Love

Love

sobota, 6 grudnia 2014

Mikołajki Violetty

Dla Violetty 6grudnia był to dzień zwykły. Nie obchodziła mikołajek, uważała je za dziecinne . Chociaż w firmie każdy z jej podwładnych obdarował się na wzajemnie prezentami. Ona siedziała w swym gabinecie, pisząc jakiegoś ważnego emalia. Do jej drzwi, zapukała jej sekretarka Emma.
-Przepraszam, pani Violetta może dołączy ,pani do nas?
-Nie, Emmo dziękuję ale nie mam tyle jeszcze spraw do załatwienia ,a pozatym nie obchodzę mikołajek.
Sekretarka wyszła z gabinetu
(jak mi jej szkoda, ciągle ma ten ból w sercu) -pomyślała
Violetta widząc radość na twarzach, pracowników niemogła, patrzyć na ich radość. Szybko wyszła z biurowca,na dworze padał śnieg. Poprawiła swój płaszcz, postanowiła udać się przez park. Na środku znajdowało się lodowisko, gdzie dzieci,rodzice, narzeczeni jeździli po tafli lodu. Szatynka siadła na ławce, zamykając oczy, by przypomnieć sobie to co wydarzyło się 5lat temu.
-Kochanie, wiesz że pojutrze są mikołajki- powiedziałam do Alexa
- Tak, a moja dziewczynka była grzeczna w tym roku?
-Bardzo śmieszne, kotku muszę już jechać na lotnisko- odpowiedziałam
-Nie możesz przełożyć tego spotkania, by zostać zemna. Będę bardzo smutny
-Kotku, to tylko dwa dni, na Mikołajki wrócę.
Postanowiłam że zrobię niesodziankę dla mojego misia, skracając swój wyjazd służbowy. Nic nie mówiąc Alexowi,przyjechałam pod nasze mieszkanie (a raczej moje),byłam bardzo zdziwiona że pali się w naszej sypialni światło? Wiedziałam że Alex miał być na spotkaniu z Greym. Może wrócił wcześniej- pomyślałam? Cichutko otworzyłam zamek w drzwiach, następnie na paluszkach udałam się na górę
Otworzyłam drzwi mówiąc
-Kochanie niespodzianka. ...
To co zostałam, w moim łóżku zwaliło mnie z nóg. Zostałam mojego narzeczonego w dwuznacznej sytuacji z jakoś dziwką.
-Kochanie, to nie tak jak myślisz? Wszystko ci wytłumaczę. .
-Zamknij się! Masz 5minut na spakowanie się, i wynoszącą się z mojego życia, z nami koniec.
Krzyknąłam, zatrzaskujac drzwi po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Łzy bólu, goryczy, wstydu i to w dniu mikołajek.
Otrząsnełam się, wróciszwy do rzeczywistości. W odali leciała piosenka Last Christmas, poczułam jak coś mnie ciągnie za rękaw
-Może i pani wejdzie na lód- zapytała mała dziewczynka
-Oj ja,ja, nie umiem jeździć na łyżwach- powiedziałam
Nawet się nie zorientowała jak już byłam na lodzie.
Kurcze, nogi na początku trochę się mi trzęsły. Ale po kilku upadkach i zderzeń z zimnym lodem, było już dobrze. Do czasu gdy, nagle poczułam jak uderzając w coś,a raczej w kogoś.
-Nic się pani niestało? Wszystko dobrze, jak pani ma na imię? -
Otworzyłam oczy, na demna stał. Mikołaj miał czerwoną czapkę, biało brodę, i te szmaragdowe oczy. Ja jestem w niebie- powiedziałam
-Pomogę, pani się podnieść i odprowadzę pod ławkę. Musi pani odpocząć- powiedział Mikołaj
Dziwnie się czułam, trochę bolała mnie głowa i ręka. Ale ten biało brody wydawał mi się miły. Co ja gadam, przecież wszystkie Mikołaje są miłe dla dzieci.
*Leon*
-Właśnie, kończę swoją pracę dziś był dla mnie bardzo pracowity dzień. Rola świętego Mikołaja ,bardzo mi się podoba. Gdy widzę uśmiechy na twarzach dzieciaków, na dodatek miałem zderzenie z bardzo piękna kobietą. Muszę  ją zobaczyć sprawdzić czy z nią jest wporządku .
Widzę ją z daleka, płatki śniegu odkrywają jej śliczna twarz.
-Przepraszam, jak się pani czuję po wpadnięciu na mnie.
-Mikołaj, to znaczy przepraszam pana. Tak wszystko jest dobrze, choć trochę boli mnie głowa.
-Jestem Leon, proszę mów mi po imieniu
-Violetta Castillo miło mi, i to ja cię przepraszam. Bo to ja wpadłam na ciebie.
-Czy w rewanżu, za to nie fortune zderzenie,dasz się zaprosić na gorąca czekoladę? -zapytał Leon
-Uwielbiam czekoladę, Leonie tak z ogromną przyjemnością, ale pod warunkiem że ja płacę- powiedziałam do szatyna
Siedząc w malowniczej kawiarence przyglądałam się, jak Leon piję z glinianego kubka czekoladę. Był taki przystojny, że mogłabym go. ..
Moja świadomość zaczęła mnie karcić (Violu dopiero co go poznałaś, aty już myślisz jak by go przelecieć)
-Dlaczego się mi tak przeglądasz Violu, umazałem się czekoladą- zapytał Leon
-Nie, nie tylko nic, nie ważne, opowiedz coś o sobie? Dlaczego przebierasz się za św Mikołaja?
-Chym dobre pytanie Violetto. Wiesz gdy człowiek ma wszystko czego zapragnie, a niema tej najważniejszej rzecz. Którą jest miłość i radość z okazywania jej. Kiedyś byłem jak by to powiedzieć, draniem,chamem. Miałem wszystko i wszystkiech. Każda kobieta była moja,  nie liczyłem się z nikim do czasu. Do czasu gdy odkryłem że tak naprawdę, nie miałem nikogo. Zrozumiałem że muszę z zmienić coś w swoim życiu. I tak przez przypadek zostałem tym świętym, który sprawia radość na twarzach. A twoja historia Violetto jaka jest, chociaż w twoich oczach widzę smutek- rzekł Leon
-Moja historia, jest trochę inna niż twoja. Dla mnie mikołajki nigdy nie będą szczególnie szczęśliwe. Tego dnia mój świat się zawalił, moje serce pękło na milion kawałków. Życie straciło sens, w oczach pojawiło się kilka malutkich łez Szatyn szybko, podszedł do mnie po czym je delikatnie otarł. Obejmujac mnie swymi ramionami, poczułam jego cudowną woń perfum.
-Przymnie nic ci się niestanie, i obiecuje ci że te dzisiejsze mikołajki będą szczęśliwe- szepcząc mi do ucha
Rok później. ....
Czekam właśnie na Leona, z kolacją która przygotowałam bo mam dla niego prezent. Tak jestem w ciąży, tak się cieszę do wiedziałam się dziś u lekarza. To najwspanialszy prezet jaki mogłam od niego dostać. Gdy już było wszystko gotowe, usłyszałam jak w zamku przekreca się klucz.
-Witaj mój Mikołaju, obdarowałes wszystkie dzieci znajomych-zapytałam
-Tak kochanie, i zaraz dostanie ty prezent odemnie,byłaś grzeczna w tym roku?
-Oj, Mikołaju nie byłam, przez mojego cudownego mężczyznę- zaśmiałam się
Leon uklęknął na jedno kolano z czerwonego płaszcza wyjął czerwone malutkie pudełko
Violetto, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną na dobre i na złe. Gdy rok temu wpadaliśmy na siebie, zakochałem się w tobie do szaleństwa. I niemożliwym było by żyć bez ciebie. Kocham cię
-Tak,tak,tak zgadzam się kocham cię. Chcę spędzić z tobą resztę życia. I wszystkie mikołajki do końca swego życia. -powiedziałam szczęśliwa
-Leon ja też mam nieniespodziankę zostaniemy rodzicami. Dziś się dowiedziałam
-Naprawdę, kochanie zostanę tatą!. Będziemy mieli synka, bądź córeczkę. Kocham cię Violu
To naprawdę cudowne mikołajki, dziękuję ci kochanie. A raczej mój prywatny Św Mikołaju......
""""""""'''''''
Ho,ho,ho oto na mikołajki prezent odemnie. Dziękuję że jesteście zemna, mam nadzieję że się wam podoba. Czekam na wasze opinie wasza AGA VERDAS- DEYVIS PS
BYŁ U WAS MIKOŁAJ? ZOSTAWIŁ WAM COŚ.. ...?PISZCIE W KOMENTARZACH

3 komentarze:

  1. hej super opowiadanie
    u mnie był ale skormny jak co roku jakieś różne słodyczę.
    Zaprasza Cię do mnie żeyś oceniła mojego bloga
    http://vilu-i-leon-amor.blogspot.com/
    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajmuję kolejny rozdział ;)

      Usuń
    2. Hejka!
      Łezka mi się w oku kręci, jak widzę twoje ogromne postępy.
      Pamiętam, jak pisałyśmy na mailu, a ja ci pomagałam. Więc... To było dawno, dawno temu. Jestem bardzo z Ciebie dumna! Post jak zwykle cudny. ♡ Kochana, jedyne, co mi się nasuwa na usta to "WOW". Usunęłam bloga, ale jestem. Z nową historią i weną na opowiadanie.
      Aha i mega dziękuję za pamięć o mnie. Zaznaczyłaś mnie w poście z podziękowaniami. (o ile się nie mylę) To było kilka miesięcy temu. Chciałabym skomentować wszystkie posty, ale brak czasu spowodowany zakuwaniem do egzaminów... - sama rozumiesz. Ugh...
      Postanowiłam, że walnę tutaj jakiś długi komentarz. :D
      Podsumowując, jejciu niesamowita jesteś! ♡
      Nathalia xo

      PS Tu "Marthy Styles" - mam nowe konto. Poprzednie usunęłam razem z blogiem :)
      Jakbyś była zainteresowana: http://coast-of-life.blogspot.com
      Historia zupełnie inna od poprzedniej. Nie o serialu, ale mimo wszystko w wolnej chwili zerknij. I skomentuj, jak się spodoba. ^-^

      *Gratulacje! Dotrwałaś do końca moich wypocin komentarzowych xd*

      Usuń