Leon niemógł oderwać wzroku od Violetty wyglądała jak anioł który zszedł z piedestalu pocałował sztynkę w policzek mówiąc
-pięknie wyglądasz
-Dziękuje ty też Leonie,twarzowo ci w garniturze-powiedziała Castillo
Oboje wyszli z domu Violetty,szatynka trzymała Verdasa pod ręke.Leon jako dżentelmen otworzył drzwi samochodu.Po jakiś czasie dojechali do resturacji Amaro,tam już czekał na nich stolik.W oddali słychać było delikatną muzykę stół był przepiękie nakryty .Rozmowa była bardzo luzina nieprzejmowali się niczym i nikim.Violetta patrzyła na Verdas jak się śmieje ,czuła się bardzo bezpiecznie.Gdy spędzała czas u boku Jorge tego nieczuła.W pewnym momecie Leon wstał od stolika podszedł do sztynki
-Czy mogę prości do tańca-powiedział szatyn
-Ależ oczywiście z więlką ochotą z tobą zatańcze-odpowiedziała Violetta
Zaczeli wirować na sali,dziewczyna wtuliła się w ramiona szatnyna czuła jego woń perfum.Wszystko nagle przestało istnieć tak jak by czas staną w miejscu.Leon obkręcił wokół siebie Violette ich oczy spodkały się na przeciwko sobie usta dzieliły ich tylko milmetry.Prawie się pocałowali gdyby nie telefon Castillo
-Leon przepraszam,muszę odebrać to ważny telefon-powiedziała dziewczyna
Rozmowa telefoniczna....
-Natalio dziekuje że przypomniałaś mi o jutrzejszym spodkaniu.Przesilij mi to na emalia
-Dobrze Violetto już wysłam -powiedziała Natalia
Violetta wróciła do stolika uśmiechneła się do szatyna
-przepraszam długo czekałeś,musiałam odebrać-tłumaczyła się sztynka
-Nic nieszkodzi wiem interesy,sam nieraz mam ważne telefony-rzekł leon
Wieczór minął im bardzo szybko w miłej atmorsferze,przed wejściem do domu Castillo Leon pocałował w policzek szatynkę mówiąc dobranoc
*Leon*
-Violetta chyba jest moją miłością ,gdy ją widzę czuje że żyje.
*Violetta*
-Ta kolacja była bardzo udana,Leon jest taki przystojny.Nie!Viola ty masz narzeczonego,niewolno ci nawet spojrzeć na innego mężczyzne.Jorge mnie kocha.To dlaczego myślę o Leonie
Sztynka położyła chwilę potem odpłyneła do krainy morfeusza.
Następnego ranka do pokoju Violetty wparowała Ludmiła,bardzo ciekawiło jak udała się kolacja.
*Ludmi*
-No moja droga opowiadaj tylko wszystko ze szczegółami.Mam nadziej że jeszcze się umówiliście na następną randke.
*Violetta*
-No co ci mam mówić,było cudownie miło spędziliśmy wieczór.Nic pozatym Ludmiła ja jestem z Jorge a Leon to..to przyjaciel.A teraz wybacz muszę się zbierać bo podpisujemy umowę.I muszę być gotowa
-A siniadanie przecież niemożesz wyjść bez jedzenia.Violu zasłabniesz-powiedziała przyjaciółka
-Zjem w biurze ,narazie Ludmi widzimy się po południu-żuciła Violetta wychodząc z domu
-A moja kruszynka to gdzie śniadanie na nią czeka -zapytała Olga
-Wyszła już-odpowiedziała Ferro
Violetta śpieszyła się do biurowca ,gdzie zostaną podpiszę umowe z inwestorem.W środku każdy patrzył w stronę dziewczyny bo niby jest prezesem ale do tej,wszystko było załatwiane przez wspłópracowników .Pewnym krokiem weszła do swego gabinetu,tam usiadła ze biurkiem odwróciła się w stronę szyby.Zachwycała się pięknym widokiem.Niezauważyła jak się odwierają drzwi do środka weszedł postawny mężczyzna
*Leon*
-Przepraszam ,halo jest tu ktoś?
*Violetta*
-Nie to niemożliwe ten głos należy tylko do jednej osoby.Odwróciłam się tak to prawda przedemną stał on Leon Verdas
-Violetta co ty tu robisz?-zapytał Leon
-Pracuje,jestem tak jakby prezesem tego całego biurowca.Tylko zarządzam ją przez internet-powiedziała Castillo
-A ciebie co tutaj sprowadza -zapytała szatynka
-Będziemy razem pracować.Przepraszam niepowiedziałem ci prawdy-zasmucił się chłopak
Violetta trochę czuła się oszukana przez Leona,ale zdrugiej strony to tak Leon naprawde niewiedział że Violetta jest prezesem.Od tego czasu oboje spędzali dużo czasu ze sobą,połączyła ich praca.Niedługo Violetta miała wracać do Nowego Yorku coraz bardziej tęskniła za Leonem .Tak ta dwójka bardzo się do siebie zbliżyli.Szatynka przechodziła przez park ujrzała w oddali ławeczke pod kwitnącym drzewem.Podeszła i usiadła nagle ktoś zakrył jej oczy
-Zgadnij kto to?-usłyszała
-Leon,co ty tu robisz?
-Zabieram cię dzisiaj do mojego domku nad jeziorem teraz.Przyda nam się trochę relaksu-powiedział szatyn
Zadzwoniła tylko do swej przyjaciółki,że wyjeżdża z Leonem poza miasto.Ludmiła bardzo się ucieszyła z wiadomości od swej przzyjaciółki.Teraz widziała w oczach Violetty miłość do Leona a nie co do Jorga,może go kochała.Ale raczej z przyzwyczajenia.
Po 3godzinach dojechali na miejsce,brązokiej szatynce bardzo się spodobało tu.Wszędzie dołokoła było pełno zieleni,łąk i skoszonego siana.Nad jeziorem był drewniany domek który odziedziczył po rodzicach.Zawsze kiedy chciał oderwać się od miejskiego zgiełku,przyjerzdżał tu by odpocząć i zrelaksować się.Rozpakowali się dziewczyna wyszła z domu ,postanowiła się przejść brzegiem jeziora.Na tafli wody odbijał się zachód słońca,pierwszy raz go wdzi.Dziś nie jest niejest kobietą sukcesu tylko zwykłą wolną dziewczyną,która wie czego chce.Z drugiej stony wolnym krokiem szedł w jej kierunku,na jego widok zrobiło jej się cieplej na sercu.Pierwszy się odezwał Verdas
-I jak podoba ci się tu
-Bardzo berek -Violetta zaczeła uciekać przed Leonem.
Mężczyzna gonił ją po plaży ,niechcący Violetta się podkneła a szatyn upadł zanią.Wyglądało to tak że Violetta leżała na Leonie nastała cisza.Patrzyali sobie głeboko w oczy.Leon pocałował ją ta odała mu pocałunek.Jego dłonie powędrowały na biodra szatynki,nieprzestjąc sie całując zaczeli zrzucać zsiebie garderobę.Po chwili byli już całkiem nadzy Violetta w plotła we włosy Leona swe delikatne palce.Zaczeli się kochać namiętnie,dziko bezograniczeń ,było słychać jęki Violi.Może to był zwykły seks lecz nie dla tej pary było to coś więcej niż możemy sobie wyobrazić.Przenieśli się do domku ,kochali się na stole ,pod prysznicem.Strumienie wody spływały po ich nagich ciałach.Zmęczeni zasneli w swych objęciach .
Na zajutrz...
Verdas obudził się pierwszy,pocichódku wyszedł z pod kordły założły na siebie spodnie i koszulkę.Udał się w kierunku kuchni.Zaczął przygotowywać śniadanie dla Violetty.Zrobił pyszne tosty z dżemem,świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.Wszystko ułożył na tacy jeszcze malutki dodatek różę czerwoną.Tak z przyszykowanym śniadaniem wrócił do śpiącej Violetty.Podszedł pod śpiącą dziewczynę różą zaczął głaskać ją po aksamitnym policzku szepcząc do ucha Kocham cię
Violetta zaczeła otwierać powieki,na jej twarzy zagościł uśmiech.Bo piewszy raz ktoś przynosi jej śniadanie zrobione z miłość.
*Violetta*
-To wszystko dla mnie dziękuje ci jesteś wspaniały-pocałowała go
*Leon*
-Jeśteś mą miłością, moją namiętnością nigdy nie zostawię cię
I będe kochał w nocy będe kochał w dzień,jesteś moim słodkim snem
I choćby źle się działo,w nocy grzmiało ja zawszę będe tulił cię
Szatynka nate wypowiedziane słowa w tuliła się w tors Verdasa spojrzała na palec u ręki .Tam był pierścionek od Jorge.Zaczeła płakac bo wiedziała że zdradziła swojego narzeczonego ,czuła się podle nieczysto.leon zauważył spływające po policzku słone łzy
*Violetta*
-Leon to co wczorajszej nocy wydarzyło się między nami nigdy niepowinno się,wydarzyć.Jestem zaręczona za miesiąc wychodzę za mąż.Wiem to jest moja wina bo ci pozwoliłam się do mnie zbliżyć.Pozwoliłam ci się we mnie zakochać.Proszę wybacz mi
*Leon*
-Niemów tak, wczorajsza noc,twoje pocałunki mówią inaczej .To co się wydarzyło po międzynami to było i jest cudowne.Za co mam ci wybaczyć że cię pokochałem jak warita.Że jak powież słowo pojade na koniec świta.Odejź zostaw mie -trzasną drzwiami
-Leon proszę
Violetta opuściła dom Leona zadzwoniła po swego kierowce,całą droge płakała czuła jak ktoś wyrwał jej kawałek serca.Czuła że traci coś bardzo ważnego że coś w niej umarło.Wbiegła do domu tam w tuliła się w ramię swej przyjaciółki.
-Ludmi straciłam go,okłamałam ,wykorzystałam ich obu.Niepotrzebnie tu przyjerzdżaliśmy proszę wracajmy do Nowego Yorku.Ludmiła-płakała szatynka
Ludmiła pocieszała swoją przyjaciółkę serce jej pękało na widok jej przyjaciółki.
Dobrze już dobrze jszcze dzisiaj wyltujemy do stanów,tylko już niepłacz kochanie będzie dobrze wrócimy do N.Y za miesiąc bierzesz ślub-mówiła Ludmiła
-Ślubu ,jakiego ślubu.Żadnego niebędzie bo ja go zdradziłam z Leonem -powiedziała przez łzy Violetta
Po dwóch godzinach Violetta i Ludmiła była już w prywatnym samolocie.Gdy widziała odalające się Busnos Ares przypomniała sobie wszystkie spędzone chwile z Leonem
*Leon*
-Życie jest do dupy,nic niema sensu dlaczego musiałem się w niej zakochać.Ty głupi myślałeś że ona na ciebie spojrzy.Verdas wszystko spierzyłeś straciłeś dziewczynę,i pprzyjaciółke.Spojrzałem w górę zmróżyłem oczy.Zaczeły mi się przypominać wszystkie spędzone chwilę z moją Violettą ,moją.Ona jest tylko moja .Będe walczył onią
Mamy trzecią część chyba napiszę 4 bo chce trochę rozwinąć wątek pomiedzy Violetta-Leon-Jorge.Mam adzieje że się podoba .Jeżeli nie to wybaczcie mi to czekam na wasze opinie AGA VERDAS
boski jest czekam na następny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńŚwietny OS! ♥ Mam nadzieję, że będzie kolejna część! ♥ Już nie mogę się doczekać ;D masz talent! ;* Jak mogę małą radę: dawaj czasem więcej znaków interpunkcyjnych, m.in. ":" itp. ;D Pozdrawiam i czekam na nexta niecierpliwie ♥ Całuję ;* /Katarina
OdpowiedzUsuńBędzie,będzie napewno.Dziękuje za radę to mi <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń