Leonetta Historia prawdziwej miłość
Leonetta prawdziwa historia rozdzialy
Love
niedziela, 9 października 2016
Witam was bardzo serdecznie
Chciałabym zacząć pisać od początku. Nowe opowiadania typy One Shoty lub One Party.
Co do nowego opowiadania to niewiem co będzie .Będą wnich występować Leon Violetta jako dorośli w życiu .Tak wiedz dziś postanowię coś dodać
poniedziałek, 7 września 2015
One Shot Poker miłości
-Tak wiem ,mamo ale ja niewiem czy tak naprawdę kocham Johna.
Skarbie miłość przyjdzie z czasem, zobaczysz a teraz choć pomogę ci się uczesać.
Gdy mama wyszła do salonu , podeszłam do okna spojrzałam przez firankę na dom sąsiadów państwa Verdas. Pamiętam ich syna Leona razem w dzieciństwie razem się bawiliśmy. Boże tyle lat go nie widziałam od tamtego lata.
-Violetto Castillo naprawdę nie mogę uwierzyć że w końcu wychodzisz za mąż -usłyszałam głos mojej przyjaciółki Ludmiły
-Ludmiła przyjechałaś tak się cieszę. Przepraszam że to nie ty jesteś moją druhną. Ale rodzina Johna chciałł...
-Nie martw się Vilu ,grunt że tu jestem i widzę że jest coś nie tak. Niebyło mnie tu raptem rok. Co się dzieje?John źle cię traktuje?. Masz jakieś wątpliwości co do małżeństwa. ?
-Nie,nie wiem co się dzieje. John jest bardzo mnie kocha i opiekuje się mną. Ale ......
-Ale ty go kochasz ?Violetta jeśli masz jakieś wątpliwości nie musisz tego robić.
To jest skomplikowane ja muszę go poślubić. To będzie taka umowa małżeńska.
-Co.co takiego powiedziałaś Violu małżeństwo z drugą osobą to nie umowa tylko miłość. Rozumiesz,widziałaś się z Leonem. Wie w co się pakujesz?.
-Nie Leon mnie zdradził. Nie chce o nim rozmawiać. Proszę spróbuj to zaakceptować.
Pól godziny później byłam już gotowa. W białej sukni ślubnej weszłam do ogrodu. Z altanki było słychać głos kobiety a raczej chichot. Zbliżyłam się, moim oczom ukazał się mój narzeczony . Pieprzył się z jakoś dziunią. Nie widzieli mnie,wolnym krokiem cofnęłam się. Z rzuciłam welon,następnie szybko pobiegłam tylnym wejściem do domu. Napisałam krótki list do rodziców a memu byłemu narzeczonemu zostawiłam pierścionek zaręczynowy. I słowa widziałam cię i dziękuję że to zrobiłeś. Teraz wiem nie szukajcie mnie.Violetta .
Nie miałam czasu na pakowanie, zabrałam dokumenty pieniądze. W czasie drogi wysłałam Lu wiadomość tekstową
*Ludmiła niedługo się zobaczymy. Nic mi nie jest, muszę wyjechać. Violu *
Przez całą drogę na lotnisko przyglądał mi się taksówkarz.
-Uciekająca panna młoda.-zapytał w końcu kierowca
-Nie raczej wolna,zmieniłam plany co do ślubu.
Zapłaciłam i wysiadłam przed sklepem z ciuchami. Dobrze że znajduję się obok lotniska. Weszłam do sklepu ,ekspedientka dziwnie mi się przyglądała. Wybrałam odpowiednie ubranie, przebrałam się a tą nieszczęsną suknie dałam pani aby ja wrzuciła albo dała komuś.
Wiem że może pochopnie podjęłam decyzję ale wolę żyć, w nędzy niż by nieszczęsną mężatką. Po dwunastu godzinach spędzonych w samolocie, jestem na miejscu. W obcym kraju, obcym mieście. Bez pieniędzy.
-Jak to będzie Viola, coś ty sobie myślałaś. W mojej głowie przewijało się tysiące myśli.
Muszę znaleźć moją dawną przyjaciółkę z dzieciństwa Natashe,ona mi pomoże znaleźć pracę. Wcale nie jest tak łatwo znaleźć osobę która ma na nazwisko Jackson, jest ponad 2000 osób o tym imieniu i nazwisku. Gdy byłam już w pokoju zaczęłam płakać, tak naprawdę zrozumiałam że wszystko wokół mnie było iluzją. Moi rodzice, mój narzeczony to wszystko mnie przerosło. Tylko mi jednej osoby było brak . Mojego przyjaciela, mojej bratniej duszy-Leona. Ale nie ma go tu , wyjechał. Zwinęłam się w kłębek, moja pościel była mokra. Nawet niewiem kiedy zasnęłam.
Następnego ranka wstałam z bólem głowy,cała w nieładzie postanowiłam wsiąść szybki prysznic. Gdy już byłam gotowa, postanowiłam znaleźć jakoś pracę nawet nie zorientowałam się że od mojego przyjazdu minął tydzień. Dziś pierwszy raz jestem na dworze, jest piękna pogoda. Na niebie świeci słońce. Wokół jest pełno ludzi,idąc parkiem zachwycona jestem tym widokiem. W pewnym momencie wpadam na kogoś. Nie fortunie upadam na chodnik.
-Jak łazisz kobieto!!!
-Co takiego?Jeszcze ten facet ma czelność krzyczeć na mnie?
-Violetta?to ty
-Przepraszam my się znamy?...
Przychodzę do was z takim małym O.S dawno mnie tu niebyło.Moja kochana Natalia zna powód mojej nieobecności. Może niebawem napisze to w O.S zobaczymy 😉 mam nadzieję że się będzie podobało
czwartek, 7 maja 2015
Rozdział 1-Nowa praca
-Słucham
-Hej Viola,mam nadzieje że dzisiaj będziesz w robocie bo mamy cos ważną osobistość.
-Hej Maxi tak słyszałam coś wspominał mi Mike. Podobno to jakaś gruba ryba.
Ok to widzimy się za pół godziny w SecurityServis.
-No to narazie,Vilu-powiedział Maxi
Wróciłam do mieszkania wzięłam szybki prysznic. Ogarnęłam swoją szafę,w poszukiwaniu odpowiedniej kreacji.
-O Jezu co ja mówię? Przecież idę do firmy a nie na randkę. Jak zwykle wzięłam swój mundur,kamasze,kamizelkę i broń. To może dziwnie wyglądać że drobna dziewczyna taka ja pracuje w męski zawodzie.- co ja gadam .Ok dobra Viola zbieraj się robota czeka ,rzuciła do siebie.
Posiadłość Verdasa..
Dzień dobry mój kochany -powiedziała blondynka
-Co,co jaki kochany? Kurwa ale boli mnie głowa. Przez Fede ,to jego wina poco w tym clubie tak chlaliśmy -powiedziałem
A ty co tu robisz? W moim łóżku?
-No co nie pamiętasz jak się zemną zabawiałeś?
-A no coś kojarzę,czekaj zaraz ci zapłacę
-Ty chamie,draniu jak śmiesz mnie obrażać - Angela
-A czego się spodziewałaś?Że po jednej nocy zostaniesz moja laską. Dziewczyno to nie meksykańska telenowela,to życie.Życie,a teraz ubieraj się i nara. Bo mam spotkanie, nie zapomnij o kasie.
-W dupę wsadź sobie te pieniądze - krzyknęła oburzona laska, trzaskając drzwiami.
Gdy po rozmowie z tą natarczywą laską,zadzwoniła moja komórka.
Postanowiłem nie odbierać tylko odrzucić połączenie. Diego zaproponował abym skorzystał z firmy ochroniarskiej. Bo jakiegoś czasu dostaje listy z pogróżkami. Wybrał już odpowiednią firmę.
Security Service
Wchodząc do firmy udaje się prosto do naszego wspólnego pokoju,gdzie wszyscy czkamy na odprawę szefa.
-Pijesz kawę?Violu bo właśnie Jorge nastawił wodę.- powiedział Marco
-A wiesz co chętnie bym się napiła.A ty Maxi też pijesz?
-Co ja ja też bo w nocy nie spałem bo mały nam płakał i Natalia chodziła z nim po sypialni-żalił się Ponte
-Współczuję ci pewnie niedługo mu przejdzie
-A ty Viola kiedy zostaniesz mamą,?-zapytał Marco
-Ja niewiem jeszcze nie znalazłam odpowiedniego kandydata -powiedziałam
-Tak akurat każdy facet to się boi nasze Violetty Castillo-rzucił Maxi
Już miałam coś powiedzieć ale przerwał nam Mike
-O kochająca się rodzinka droczy?
Jak uroczo. Ale dorzeczy,Maxi i Violetta za 5 minut u mnie
-Tak szefie-odpowiedzieliśmy jednocześnie
Po tych pięciu minutach jesteśmy juz w biurze szefa. Oboje z Maxim czekamy na jeszcze dwie osoby powiedział Mike
W pewnym momencie drzwi do gabinetu się otworzyły do środka weszli dwaj mężczyźni
Spojrzała kątem oka na jednego faceta. Wysoki szatyn i na dodatek mega przystojny. Gdy zdjął okulary przeciwsłoneczne zobaczyłam jego szmaragdowe oczy.
Leon
Wchodząc do środka ujrzałem piękna kobietę.Chciałabym aby ona pracowała dla mnie. I muszę ją mieć ona jest piękna.
- Witam panów. Bardzo się cieszę że wybrałyście nasza firmę do ochrony. Pan Leon Verdas ?Zapewne
-Tak mój wspólnik trochę przesadza.Ale jak się już zgodziłem, to tak chcę wynająć pańskich ludzi do ochrony
-Mam dwoje odpowiednich kandydatów. Maximilian Ponte i Violetta Castillo.
-Uhym zapowiada się ciekawie -powiedział Verdas
Mamy pierwszy rozdział i mam nadzieję ze się podoba .Nie mam weny twórczej na notkę więc zapraszam do komentowania.Nati wie dlaczego nie mam chęci do pisania
A to dedykacja dla Natali Camello💋💋💋💋💋
Kochanie moje proszę 😉😉
środa, 29 kwietnia 2015
Info.....
sobota, 18 kwietnia 2015
Prolog2-Uwikłane uczucie
Violetta Castillo 28letnia szatynka ma bardzo specyficzną pracę. Jej zadaniem jest ochrona ważnych osobistości. To może dzwnie wygląda, gdy kobieta pracuje jako ochroniarz. Swoją pracę wykonuje z dokładnością, jej szefostwo jest zadowolone. Pewnego słonecznego poranka do agencji ochroniarskiej przyjeżdża Diego Hernadez prawda ręką Leona Verdasa. Składa propozycje by agencja zajęła się ochroną Leona Verdasa, gdyż otrzymał list z pogróżkami. Los trafia że Violetta zostaje ochroniarzem i cieniem Verdasa. Od samego początku ich znajomość staję się napięta.
Mam nadzieję że podoba się ten prolog. Więc zapraszam do głosowania w ankiecie. Tak wiem jest krótki nie chciałam więcej nic zdradzać . Drugą część O,S pojawi się jutro. Czekam na glosowanie która historia będzie lepsza
czwartek, 16 kwietnia 2015
One Shot- Trudna drogaLeonetta część 1
Violetta Castillo 22letnia szatynka na jej drodze staje Leon Verdas syn multimiliardera. 28latek przez zrządzenie losu spotyka na swej drodze piękna Violettę. Dziewczyna nie należy do jego świata. Szatynka żeby móc studiować, pracuje w firmie ojca Leona jako kurier. Dostarcza dokumenty, pisma, korespondencję. Tak było zawsze, Violetta rano pracowała, wieczorem studiowała wymarzony kierunek medycynę. Tak od zawsze wiedziała kim chcę być- Chirurgiem .
Leon był przeciwieństwem szatynki, miał wszystko czego zapragnął. Piękny, bogaty, czego można chcieć więcej? Czasami przychodził do Verdas- Company do Fernanda swego ojca.
*Violetta Castillo*
-Obudził mnie budzik, spojrzałam na zegarek-6:30.
Dziś znów będę mnie boleć kostki. Tyle tych papierów muszę dostarczyć. Wieczorem czeka mnie kolokwium z operacji aorty. A na dodatek musi padać. Niech to szlak, kawał drogi do autobusu- przemoknę . Szybko zjadłam śniadanie, wypiłam trzy łyki kawy. Następnie udałam się do wyjścia, zabierając teczkę z dokumentami dla pana Fernanda.
Na zewnątrz było zimno, ponuro nikt po za mną nie szedł chodnikiem. Gdy doszłam do przejścia i już byłam na pasach Usłyszałam pisk opony i moje dokumenty wylądowały w kałuży wody.
Przed mną zatrzymał się żółte camaro. A w środku był rozgoryczony kierowca
-Jak łazisz kobieto! Trzeba się rozglądać- usłyszałam
-Tak, to pan jeździ jak wariat. Nie widział pan że było czerwone! To przez pana wylecę z pracy, moje dokumenty biorą kąpiel! Jak je pokaże szefowi co. To że jeździ pan chevroletem nie znaczy że możesz jeździć przez ludzi. -krzyknęłam
*Leon*
-Kurczę spóźnię się do firmy, przez jakoś wariatkę. O mały włos jej nie potrąciłem. Ale z drugiej strony jest bardzo piękna. I na dodatek przez mnie może stracić pracę? Nie nie może muszę jej pomóc
-Przepraszam, panią chciałbym jakoś pomóc. Może podwiozę panią do szefa i powiem co i jak i że to moja wina?
-Dzięki, nie wsiadam do nieznajomego- powiedziałam
-Leon, Leon jestem. Już nie jestem nieznajomy? Choć podwiozę cię bo bardzo pada, a dokumentami się nie przejmuj.
-Violetta jestem, dziękuję ale naprawdę nie chcę sprawiać kłopotów. A dokumenty, cóż pewnie zostanę zwolniona,cóż takie życie.
- Nie załatwię to,nie utracisz pracy. To gdzie znajduje się firma pod którą jedziemy- Violetto?-zapytał szatyn
-Verdas-Company, walka street6,to nie daleko na szóstej alei.-odpowiedziałam
-Wiem gdzie znajduje się firma Verdas. Jadę w tę stronę-powiedział Leon( ona pracuje w mojej to znaczy ojca firmie)
-Naprawdę dziękuję, dzisiaj mam pecha. Podobno dziś do pana Fernanda ma przyjechać syn. Niewiem nigdy go nie widziałam, ale dziewczyny mówią że zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
-O to interesujące, a ty wierzysz im? Myślisz że on taki jest naprawdę?
-Ja,ja niewiem, nigdy go nie widziałam. Nie mogę go osądzać, a pozatym chyba nie powinnam rozmawiać z obcym facetem o synie mojego pracodawcy.
Zamyśliłam się patrząc w okno po którym płynęły krople deszczu. Chociaż kątem oka widziałam twarz Leona, jego włosy, oczy niczym szmaragdy. Ten zarost, wróć Viola co ty mówisz, przecież widać gołym okiem że to bogacz, a ty jesteś szarą myszką ,co byś mu ofiarowała- mówiła moja podświadomość
-Violetto,Violu jesteś my już na miejscu- słowa Leona sprowadziły mnie do rzeczywistość.
Dziękuję za podwiezienie, część- powiedziałam nim Leon otworzył usta.
*Leon*
Widziałem jak Viola wchodzi do środka, nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Chciałem ale nie mogłem, może się bałem. Niewiem ale poczułem do tej dziewczyny takie dziwne ukucie w sercu. Niewiem co się dzieje ze mną. Tylko muszę narazie nic, jej nie mówić. Będę udawał przednią. Tak będzie to dobry pomysł.
Od wejścia do środka, czuję dziwną atmosferę. W głowie wyobrażam sobie jak wylatuje z firmy na trawkę. Po chwili podchodzi do mnie sekretarka szefa Ludmiła
-Część Violu, coś ty taka dziś zamyślona? Czy coś się stało?
-Ach tak, Ludmi nie chcę otym rozmawiać. Po prostu mam dziś pecha i przez tego pecha, pewnie pożegnam się z tą pracą. -powiedziałam że smutkiem
-Siadaj i opowiadaj co się stało - rzekła blondynka
Odpowiedziałam co się wydarzyło. Ta słuchała i w końcu powiedziała
-Musisz powiedzieć szefowi jak było, może cię nie wyrzuci.
-Dzięki Lu, idę zobaczymy co będzie-odparłam
Stojąc pod drzwiami widząc napis "Prezes Fernando Verdas" . Zapukałam
-Proszę usłyszałam, po chwili
Weszłam do środka za biurkiem siedział mój szef, jego mina była bardzo poważna
-Witam pani Violu czy ma pani te dokumenty które na dziś są mi potrzebne? -zapytał starszy Verdas
-Mam,ale no to znaczy, już ich niemam bo,bo- jąkałam się
-Możesz w końcu powiedzieć co się stało do cholery! Anie mi tu się plątasz. Mów
-Nie mam ich szefie, poprostu straciłam je w drodze do pracy. Przez pewnego kierowcy.-mówiłam że łzami w oczach
-Jesteś do niczego, jak mogłaś być taka nie odpowidzialna. Przecież wiedziałaś dobrze że dziś podpisujemy z japończykami kontrakt. -wdarł się Fernando
W tym samym czasie zadzwonił telefon do biura
-Tak, słucham dobrze niech wejdzie. -słyszałam słowa Verdasa
-Dziękuje później porozmawiam z panią co dalej zrobię, teraz przyszedł mój syn. To wszystko- odparł szef
Gdy otwierając drzwi po środku zobaczyłam go, to on był Leon przez którego stracę pracę, studia.
- To ty,to twoja wina. Przez ciebie straciłam pracę- syknęłam
-Violetta, to nie tak jak myślisz chciałem ci powiedzieć prawdę- powiedział Leon
Gdy Violetta wyszła z gabinetu, taty odrazu zwróciłem się do niego
-Tato to moja wina, to przez mnie wszystkie dokumenty wylądowały w kałuży. To nie jej wina, nie zwalniaj jej proszę- odparłem
-Synu nie obchodzi mnie to że to ty czy nie ty. Ona miała te pieprzone papiery wcałości mi dostarczyć, rozumiesz Leon straciliśmy miliony
-Mam w dupie, twoje miliony. Nie możesz jej zwolnić,nie pozwolę ci,niedługo to będzie moje
-Ale jeszcze nie jest.-rzekł Fernando
Wyszedłem trzaskając drzwiami gabinetu, w celu odnalezienia Violetty. To przez mnie ma teraz kłopoty. Muszę jej pomóc. Zapytałem Ludmiłę gdzie jest Violetta
-Ona wybiegła z płaczem, może jest w kuchni. Niewiem dokładnie ale bardzo była roztrzęsiona.
-Dzięki
*Violetta
Jaka ja byłam głupia, co ja teraz zrobię. Z czego zapłacę czesne czynsz nie mam tutaj nikogo. Moje marzenia legły w gruzach.
-Masz mnie, jestem tu aby ci pomóc.
-Ty,ty to twoja wina! Rozumiesz gdybyś nie jechał tak szybko nic by się nie stało. A teraz wszystko legło, rozpadło się jak domek z kart. Czego jeszcze chcesz? -zapytałam z łzami w oczach
-Chcę ci pomóc, być twoim przyjacielem. Nie pozwolę aby mój ojciec cię wyrzucił,rozumiesz- ująłem jej piękna twarz
-Nie, daj mi spokój zostaw mnie.
Szatyn objął mnie ramieniem, choć próbowałam się wyrwać, on był silniejszy. Poczułam jego zapach, bicie serca. Coś się we mnie obudziło
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz Violu, będzie dobrze. Choć że mną w jedne miejsce. -powiedział Leon
-Gdzie chcesz mnie zabrać?
-Na najlepszą karpatkę i lat te w tym mieście- odpowiedział szatyn
-Najlepszą? Ok to idziemy
Leon okazał się świetnym kompanem i rzeczywiście karpatka i latte było wyśmienite. Rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Odpowiedziałam mu o swojej pasji, otym że studiuje Leon patrząc na mnie. Zbliżył się do moich ust. Już chciał mnie pocałować
-Co robisz?
-Tu masz trochę kremu, więc chciałem go usunąć
Spędziliśmy że sobą kilka godziny, dobrze wiedziałam że niemam po co wracać do Verdas-Company. Przy Leonie czułam się wolna niczym ptak. Niewiem co to za uczucie, czy to prawda że można się zakochać od pierwszego wejrzenia?. Mi nie wolno, nie mogę go kochać on jest miliarderem a ja tylko kurierem.-powiedziałam w myślach
Nie sądziłem że, Violetta okaże się bardzo interesującą kobietą. Jest bardzo pewna i ambitna, wie czego chce. A zarazem zabawna, coraz bardziej mi się podoba. Kurwa, chyba się zakochałem jeszcze nigdy do żadnej panienki tego nie czułem. A znią mógłbym przejść przez cały świat. Muszę jej to powiedzieć- pomyślałem
-Violu- Leon muszę,muszę
-Ty pierwsza
-Nie ty,proszę mów
-Violu, chciałem ci powiedzieć może to zabrzmieć głupio ale ja się w tobie zakochałem. Kocham cię- powiedział nie pewnie szatyn
Szatynka nie wiedziała jak i co ma odpowiedzieć. Po chwili zebrała się na odwagę
-Leon my nie możemy, to znaczy ja nie pasuje do twego świata rozumiesz. To jest tylko taka opaska którą masz na oczach. Jesteś mną oczarowany, nic więcej. To tylko złudzenie. Ja do ciebie nic nie czuję (choć wypowiadając tę słowa sprawiały mi ból w sercu). Ty masz swój świat a ja swój. Dziękuję ci za miłe spędzony czas. Za to że chciałeś mi pomóc. Dziękuję i jestem ci wdzięczna, to wszystko. Ty mnie zapomnisz, ja ciebie. Wrócimy do rzeczywistości bo nigdy książę nie pokocha kopciuszka. Życie to nie bajka. Żegnaj Leonie- wychodząc z kawiarni ukryłam łzy które po płynęły mi po policzku.
Widząc jak powoli oddalała się stałem jak słup soli w strugach deszczu. Nie byłem pewny czy to coś pomoże ale postanowiłem że się tak łatwo nie podam. Muszę jej udowodnić że to co czuję jest prawdziwe.
Dwa miesiące później
Dziś moja ukochana, oficjalnie została moją panią. Tak jesteśmy razem i zawsze będziemy. Spotykamy się, lecz mój ojciec nic nie wie że ja i moja Viola jesteśmy razem,ale na dzisiejszą rocznicę mam pewną niespodziankę dla mej pięknej
Czekam na Leosia, trochę się denerwuje bo ma dla mnie jakoś niespodziankę. Co to może być, mam nadzieję że nie wymyśli czegoś szalonego.
Po chwili podjeżdża żółte camaro. Z którego wysiada mój kochany
-Witaj piękna, czekasz na mnie?
-Nie,nie czekam na pewnego przystojnego, bogatego i wspaniałego ukochanego.
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Wybór opowiadania z propozycją
Violetta Castillo 28letnia dziewczyna wiele przeszła w swym życiu. Zbyt wiele, życie ją nie oszczędzało. Zawsze miała pod górkę, najpierw zamarli jej rodzice. Potem zakochała się w draniu bo o tym mężczyźni nie można powiedzieć dobrego słowa. Violetta co dziennie przechodziła piekło. Gehenną było jej drugie imię. Nikt nie wiedział,co wyprawia jej narzeczony. Jej delikatną skórę pokrywają tysiące siniaków. Nawet łez jej już brakuję, wie że to niedługo się skończy. Minie ból,codzienne gwałty. Wszystko minie gdy ucieknie ale dobrze wie że Clement znajdzie ją choćby na końcu świata. Co ma robić nikt jej nie uwierzy. Lecz pojawia się maluśka szansa na normalne życie. Jedna chwila, jeden cios ręce szatynki są splamione krwią. Tak krwią tego drania,nic nie zostało jej czując ulgę że nareszcie będzie wolną kobietą. Czeka na rozwój wydarzeń. Nie obchodzi ją to że wkrótce zostanie zatrzymana za zabójstwo. Nawet więzienie,wyrok nie zamierza zabrać z jej twarzy uśmiechu. Wiedziała jaką cenę będzie musiała zapłacić za wolność i bezpieczeństwo. Gdy sąd skazał ją na 25lat więzienia,przyjęła to z pokorą. Jedyną osobą na sali rozpraw którą współczuła był jej adwokat Leon Verdas. On jedyny wiedział że ona potrzebuje wsparcia,pomocy. Że to wszystko było w obronie koniecznej. Gdyby nie zadała pierwsza ciosu przegrała by walkę o życie. Czy zatem Leon pomoże odzyskać wolność dla tej 28latki. A może sam się zakochał w niej, Czy dziewczyna pozwoli aby adwokat pomógł jej i otworzy dla niego serce ?
Tak wiec kochani to jest 1prolog jutro będzie drugi . A w między czasie dodam O. S
Czekam na kom i wasze opinie buziaki.
Nati Aga zaszalała i napisała O.S będzie długi z 3-4 części.X