Love

Love

czwartek, 16 kwietnia 2015

One Shot- Trudna drogaLeonetta część 1

~Dziękuję ci Natalie. To dla ciebie niespodzianka~
Miłość? Czym jest miłość?. Miłość to przyjaźń,wierność, nadzieja. Dzięki miłości drugiej osoby może marzyć. Być szczęśliwi. Ale gdy na drodze miłości stanie nam śmierć? Co wtedy się dzieję? Co czuje osoba która dowiaduje się że niedługo odejdzie z tego świata. Będzie walczyła o każdy dzień życia? Co zrobi druga połówka, jak zareaguje? Ale wrócimy do początku tej historii, historii pełnej miłości, nadzieji.
Violetta Castillo 22letnia szatynka na jej drodze staje Leon Verdas syn multimiliardera. 28latek przez zrządzenie losu spotyka na swej drodze piękna Violettę. Dziewczyna nie należy do jego świata. Szatynka żeby móc studiować, pracuje w firmie ojca Leona jako kurier. Dostarcza dokumenty, pisma, korespondencję. Tak było zawsze, Violetta rano pracowała, wieczorem studiowała wymarzony kierunek medycynę. Tak od zawsze wiedziała kim chcę być- Chirurgiem .
Leon był przeciwieństwem szatynki, miał wszystko czego zapragnął. Piękny, bogaty, czego można chcieć więcej? Czasami przychodził do Verdas- Company do Fernanda swego ojca.
*Violetta Castillo*
-Obudził mnie budzik, spojrzałam na zegarek-6:30.
Dziś znów będę mnie boleć kostki. Tyle tych papierów muszę dostarczyć. Wieczorem czeka mnie kolokwium z operacji aorty. A na dodatek musi padać. Niech to szlak, kawał drogi do autobusu- przemoknę . Szybko zjadłam śniadanie, wypiłam trzy łyki kawy. Następnie udałam się do wyjścia, zabierając teczkę z dokumentami dla pana Fernanda.
Na zewnątrz było zimno, ponuro nikt po za mną nie szedł chodnikiem.  Gdy doszłam do przejścia i już byłam na pasach  Usłyszałam pisk opony i moje dokumenty wylądowały w kałuży wody.
Przed mną zatrzymał się żółte camaro. A w środku był rozgoryczony kierowca
-Jak łazisz kobieto!  Trzeba się rozglądać- usłyszałam
-Tak, to pan jeździ jak wariat. Nie widział pan że było czerwone! To przez pana wylecę z pracy, moje dokumenty biorą kąpiel! Jak je pokaże szefowi co. To że jeździ pan chevroletem nie znaczy że możesz jeździć przez ludzi. -krzyknęłam
*Leon*
-Kurczę spóźnię się do firmy, przez jakoś wariatkę. O mały włos jej nie potrąciłem. Ale z drugiej strony jest bardzo piękna. I na dodatek przez mnie może stracić pracę? Nie nie może muszę jej pomóc
-Przepraszam, panią chciałbym jakoś pomóc. Może podwiozę panią do szefa i powiem co i jak i że to moja wina?
-Dzięki, nie wsiadam do nieznajomego- powiedziałam
-Leon, Leon jestem. Już nie jestem nieznajomy? Choć podwiozę cię bo bardzo pada, a dokumentami się nie przejmuj.
-Violetta jestem, dziękuję ale naprawdę nie chcę sprawiać kłopotów. A dokumenty, cóż pewnie zostanę zwolniona,cóż takie życie.
- Nie załatwię to,nie utracisz pracy. To gdzie znajduje się firma pod którą jedziemy-  Violetto?-zapytał szatyn
-Verdas-Company, walka street6,to nie daleko na szóstej alei.-odpowiedziałam
-Wiem gdzie znajduje się firma Verdas. Jadę w tę stronę-powiedział Leon( ona pracuje w mojej to znaczy ojca firmie)
-Naprawdę dziękuję, dzisiaj mam pecha. Podobno dziś do pana Fernanda ma przyjechać syn. Niewiem nigdy go nie widziałam, ale dziewczyny mówią że zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
-O to interesujące, a ty wierzysz im? Myślisz że on taki jest naprawdę?
-Ja,ja niewiem, nigdy go nie widziałam. Nie mogę go osądzać, a pozatym chyba nie powinnam rozmawiać z obcym facetem o synie mojego pracodawcy.
Zamyśliłam się patrząc w okno po którym płynęły krople deszczu. Chociaż kątem oka widziałam twarz Leona, jego włosy, oczy niczym szmaragdy. Ten zarost, wróć Viola co ty mówisz, przecież widać gołym okiem że to bogacz, a ty jesteś szarą myszką ,co byś mu ofiarowała- mówiła moja podświadomość
-Violetto,Violu jesteś my już na miejscu- słowa Leona sprowadziły mnie do rzeczywistość.
Dziękuję za podwiezienie, część- powiedziałam nim Leon otworzył usta.
*Leon*
Widziałem jak Viola wchodzi do środka, nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Chciałem ale nie mogłem, może się bałem. Niewiem ale poczułem do tej dziewczyny takie dziwne ukucie w sercu. Niewiem co się dzieje ze mną. Tylko muszę narazie nic, jej nie mówić. Będę udawał przednią. Tak będzie to dobry pomysł.
Od wejścia do środka, czuję dziwną atmosferę. W głowie wyobrażam sobie jak wylatuje z firmy na trawkę. Po chwili podchodzi do mnie sekretarka szefa Ludmiła
-Część Violu, coś ty taka dziś zamyślona? Czy coś się stało?
-Ach tak, Ludmi nie chcę otym rozmawiać. Po prostu mam dziś pecha i przez tego pecha, pewnie pożegnam się z tą pracą. -powiedziałam że smutkiem
-Siadaj i opowiadaj co się stało - rzekła blondynka
Odpowiedziałam co się wydarzyło. Ta słuchała i w końcu powiedziała
-Musisz powiedzieć szefowi jak było, może cię nie wyrzuci.
-Dzięki Lu, idę zobaczymy co będzie-odparłam
Stojąc pod drzwiami widząc napis "Prezes Fernando Verdas" . Zapukałam
-Proszę usłyszałam, po chwili
Weszłam do środka za biurkiem siedział mój szef, jego mina była bardzo poważna
-Witam pani Violu czy ma pani te dokumenty które na dziś są mi potrzebne? -zapytał starszy Verdas
-Mam,ale no to znaczy, już ich niemam bo,bo- jąkałam się
-Możesz w końcu powiedzieć co się stało do cholery! Anie mi tu się plątasz. Mów
-Nie mam ich szefie, poprostu straciłam je w drodze do pracy. Przez pewnego kierowcy.-mówiłam że łzami w oczach
-Jesteś do niczego, jak mogłaś być taka nie odpowidzialna. Przecież wiedziałaś dobrze że dziś podpisujemy z japończykami kontrakt. -wdarł się Fernando
W tym samym czasie zadzwonił telefon do biura
-Tak, słucham dobrze niech wejdzie. -słyszałam słowa Verdasa
-Dziękuje później porozmawiam z panią co dalej zrobię, teraz przyszedł mój syn.  To wszystko- odparł szef
Gdy otwierając drzwi po środku zobaczyłam go, to on był Leon przez którego stracę pracę, studia.
- To ty,to twoja wina. Przez ciebie straciłam pracę- syknęłam
-Violetta, to nie tak jak myślisz chciałem ci powiedzieć prawdę- powiedział Leon
Gdy Violetta wyszła z gabinetu, taty odrazu zwróciłem się do niego
-Tato to moja wina, to przez mnie wszystkie dokumenty wylądowały w kałuży. To nie jej wina, nie zwalniaj jej proszę- odparłem
-Synu nie obchodzi mnie to że to ty czy nie ty. Ona miała te pieprzone papiery wcałości mi dostarczyć, rozumiesz Leon straciliśmy miliony
-Mam w dupie, twoje miliony. Nie możesz jej zwolnić,nie pozwolę ci,niedługo to będzie moje
-Ale jeszcze nie jest.-rzekł Fernando
Wyszedłem trzaskając drzwiami gabinetu, w celu odnalezienia Violetty. To przez mnie ma teraz kłopoty. Muszę jej pomóc. Zapytałem Ludmiłę gdzie jest Violetta
-Ona wybiegła z płaczem, może jest w kuchni. Niewiem dokładnie ale bardzo była roztrzęsiona.
-Dzięki
*Violetta
Jaka ja byłam głupia, co ja teraz zrobię. Z czego zapłacę czesne czynsz nie mam tutaj nikogo. Moje marzenia legły w gruzach.
-Masz mnie, jestem tu aby ci pomóc.
-Ty,ty to twoja wina! Rozumiesz gdybyś nie jechał tak szybko nic by się nie stało. A teraz wszystko legło, rozpadło się jak domek z kart. Czego jeszcze chcesz? -zapytałam z łzami w oczach
-Chcę ci pomóc, być twoim przyjacielem. Nie pozwolę aby mój ojciec cię wyrzucił,rozumiesz- ująłem jej piękna twarz
-Nie, daj mi spokój zostaw mnie.
Szatyn objął mnie ramieniem, choć próbowałam się wyrwać, on był silniejszy. Poczułam jego zapach, bicie serca. Coś się we mnie obudziło
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz Violu, będzie dobrze. Choć że mną w jedne miejsce. -powiedział Leon
-Gdzie chcesz mnie zabrać?
-Na najlepszą karpatkę i lat te w tym mieście- odpowiedział szatyn
-Najlepszą? Ok to idziemy
Leon okazał się świetnym kompanem i rzeczywiście karpatka i latte było wyśmienite. Rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Odpowiedziałam mu o swojej pasji, otym że studiuje Leon patrząc na mnie. Zbliżył się do moich ust. Już chciał mnie pocałować
-Co robisz?
-Tu masz trochę kremu, więc chciałem go usunąć
Spędziliśmy że sobą kilka godziny, dobrze wiedziałam że niemam po co wracać do Verdas-Company. Przy Leonie czułam się wolna niczym ptak. Niewiem co to za uczucie, czy to prawda że można się zakochać od pierwszego wejrzenia?. Mi nie wolno, nie mogę go kochać on jest miliarderem a ja tylko kurierem.-powiedziałam w myślach
Nie sądziłem że, Violetta okaże się bardzo interesującą kobietą. Jest bardzo pewna i ambitna, wie czego chce. A zarazem zabawna, coraz bardziej mi się podoba. Kurwa, chyba się zakochałem jeszcze nigdy do żadnej panienki tego nie czułem. A znią mógłbym przejść przez cały świat. Muszę jej to powiedzieć- pomyślałem
-Violu- Leon muszę,muszę
-Ty pierwsza
-Nie ty,proszę mów
-Violu, chciałem ci powiedzieć może to zabrzmieć głupio ale ja się w tobie zakochałem. Kocham cię- powiedział nie pewnie szatyn
Szatynka nie wiedziała jak i co ma odpowiedzieć. Po chwili zebrała się na odwagę
-Leon my nie możemy, to znaczy ja nie pasuje do twego świata rozumiesz. To jest tylko taka opaska którą masz na oczach. Jesteś mną oczarowany, nic więcej. To tylko złudzenie. Ja do ciebie nic nie czuję (choć wypowiadając tę słowa sprawiały mi ból w sercu). Ty masz swój świat a ja swój. Dziękuję ci za miłe spędzony czas. Za to że chciałeś mi pomóc. Dziękuję i jestem ci wdzięczna, to wszystko. Ty mnie zapomnisz, ja ciebie. Wrócimy do rzeczywistości bo nigdy książę nie pokocha kopciuszka. Życie to nie bajka. Żegnaj Leonie- wychodząc z kawiarni ukryłam łzy które po płynęły mi po policzku.
Widząc jak powoli oddalała się stałem jak słup soli w strugach deszczu. Nie byłem pewny czy to coś pomoże ale postanowiłem że się tak łatwo nie podam.  Muszę jej udowodnić że to co czuję jest prawdziwe.
Dwa miesiące  później
Dziś moja ukochana, oficjalnie została moją panią. Tak jesteśmy razem i zawsze będziemy. Spotykamy się, lecz mój ojciec nic nie wie że ja i moja Viola jesteśmy razem,ale na dzisiejszą rocznicę mam pewną niespodziankę dla mej pięknej 
Czekam na Leosia, trochę się denerwuje bo ma dla mnie jakoś niespodziankę. Co to może być, mam nadzieję że nie wymyśli czegoś szalonego.
Po chwili podjeżdża żółte camaro. Z którego wysiada mój kochany
-Witaj piękna, czekasz na mnie?
-Nie,nie czekam na pewnego przystojnego, bogatego i wspaniałego ukochanego.
-Widocznie,się już spóźniłem i nie mam co tu robić. Ten facet to ma szczęście że znalazł taką piękną kobietę. Ach ....
-No choć tu mój przystojniaku,chcę cię pocałować..-uwodzicielsko szepnęłam szatynowi
-Violettą mam jedno pytanie?
Leon proszę nie tutaj ludzie się patrzą,skarbie misiu. Leonie Verdas!Tak,Tak -krzyknęłam
********************************(***
Mamy pierwszą część O.S mam nadzieję że się podoba. Chociaż jedyneczka może trochę nudząc ,nie martwcie się wszystko musi się rozwinąć. Jutro też dodam drugiego prologu i wy myszki kochane wybierzecie.
 Aguś zajmuje miejsce dla Natalii i Nati jest pod wrażeniem tego projektu.





4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Witaj słońce ty moje :*
      I dziękuje kochana za miejsce <3
      Cóż ja mogę rzec? hmmm…
      Os. Jest po prostu oczarowujący <3
      naprawdę, gratulejszyn XD ( Oj nw jak to się piszę Xd )
      Tylko, że zrobiłaś z Leośka wariata drogowego Xd Mojego Leosia? :(
      No, ale wybacze ci bo na cb się gniewać? Pfff też coś <3
      kochana jest 23:05 i co ja mam jeszcze rzec? A już wiem kochana ja czekam na 2 część twojego pierwszego O.s <3 Kochana proszę cię <3
      Ale Fernando jest zły :/
      A Leoś i Violka kłamią mu prosto w twarz Xd Hue hue XD
      Czekam na drugą cześć tego i tego wymarzonego najlepszego 1 O.s
      Pozdrawiam cię słońce <3
      Natalia <3

      Usuń
  2. WROCE TU MECHI
    I to jest boskie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    Nie mogę doczekać next'a :)

    OdpowiedzUsuń