Love

Love

niedziela, 11 stycznia 2015

One Shot~Jeden głupi błąd part 1

Violetta Castillo szła wąska alejka ,między grobami na grób swoich rodziców. Gdy dotarła na miejsce, położyła bukiet świeżych lili, zapaliła znicze, zmówiła modlitwę. Te czynności wykonywała już od dwóch lat, tak rodziców odwiedza codziennie, czy pada czy też świeci słońce ona zawsze ich odwiedza. Opowiadając co wydarzyło się w ciągu dnia. Usiadła na ławce, spojrzała w niebo znów wspomnienia wróciły. Zjej oczy wypłyneły,malutkie kryształyki świecące się w słońcu.

2 lata wcześniej. .. 
Mamo, czy musimy jechać na to biznesowa kolację ,dziś jestem umówiona z dziewczynami. Nie możecie sami pojechać, najwyżej powiecie że jestem chora.
Violu przecież wiesz jaka jest, ważna ta kolacja dla twojego ojca, a zarazem dla naszej korporacji- powiedziała Maria
Wtedy do pokoju wszedł German
-Kochani musimy się pośpieszyć, żeby dotrzeć na czas. Córciu wiem że nie lubisz, tych wszystkich spotkań towarzyskich. Ale dziejsza kolacja jest dlamnie bardzo ważna,a obiecuje ci że to będzie ostatnie twoje takie spotkanie,dobrze kochanie
-Tak tatusiu, jak bym ci nie odmówiła. Jak ja cię kocham, i ciebie mamusiu też- powiedziała Violetta
-My też cię kochamy, zawsze będziemy przy tobie. A teraz jedziemy już.
Całą drogę Violetta obserwowała, tak jak nigdy dotąd. Wszystko wydawało się, takie nowe,choć codziennie tędy przyjeżdżała samochodem.
*Godzinę wcześniej*
-Leon nie pij więcej już, musisz zamówić taksówkę,nie pojedziesz pod wpływem  alkoholu- powiedział Maxi
-Oj daj spokój stary, to tylko parę piw. Spokojnie dam radę to nie daleko. Przecież mnie znasz Maxi, wież kiedy nie mogę prowadzić- odparł Leon
Gdy po Maxiego przyjechała żona Candelaria, Leon został sam w lokalu. Czuł się dobrze, wsiadł do samochodu. Odpalił silnik powoli ruszając w stronę domu. W między czasie zadzwoniła jego dziewczyna Valeria, z którą nie miał, ochoty rozmawiać .
- Kotku, nie mogę teraz rozmawiać prowadzę
-Ty nigdy nie masz czasu dlamnie. Rozumiesz Leon zawsze tak jest, ja już nie chcę tak dalej żyć. Chcę się rozwijać a nie tylko siedzieć w domu, chcę podróżować, poznawać nowych ludzi- usłyszał po drugiej stronie telefonu.
-Co chcesz przez to powiedzieć, zrywasz ze mna. Valeria poczekaj, zaraz będę w domu. To porozmawiamy na spokojnie.
"Teraźniejszość"
Samochód państwa Castillo czekał na czerwonym świetle, z nad przeciwka jechało rozpędzone, czerwone Ferrari.
Kierowca próbował hamować, lecz zmarnym skutkiem. Nieświadomy German spojrzał na swą córkę robiąc głupią mine. Wtedy zobaczyli pędzące światło. Violetta tylko krzyknęła
-Tato uważaj! !!
Trzask, huk tluczonej karoserii tylko to było słychać.
Leonowi nic się poważnego nie stało, co innego z drugiego samochodu. Napoczatku szatyn nie wiedział co dokładnie się stało przed chwilą. Gdy dotarło do niego co zrobił, zadzwonił do swojego przyjaciela
-Maxi, Maxi ja ich zabiłem ,zabiłem ich rozumiesz. Pójdę siedzieć, nie wiem co mam robić. Proszę pomóż mi- krzycząc do telefonu
-Co żeś zrobił, kurwa Leon wezwałeś już pomoc. Wszystko załatwie ,nie ruszaj się z miejsca wypadku.
Lecz młody Verdas nie posłuchał Maxiego. Uciekł z miejsca wypadku zostawiając swoje ofiary na pastwę losu.
Gdy na miejsce wypadku przyjechali służby ratunkowe zastali tam trzy ofiary wypadku. Niestety dwie osoby zginęły na miejscu, to byli państwo Castillo. O ich córkę walczyli ratownicy, w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala. Violetta przeszła bardzo skomplikowaną operację. Została sama, nie miała nikogo, jej rodziców zabił kierowca. Odwiedzali ją tylko gospodyni i wspólnik jej ojca.
Kilka dni później
-Gdzie ja jestem, co ja tu robię. Gdzie są moi rodzice? -zapytałam
-Violetto jesteś w szpitalu, pamiętasz co się stało? -zapytał lekarz
-Jechałam z rodzicami na kolację, potem pamiętam jak jakieś światło jechało w nas. A teraz jestem tu. Gdzie są moi rodzice, czy są w innym szpitalu? Może pan do nich zadzwonić- powiedziałam ze strachem.
Bardzo mi przykro, niestety rodziców nie mogliśmy uratować. Zginęli na miejscu- powiedział lekarz
W tym momencie świat szatynki się zawalił, straciła wszystko co kochała, swoich rodziców. Tydzień później wyszłam z szpitala, dziś muszę pożegnać się z rodzicami. Nie wiem czy dam rade pójść na cmentarz, nie chcę widzieć tego współczucia. Nie zniosę tego, nie mam siły żyć bez żartów taty. Ciepłych słów mamy, Boże dlaczego mi ich odebrałeś, dlaczego nie pozwoliłeś mi odejść z nimi.
-Violu musimy jechać na cmentarz. Czekają na nas- powiedział Alex
Dziewczyna podeszła pod trumny swoich rodziców,ze łzami w oczach powiedziała kilka słów pożegnania
-Mamo, tato stoję tu przed wami, i niewiem co mam mówić. Dlaczego mnie zostawiliście, Tatusiu oklamałeś mnie. Mówiłeś że mnie nie zostawisz, ze będziemy razem a teraz zostałam sama.Los rozdzielił nas ,chciał abym dalej przez życie szła sama. Tak będzie, obiecuje wam kochani że sprawiedliwość stanie się zadość. Odnajde tego mordercę,obiecuję wam.
Leon od wypadku bardzo się zmienił,wiedział że niepowinien uciekać z miejsca wypadku. Powinien im pomóc,lecz panicznie bał się więzienia. W swej głowie zapamiętał twarz tej drobnej dziewczyny w głębi serca czuł że musi coś zrobić. Tylko nie wiedział czy oni przeżyli, czy ją odnajdzie. Czy zrozumie jego zachowanie.

Violetta ukończyła liceum, studia ekonomiczne. Niby wszystko było dobrze,rzuciła się wir pracy i nauki lecz niezapomniała o sprawcy wypadku. Nawet wynajęła detektywa w tej sprawie, żeby jej pomógł.
Życie płynie dalej powtarzała jej niania.
-Nie nianiu, myślisz się ja dawno już umarłam,starałam się żyć. Tylko jedno trzyma mnie przy życiu. Zemsta
-Violu, wiem że jest ci przykro. Zostałaś sama na świecie, rodzice odeszli. Ale zemstą ich do życia, nie zwrócisz. Kochanie pomyśl czy oni chcieli by, tego. Czy zaspokoji to twoje sumienie? -zapytała niania.
Violetta wróciła do rzeczywistości, zobaczyła że jest na cmentarzu.
-Ojej, późno już, muszę lecieć. Do widzenia mamo,tato jutro przyniosę świeże kwiaty
Szatynka wyszła z cmentarza, idąc ulicą przez przypadek wpadła na mężczyznę.
-Och bardzo przepraszam, pana- powiedziała
Mężczyzna chciał już na nią na się wydrzeć, lecz gdy ją ujrzał zamówił
-Nie, nie to moja wina, powiniem patrzeć jak idę- powiedział w końcu
-Nie to moja wina, szłam szybko ale wiesz na przeprosiny chcę cię zaprosić na kawę- powiedziała Violetta
Jestem głupia, nie przedstawiłam się. Violetta Castillo
-Leon Verdas
Oboje podali sobie dłonie, na przeciwko była mała kawiarenka. Siedli na tarasie, kelner podał im kartę. Przez chwilę patrzyli w kartę,  kątem oka zerkając na siebie. Gdy już kelner przyniósł im gorący napój. Mężczyzna zaczął niepewnie rozmowę
-Wiesz nigdy bym niepomyślał że będę, siedzieć w kawiarni z tak piękna kobietą która namnie przypadkiem wpadła
-Cuda się zdarzają, Leonie. Wracając z cmentarza bardzo się spieszyłam wpadając na ciebie.
Leon słuchał pięknego głosu, kobiety był tak uroczy i słodki.
Takie same odczucie miała Violetta, urzekły ją te szmaragdowe oczy,poczuła dziwne uczucie w brzuchu.
Ich rozmowę przerwał telefon Violetty
-Tak Antonio, zaraz będę już. Dobrze powiedz im że trochę się spóźnię.
Na rozmowę szatynki, Leon zrobił  smutną minę
-Mąż, nie może się doczekać kiedy będziesz w domu? -zapytał
-Nie niemam męża, to mój prawnik. Muszę już uciekać niestety praca wzywa. Tu masz mój nr tel
Dziewczyna zapisała go na serwetce. Prędko wyszła z lokalu zamawiają pocdrodze taksówkę.
Leon widział jak sylwetka Violetty się powoli odala ,następnie wsiada do auta i znika za rogiem ulicy. Spojrzał na zapisany numer. Tylko przez jego myśl przeszło dziwne uczucie, tak jak by strachu, na nazwisko Castillo. Nie to niemożliwe?
A może, nie Leon gwałtownie się ogarnął wstał od stolika zostawiając pieniądze.
Violetta w biurze była nieobecna, myślami była gdzie indziej, a raczej za kim. Leon jej się bardzo spodobał,ciągle był w jej głowie. Nawet gdy kontrahenci coś mówili, ona była na innym świecie. Gdy wróciła już do domu, niania odrazu zwróciła uwagę na jej zachowanie.
-Violu, czy coś się dziś stało że jesteś taka szczęśliwa, radosna.
-Oj nianiu wiesz, spotkałam dziś jak wracając od rodziców, pewnego mężczyzne. Na którego wpadłam, potem zaprosił mnie na kawę, rozmawialiśmy. I ,i,i chyba się w nim zakochałam~ powiedziała radośnie szatynka

Tak prezentuje się pierwsza część tego opowiadania, mam nadzieję że chociaż trochę się podoba : ). W drugiej części będziemy świadkami jak Violetta się dowie prawdy. ..ale więcej nie zdradzę. ..co się wydarzy. Wiem że trochę kródki ale szwankował mi net niestety taki mamy klimat  : (

WASZA AGA VERDAS DEYVIS) )buziaki, buziaki, buziaki


5 komentarzy:

  1. Super. Czekam na następną część, mam nadzieję, że dodasz nie długo.
    Pozdro ~Julia~

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Cudeńko <333 Boże, taki talent... Zazdrosna się robię ;)

    Jak ten dupek śłodziudki, mógł uciec z miejsca wypadku?! Przecież to jest takie żałosne... Ale ten strach... :( :( :(
    Violetta się zakochała w kimś, na kogo wynajęła prywatnego detektywa XDXD Jestem ciekawa co Viola zrobi, i jak się dowie, że to Leon siedxiał tamtego dnia za kierownicą...
    Czekam na następną część :)
    I czekam na prolog i epilog :*
    Pozdrawiam :***
    Twoja fanka :) :) :)
    Natalia <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do mnie :)
    http://leonettamiloscmiedzydwomaswiatami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie 2 część i prolog?
    Plosse żeby był szybko <3
    Bo ja to lovciam <3
    I nie należę do ludzi cierpliwych... XD
    A po prostu nie mogę się doczekać nexta <3
    Proszę odpisz i daj jakiś znak <3
    Pozdrawiam :*
    Natalia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny
    Czekam na 2 część

    OdpowiedzUsuń