Love

Love

wtorek, 16 września 2014

Rozdział7~Tajemnicze drzwi na strychu

Violetta siedziała w kaplicy modląc się o wyzdrowienie Germana. Leon podszedł do niej, usiadł obok szatynki nic nie mówił tylko ją do siebie przytulił.
Dziewczyna podniosła głowę, spojrzała na krzyż.
*Leon*
-Violuś chodźmy, czeka na nas Angie jest bardzo zdenerwowana. A pozatym musisz pojechać do domu się przespać, odświeżyć. Jutro rano przyjedziesz.
*Violetta*
-Dobrze ,a pojedziesz zemna? Niechce zostać sama w pustym domu.
-Ok pojadę, zawsze będę przy tobie. -powiedział Leon
Gdy szli przez korytarz, z sali Germana wyszła Angie. Spojrzała na idącą Violette i Leona.
*Angie*
-Violu muszę coś ci powiedzieć, obiecałam twemu ojcu że nigdy tego ci nie zdradzę. Lecz teraz wszystko się zmieniło. Musisz poznać prawdę o twojej mamie i tacie. German i Maria bardzo się kochali
*Violetta*
-Co chcesz Anigie mi powiedzieć, co się dzieje powiedz
- Wszystkiego dowiesz się w domu. Na strychu są drzwi a w nich mała skrzynia. Tam się wszystkiego dowiesz.

Szatynka ujęła dłoń Leona, udając się do samochodu. Przez całą drogę oboje się nie odzywali. Dziewczyna patrzyła się na mijających przechodniów. W myślach zastanawiała się o co mogło chodzić Angie.
*Violetta*
-Dlaczego dopiero dziś Angie mi powiedziała o tych drzwiach. Co się za nimi ukrywa, oczym jeszcze niewiem. Dlaczego mnie to wszystko spotyka!
-Violetto,Violu już jesteśmy w domu- mówi po chwil Leon
Otwieram drzwi, następnie wchodzimy do domu. Rozglądam się po całym pomieszczeniu, wszystko jest tak jak było wcześniej. Do moich oczu napływają łzy.
*Leon*
-Ej Violu co się dzieje?Proszę nie płacz
-Przepraszam ale, ją nie mogę, nie mam już siły. Gdybym się nie pokłóciła z ojcem i nie zrobiła mu awantury, nie wybiegła z domu. To by on tam w szpitalu o życie nie walczył.
*Leon*
-Skarbie to nie twoja wina,to nie ty kierowałaś samochodem. To co było nie wróci, przecież nie można cofnąć czasu. Teraz bądź dobrej wiary i musisz wierzyć że wszystko będzie dobrze.
*Violetta*
-Poczułam jak Leon mnie obejmuje, odrazu poczułam ciepłej na sercu.
Dziękuję Leonie, niewiem co bym zrobiła gdybym cię nie poznała.
-Zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze będę przytobie.-odparł Leon
-Pójdziesz zemna na strych, pod te tajemnicze drzwi. -zapytałam Leona
Niepewnie wchodziłam po kolejnych schodach, czy wyżej tym bardziej serce waliło mi jak młotem. Coraz bardziej sie bałam lecz czułam obok siebie bliskość Leona.
*Leon*
-Nie martw się, jestem z tobą pamiętaj jeżeli nie jesteś jeszcze gotowa nie musimy tam wchodzić
*Violetta*
-Nie Leon muszę się dowiedzieć całej prawdy
Weszliśmy pod same drzwi nastepnie szukaliśmy wszędzie klucza. Po przeszukaniu wszystkich pudełek znaleźliśmy klucz, wyłożyłam go do dziurki następnie przekreciłam ,pociągnęłam za klamke. W środku było tak jakoś dziwnie, tajemniczo. Rozejrzałam się po całym pokoju na środku znajdował się kuferek.

Ta ta ta mamy wkońcu 7 przepraszam że dopiero teraz wam dodaje ten post. Mam nadzieję że się podoba i liczę na odpowiednią ilość komentarzy. Aga Verdas
Pozdrawiam was. P.S następny rozdział będzie dłuższy i będzie (może pocałunek Leonetty)

7 komentarzy: