życiu. Zemsta
-Violu, wiem że jest ci przykro. Zostałaś sama na świecie, rodzice odeszli. Ale zemstą ich do życia, nie zwrócisz. Kochanie pomyśl czy oni chcieli by, tego. Czy zaspokoji to twoje sumienie? -zapytała niania.
Violetta wróciła do rzeczywistości, zobaczyła że jest na cmentarzu.
-Ojej, późno już, muszę lecieć. Do widzenia mamo,tato jutro przyniosę świeże kwiaty
Szatynka wyszła z cmentarza, idąc ulicą przez przypadek wpadła na mężczyznę.
-Och bardzo przepraszam, pana- powiedziała
Mężczyzna chciał już na nią na się wydrzeć, lecz gdy ją ujrzał zamówił
-Nie, nie to moja wina, powiniem patrzeć jak idę- powiedział w końcu
-Nie to moja wina, szłam szybko ale wiesz na przeprosiny chcę cię zaprosić na kawę- powiedziała Violetta
Jestem głupia, nie przedstawiłam się. Violetta Castillo
-Leon Verdas
Oboje podali sobie dłonie, na przeciwko była mała kawiarenka. Siedli na tarasie, kelner podał im kartę. Przez chwilę patrzyli w kartę,  kątem oka zerkając na siebie. Gdy już kelner przyniósł im gorący napój. Mężczyzna zaczął niepewnie rozmowę
-Wiesz nigdy bym niepomyślał że będę, siedzieć w kawiarni z tak piękna kobietą która namnie przypadkiem wpadła
-Cuda się zdarzają, Leonie. Wracając z cmentarza bardzo się spieszyłam wpadając na ciebie.
Leon słuchał pięknego głosu, kobiety był tak uroczy i słodki.
Takie same odczucie miała Violetta, urzekły ją te szmaragdowe oczy,poczuła dziwne uczucie w brzuchu.
Ich rozmowę przerwał telefon Violetty
-Tak Antonio, zaraz będę już. Dobrze powiedz im że trochę się spóźnię.
Na rozmowę szatynki, Leon zrobił  smutną minę
-Mąż, nie może się doczekać kiedy będziesz w domu? -zapytał
-Nie niemam męża, to mój prawnik. Muszę już uciekać niestety praca wzywa. Tu masz mój nr tel
Dziewczyna zapisała go na serwetce. Prędko wyszła z lokalu zamawiają pocdrodze taksówkę.
Leon widział jak sylwetka Violetty się powoli odala ,następnie wsiada do auta i znika za rogiem ulicy. Spojrzał na zapisany numer. Tylko przez jego myśl przeszło dziwne uczucie, tak jak by strachu, na nazwisko Castillo. Nie to niemożliwe?
A może, nie Leon gwałtownie się ogarnął wstał od stolika zostawiając pieniądze.
Violetta w biurze była nieobecna, myślami była gdzie indziej, a raczej za kim. Leon jej się bardzo spodobał,ciągle był w jej głowie. Nawet gdy kontrahenci coś mówili, ona była na innym świecie. Gdy wróciła już do domu, niania odrazu zwróciła uwagę na jej zachowanie.
-Violu, czy coś się dziś stało że jesteś taka szczęśliwa, radosna.
-Oj nianiu wiesz, spotkałam dziś jak wracając od rodziców, pewnego mężczyzne. Na którego wpadłam, potem zaprosił mnie na kawę, rozmawialiśmy. I ,i,i chyba się w nim zakochałam~ powiedziała radośnie szatynka

Tak prezentuje się pierwsza część tego opowiadania, mam nadzieję że chociaż trochę się podoba : ). W drugiej części będziemy świadkami jak Violetta się dowie prawdy. ..ale więcej nie zdradzę. ..co się wydarzy. Wiem że trochę kródki ale szwankował mi net niestety taki mamy klimat  : (

WASZA AGA VERDAS DEYVIS) )buziaki, buziaki, buziaki


Rocznica bloga:) i nowe opowiadanie

Witam was bardzo, bardzo gorąco. Tak dawno nic nie pisałam, poprostu nie miałam weny i nic w mojej głowie się nie rodziło. Tak totalna pustka, jak zauważyliście mój blog ma już 1roczek.
Dziękuję wam kochani
Za wszyskie konentarze, obserwatorów, członków za wszystko. Postanowłam że zacznę nowe opowiadanie z nowym prologiem. Napiszę oczywiście epilog do tamtego starego. Wieczorem dodam O.P z okazji rocznicy bloga, mam nadzieję że ktoś jeszcze jest tu zemną. ....... Do zobaczenia kochanii