Love

Love

sobota, 12 kwietnia 2014

One Part Wyścig do serca drugiej osoby część 3

Następnego dnia szatynka obudziła się w ramionach swego ukochanego,nie nie myślcie że oni spali ze sobą .Tylko po prostu wczorajszego wieczoru  z zasneła w tulona w mężne ramiona Leona.A jemu było żal ją przeność na łóżko , sam tak samo zasnął przy niej.Violetta uśmiechneła się w kierunku swego ukochanego.
Złożyła na jego aksamitnych ustach pocałunek miłosci.Szepcząc mu do ucha
-Dzień dobry kochanie ,budzimy się
Leon przeciągną się rozkładając swe ręce bo przecież niewygodnie było mu tak spać.Ale czego się nie robi dla miłości.Spojrzał na dziewczynę swymi szafirowymi oczyma w których można było by odpłynąć mówiąc do swej ukochanej
-Chciałbym się tak budzić każdego dnia przy tobie kochanie, jesteś dla mnie wszystkim powietrzem, wiatrem, miłością dla której warto żyć kochać i być by każdego dnia spędzać go razem z tobą -powiedział Leon całując dziewczynę w ramię.
Po 15 minutach byli już gotowi do wyjścia gdzie udali się na śniadanie , na sali postanowili że jeszcze nie ogłoszą wszystkim że są razem bo to by ich wykluczyło z zawodów.Tylko jedna osoba podejrzewała że coś się dzieje pomiędzy Castillo a Verdasem to był Marco Traviali przyjaciel Violetty znał ja nie od dziś.Wiedział co dokładnie dzieje się z jego przyjaciółką.Dla niego była jak siostra bratnia dusza gdy tylko spojrzał na nią wiedział że coś ona ukrywa.Kiedy siadli razem do stolika zapytał się

-Viola co się dzieje pomiędzy tobą a Leonem-powiedział Marco
-Nic się nie dzieje jedzmy Marco bo musimy się przygotować do startu-odparła Viola
-Mnie nie oszukasz jesteś razem z Leonem ?Nie tylko jako przyjaciele ale bardziej jako para-rzekł brunet
-Tak to prawda przed moim przyjacielu-bratu się nic nie ukryje.Proszę tylko nas nie wydaj dobrze
-Jasne przecież mnie znasz dla ciebie wszystko ty moja niegrzeczna siostrzyczką-powiedział przyjaciel
Wszyscy zawodnicy szykowali się do startu , każdy robił coś przy samochodach .Szatynki samochód był prawie gotowy lecz jedna osoba postanowiła przy nim trosze porobić by dziewczyna nie mogła ukończyć etapu.Violetta postanowiła się przemknąć do swego ukochanego życząc mu powodzenia a przyokazji go pocałować
-Przyszłam zobaczyć najprzystojniejszego kierowce samochodu który skradł mi serce.Kocham cię wiesz-powiedziała Violetta całując szatyna
-Ja kocham cię bardziej i wiem że to ty dzisiaj wygrasz ten ,wyścig i pokażesz tym wszystkim kto tu najlepiej jeździ  -powiedział Leon
-Do zobaczenia na mecie skarbie i powodzenia -szatynka puściła całusa w kierunku ukochaego
Leon złapał go chowając do swego serca,pokazując serduszko rękoma.Szatynka uśmiechneła się wybiegając z boksu Leona tak by ją nikt nie zauważył.Mraco robił ostatnie obliczenia ,kątem oka zauważył jak Castillo się  przemknęła sie do swego samochodu.
-Moja droga wyścig czeka musisz dzisiaj przejechać ten ekstremalny etap prowadzący przez góry.A potem będzie tyklo z górki.-rzekł Marco
-Tak wiem to jest niebezpieczny tor będzie tam dużo śniegu,mrozu i wiatru.Ale dzięki tobie i moim umiejetnościom dam radę.
Wszyscy zawodicy byli już w samochodach,Violetta,Leon puścili sobie oczko.Koło samochodu dziewczyny przejechał Diego mówiąc powodzenia mała bo to ci się przyda
-Co mówiłeś Diego bo cię nieusłyszałam przez ten warkot silnika-powiedziała Violetta
-Nie nic tylko powodzenia-odrzekł Domingez
Z ostatnim sygnałem ruszyli ,warunki rzeczewiście były bardzo trudne na samym początku drogi.Szatynka prowadziła samochód prawidłowo przednią jechał Leon a za nią Diego.Gdy po 15 kilometrach wyjechała pod stromą górę.Słyszała jakieś dziwne dzwięki w samochodzie,napoczątku myślała że to z mrozu ale potem zaczoł się koszmar .Jak zaczeła zjeżdzać w dół,chciała wcisnąć pedał hamlcowy zorietowała się że niema płynu i niemoże zatrzymać swego samochodu.Marco ,Marco pomocy niemam hamulców i niewiem czy dam rade bezpiecznie zjechać.-mówiła do cb radia Castillo
Nic niesłyszała tak jak by ktoś uszkodził jej radio,przecież była pewna że samochód był sprawy.Teraz wiedziała że może z tego niewyjść cało.Przed oczami miała wszystko zamkneła oczy wypowiadając kocham cię Leonie.Samochód wypadł z toru uderzając w drzewo.Wtym czasie Leona zdziwiło że nigdzie nie widać jego dziewczyny to go zaniepokojło bo przecież Violetta jest świetnym kierowcą.Postanowił wywołać ją przez radio.Cisza
-Marco masz może kontakt z Violą bo jak wywoływałem ją przez radio cisza-zapytał leon
-Nie też niemam z nią kontaktu boję sie o nią Leonie bo to przecież trudny jest teren-odpowiedział Marco
Leon postanowił zawrócić chociaż wiedział że zostanie zdyskwalikowany z zawodów ale dla niego Violetta była najważniejsza.Dla niej mógłby oodać swe życie.Diego się uśmiechną tylko pod nosem bo w ten sposób pozbył się dwojga zawodników.
Leon jechał pomału rozglądając się do okoła czy gdzie niema dziewczyny.Nigdzie niemógł jej znaleść dopiero gdy zobaczył ślady opon ,zatrzymał samochód.Zobaczył że w dole jest samochód Castillo nieczekając dłużej pobiegł w jego kieruku wołając Violetto,Violetto.Gdy był już na miejscu zauważył że dziewczyna straciła przytomność była bardzo wychłodzona.Wzioł ją na ręce wiedział że musi gdzieś ją ogrzać by niezapadła w hipotermię.Przypomniał sobie że po drodze mijał chatę.Jak już doszli do samochodu mężczyzna posadził nieprzytomną szatynkę na siedzeniu ,wiedział że musi sie pośpieszyć bo teraz liczyły się każde minuty jej życia bo teraz zależy tylko od Leona czy Violetta przeżyje.
-Kochanie wytrzymaj zaraz dojedziemy i będzie ciepło,proszę nie umieraj.Kocham cię -rzekł szatyn
Po chwili dojechali na miejsce Leon zaniósł dziewczynę do chaty.Wiedział że musi się pośpieszyć położył Castillo w łóżku nastpnie rozpalił w kominku żeby było ciepło,zdjął z niej mokry kombinezon.Pod spodem została tylko bielizna gdy widział jej aksamitną skórę niczym jedwab okrył ją cieplutkim kocem i skórami z niedzwiedzia.Sam zaś postawił wode na herbatę (w chacie było wszystko co potrzeba )z gorącym kubkiem podszedł do niej unosząc głowe i podając jej małymi łyczkami gorący napój.
-Pij kochanie to ci pomoże zobaczysz wyjdziesz z tego -mówił do ucha szatynki
Następnie położył się na podłodze obok łożka dziewczyny zasypiając.Rozejżała się po pomieszczeniu było y tak przytulnie że mogła by tu zostać na stałe.Leon w tym czasie rąbał drewno do kominka a do tego wszystkiego rozpętała się sinieżyca zawiewając drogę powrotną.Violetta wstała z łóżka obwiniąszy się kocem udała się pod kominek.W ten do chaty wszedł szatyn był cały w śniegu ,dziewczyna się zaśmiała z Leona bo wyglądał jak bawłan.
-To nie jest śmieszne kochanie-powiedział szatyn
-No przecież ale tak śmiesznie kochanie wyglądasz w tych płatkach śniegu-odparła Viola
-Widzę że już ci skarbie się polepszyło bo wczoraj to myślałem że cię strace a tego nigdy bym sobie niedarował
-Dziękuje ci gdybyś nie zawrócił to ja pewnie bym już nieżyła,ale zaraz kochanie jak zawróciłeś to ty zostałeś....
-To nie liczy się teraz kochanie dla mnie jesteś ty najważniejsza a nie jakiś wyścig ,jak nie ten to będzie następny.Lecz by coś ci się stało ja ,ja bym umarł z tęsknoty-powiedział Verdas
-Kochanie niepojmuje jednego przecież samochód był sprawny bo sprawdzał go Marco i do tego niemiałam sprawnego radia ,to tak jak by ktoś chciał bym nieukączyła tego wyścigu-rzekła dziewczyna
-Nie zamartwiaj się tym teraz,najważniejsze to że nic ci nie jest i jesteś tu zemną sam na sam w tych górach.Jesteśmy tu sami ,obok nas jest kominek w odali saleje burza śnieżna-rzekł Leon
-Ymmm i co zamierzasz z tym fantem zrobić?-zapytała szatynka
-Zrobię nam śniadanię bo jestem głodny a ty kotku
-Tak jestem głodna (tylko w głosie dziewczyny było słychać jakieś zawiedzenie)
Marco był bardzo zamartwiał się tym że niewrócili z trasy Leon i Violetta nawet niemogli rozpocząć poszukiwań przez to zawieje.Tylko jednej osobie było to na rękę udawał przedwszystkimi że martwi się o te dwójkę zaginonych.Brunet zaczoł podejrzewać że z tym coś ma wspólnego Diego tylko niemiał jeszcze dowodów.Wtym samym czasie w chacie gdzie znajdowali się Leon z Violetto po skączonym śniadaniu ,dziewczyna postanowiła rozejrzyć się pocałym domku był w środku naprawde duży posiadał też prysznic z którego skorzystała .Gdy zeszła na dół męzczyzna czytał jakoś książke .Szatynka wzieła poduszkę, rzuciła w stronę szatyna ten odał jej i tak zaczeli się ganiać po całym pomieszczeniu .Nagle ich spojrzenia się spodkały bo szatyka wylądowała w ramionach Verdasa.Słychać było ich szybkie odechy.Zaczeli się całować ich pocałunki satwały się coraz głebsze bardziej namiętniejsze .Leon spojrzawszy w brązowe oczy swej ukochanej zapytał czy jest chce tego
-Leon byłeś moim przyjacielem,to ty mnie pierwszy raz pocałowałeś.Ty sprawiłeś że cię pokochałam i ztobą pragnę się kochać bo jesteś miłością mego życia-powiedziała Violetta
Leon zbliżył się do dziewczyny zaczoł ją całować ,jego pocałunki pełne miłości rozpalały szatynkę ona natomiast zaczeła bawić się jego włosami ,wkł,adając swe dłonie pomiędzy brązowymi włosami .Leon delikatnie z sunął ramiączko od biustonosza przy tym całując ramię i plecy dziweczyny.Violetta zdjeła koszulkę z mężczyzny przyokazji odsłaniając jego ciało.W okół nich było pełno świec w odali słychać było trzaski palonego drewna z kominka.Verdas uniósł dziewczyne na rękach ta oplotła go swymi nogami.Nie przestawali się całując chłopak położył swą ukochaną na skórach obok kominka w oddali było słychać muzykę.Dziewczyna deliktenie poczuła chwilowy ból ,który świadczył że straciła swoje dziewictwo.Z jej oczu wypłyneła jedna łza którą Leon strał swymi ustami ,mówiąc do jej ucha KOCHAM CIĘ
Szatynka przejeła teraz inecjatywę okraczyła swego ukochanego nogami tak że ona była teraz na górze.Zaczeła delikatnie muskać go swymi ustami,to sprawiało że chłopakowi bardzo się spodobało.Ich ręce splotły się w jedność której nik niemógł przerwać.Szatynka poruszała się bardzo rytmnicznie tak jak by się kołysała,w ich oczach zaczeły tańczyć iskierki dla tej pary czas się zatrzymał w miejscu.Violetta i Leon kochali się całą noc nad ranem zasneli w swych ramionach w tuleni w siebie.Następny dzień był słoneczny promienie przedzierały się przez okna budząc przytym parę kochanków.
-Kocham cię,Kocham cię i każdego ranka gdy będę się przytobie budził to zawsze ci tak powiem-powiedział szatyn
-Kochanie dziękuje ci jesteś dlamie wszystkim co kocham i zawsze chce się budzić przy tobię już zawsze-odparła szatynka całując Leona
Pogoda się poprawiła można było rozpocząć poszukiwania wszyscy się zebrali,każdy chciał pomóc.Marco szukał swojej przyjaciółki nietracił nadziej bo wiedział że przyniej musi być Leon.Po jakimś czasie znalezili samochód Castillo,potem do tarli do chaty gdzie przybywali owi zaginieni.Dziewczyna jak zobaczyła swego przyjaciela serdecznie go uśćskała i przytuliła.Potem wszystko potoczył się bardzo szybko, niestety ani Violetta ani Leon nie wygrali tego wyścigu lecz wygrali miłość.Gdy samochód Violetty został dokładnie sprawdzony wyszło że miała przecięte przewody hamulcowe.German dowiedział się oczywiście od Diega że jego córka go okłamywała biorąc udziały w wyścigach samochodowych napoczątku był bardzo zły na swą córkę ale jak zobaczył jak ona jeździ samochodem.Zrozumiał że to jej pasja ,że to kocha postanowił weprzeć swą jedyną córeczkę.Sprawa z Diegiem wyszła najaw ,sam się do tego przyznał że to on zrobił tak że Violecie przecioł przewody by niewygrała.German wyrzucił go z swojej firmy.A nasza kochana para właśnie bierze ślub,tak złożyli sobie przysięge dozgodnej miłości .Violetta narzie niemoże się ścigać samochodami bo otóż za 9miesięcy na świecie pojawi się ich maleństwo.Leon dowiedział się pod koniec ceremoni ,szatynka dała mu największą wygraną rodzine.I czasami warto walczyć o taką miłość która żyje w nas dla której wszystko możemy żucić.Dla tej właśnie miłości warto żyć bo miłość to wielkie szczęście które w nas jest.
-Kocham cię Violetto Verdas moja ukochana
-Kocham cię Leonie Verdas mój kochany
-Wygraliśmy wyścig do naszych serc a to jest nasze podium po wieczne czasy będziemy zawsze razem-powiedziała szatynka
-Kochanie mam dla ciebie niespodziankę ,zobacz w środku co tam jest-powiedział Leon
-Klucze i jakieś dokumenty,zaraz to jest przecież akt notarialny domu w górach.Leon to prawda kupiłeś tą chatę?zapytała z niedowieżaniem sztynka
-Tak to jest nasza chata i tam zamieszkamy,przecież sama mówiłaś że byś chciała spędzić tam resztę życia przymnie
-Kocham cię i dziękuje ci Leonie

Jak podoba się trochę kącówka nie taka ale myślę że przejdzie to.Jutro dodam rozdział bo jest już napisany ale to dopiero jutro.Pozdrawiam AGA VERDA

3 komentarze: