Zapraszam was do odwiedzania bloga mojej kochanej VIOLI FRYCI.
TU macie link http: //violafrycia.blogspot.com
Bardzo bardzo zapraszam do odwiedzenia jej bloga. Jest cudowny i się w nim zakochałam jjeżeli wejdziecie tam będę wam ogromnie wdzięczna.
Sprawa druga:
Misie kochane jutro będzie dodany One Shot Pierwsza Miłość.
Pozdrowienia od AGI VERDAS
Love
sobota, 31 maja 2014
Zapraszam do odwiedzania i info
środa, 28 maja 2014
Rozdział 38-Moje serce mówi że Leon żyję
Violetta weszła do pokoju, dzieci ppoprosiła opiekunke by zostawiła ją samo z bliźniakami. Gdy ta wyszła, szatynka usiadła obok łóżeczka niemogła już powstrzymać swoją rozpacz.
*Violetta*
-Już niemogę, tak dalej żyć bez ciebie kochanie. Jesteś mi potrzebny, dzieciom. Miałeś mi we wszystkim pomagać, teraz niema cię. Tak bardzo cię kocham Leonie. Przepraszam Mario,Maxi że nie zwróciłam wam tatusia. Zostaliśmy sami lecz w głębi duszy modłę się o cud by Leon przeżył. Może to tylko zły sen,z którego się obudzę spojrzę w stronę śpiącego męża. Nie,nie to prawda jednak prawda.
Do pokoju weszła włoszka by,pocieszyć swą przyjaciółkę wesprzeć ją na duchu
*Fran*
-Viola jest mi ogromnie przykro i nawet,nie wyobrażam sobie co teraz czujesz.
-Niewiesz tak to prawda co teraz czuję. Powiedzieć ci co czuję (moje życie straciło sens życia, niewiadomo czy to leon umarł) . Ty niewiesz co czuję bo nie straciłaś Marco on jest przytobie i Pablem .
A moje dzieci nigdy nie poznają swego ojca -powiedziała płacząc dziewczyna
-Vilu nie zamykaj się w sobie masz jeszcze nas swoich przyjaciół. Będziemy z tobą w tych trudnych chwilach. -odpowiada Fran
-przepraszam Fran niechciałam cię urazić- odparła Violetta
A tym czasem. .......
Niedaleko opuszczonej fabryki leżał nieprzytomny mężczyzna. Był po obijany trochę poparzony .Znalazła go Lara dziewczyna która mieszkała nieopdal tej opuszczonej fabryki.
*Lara*
-Wracając z warsztatu zauważyłam coś leżącego w rowie, w pierwszej chwili pomyślałam że to jakieś śmieci. Jezu maria to człowiek, na dodatek został ranny. Nie Lara lepiej go zostaw- pomyślałam. Niemogę tego zrobić muszę mu pomóc.
Lara wezwała karetkę pogotowia,gdy przyjechała zabrała mężczyznę do szpitala. W szpitalu lekarze walczyli o jego życie. Tylko że nikt nieznał jego imienia i nazwiska. Lekarze napisali w karcie NN.
Trzy dni później. ..
Dziś ma odbyć się rzekomy pogrzeb Leona wszyscy przyjaciele zebrali sie w kościele. Prócz jego żony, Violetta niemiała odwagi pójść ostatni raz pożegnać swego męża. Do pokoju wszedł Marco
-Już czas Violu, idziemy wszyscy czekają na nas- powiedział brunet
-Nie niemogę tam pójść Marco to bardzo boli. Moje serce mówi mi że on żyję-odpowiedziała szatynka
-Sama widziałaś ten wybuch i to niemożliwe by przeżył. Mi też go brakuje i tęsknię za nim,ateraz musimy się pożegnać z nim.
Po rozmowie szatynka wraz z przyjacielem udali się do wyjścia następnie pojechali do kościoła na czuwanie a następnie porzeb. Wchodząc do kościoła Violetta czuła się bardzo dziwnie. Tak jakby coś robiła źle,usiadła obok trumny. Rozpoczęła się msza wszyscy płakali oprócz pani Verdas.Z oczu Violetty nie napływały żadne łzy. Każdy rozpoczął swe pożegnalne przemówienie.
*Marco*
-Stojąc dziś nad trumną zastanawiam się dlaczego los płata takie figle. Dlaczego wyrwał mego przyjaciela z pełni życia, który zaczynał szczęśliwe życie u boku cudownej kobiety,niedawno został świeżo upieczonym tatusiem. Ateraz niema go znami. Leonie jesteś dlamnie jak brat i przysięgam ci że razem z Francesca zaopiekuje się Viola i blizniakami. W moim sercu pozostaniesz na zawsze
Maximiliano Ponte zaczął płakać ztej przemowy. Violetta podeszła pod trumnę pochyliła się nadnią następnie wypowiedziała parę słów.
*Violetta*
-Kochanie przysięgam ci że już nigdy nie uronie ani jednej łzy. Będę żyła dla nas i dla naszych dzieci i zawsze będę chodzić z podniesionym czołem. Niedługo się znowu spodkamy- powiedziała
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&***&&&&&
Mamy następne beznadziejne moje pisanie. Mam nadzieję że się podoba i bardzo przepraszam że krótko ale piszę na smartfonie. Pozdrowienia od AGI VERDAS
CZYTASZ <<KOMENTUJESZ >>MOTYWUJESZ
9KOMENTARZY ROZDZIAŁ NEXT LUB ONE SHOT
niedziela, 25 maja 2014
Rozdzial37-To nie mozliwe,to nieprawda
Dzisiejszego dnia Violetta,miała sie spodkać z Domigezem by przekazać mu swoją firmę. Od rana była bardzo niespokojna ,miała takie dziwne przeczucie tak jak by miało coś się stać złego.
*Violetta*
-Nareszcie, dziś ten koszmar się skończy. Leon wróci do domu,do swoich skarbów. To nic że stracę firmę mam,to w nosie.
Szatynka zabrała dokumenty i pocichu wymknęła się z domu zamykając za sobą drzwi
Tymczasem. ..........
*Ludmiła*
-Jejciu dziś idę z tym przystojnym włochem, na lunch a potem spacer wokół parku.Co by tu na siebie włożyć. Mmmm może tą zwiewną sukienkę.
Blondynka przewróciła całą szafę, do góry nogami. Cały pokój wyglądał jak, by przeszło tędy tornado .
Federico nie miał problemu z ubiorem, wyjąwszy z szafy odpowiednie ubranie. Szybciutko się przybrał, wyszedł po drodze kupił bukiet przepięknych frezji.
Opuszczona fabryka. ........
Leon był w opłakanym stanie , jego organizm był bardzo wycięczony. Jedynie przy życiu trzymała go miłość do Violetty i dzieci. Do pomieszczenia wszedł Diego
*Diego*
-Leonku przegrałeś, dziś twą piękną żonę będę dymał. Żeby cię uwolnić oda mi siebie i CastilloCompeshon grup. To wszystko będzie się działo na twoich oczach- drwił
*Leon*
-Nigdy ci na to niepozwolę, rozumiesz głupi debilu. Violetta jest moją żoną i kobietą mojego życia, prędzej cię zabiję niż ją dotkniesz.
Leon rzucił się na Domigeza z pięściami, obaj mężczyźni zaczęli się bić. Po całym pomieszczeniu, niszcząc wszystko wokół. Przez pomyłkę Leon przewrócił butle z gazem, przezroczysta substancja zaczęła się wydobywać na zewnątrz. Szatynka pojechała pod wskazane miejsce, gdzie ma odbyć się wymiana. Jej oczom ukazała się stara fabryka, ten widok niezbyt zachwycał. Poprostu było tam straszenie, przez okienko widziała jak Leon z Diego się bili. Krzyczała ale nikt jej nie słyszał. W pewnym momencie nastąpił wybuch, dziewczynę odrzuciło od budynku
*Violetta*
-Boże Leon!!! Nie to nieprawda, niemożliwe ratunku niech mi ktoś pomoże
Płomienie uniemożliwiały wejście do środka, szatynka upadła na kolana bezradnie przyglądała się temu wszystkiemu. Po chwili podjechał podnią samochód, wysiadł z niego Marco
-Violetto uważaj nie podchoć pod ogień. Jechałem za tobą, dlaczego płaczesz- powiedział Marco
-Leon on tam jest- wypowiedziała Violetta
-Co takiego? Ale jak to,jezu Leonie nie przecież to niemożliwe- powiedział Traviali
-Widziałam go z Dśniegiem bili się a następnie nastąpił wybuch i Leon jest tam- rozpłakała się dziewczyna
Marco przytulił mocno, q do siebie z ich oczu zaczęły się wydobywać przezroczyste krople. Wezwał straż pożarną by gasili ten pożar, Violetta nie traciła nadziei że Leon żyję. Po 15minutach strażacy weszli do środka ,przeszukiwali całe pomieszczenie. Niestety znaleźli trzy ciała. Szatynka usłyszała rozmowę.
*Violetta*
-Macro proszę powiedz mi że to nieprawda i Leon żyję, proszę powiedz! !!!
*Marco*
-Tak mi przykro Violu niestety to prawda,Leon nie żyje, Domingez i jego wspólnik.
-Ale może Leon się uratował- zapytała z nadzieją Viola
-Nie nikt nie przeżył- odpowiedział Marco
Oboje wrócili do domu ,szatynka niemogła wydobyć więcej łez. Odrazu Fran się poznała że coś się stało złego, Violetta ominęła ją nic nie mówiąc poszła do pokoju gdzie przebywały dzieci.
*Fran*
-Kochanie co się stało? Dlaczego Violu nic nie powiedziała, płakałeś proszę powiedz
-Leon nie żyję, rozumiesz to się stało. Mój przyjaciel odszedł niema go znami- powiedział Marco
~,,,~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy dramat możliwe że Leon zginął. A może przeżył co teraz się stanie z Violetta i dziecimi.Jak ona to przeżyje to wszystko już niedługo
Jak się podoba tylko proszę nie hejtujcie Leon wróci ale za kilka rozdziałów będzie znowu Leonetta. Pozdro AGA VERDAS
CZYTASZ>>KOMENTUJESZ >>MOTYWUJESZ
8KOMENTARZY =NEXT ROZDZIAŁ
Moja miłość, moje życie One Shot part5
*Marco*
-Violu co ty chcesz zrobić,niemożesz usunąć tej istotki. Zobaczysz wszystko się ułoży, pogodzisz się z Leonem
*Violetta*
-Marco ją niemogę urodzić tego dziecka, rozumiesz jestem sama.Leon odszedł, z mojej winy, a praca niedam rady
-Wszystko się ułoży, pomogę ci we wszystkim .Choć odprowadzę cię do mieszkania~ powiedział Marco
-Dobrze, Macro dziękuję ci że jesteś przymnie i przepraszam cię jestem głupia ~odpowiedziała szatynka
Afganistan
Leon wrócił do Afgańskiej wioski gdzie szkolił tamtejszych żołnierzy. Chociaż próbował zapomnieć o pięknej szatynce, niestety ona była wyryta głęboko w sercu. Co noc śnił o niej, zjednej strony chciał do niej wrócić marzył otym.
*Leon*
-Dlaczego otobie niemogę zapomnieć, dlaczego. Ją jestem tu a ty w Nowym Yorku. Mam nadzieję kochanie że będziesz szczęśliwa i ułożyłsz sobie na nowo życie
Kilka miesięcy później.. .......
Szatynka jest już w 6miesiącu ciąży nadal pracuję, chociaż jej przyjaciel jest temu przeciwny. Namawiał Violettę by napisała list do Verdasa w którym powie mu o ciąży. Bezskutecznie Castillo była bardzo dumna i zarazem uparta, nieśmiała prości Leona by został znią dla dziecka .
-Nie i jeszcze raz nie Marco nie powiem mu o tym że zostanie ojcem i będzie miał syna-odparła szatynka
-Nierozumiem cię Violka, nadal kochasz Leona i on napewno cię także kocha. Powinnaś mu powiedzieć że będzie miał syna- odpowiedział Traviali
-Zresztą niewiem gdzie dokładnie jest Leon może ma już kogoś- rzekła Castillo
-Jeśli zechcesz to dowiem się gdzie stacjonuje jego oddział- powiedział brudne
Tymczasem w gorącym Afganistanie szatyn patrolował ze swoim oddziałem teren wokół wioski. Nagle ukazała się mężczyźnie szatynka. Dziewczyna coś mówiła
*Leon*
-Z tego słońca to już mam zwidy
*Violetta*
-Leon nie jedź tam, proszę zostań ze mną błagam cię
Mieszkanie szatynki
Tej nocy dziewczyna miała koszmary ciągle śnił się jej Verdas.
Ten sen był tak realistyczny tak jak ona by tam była. Wszystko było takie prawdziwe obudziła się z krzykiem
-Leonnnn!!!!!! nie, jedź tam,proszę zostań- krzyczała Violetta
Marco spał obok w pokoju obudziły go krzyki dziewczyny
*Marco*
-Violu to tylko zły sen,spokojnie obudzić się. To zły sen już dobrze jestem tu z tobą. Ciii, już ,tylko zły sen
*Violetta*
-To było straszne, widziałam go tam Leona ja próbowałam go ostrzec ,ale mnie nie słyszał. Marco niechce go stracić ja go kocham rozumiesz
-Tak rozumiem cie Violu, bardzo dobrze cię znam.Wszystko się ułożyły zobaczysz, a teraz spróbuj zasnąć zostanę tu dopóki nie zaśniesz -odparł Chłopak
-Dziękuję że tu jesteś i to wszystko co zrobiłeś dla mnie i dla mojego synka- rzekła Violetta
-Dla ciebie wszystko jesteś dlamnie jak siostra, której nie miałem. A teraz śpij- rzekł brunet
Szatyn posłuchał głosu dziewczyny i dzięki temu nie wjechał na minę nastawioną przez terrorystów. Podwładnych dziwiło skąd Verdas wiedział że tam znajduje się ta cholerna mina.
Jakiś czas potem. .......
Violetta od samego ranka źle się czuła, wszystkie kości ją bolały a najbardziej wokół krzyża. Przeczuwała że to już, że niedługo na świat przyjdzie jej i Leona syn.Marco miał dyżur na oddziale gdzie czekała go bardzo skomplikowana operacja.
Szatynka zeszła do kuchni by napić się wody. Poczuła silny skurcz a następnie mokro na podłodze.
*Violetta*
-O nie odeszły mi wody ją rodzę!!!!Marco, Violetto dzwoń do Marco
-abonent ma wyłączony telefon-usłyszała po drugiej stronie po uslyszeniu sygnału zostaw wiadomość'
Dziewczyna wezwała pogotowie po 5minutach przyjechał ambulans zabierając Castillo do szpitala.
Poród okazał się bardzo trudny i skomplikowany.
-Dlaczego to tak długo trwa co się dzieje?Gdzie jest Macro proszę zawołałajcie go- zdenerwowała się szatynka
-Violu spokojnie Dr. Traviali operuje
Wystąpiły pewne komplikacje dziecko ułożyło się poprzecznie i musimy zrobić cesarskie cięcie- powiedziała Francesca
-Zróbcie wszystko co się da niepozwolcie umrzeć- płacząc mówiła Violetta
Po trzech godzinach na świat przyszedł syn Violetty ,młoda mama była podwpływem narkozy. Przyjaciel dziewczyny przybiegł zaraz po operacji, przez szybę widział ślicznego synka Violi. Następnie udał się do sali gdzie przebywała przyjaciółka
-Widziałeś go-zapytała
-Tak,jest taki malutki i całkiem podobny do mamusi i tatusia
-Marco- krzyknęła
-Co prawdę mówię to wasz skarb a teraz ją uciekam na oddział bo mnie ordynator wywali- powiedział brunet
A tym czasem w innym miejscu.....
Tak miały miesiące dzisiaj po 9 miesiącach ostatniej służby porucznik Leon Verdas wraca do kraju.Bardzo by chciał się spotkać z Violettą pomimo że chciał przestać ją kochać, zapomnieć o niej. O jej włosach, oczach i tych policzkach.W bazie czekał na niego list z N.Y
spojrzał na biała kopertę uwagę zwrócił jeden napis
Marco Traviali nadawca.
Usiadł na murku otworzył kopertę następnie wyja kartkę z tekstem
Leonie zastanawiasz się dlaczego piszę do ciebię ten list. Mnie to też dziwi, otóż jest pewna sprawa która ciebię dotyczy. I chociaż obiecałem Violecię że nigdy ci niepowiem ,teraz muszę. Pamiętasz jak wyjechałeś i rozstaliscie się z Violettą przetem byliście razem. Jakieś miesiąc po twoim wyjeździe ona zmdlala podczas operacji. Okazało się że spodziewa się dziecka tak twojego syna bo to będzie chłopiec, niby mówi że cię już niekocha a to tak naprawdę kłamstwo. Rzeczywistości ona nadal cię kocha, wiem co mówię byłem przyniej przez ten cały czas. Wspierając ją na duchu, pomagając ona ciągle o tobie myślała. Gdy bedziesz czytać ten list być może zostaleś już tatą- moje gratulacje
Teraz decyzja należy do ciebie czy zechcesz się zobaczyć z swoim synkiem i kobietą twojego życia. Walcz Leonie musisz ją odzyskać
Marco Traviali
Leonowi wypadła kartka na piach to co przed chwilą przeczytał . Niemogł w to poprostu uwierzyć
-zostałem ojcem! Jezu jestem tatą mam synaaaa- krzyczał szatyn
Wsiadł w samolot lecący do N.Y by czym prędzej zobaczyć swoją ukochaną i synka jeżeli się już urodził. Po męczącej podróży udał się do szpitala gdzie pracował Marco
*Leon*
-.Powiedz mi czy to wszystko prawda?, gdzie ona jest,? czy już urodził się mój synek?
-Leon spokojnie pokoleji tak, tak,tak. Choć zabiorę cię na położniczych- powiedział Traviali
Szatyn wolnym krokiem przymierzał korytarz, by następnie udać się do sali ukochanej. Bał się tylko jednego że dziewczyna może go wyrzucić za drzwi.Niepewnie uchylił drzwi, udał się do środka Violetta spała. Usiadł obok niej ują jej rękę.
Dziewczyna otworzyła oczy Leon co ty tu robisz? -zapytała
*Leon*
-Dlaczego nic mi niepowiedzialaś że będziemy mieli dziecko. Kochanie przepraszam że byłem taki głupi. To moja wina niepowinienem tak cię oskarżać, ty chciałaś dlamnie dobrze Nawet tam na tej pustyni ty byłaś zemna. Kocham cię kochanie i pozwól bym razem z tobą wychowywał naszego synka
*Violetta*
-To ja przepraszam cię powinnam ci powiedzieć. Kocham cię i już nigdy niepozwole ci odejść. Jesteś moją miłością, moim życiem
Leon z Violetta się pogodzili przeprowadzili się nad jeziorko gdzie został poczęły Jorge za pół roku planują ślub. Teraz właśnie szykują się na. Ślub Macro i Francesci tak ta para wpadła sobie w oko, dzięki Violi.Leon odszedł z wojska bo niechciał się narażać teraz ma prawdziwą rodzinę. Cudownego synka i piękna przyszła żonę. ....
Przepraszam że tak długo nie napisałam ale siadł mi modem w laptopie, teraz piszę z smartfona trochę to intrygujące. Dziękuję wszystkim, i czekam na wasze opinię co do O.Shota według mnie zawaliła sprawę. Pozdrowienia od AGA VERDAS
środa, 21 maja 2014
Przepraszam kochani i zaproszenie
Teraz uporządzam skutki ubiegłotygodniowej nawałnicy.I poprostu niemam czasu ale jeżeli znajdę wolną chwilę to dodam rozdział.Bardzo bym chciała byście zajżeli na YouTuba tam są filmiki pt
Jazda po pijaku na stalowym rumaku.Nie niemyślcie że chodzi o pijaka nie po prostu mój men rzaem z sąsiadami oczyszczali rów i taki wymyślili tytuł by się rymowało.Mam nadzieje że się spodoba bo ja aż się prawie popłakałam ze śmiechu.
Pozrdo AGA VERDAS
niedziela, 18 maja 2014
Moja miłość,moje życie -One Shot part4
*Marco*
-Niebyło mnie raptem trzytygodnie a u mojej przyjaciółki goszczą dwa dołeczki na policzkach.Violka opowiadaj co się stało.Ostatnio jak rozmawialiśmy to Leon miał dla ciebie jakoś niespodziankę
*Violetta*
-Ja no ten tego wiesz ja z Leonem .Byliśmy "razem"
Odezwał się Diego który zaparzał sobie kawkę
-Viola powiedz mu że się przespałaś z Verdasem .Dzisiaj on będzie miał robione T.C głowy i zobaczymy ,może już niębędziesz musiała kłamać że kochasz Leona-powiedział Domigez
-Diego przestań! mam tego już dość nierozumię dlaczego to cię tak interesuje czy ja powiem Leonowi czy też nie to jest moja sprawa-powiedziała Violetta
W tym czasie do szpitala dojechał Leon chciał zrobić swej ukochanej niespodziankę po drodze kupił ogromny bukiet czerwonych róż.Już miał wejść do pomieszczenia gdzie była Castillo,lecz usłyszał rozmowę Diego z Violettą i Marco. W pierwszej chwili był zaskoczony tym co przed chwilą usłyszał.Wszedł do środka ,dziewczyna na jego widok zamarła
-To my was zostawimy a my idziemy na obchód-powiedział Marco
*Leon*
-Violetta powiedz mi proszę że to co przed chwilą słyszałem to kłamstwa,prawda powiedz mi do jasnej cholery!!!!!
*Violetta*
-Leon ja ,ja cię bardzo przepraszam ale to prawda tak mi przykro.Proszę wybacz mi to wszystko moja jest wina
Dziewczyna spuściła głowę na dół do jej oczu zaczeły napływać łzy
-Jak mogłaś mnie tak okłamywać ,dlaczego możesz mi to wytłumaczyć .I to wszystko co razem przeżyliśmy to były puste słowa.Nic dlaciebie nie znaczące a nasza miłość ,pierwszy raz powiedz mi dlaczego to zrobiłaś tylko tyle oczekuje od ciebie-powiedział Verdas
*Violetta*
-Leon gdy tu donas trafiłeś byłeś nie przytomny,gdy odezwałam się do ciebie wszystkie urządzenia moniturejące czynności życiowe zaczeły wariować.I wtedy ordynator oddziały poprośł mnie abym ci dotrzymywałam twarzystwa.Gdy się wybudziłeś ciągle krzyczałeś moje imię,potem znowu straciłeś przytomność ale gdy się wybudziłeś to byłeś pewny że jestem twoją dziewczyną.Marco kazał wykonanie tomografi komputerowej głowy by sprawdzic przyczynę omdlenia.Okazało się że masz tętniaka w głowie i on to wszystko powoduje
-To nie uczyniało cię byś kłamała mi prosto w oczy,Violetta jesteś okropna nienawidzę cię rozumiesz nienawidzę.I chcesz mi powiedzieć że w głowie mam tykającą bombe z opouźnionym zapalnikiem.Teraz niemam już nic i niemam dla kogo żyć-rzekł Verdas
Szatyn złapał się za głowę krzycząc wołał
-Głowa boli bardzo boli zaraz mi pęknie z tego okropnego bólu.Mężczyzna trzymając się za głowę upad na podłogę.Szatynka podbiegła do niego krzycząc i prosząc
*Violetta*
-Nie ,nie Leon co się stało ,to niemoże być prawda Proszę otwórz oczy Leonnnnnn otwórz je.Niech ktoś mi pomoże,Marco Diego ratunku ,proszę on musi żyć
Marco z Diegiem podbiegli pod leżącego na podłodze Leona
Traviali badał szatyna,Diego zadzwonił po Maxiego nerochirurga najlepszego w kraju.Dziewczyna płakała modląc się by szatynowi się nic niestało.Sanitariusze zabrali go na sale operacyjną,przyjaciel pomógł podnieść się Castillo
-Zabiłam go,zabiłam go Marco powiedz proszę że on przeżyje .To tetniak pęk tak powiedz,mi Marco to moja wina to przezemnie -płacząc mówiła Violetta
*Marco*
-Violetto uspokój się teraz musisz być silna dla niego,rozumiesz
Zrobię wszystko co w mojej mocy by Leon przeżył Bedzie zemną Maxi a on zna się na tej robocie.Obiecuje że wszystko będzie dobrze zobaczysz ale musisz być silna rozumiesz Violu
Dziewczyna została pod drzwiami bloka operacyjnego wtym czasie Maximliano z Marco szykowali się do bardzo rezykownej operacji.Było wszystko już gotowe anestezjolog kiwną głowo że mogą rozpocząć opreracje.Ta skoplikowana operacja niesie za sobą bardzo duże ryzyko a nawet w skrajnych przypadkach śmierć.Dla Violetty rozpoczeły się bardzo długie godziny niepewności czy wszystko będzie dobrze.Czy Maxiemu nie przesunie się ręka.Na sali właśnie Marco z Maxim ratowali życie szatyna ,serce się zatrzymało
*Maximiliano*
-Niech to szlag tracimy go,Marco ratuj go szbyko niemamy czasu
*Marco*
-500milgram adrenaliny i defiblirator
Leonowi podali adrenalinę to nic nieradziło brunet rozpoczął masaż serca ,kuraw gdzie jest defiblirator .Leon ty niemożesz umrzeć obiecałem Violecie że wrócisz cały do niej .To się niepodawaj tylko walcz rozumiesz musisz żyć
Dziewczyna widziała jak do sali przewiezili sprzęt do ratowania życia zrozumiała że coś się stało złego
osuneła się po ściacie zakryła twarz dłońmi.
*Violetta*
-Jaka ja byłam głupia ,co ja myślałam że ukryję prawdę a teraz co Leon przezemnie walczy o życie ja kocham go on jest moim światełkiem ,promykiem nadzieji.Boże jeśli mnie słyszysz proszę pozwól przeżyć mojemu Leonowi tą operacje by mógł wyzdrowieć o nic więcej nieproszę.Spaw cud błagam cię
Po 17godzinach operacji wyszli z niej chirurgowie
-Dobra robota Maxi gdyby nie ty to byśmy go stracili-odezwał się Marco
-Nie to twoja sprawa Marco ty o niego walczyłeś gdyby nie ty to Verdas by tego nieprzeżył ale nie cieszmy się jeszcze .48godzin bedzie decydujące-powiedział Marco
Szatynka czekała na przyjaciół z wieściami o stanie ukochanego bała się czy wszystko dobrze poszło.Zobaczyła obu kolegów pofachu podeszła do nich
-Marco,Maxi co z nim?Czy wszystko poszło dobrze-zapytała niepewnie dziewczyna
-Udało się usuneliśmy tego tętniaka były drobne komplikacje ale ustabilozowaliśmy go.Teraz 48godzin wszystko nam wyjaśni.Violetto czy ty spałaś?-zapytał Marco
-Nie cały czas byłam tu pod drzwiami czekałam -odpowiedziała szatynka
Tydzień później.......
Leon wydobżał i dziś opuszcza szpital odkąd się obudził niezamienił z Violettą ani jednego słowa,dziewczyna o stanie fizycznym jak o psychicznym powiadamiał ją Marco.Verdas zabronił przychodzić dziewczynie do siebie ,niechciał miec z nią nic wspólnego.Postanowił napisać list do Violetty w którym wszystko jej wyjaśnił
*Droga Violetto
Na samym początku chciałbym cię przeprość bo zrozumiałem że to wszystko co robiłaś to chciałaś mnie chronić .Wiem że to było spodowane tym cholernym tętniakiem,Marco powiedział mi że przez całą operację czuwałaś pod salą operacyjną.Ty zawsze dbasz o innych przytym zapominając o sobie dziś Violetto zwracam ci wolność chociaż cię kocham ale niemogę być z tobą .Muszę wszystko sobie poukładać,przemyśleć pare spraw.A za pół roku wyjeżdzam na misje do Afganistanu będę szkolił afgańskich policjantów.Przyznam ci się że wszystko mi się przypomniało to z tobą pisałem listy to byłaś tą dziewczyną Violetto.Ty która na zawsze pozostanie w mym sercu.Proszę spełniaj swoje marzenia ,pasje jesteś cudowną panią doktor która osiągnie bardzo wiele.Na zawsze pozostaniesz w moim sercu
Leon Verdas*
Dziewczyna po przeczytaniu tego listu położyła się na wspólnym łóżku gdzie było czuć jeszcze zapach Verdasa.Płakała bardzo, bardzo niemogła zrozumieć dlaczego to życie jest to niczego.Wzieła do ręki album z wspólnymi zdjęciami zaczeła przeglądać
momentalnie z jej ust zaczeły wydobywać się słowa
Wyszedłeś bez słowa zamykając drzwi
Właśnie wtedy,gdy cię pragnełam,trochę
więcej
Pełen obaw oddaliłeś się od gniazda,bez
wyjaśnienia
Zostawiając mnie,zranione serce,zostawiając mnie
Teraz umieram z miłości,bo ciebie tu nie ma
Umieram i nie mogę mieć nadziei
Że wrócisz tutaj
Do mnie,że swoimi pocaunkami
Umieram z miłości,gdy ciebie nie ma
Umieram i nie mogę mieć nadziei
Chcę cię mieć przy sobie
Bez twojej miłości nie umiem żyć
Wśród twoich papierów znalazłam list
Napisany ścisłym pismem,jekieś zdania bez sensu
Piszesz,że brakowało ci powietrza
A przecież nie stawiałam żadnych warunków
Teraz umieram z miłości,bo ciebie tu nie ma
Umieram i nie mogę mieć nadziei
Umieram z miłości,gdy ciebie nie ma
Umieram i nie mogę mieć nadziei
Chcę cię mieć ptzy sobie
Bez twojej miłości nie umię żyć
Powiedz mi,że to nieprawda że obudzę się
Tuż przy tobie,tak jak to było jeszcze jeszcze wczoraj
Bo umieram z miłości,gdy cię tu nie ma
Umieram i nie mogę mieć nadziei
Że wrócisz tutaj
Do mnie,ze swoimi pocałunkami
Umieram z miłości,gdy ciebie nie ma
Umieram i nie mogę mieć nadziei
Chcę cię mieć przy sobie
Bez twojej miłości nie umię żyć
Otuliła się kocem podeszła pod okno
-Leon tak bardzo cię kocham-powiedziała szatynka
-Violetto tak bardzo cię kocham -odparł szatyn
Tak samo dla Verdasa jak i dla Violetty to był bardzo ciężki czas Leon niedługo miał wyjechać na misje chociaż bardzo pragną przytulic,pocałować swą ukochaną jego duma okazała się silniejsza.
Następnego ranka dziewczyna wstała z ogromnym bólem głowy i brzucha b yło jej bardzo niedobrze .Udała się do łazienki zażyła kilka kropel na żołądek szybko wypiła kawę i w pośpiechu udała się do szpitala dzisiaj czekał na nią zabieg ununięcia przepukliny.W łazienice gdzie razem z Marco myli dłonie szatynka się zachwiała
*Marco*
-Viola wszystko wporządku czy coś się stało,może Mike cię zastąpi bo kiepsko wydlądasz
*Violetta*
-Nie dam radę to wszystko bo wnocy niemogłam sapać i rano dziwnie się czułam bolała mnie głowa,brzuch i było mi niedobrze
-Może coś zjadłaś nieświeżego ,po zabiegu pójdziemy do naszego barku na obiad Ok moja przyjaciółko-zaśmiał się Traviali
Po pół godzinie rozpoczeła się operacja Violetta była głównym operatorem a Marco jej asystował przyjaciel co chwilę obserwował szatynkę wyglądała co raz gorzej aż w pewnej chwili straciła przytomność
*Marco*
-Violetta,Violetta niech to szlag zawołajcie dr,Mike Joheda niech zastąpi dr.Castillo i dajcie sanitariuszy szybko.Violetto słyszysz mnie Violu
Sanitariusze zabrali dziewczynę n badania Marco został przy stole powykonaniu oderacji poprosił Joheda by zaniego ukoniczył szycie.Udał się do pokoju gdzie znajdowała się jego przyjaciółka,spała zauważył prześliczną panią dr,Francesce Resto
-Co znią-zapytał
-Wszystko jest dobrze ale od tej pory Violetta będzie musiała trochę zwolnić z obrotów i zacząc się dobrze odżywiać -powiedziała pani doktor
-Ale dlaczego czy coś jej dolega Francesca to moja przyjaciółka kocham ją jak siostre-odpowiedział Marco
-Ona jest w ciąży Violetta spodziewa się dziecka-odpowiedziała Resto
Marco miemógł uwieżyć w to co przed chwilą usłyszał jego przyjaciółka spodziewała się dziecka .Był pewien na 100% że to dziecko było Leona.Otworzył drzwi wchodząc do sali gdzie leżała Castillo usiadł obok jej łóżka,dziewczyna zaczeła się wybudzać
*Violetta*
-Hej Marco co się stało zemdlałam na sali operacyjnej a teraz jestem tu.Co mi jest?
*Marco*
-Violu twoje omdlenie było spowodowane ciążą,zostaniesz mamą moje gratulacje-powiedział Marco
-Nie co ty jaja sobie ze mnie robisz ja w ciąży Marco to niemożliwe przecież my się zabezpieczyliśmy powiedziała po cichu szatynka
-Wszystko się ułoży zobaczysz teraz musisz zadbać o siebie i o to istotkę.-odpowiedział Traviali przytulając swą przyjaciółkę.......
Ta,ta,ta,Mamy 4cześć O.Shota jak wam się podoba bo mi nawet bardzo jestem zadowolona z tej części mam nadzieje że iwam też się spodoba.Może napiszę jeszcze jedną cześć.Pozdrawiam wasz AGA VERDAS
CZYTASZ>>KOMENTUJESZ..MOTYWUJESZ
sobota, 17 maja 2014
Rozdział36-On jest boski chyba się zakochałam
*Federico*
-Nic się pani nie stało ,niepoparzyła się pani .Czy zastałem Violettę Verdas zawiadomił mnie Marco Traviali że został uprowadzony pan Leon Verdas.
*Ludmiła*
-Przepraszam bardzo jestem gapą to wszystko przez to nieszczęście oczywiścię proszę do salonu zaraz poprosze Violettę by zeszła do pana
-Może będziemy mówić sobie po imieniu przecież jesteśmy w podobnym wieku prawda?-powiedział Fede
-Tak Ludmiła Ferro ardzo mi miło cię poznać Federico-odpowiedziała poczym weszła po schodach na górę.
Violetta siedziała na łóżku z podkulonymi nogami ,płakała usłyszała cichudkie pukanie
-Violu,Violu mogę wejść-usłyszała
-Tak proszę Ludmi-odpowiedziała Violetta
*Ludmiła*
-Violetto przyszedł Federico Pascali jest w sprawie porwania leona i czeka w salonie
*Violetta*
-Już idę tylko się trochę doproawdzę do ładu ,tak chodzimy ,chodzmy
Obie kobiety zeszły na dół gdzie czekał na nie mężczyzna
-Pani Violetta Verdas -powiedział
-Tak jestem Violetta Verdas a pan Fererico Pascali -odpowiedziała Violetta
*Federico*
-Federico Pascali bardzo mi miło poznać tak piękną kobietę,wynajął mnie pani ojciec gdy jeszcze żył ubezpieczając firmę gdyby któreś z właśćcieli zostało uprowadzone.Taką informację przekazł nam Marco Traviali że pani mąż został uprowadzony.Czy może dostała już pani telefon od porywaczy
*Violetta*
-Tak dzwonili że mają mojego męża i chcą bym oddała im moją firmę którą przepisał na mnie mój nieżyjący tatuś.Te wszystkie problemy to wina mojego ojca!.To przez niego gdyby niezawarł paktu z Domigezami to by Leon był tu zemną i dziecimi.
-Czyli wie kto porwał Leona-zapytał włoch
-Tak to sprawka Diega Domingeza -krzykneła Viola
- Rozumię cię dobrze Violetto ale puki niemamy na niego dowodów nic mu niemożemy zrobić
Szatynka po tych słowach pobiegła po schodach udając sie do wspólnej sypialni ,otworzyła szafę wyjeła jedną koszule Leona.Był tam jego zapach przytuliła się do mniej zaczeła płakać,te łzy były pełne bólu i gryczy.
*Violetta*
-Dlaczego,dlaczego Boże co ja ci takiego zrobiłam?Leon kochanie tak bardzo cię potrzebuje ,kocham cię i umrę jeśli domnie nie wrócisz.Moje życie straci sens egzistecji,to dzięki tobie odycham i wiem że żyję.
W tym czasie w salonie
*Ludmiła*
-Nawet niewiesz ile ta dwójka przeszła ,najpierw despotyczny ojciec,potem wypadek ,śmierć ojca teraz porwanie tak się boje o Violettę.Ona udaje że jest silna a tak naprawde jest krucha jak porelana.Federico muszisz zrobić wszystko co w twojej mocy by Leon mógł wrócić do swej ukochaniej rodziny-blondynka się rozpłakała
Pascali podszedł do dziewczyny przytulając ją do siebie zaczął ją pocieszać
*Fede*
-Niemogę patrzeć jak z twoich pięknych oczy wydobywają się łzy,proszę Ludmiło nie płacz uczynię wszystko by Leon wrócił do domu.Jesteś taka piękna po prostu anioł z stąpił z nieba
Federico pocałował w policzek blondynke ,poszedł do swej ekipy która właśnie miałazamiar się rozstawić w salonie montując potrzebny sprzęt.Ludmiła poszła do pokoju gdzie była Francesca z Natalią i dziecimi
-Dziewczyny muszę wam coś powiedzieć.Ja się zakochałam On jest taki boski zakochałam się w nim-mówiła Ludmi
-Ale w kim ?I jak to możliwe Ludmiła coś tychyba sobie ubzdurałaś czy jak-powiedziała Natalia
-Przecież jesteś tu znami to niby jak "Książe zjawił się w progu domu "-rzekła Fran
-Acha tak w rzeczy samej dziewczyny on tu jest w salonie -odpowiedziała Ferro
-Ona całkiem z głupiała jakiegoś obcego do domu wpuściła,-odezwały się obie dziewczyny
-To Federico Pascali przyszedł tu w sprawie porwania Leona do Violetty-powiedziała Ludmiła
Sztynka poszła do pokoiku bliźniaków zabrała je do siebie by mieć je bardzo blisko siebie by też poczuli zapach ich ukochanego tatusia.
-Przepraszam was moje kochane skarby niedługo tatuś wróci do nas .Wasza mama obiecuje to wam -szatynka pocałowała główki maluszków przytulając je do siebie usneła z nimi....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy 36 może się spodoba mam nadzieje że tak,Fedemiła nastała czyż by się kroił jakś romans?Możliwe ,możliwe to wszystko już niedługo.Jutro postaram się dodać One Shota jeśli nieprzeszkodzi mi burza .Mówię wam mam już dosyć tego deszczu wczorajszą noc była piekłem tragedia .Dziekuje za komentarze Pozdrawiam AGA VERDAS
CZYTASZ<KOMENTUJESZ<MOTYWUJESZ
6KOMENTARZE =NASTĘPNY ROZDZIAŁ
czwartek, 15 maja 2014
Jestecie wspaniali tak GEACIAS,GRACIAS GRACIAS
Rany boskie dziękuje to dało mi bardzo dużo siły do tworzenia jeszcze więcej,więcej opowiadań.
Z tej okazji chce wam napisać specjanlego One Shota tylko ,tylko dla was ze specjalną dedykacją.
Ale to nie wszystko mój blog ma już 5miesięcy jak to szybko zleciało,no nie
Tak bardzo wam zato Gracias,Gracias Miliones Besos <3 <3 <3 <3
środa, 14 maja 2014
Moja miłość ,moje życie~One Shot part3
Promienie słoneczne przedzierały się między zasłonami oświetlając twarz Violetty,otworzyła powieki chciała się podnieść lecz coś ją zatrzymowało.Spojrzała na bok ujrzała śpiącego Leona wystraszyła się pocichu wymkneła się z objęcia szatyna i na paluszkach wyszła z sypialni zostawiając go śpiącego.Sama udałas się do kuchni włączyła ekspres do kawy,bo za pół godziny zaczyna dzienny dyżur w szpitalu.
Siadła przy oknie myślami biła się za wczorajszą noc (co ja robie przecież go tak naprawdę niekocham ,przecież i tak go krzywdzę niemówiąc mu prawdy a jeśli się w nim zakocham)
Wtym czasie Leon się obudził wstał zszedł do kuchni gdzie szatynka właśnie kończyła picie kawy.
*Leon*
-Dzień dobry kochanie już wychodzisz?Myślałem że zjesz zemną śniadanie
*Violetta*
-Dzień dobry skabie przecież dzisiaj mam dyżur będę wieczorem muszę już lecieć
-A niezapomniałaś o czymś?A całus na pożegnanie-powiedział Leon
-Wybacz ,Leon od kiedy cię męczą te nocne koszmary-zapytała szatynka
-Niewiem nie zwracam na to uwagi.A Violuś dzisiaj wieczorem bedzie czekaałą na ciebie niespodzianka-rzekł Verdas
-Niespodzianka? dla mnie a powiesz mi co to będzie -odpowiedziała
-Kotku przecież jak ci powiem to niebędzie niespodzianki wieczorem dowiesz się wszystkiego-odpowiedział szatyn
Leon zbliżył się do Violetty złożył jej namiętnego całusa pożegnał zycząc miłego dnia.
Sztynka całą drogę myślała o propozycji Verdasa bo w sumie mówiąc dawno nie miała wolnego.
W szpitalu chodziła bardzo zamyślona,jej najlepszy przyjaciel odrazu się poznał że coś niegra.Zapytał ją prosto z mostu co się dzieje.
*Marco*
-Ej Violka bo zaraz przesypiesz te filiżankę od tego cukru co znowu się stało?
*Violetta*
-Marco niewiem co mam robić Leon ma dlanie niespodziankę, a dotego zaczeły męczyć go nocne koszmary myślę że to wina tego tetniaka.A Maxi jest na sympozium i dopieru bedzie za tydzień .
-Słuchaj to chyba bardzo dobrze że ma dlaciebie niespodziankę zależy mu na tobie -powiedział Traviali
-Sama niewiem co do niego czuje Marco co ja powinnam zrobić-zapytała przyjaciółka
-Zaufaj swemu sercu ono najlepiej ci powie a moje zdanie jest takie że niepowinnaś żyć w kłamstwie .Ale jestem twoim przyjacielem i zawsze weprzę cię w każdej decyzji ateraz choćmy na obchód
Violetta miała bardzo cięzki dzień razem z Marco operowali kilku pacjentów .
Leon w tym czasie spakował dwie walizki dla siebie i dla Violetty podjechał pod szpital by odebrać swoją narzeczoną.Czekał na nią pod szpitalem szatynka wyszła z niego bardzo zmęczona z odali ujrzała Verdasa podbiegła do niego
-Leon co ty tu robisz?-zapytała
*Leon*
-Witaj skarbie mam dlaciebie niespodziankę a teraz pozwól zawiąże ci oczy to ma być niespodzianka
Verdas zawiązał Violecie oczy chustą usiadła obok niego w samochodzie ,trchę się obawiała gdzie Leon chce ją zabrać.Jechali jakieś 3godziny ,szatynka co chwilę pytała czy już są na miejscu.Leon mówił że już niedaleko po jakimś czasie samochód zatrzymał się szatyn pomógł Violecie wyjść z samochodu.Trzymał ją by się nieprzewróciła
*Violetta *
-leon daleko jeszcze powiedz mi czy już jesteśmy na miejscu ,mogę zdjąc opaskę z oczu?
*Leon*
-Jesteśmy na miejscu zmknij oczy i na trzy otworzysz je
-Raz,dwa ,trzy-Leon rozwiązał chustę z oczu Castillo
Szatyna zamówiła z wrażenia jej oczom ukazał się drewniany domek z krajobrazem jeziora i gór wszedzie było słychać rechot żab i śpiew przeróżnych ptaków.
-Leon tu jest cudownie prześlicznie ale jak my tu się znaleźliśmy przecież wynajecie takiego domku to dużo kosztuje-powiedziała zachwycona dziewczyna
-To mój letniskowy domek zawsze tu przyjeżdżam gdy jestem na przepustce ,lubie tu odpocząć ,zrelaksować się podoba ci się tu kochanie-zapytał Leon
-Leon tu jest cudownie,magicznie i tak pięknie dziękuje ci -odpowiedziała Violetta przytulając się do chłopaka
-Ależ przecież niemamy żadnych ubrań-rzekła szatynka
Leon udał się do samochodu otworzył bagażnik wyją z niego dwie torby podróżne
-Mamy wszytsko co trzeba a teraz pozwól że przeniosę panią Castillo przez próg domu-odparł Leon biorąc szatynkę na ręce
Violetta zaczełą krzyczeć -postaw mnie wariacie Leon ja nie chce
Verdas postawił ją dopiero w domku następnie udał się po torby w tym czasie Violetta oglądała cały domek od środka była tam kuchnia,salon,łazienka,sypialnia i mały pokój na podaszu.Dziewczyna położyła się na chwilę w sypialni była wykończona całym dniem który był bardzo ciężki.Gdy Leon wrócił do domku rozejżał się nigdzie nie widział Violetty poszedł na górę myśląc że ją tam zastanie.Otworzył uchylone drzwi od sypialni zastał tam śpiącą Violettę spała jak kamień.Wziął koc rozłożył go a następnie okrył szatynkę by było jej cieplej.Sam udał się na pod dasze usiadł obok okna spojrzał w niebo tam tysiące gwiazd rozświetlały niebo wskazując drogę mleczną
*Leon*
-Dziekuje ci Boże że postawiłeś na mojej drodze Violettę .To znią chciałbym spędzić resztę życia ale mam obawy że ona mnie nie kocha czuje tak jak byśmy się odsiebie odalali.Jak służyłem w Awganistanie prowadziłem korespodecje z pewną dziewczyną niemogę przypomnieć sobie jej imienia a moze to była Violetta sam już niewiem co sie dzieje zemną?Dlaczego mam te koszmary i dlaczego boli nie głowa nie mogę powiedzieć otym Violecie niechce by się martwiła-mówił do siebie szatyn po chwili odpłyną do krainy morfeusza.
Następnego ranka....
Sztynkę obudził śpiew ptaków wstała z łóżka spojrzała na siebie że była w ubraniu ,weszła do łazienki wykonała wszystkie poranne czyność włosy rozpuściła następnie założyła leginnsy i tunikę z nadrukiem zeszła na dół tam czekało na nią śniadanie i kartka którą zostawił Leon że jest na zwnątrz i rąbie drewno.Castilo zjadła posiłek następnie udała się nad jezioro rozłożłya koc by móc coś napisać.Pisanie pamiętnika to jej druga pasja zaraz po medcynie już bardo dawno niepisała gdyż niemiała na to czasu ale jak tu przyjechałą zapragneła wziąść do ręki pióro .Usiadła nad brzegiem jeziora otworzyła zeszyt na biała kartkę
Zamykam w sobie ból ,ukrywam wciąż tesknątę że niebędziesz nigdy mój
I niechce myśleć otym,lecz powiem ci jedną rzecz która w sercu tkwi mi
Ze kocham cię odkąd cię pierwszy raz spodkałam
Twą przyjaciółką się satałam lecz w sercu cię kochałam,
Me serce płacze gdy widzi że ci źle,tak bym chciała cię przytulić
Niemartw się gdy będziesz sam ja zawsze w twym sercu pozostawię swój ślad.
Chociaż bedziemy osobną i jedno pójdzie w śną dal ja zawsze o tobie będę pamiętać
Kochać cię nigdy nieprzestanę bo moje serce jedno imię wyrytę ma Leon
Dla twego imiena wciąż bije i zapamiętaj że zawsze bedziesz miał mnie.
Violetta odłożyła pióro na bok spojrzała na tekst już chciała je skreślić gdy nagle pojawił się mężczyzna o szafirowym spojrzeniu.Dziewczyna odłożyła na bok swój pamiętnik szatyn podał jej swą dłoń
-Chodź zemną na spacer Violu -powiedział
Castilo podała mu dłoń wstała otrzepała sie z piachu posyłając uśmiech do Verdasa
Szli przez jakiś czas nie odzywając się do siebie pierwsza odezwała się dziweczyna
-Leon chciałam stobą porozmawiać muszę coś ci powiedzieć-powiedziała
-Kochanie ja też chce ci coś powiedzieć,dziękuje ci że jesteś tu zemną tak bardzo cię kocham-odpowiedział Verdas przytulając ją do siebie
Violetta w ramionach Leona uroniła parę łez tak naprawdę chciała powiedzieć mu całą prawdę że niejest jego dziewczyną .Że Leon był tylko pacjetem przywiezionym z tego cholernego Afganistanu.
-Ja ciebie też kocham-odpowiedziała jeszcze bardziej się w
Po spacerze wrócili do domku było już prawie ciemno Violetta poszła wziąść kąpiel bo była cała w kurzu szatyn został w kuchni by przygotować dla nich kolację.Brązooka piękność schodziła poschodach wszędzzie były roztawione świece to sprawiało że było tak magicznie w odali słychać było trzask palonego drewna .Przy schodach stał Leon podał swą dłoń kobiecie
*Leon*
-Dobry wieczór moja pani czy uczynisz mi zaszczyt i zjesz zemną kolację którą sam zrobiłem
*Violetta*
-Z wielką ochotą przyjmnę zaproszenie bo jestem głodna jak wilk.
Oczom pięknej kobiety ukazał się słół z dwoma nakryciami był przepięknie ozdobiony na srodku stały polne kawiaty które wcześniej zerwał Verdas odsuną jej krzesło.Violetta usiadła mężczyzna poszedł do kuchni przyniósł sporządzony posiłek było to saładka z kozim serem,jako danie główne pstrąg grilowany z grzankami.Castilo była oczarowana przygotowaną kolacją przez Leona nigdy niepomyślała by że zawodowy żołnierz może tak świetnie gotować .Leon poszedł do piwnicy przyniósł 2 butelki wina wytrawnego które dostał od swego przyjaciela z francjii.Nalał do kieliszków podał go szatynce mówiąc przytym
*Leon*
-Wypijmy za nas kochanie że cię poznałem i tak bardzo pokochałem
*Violetta*
-Za nas i zato że tu mnie zabrałeś i mam dociebie taką prośbę opowiedz mi o sobie tak jak byśmy się tobiero poznali
-Dobrze ale ty też opowiesz o sobie-odparł Leon upijając łyk wina
Oboje udali się do salonu siedli na podłodze patrząc sobie w oczy zaczeli opowiadać o sobie
*Leon*
-Nazywam się Leon Verdas mam 25lat jestem zawdowym żołnierzem będącym pod flagą Stanów Zjednoczonych ,byłem na misji w Afganistanie.Jako najmłodszy dowódca jesnostki od zawsze marzyłem by służyć w wojsku.Moją drugą pasją jest gotowanie dla przyjaciół ,rodzice byli przeciwni bym wstąpił do wojska dlatego nieutrzymuje z nimi kontaktu.Gdy dostawałem przepustki to tutaj włąśnie przyjeżdżam by odpocząć .Gdyby nie tam pieprzona mina to bym jeszcze był tam i niestracił wszystkich.
*Violetta*
-Nazywam sie Violetta Castillo ma 25lat jestem chirurgiem pracuje w szpitalu ,mam niewielu przyjaciół ale największym i zarazem bratnią duszą jest Marco razem wychowywaliśmy się w domu dziecka potem razem kończyliśmy liceum i pośzliśmy na te same studia medyczne.Moich rodziców nigdy niepoznałam ,byłam cichą skromną zagubioną dziewczyną .
Leon co jakiś czas dolewał wino do kieliszków ,Viola troszkę protestowała bo niebyła nigdy tyle nie piła .Zaczeła przyglądać sie Veradsowi pierwszy raz od jego poznania ujrzała dołeczki w policzkach i szafirowe spojrzenie jego oczu mężczyzna otrazu to zauważył
-Co ubrudziłem się czy coś -powiedział
-Nie tylko twe oczy są takie piękne-powiedziała Violetta słysząc grzmot i uderzenie piorunów
*Leon*
-Kochanie to tylko burza czy ty się boisz grzmotów?-zapytał
*Viola*
-Nie ,nie ależ skąd ja się nieboję-powiedziała
Usłyszawszy następny grzmot i błyskawicę wtuliła się w mężny tors chłopak
szatyn obją ją przytulając do siebie powiedział że przynim nic jej się niestanie.Ich usta dzieliły miimetry Leon spojrzał w przestraszone oczy dziewczyny pocałował ją.Violetta odała mu pocałunek ,mężczyzna uniósł ją wchodząc po schodach cały czas się całowali.Dotarwszy do sypialni Violetta chciała zapalić światło szatyn zatrzymaj jej dłoń przy włączniku
-Nie zapalaj ciemność jest przyjaciółką imtymność -powiedział Verdas
Zbliżył się do Violetty zaczął ją całować jego dłoń powentrowała na biodra szatynki ta nie była mu dłużna położyła swoją delikatną rękę na szyji Verdasa błądząc palcami po jego skórze.Leon rozwiązał bluzkę całując suną z jej aksamitnych ramion szatynka się uśmiechała do męzyzny.Od suną się od niej cały czas patrząc w jej strone rozpiął spodnie ,swą koszulę następnie przybliżył do swej ukochaniej serce obojgu mało co nie oszalało .Niepewnie aczeli się całować ich palce splotły się w jedność Verdas swym ciałem zaczął napierac na Violettę potrzymując położł ją na łóżku
-Leon to mój pierwszy raz -szepneła Castillo
-Mój też kochanie będę bardzo delikatny Violetto chcesz tego?-powiedział Verdas
-Pragnę cię kochanie i chce się tu i teraz z tobą kochać i może jest to spowodowane przez procenty w moim ciele-odpowiedziała Castillo
Błądząc jezykiem po jej smukłej sylwetce szatyn zjeżdżał nadół dziewczyna co chwilę wydawała jęki rozkoszy gdy był już przy jej kobiecości z ciągną z niej koronkowe majteczki. Rozsuną jej uda wsilizną sie tam jeżykiem masując jej delikatny punkt,Dziewczyna doznawała coraz większej rozkoszy była już gotowa by oodać swoje dziewictwo swenu ukochanemu.Poczuła jak w nią wchodzi z jej oczy wypłyneło kilka łez zaczeli się poruszać w jednym rytmie przy tym odczuwając niewyobrażalną rozkosz pożądania.Oboje w jednym czasie doznali orgazmu Violetta wbiła swe paznokcie w plecy Leona ten niebył jej dłużny doznał swego orgazmu wypełniając szatynkę od środka.Nie przeszkadzało im że na zewnątrz szaleje burza dla nich w tej magicznej chwili staną czas.Kochankowie odawali się porządaniu całą noc tej nocy oboje stracili swoje dziewictwo nad ranem zasneli w swych objęciach............
I jak wam podoba się ta część tego One Shota mi tak nie za bardzo ale jakoś dałam radę może jest troszkę takie mdłe Zreszto ocenicie go sami czy się podoba czy też nie czekam na was moi kochani tak bardzo was kocham.
Pozdrawiam i całuję wasza AGA VERDAS .
Jestecie super naprawdę dziekuje wam jednak zostanę
wtorek, 13 maja 2014
Chyba nie nielubicie!!!!!!!!!!!!! Odejść czy nie oto jest pytanie?
Bardzo dziękuje z pozdrowieniami AGA VERDAS
poniedziałek, 12 maja 2014
Rozdział35- Porwanie
*Francesca*
-Violu co się stało dlaczego płaczesz czy coś się stało.Chodzi o Leona co znim?Miał wypadek ?powiedz
Violetta jeszcze bardziej się rozpłakała do mnich podbiegł Macro przytulając żone swego przyjaciela domyślał się że coś cię stało strasznego łkając Violetta powiedziała co się stało
*Violetta*
-Leon Leon on został porwany ,uprowadzili mojego męża niewiem co zrobię gdyby coś mu się stało umarłabym niemam siły Boże dlaczego wystawiasz mnie na takie próby
*Marco*
-Już dobrze Violu niemartw się wszystko będzie dobrze ,zobaczysz że odnajdę Leona i sprowadzę ci go do domu całego i zdrowego.Fran zostaniesz z nią tu a ja razem z Maxim pojedziemy do firmy sprawdzimy czy coś zajestrowały kamery .
-Maxi pojedziesz zemną -powiedział Marco
-Jasne niema sprawy, kochanie zostań tu przy Violecie ja niedługo przyjadę-Powiedział Maxmiliano
-Uważaj na siebie ,kocham cię-odpowiedziała Natalia całując swego ukochanego
*Fran*
-Kochanie uważaj na siebie ,proszę niezrób czegoś głupiego i pamiętaj że bardzo cię kocham wróć do mnie
Violetta podniosła się z podłogi chciała coś powiedzieć ,gdy nagle zrobiło jej się ciemno przed oczyma .Upadła w ostatniej chwili przed spodkaniem z twardą podłogą uchronił ją Marco
Camila zadzwoniła po lekarza potym jak szatynka zemdlała ,mąż włoszki zaniósł ją do sypialni położył na łóżku.W tym czasie Ludmiła zaparzała melisę na uspokojenie dla Violetty.Francesca z Natalią pobiegli do pokoju gdzie spały bliźniaki dzieci zaczeły bardzo płakać
*Natalia*
-Boże nawet dzieci domyślają się że coś sie stało złego musimy ich jakoś uspokojić Fran zróbmy coś ,musimy ich uspokojć
*Fran*
-Tak wystarczy że ich ojciec został uprwadzony,Violetta straciła przytomność i jeszcze by brakowało gdyby coś się stało tym aniołkom.
Obie kobiety wzieli w swe ramiona maluchy,Fran miała Maxiego a Naty Marię tuląc je dosiebie by się uspokojły
Marco usiadł obok Violetty wziął ją za rękę i złożył żonie swego najlepszego przyjaciela obietnicę
*Marco*
-Violu Leon jest moim najlepszym przyjacielem,znamy sie od dziecka i wiem ile dla ciebie znaczy.Pamiętam wasze pierwsze spodkanie odrazu wiedziałem że pomniędzy wami jest magia.Kiedy miałaś wypadek Leon prawie umarł bo bał się że cię straci.Dzisiaj wiem że tak samo jest z tobą ,kochasz go i on cię kocha.Obiecuje ci że sprowadzę ci go do domu i znajde tego który przyczynił się do porwania Leona.
Traviali pocałował w czoło przyjaciółkę ,następnie z Ponte udali się do wyjścia.
Leon obudził się w starej opuszczonej fabryce gdzieś na obrzeżach Buenos Ares czuł przeszywający ból ramienia spojrzał w stronę postrzału.Z rany wydobywała się krew miał zawiązane usta , ręce i nogi.Zobaczył w odali zbliżającą się postać w jego kierunku.Mężczyzna podszedł pod szatyna zdją mu z ust taśmę
*Diego*
-Leon Verdas ten słynny Verdas który ukradł mi narzeczoną doprowadził do ruiny.A teraz jest tu przedemną ostrzegałem twoją piękną żone że niedługo będzie płakać
*Leon*
-Czego chcesz myślisz że jak mnie porwałeś to osiągnąłeś swój cel.Co tym zyskasz że mnie uprowadziłeś
co Domigez co my ci takiego zrobiliśmy że nas tak nienawidzisz.
-Zamknij się ! Verdas bo ci tę piękną buśkę obije-krzykną Domigez
-Pamiętaj że chodźbyś osiągną cel to i tak by będziemy razem z Violettą-powiedział Leon
Brunet podszedł do szatyna z całej siły uderzył go w twarz i w brzuch Leon tylko sykną z bólu.Domigez wyszedł z hali zostawiając Verdasa na podłodze w między czasie powiedział do jednego bandytów żeby go opatrzyli a sam udał się do swojego gabinetu.
*Posiadłość Verdasów*
Szatynka otworzyła oczy rozejrzała się po całym pomieszczeniu w pierwszej chwili pomyślała że to tylko był zły sen i Leon jest w domu zaczeła go nawoływać
*Violetta*
-Leon,Leon a jednak to prawda to rzeczywistość nie zły sen.Tak bym chciała się obudzić z tego koszmaru.
*Camila*
-Spokojnie Vilu niedługo przyjedzie lekarz straciłaś przytomność,uspokój się wszystko będzie dobrze
-Nic niebędzie dobrze,to Diego to jego sparwka to on to zrobił-mówiła zapłakana szatynka
Do domu przyjechał lekarz Ludmiła wpóściła go do środka następnie udał się do sypialni gdzie przebywała Violetta zbadał ją poczym stwierdził
*Lekarz*
-Spowodował to silny stres i skoczyło pani ciśnienie .Violetto napisałem ci receptę a teraz podam ci zastrzyk który cię wyciszy.Niewolno ci się tak denerwować
*Violetta*
-Łatwo tak powiedzieć dowiedziałam się że porwali mojego męża .Niewiem czy jeszcze go zobaczę czy wróci do mnie i do swoich dzieci
Ludmiła szła z filiżanką zaparzonej melisy dla Violetty gdy ktoś zadzwonił do drzwi .Olga otworzyła do środka wszedł bardzo przystojny wysoki .Blodynka spojrzała w kierunku mężczyzny z wrażenia upuściła filiżankę z gorącym napojem
-Dzień dobry nazywam się Federico Passcalino powiadomił nas pan Marco Traviali o porwaniu pana Leona Verdasa.Zastałem panią Violettę-powiedział Federico
*Ludmiła*
-Aaa to znaczy przepraszam jestem Ludmiła Ferro przyjaciółka Violetty proszę wejść-blondynka bardzo się speszyła widokiem tak przystojnego mężczyzny......
***************************************************************************************
Mamy rozdział35 jak wam się podoba ,tak mamy porwanie Leona i pierwsze spodkanie Ludmiły z Ferderico ciekawi was co się stanie później .To wszystko nastąpi już niedługo mam nadzieję że się podoba bo inaczej usunę tą historię i napiszę całkiem inną historię wasza AGA VERDAS
niedziela, 11 maja 2014
Rozdział 34-Ostrzegałem cię kochanie
*Leon*
-Cichudko skarbie mamusia i siostrzyczka śpią aty mój syneczku niechcesz spać.Wiesz opowiem ci pewną historię jak poznałem twoją mamusię.Wiesz że byłem ratownikiem i pewnego dnia podczas ratowania pewnej pięknej dziewczyny moje życie nabrało sensu.Tak kochanie to była twoja mama odrazu mi wpadła w oko-Leon usłyszał żony głos za plecami
*Violetta*
-Znowu opowiadasz Maxiemu naszą historię,kochanie połóż się bo rano wstajesz do pracy.Ja się nim zajmnę
-Nie czekaj on już śpi mówiłem ci że ta historia go usypia położe małego i zaraz przyjdę do ciebie kochanie-odpowiedział Leon
Położyli się razem w tulając się w siebie
-kocham cię-szepną szatyn
-Ja ciebbie też kocham kochanie-odpowiedziała zaspana szatynka
*Następnego ranka*
Leon wyszedł już do pracy niebudził swojej żony wyglądała słodko jak spła,wsiadł do swojego czarnego auta odjechał z pod domu.Violetta otworzyła swoje brązowe oczy podniosła się do pozycji siedzącej naszczęście dzieciaki spały .Nażuciła na siebie satynowy szlefrok założyła kapcie na nogi udała się do kuchni .Nastawiła wodę na mleko dla bliźniaków.Wróciła do garderoby by się przebrać z szafy wyciągneła białego topa i rybaczki ,wlosy związała w kucyka.Dobrze że do pomocy przy dzieciach ma pielegniarkę któr pomaga w opiece.Dzisiaj wieczorem Verdasowie organizują przyjęcie dla znajomych szatynka pojechała pod Fran by zrobić wszystkie zakupy potrzebne na wieczór
*Marco*
-Kochanie własinie podjechała Violetta idź już ja się zajmię Pablem mam nadzieje że niewydasz wszystkich naszych oszczedność
*Francesca*
-No wiesz kochanie jak tak możesz nawet myśleć,co najwyżej kupie pare ubrań dla naszego synka.To ja wychodzę kocham was chłopaki
Francesca zamkneła za sobą drzwi Marco tylko weschną i powiedział
-Kobiety ciągle by kupowały i kupowały a nam wystarczą jedne rzeczy,Chodź synku pobawimy się w samolocik
*Fran*
-Witaj Violu przepraszam że musiałaś na mnie czekać
*Violetta*
-No co ty przecież dopiero co podjechałam też niemogłam się rozstać z moimi pocechami.
Obie przyjaciółki pojechały do sklepów a zanimi oczywiście ochroniarze Leon zadbał by jego żonie i dzieciom nic się nie stało.Jego oczywiście też pilnowali szatyn właśnie był w biurze podpisywał umowy załatwiał interesy z przedsiębiorcami tak jak prowadził to jego teść German Castillo.Co rusz patrzył na zegarek była już 18 tak szybko to zleciało .O 20 ma odbyć się kolacja miał już się zbierać gdy do gabinetu zadzwoniła jego sekretarka
-Przepraszam Leonie dzwoni pan Ezekiel Domigez czymam łączyć-powiedziała Carolin
-Tak połącz Carolin dziękuje-opowiedział Leon
*Ezekiel*
-Nazywam się Ezekiel Domigez i chciałbym abyś mi odsprzedał firmę Castillo Corporasion mam bardzo korzystną ofertę dla ciebie i twojej pięknej żony
*Leon*
-Powiem tylko raz my nie jesteśmy zainterosawani sprzedażą firmy,ani ja ani Violetta nie oda wam Castillo Corporasion zrozumiano.Proszę więcej tu niedzwonić chyba jasno się wyrażam
-Zła odpowiedź bardzo zła narazie proszę ale to się wkródce zmieni twoja żona sama oda nam firmę przekonasz się Leonku-powiedział Domgiez
-Grozisz mi powiedziałem nieulegniemy do widzenia-Leon się rozłączył
*Dom Verdasów*
Przyjaciele powoli z chodzili się do domu Violetty i Leona wszystko było prawie gotowe .Szatynka udała się do sypialni by przebrać się i założyć czerwoną obcisłą sukienkę.Marią,Maximilianem i Pablem zajmie się opiekunka.
*Biuro Castilio Corporaison*
*Leon*
-Kochanie będę za półgodziny w domu własinie wychodzę ucałuj moje maleństwa
-Dobrze to czekamy na ciebie skarbie-powiedziała szatynka
Leon wyszedł z swojego gabinetu udając się do garażu gdzie był zaparkowany samochód.Ochroniarze szli obok Leon już tylko dzieliły metry do samochodu Verdasa gdy nagle podjechało 2 czarne samochodu.Znich wyskoczyło kilku zamaskowanych mężczyzn jeden znich postrzelił Leona w ramię
-Na glebe zrozumiano niepodność się -krzyczał zbir
-Zabierzcie samochód,pieniądze odam wam wszystko tylko nas zostawcie-powiedzaił Leon trzymając się krwawiącego ramienia
*Bandyta*
-To ja tak mamy Verdasa co teraz mamy dalej robić .Tak rozumię szefie
-Zmywamy się chłopaki raz,raz ruchy bo zaraz tu będą gliny-krzyknął badzior
Zbiry postrzelili ochroniarzy by ci niemogli ruszyć za nimi w poscig Leonowi założyli opaskę na oczy ,związali go i wsadzili do czarnego szamochdu odjechali z piskiem opon.
W tym czasie Violettę zaczeło niepokojić że jeszcze niema jej męża mineła już godzina ,postanowiła że zadzwoni do niego.Wybrała jego numer
-Wybrany numer ma wyłączony telefon lub jest pozasięgiem sieci-usłyszała w słuchawce
W kuchni wyjmowała kieliszki z szawki komórka zaczeła jej wibrować niespojrzała na wyświetlacz bo była pewna że to oddzwania Leon
*Violetta*
-No nareszcie kochanie niemogłam się dodzwonić do ciebie wszyscy czekamy na twój powrót do domu
*Diego*
-O jak miło że powiedziałaś do mnie kochanie, tak mi przykro nieczekajcie na mnie .Czyż byś czekała na swojego ukochanego
-Diego czego chcesz tak czekam na swojego męża-powiedziała Viola
-Oj tak mi przykro kochanie jak by ci tu powiedzieć.Leon niewróci do domu już go więcej niezobaczysz-powiedział Domigez
-Co mu zrobłeś gdzie jest mój mąż o co ci chodzi-odpowiedziała przez łzy szatynka
-Precież cię ostrzegałem że niedługo będziesz się cieszyć swym szcześciem.Ostrzegałem cię kochanie a ty mnie nieposłuchałaś to teraz zapłaci twój ukochany-rzekł Diego
*Violetta*
-Coś zrobił Leonowi dlaczego taki jesteś!Zrobie wszystko co chcesz tylko go wypuść.Proszę cię !Odam ci wszystko co chcesz te całą pieprzoną firmę tylko błagam odaj mi go
Domigez się rozłoczył zrozpaczona Violetta osuneła się na podłogę w salonie zebrani goście usłyszeli trzask tłuczącego się szkła.Zobaczyli płaczącą Violette na podłodze
-Violu co się stało proszę powiedz czy coś z Leonem-zapytała włoszka
-Oni porwali mojego męża,Leona porwali -płakała Violetta...............
Nudny ,nudny bezskładu i ładu prawda .Wiem że można by go było lepiej napisać.Chcielibyście prowadzić ze mną bloga wspólnie tak opcja krąży mi pogłowie tak mam zamiar założyć 2bloga ale wspólnie z osobą którą wybiorę .To wszystko jest jeszcze w etapie pomysłu o wszystkim będę was informować jeżeli jest ktoś kto by chciał zemną pisać czekam:):):) Pozrdawiam AGA VERDAS
sobota, 10 maja 2014
Moja miłość,moje życie-One Shot part 2
Stan poszkodowanego nadal był bezzmian od wyjścia Violetty ani się nie poprawił ani nie pogorszył,pielegniarki monitorowały jego stan.Młoda pani doktor weszła do gabinetu lekarzy tam byli jej koledzy po fachu
*Marco*
-Dzień dobry Violetto chyba miałaś ciężką noc ,twoje oczy mówią same za siebie.Chcesz kawy?
-Aż tak pomnie widać ż,tak niemogłam zmrużyć oka całą noc myślałam otym poszkodowanym z Afganistanu-powiedziała Violetta
-Słuchaj może niepowinnaś się tak martwić o niego najwyżej powiem ordynarowi żeby cię odsuną-odpowiedział Marco podając kubek z kawą przyjaciółce
Do lekarzy pszyszedł ordynator oddziału
-Dzień dobry wszystkim za30minut zrobimy obchód.czy coś się działo w nocy?-zapytał Pablo
*Diego*
-Nie szefie wszystko wporządku ten pacjent z wybuchu też był bez zmianDzisiaj dyżur ma Violetta z Marco
-Tak Violetto będziesz przynim nostop chcemy go zacząć wybudzać z śpiączki niewiem dlaczego ale tylko na twój głos tak reaguje-odpowiedział ordynator
-Dobrze ale ja mam dzisiaj 3 operacje i pacjentów niewiem czy dam radę-rzekła Castillo
-Zastąpią cię Marco z Andresem właśnie dzwoniłem do niego.To wszystko wizimy sie za pół godziny.-odpowiedział.Pablo
Violetta wyszła z gabinetu udała się do sali gdzie przebywał Leon rozsuneła drzwi podeszła do szatyna
*Violetta*
-Witaj jak się dzisiaj czujesz wiesz od dzisiaj będę przytobie ,będe ci opowiadać o wszystkim co się dzieje w szpitalu.Ale najpierw muszę cię doprowadzić do porządku Maddy proszę przynieś mi miskę z wodą i maszynkę do golenia .
Podeszła do niego zaczeła poprawiać mu opatrunek.w myślach (kim ty jesteś dlaczego gdy jestem obok ciebie czuję jak bym cię znała całe życie).Gdy Maddy przyniosła wszystkie potrzebne rzeczy Violetta zgoliła mężczyzinie zarost.
-Widzisz teraz jesteś prawdziwym przystojniakiem -odpowiedziała wycierając Leonowi twarz.
Tak mijały dni,tygdonie Violetta bardzo polubiła przebywanie z Leonem szpital stał się jej drugim domem chociaż gdy szatyn był w śpiączce.Castillo zdawała mu relacje co się dzieje na dworze czy jest deszcz czy świeci słońce.Całkowicie poświęciła się mężczyźnie jedynie przyjaciele byli tym bardzo zdziwieni że niespędza z nimi czasu.Wróciła z dyżuru do domu już miała iść spać gdy zadzwonił jej telefon
spojrzała na wyświetlacz dzwonili ze szpitala odebrała
-Violetta on się obudził i woła ciebie przyjedź szybko-usłyszała po drugiej stronie słuchawki
-Dobra niedługo będę-odpowiedziała poczym się rozłączyła
W tym samym momecie w szpitalu Leon wybudził się z śpiączki
*Leon*
-Gdzie ja jestem co się stało gdzie jest Violetta gdzie ona jest dlaczego jej tu niema
-Spokojnie Violetta już tu jedzie proszę się niedenerwować zaraz przyjdzie lekarz-powiedziała Maddy
Marco miał dzisiaj nocny dyżur obiecał swojej przyjaciółce że będzie zaglądał .Przeglądał karty pacjentów gdy Maddy weszła do gabinetu.
-Doktorze Marco ten pajcent z śpiączki włąśnie się obudził i ciągle wywołuje Violettę-powiedziała pielegniarka
-Już idę a zawiadomiłaś dr.Castillo obiecałem jej że będę ją o wszystkim informować-odparł Marco
-Tak zadzwoniłam już tu jedzie
Lekarz pobiegł do sali gdzie znajdował się żołnierz ,Leon czuł się niepewnie na sali wszystko wokół niego przyominało jakieś leboratorium.Do środka wszeł dr.Marco
*Marco*
-Dzień dobry nazywam się dr.Marco Traviali jestem chirurgiem pamięta pan jak do nas trafił?Jak ma pan na imię?
*Leon*
-Nazywam się Leon Verdas jestem dowódcą sił zbrojnych stanów zjednoczonych służę w Afganistanie.Wjechaliśmy rosomakiem na mine a dalej nic niepamiętam.Gdzie jest Violetta moja dziewczyna
-Pani doktor Violetta Castillo ona cały czas była przy tobie.Byłeś bardzo słaby dopiero gdy usłyszałeś głos pani doktor-odparł lekarz
-Nie Violetta jest moją dzieczyną gdzie jest zawołajcie ją-powiedział Leon mdlejąc
Leon leonie słyszysz mnie niech to szlag proszę zamówić tomograf na cto już niemam czasu-krzyknął lekarz
Szatyna zabrali na tomografie komputreową głowy ,w tym czasie do szpitala dojechała Castillo.Była pewna że na sali będzie Verdas(od.autor.violetta niezna imienia i nazwiska żołnierza),otworzyła delikatnie drzwi do sali chorego.Zastała puste łóżko podrodze spodkała pielegniarkę zapytała o Leona
-Alice gdzie jest ten pacjent z Afganistanu
-Dobry wieczór pani dr.Castillo właśnie zabrali go na tomograf-powiedziała Alice
Zaczeła biec pod pracownie Tomograficzną niewiedziała co się stało z Leonem,zarzuciła na siebie swój kild
-Marco co się stało dlaczego on tu trafił-pytała dziewczyna
-Violu zrobiliśmy CT głowy i w prawej cześć płata znajduje się tetniak.Niestety narazie niemożemy go operować.Zreszto sama zobacz zdjecie-powiedział przyjaciel
Castillo obejrzała zdjecie chyba z 100razy wiedziała jako lekarz że on znajduje się w bardzo niebezpiecznym miejscu które zagraża dla życia.Jeszcze jedna rzecz zaskoczyła dziewczynę.Przyjaciel powiedział że przed utratą przytomności leon powiedział że ona jest jego dziewczyną.Zadał bardzo ważne pytanie czy Violetta zgodzi się aby udawać przed Leonem że jest znim.
*Marco*
-I co dasz radę stać się dziewczyną Leona Verdasa niemożemy mu powiedzieć prawdy.W tej chwili to wina tego tętniaka który powoduje ucisk na mózg.A jest w takim miejscu że teraz niezoperujemy go,przepraszam że to powiem ale to od ciebie zależy jego życie.Czy dla niego jesteś wstanie udawać dziewczyne
*Violetta*
-Widziałam zdjecie i wiem Marco co to oznacza teraz prawda by go zabiła.Niebędzie to dlamnie łatwe ale zrobie to niepoto tyle walczyliśmy o jego życie by teraz umarł.Pójde do niego
Dla Violetty to było bardzo ciężkie zadanie bo niby jak musiała udawać zakochaną w obcym człowieku .O którym tak naprawde nic niewiedziała czy da radę.W środku spał Leon usiadła obok niego na krzesełku patrząc na jego twarz ,zastanawiała sie co ma takiego powiedzieć.Szatyn zaczął otwierać powoli powieki usłyszał
-Witaj kochanie naraszcie się obudziłeś-powiedziała niepewnie dziewczyna
-Jesteś kochanie tak się bałem że niema ciebie -odpowiedział Leon
Ujeła jego dłoń przyłożyła do swojego policzka następnie pocałowała go w policzek.Leona zdziwiło że jego dziewczyna niepocałowała go w usta.
Tydzień później.......
Dzisiaj Leon opuszcza szpital Violetta musiała poprość swojego przyjaciela fotografa by zrobił kilka fotomontaży by Leon jak wróci do mieszkania Castillo niedkrył że prawdy.W domu wszystko dokładnie przyszykowała roztawiła kilka zdjeć po całym mieszkaniu.Pojechała do szpitala po chłopaka przed wejściem do Leona zajrzała do lekarskiego tam na sofie siedział Marco,Diego i Maxi.Pierwszy odezwał się Diego
*Diego*
-Violetta nierób tego możesz się jeszcze wycofać,powiedz mu prawde nim będzie za późno.To tylko zwykła farsa kłamstwo ,on musi poznac prawde
*Marco*
-Diego przestań Violetta wie co robi gdyby teraz się dowiedział mogło to by się źle skończyć zreszto zapytaj Maxiego to potwierdzi
*Maximiliano*
-Dajcie spokój Violetta ma teraz inne poważniejsze problemy.Violu za dwa tygodnie przywieziesz Leona na badania kontrolne powtórzymy CT głowy.Po przekazaniu niezbednych informacji szatynka poszła do sali gdzie czekał na nią Verdas.Leon przywitał się z Violetto wzieli rzeczy mężczyzny ruszyli w kierunku samochodu .Po 1godzinie dojechali do domu Violetty
Weszli do środka chłopak zostawił torbe w przedpokoju dziewczyna zaprowadziła swego "udawanego chłopaka "do salonu
*Violetta*
-Kochanie rozgość się teraz to też twój dom napijesz się czegoś
-Nie dziękuje usiądź koło mnie skarbie-powiedział szatyn
Castillio usiadła obok Verdasa ten objął ją swym ramieniem ta wtuliła się w jego tors.Poczuła się bezpiecznie jeszcze nigdy dotąd nie poznała tego uczucia.Leon wstał poszedł do kuchni by przygotować kolacje dla Violetty i siebie.Gdy szatyn był zajety przygotowaniem kolacji dziewczyna oparła się o futrynę patrzyła zachwytem na Leona
-No co już ukochanej niemoge przygotować coś pysznego-powiedział chłopak
-Ależ skąd kochanie imponujesz mi nieznałam cię z tej strony.To bardzo miłe -odpowiedziała Viola całując Leona w policzek
Kolacja przygotowana przez Verdasa była cudowna Violetta czuła się jak w niebie.Po skończonym posiłku oboje zmyli talerze .Położyli się do łóżka osobno mężczyzna w gościnnym a Violetta usiebie.
W środku nocy szatynke obudziły krzyki Leona otworzyła drzwi do pokoju Verdasa
*Leon*
-Mike,Jonh Alex boże dlaczego nie to niemoże być prawda dlaczegoAaaaa nieeeee -krzyczał przez sen
*Violetta*
-Ciiiii Leonie to tylko zły sen jesteś bezpieczny.Spokojnie jestem tu stobą cichudko,jestem tu to tylko zły sen-Violetta uspokojała Leona
Violetta położyła się obok Leona przytulając się do niego i odpływając do krainy morfeusza.....CDN
Mamy 2 myślę że powinno się spodobać chociaż może coś mu brakuje niewiem >proszę o komki to dlamnie coś ważnego.Sprawa 2 chodzi mi o rozdzial dodam go jutro Dziękuje wszystkim za komentarze pozdrawiam Aga Verdas do zobaczenia...........
piątek, 9 maja 2014
One Part Violetta y León Wielkancna miłość part4
Violetta i Diego weszli do środka ,gdzie byli jej rodzice.
*Violetta*
-Mamo,tato chciałam wam przectawić mojego przyjaciela z hiszpani razem chodziliśmy do szkoły.
Zostanie znami pare dni
*Maria*
-Ale oczywiście kochanie,zaraz powiem Piedad by przygotowała pokój gościnny.
-Jesteś wspaniała mamo-powiedziała Violetta
*Diego*
-Przepraszam nieprzectawiłem się jestem Diego Domingez bardzo miło państwa poznać
*German*
-Miło cię poznać Diego,mam nadzieje że spodoba ci się u nas.
Gdy Piedad przyszykowywała pokój dla przyjaciela Violetty ,Leon własinie czekał w gospodzie na swoich przyjaciół.Zamówił sobie piwo gdy ktoś go klepną w plecy
-Cześć stary,coś ty taki jesteś nie w sosie-usłyszał szatyn
-Opowiadaj co jest-zapytał marco
*Maxi*
-Coś z Violettą nie tak ,przecież widzimy że jesteś zamślaony
*Leon*
-A nic tak sobie siedzę,nic się niestało.Nie to znaczy stało się przyjechał przyjaciel Violetty i jak ich razem widziałem to mnie szlak mało nie trafił.
*Marco*
-To normalne zachowanie u ciebie,jesteś o nią zazdrosny.Ale stary to jest jej przyjaciel i nie zamartwiaj się tak.Lepiej powiedz kiedy zamierzacie powiedzieć rodzicom Violetty że jestecie ze sobą
-Tak jestem zazdrosny,ale w tym gogusiu mi się coś niepodoba.Jest jakiś dziwny boję się o Violę-powiedział Leon
Szatyn zostawił swoich przyjaciół wrócił do domu do swego pokoju.Postanowił że dzisiejszej nocy nie dwiedzi swojej ukochanej,po chwili zasną jak niemowlę.
Następnego ranka nieczekał na Violettę sam pojechał do sadu.Córka Germana jak zwykle szybciutko zjadła śniadanie ,po skączonym posiłku udała się do Cyganki,myślała że zastanie Leona.Niestety szatyna niebyło,zrobiło się jej smutno.
-Patriso gdzie jest Leon-zapytała szatynka
-Pojechał już do sadu panienko czy mam osiodłać klacz-zapytał peon
-Tak pospiesz się-odparła Castillo
Violetta wsiadła na konia i niczym wiatr pogalapowała do sadu gdzie byli German i Leon.Zsiadła z konia spojrzała na chłopaka poczym odpowiedziała
-Musimy pogadać
-Jasne niema sprawy-odparł szatyn
*Violetta*
-Leon dlaczego nie przyszedłeś wczoraj wieczorem do mnie.Myślałam że przyjdziesz do mnie to się poprzytulamy
*Leon*
-Przepraszam cię kochanie ale wczoraj późno wróciłem i niechciałem ci przeszkadzać.Bo myslałem że jest z tobą twój przyjaciel i pewnie chciałaś z nim przebywać
-Ależ skarbie przedewszystkim to ty jesteś dla mnie najważniejszy.Kiedyś myślałam że kocham Diego ale tak naprawdę się pomyliłam.Jutro mu powiem że mam kogoś-odpowiedziała Violetta całując szatyna w usta
*********
Szatyn posmutniał dziewczyna odrazu to zauwazyła zapytała ukochanego co się dzieje.Ten odpowiedział jej że musi wyjechać na miesiąc do Buenos Ares na szkolenie.Wiedziała że już jutro rostaną się na 30dni ale jakiech długich dnii.Dla tej dwójki kochanków to było wieczność.Panna Castillo wpadła na szalony pomysł szepneła Verdasowi że będzie czekała na niego o 20 obok stajni.Dzień minął bardzo szybko Violetta wróciła do domu wzieła szybką kąpiel.Maria odrazu poznała się że jej córka się umówiła.
-Skarbie wybierasz się dziś wieczorem gdzieś z Diego-zapytała matka
-Tak ale nie z Diego tylko z Leonem mamo.Tobie powiem ja i Leon jestesmy ze sobą razem-odpowiedziała sztynka
*Maria*
-Wiedziałam kochanie od tamtego wydarzenia wiedziałam serce matki się nigdy nie myli.Leon to dobry chłopak jest pracowity,przystojny i on patrzy w ciebie jak w obrazek.
*Violetta*
-Nie przeszkadza ci że niejest bogaty i jest synem służącej.A tata jak zareaguje niechce by coś zrobił Leonowi
-Tatą nię nie przejmuj ja go przekonam.On zrozumie zobaczysz zaufaj mamie-rzekła Maria
-Diękuje i kocham cię mamusiu-odparła Violetta
Leon już był prawie gotowy gdy zatrzymał go German razem weszli do gabinetu zamykając zasobą drzwi.Violetta mineła się z Leonem wyszła z domu .Na zewnąrz wiał delikatny wiaterek szła oświetloną ścieżką pod stajnie.Gdy była już w środku nikogo tam nie zastała.Usłyszała dobegające kroki
-Myślałam że już nie przyjdziesz kochanie-powiedziała
-Jestem myślałaś że mnie oszukasz-powiedział głos
Violetta się wystraszyła bo w pierwszej chwili niewiedziała kto to
Diego co ty tu robisz jesteś pijany-powiedziała
*Diego*
-Jestem ale teraz się razem zabawimy,nikt nam nie przeszkodzi spodoba ci się .Jeśli będziesz grzeczną dziewczynką nie będzie bolało.
*Viola*
-Diego proszę co ty chcesz zrobić nie zbliżaj się do mnie bo zacznę krzyczeć.
Ratunku pomocy!!!!!
-Krzycz i tak nikt cię nie usłyszy wszyscy są w domu.Nawet ten twój pastuch Leon.-powiedział chamsko Domigez
Uniósł dłoń i z całej siły udarzył Violettę w twarz także upadła na pdłogę,z jej ust zaczeła leciec kerw.Wszystko widziała jak przez mgłe.Diego rozerwał z niej sukienkę zaczął ją obleśnie całować po szyji,piersiach.Błagała prosiła próbowała walczyć z nim.Niestety on był śliniejszy odniej wiedziała że niema szans .Gdy ten zaczoł rozpinać pasek od spodni rozerwał jej majtki. Jedną ręką zatykał jej usta by niekrzyczała .Z jej oczu płyneły łzy modliła się w głębi duszy by już skończył co ruszynie bił ją po twarzy.Kiedy zaspokoił swoje chore pragnienie zastawił violettę całą we krwi.Szatynka niebyła w stanie się podnieść wszystko ją bolało prośła boga by ktoś ją znalazł.
Maria weszła do gabinetu swojego męża zobaczyła Leona
-Leon czy ty niemiałeś się spodkać z Violettą-powiedziła
-Tak miałem tylko pan German mnie zatrzymał pewnie jest na mnie zła-powiedział szatyn
-Nie Violetta wyszła godzinę temu myślałam że jest z tobą-odpowiedziała zaniepokojona Maria
Chłopak wybiegł z domu był pewien że coś złego musiało się stać Violecie.Dotarł na miejsce zobaczył swoją ukochną .Do jego oczu zaczeły napływać łzy widząc swoją ukochną w takim stanie
-Kochanie ,kto ci to zrobił pomocy ratunku niech ktoś wezwie karetkę.Po jakimś czsie przyjechała karetka zabrała dziewczynę do szpitala szatyn oczywiście pojechał razem z nią chociaż German był temu przeciwny.Dopiero gdy jego żona opowiedziała że Leon bardzo kocha ich córkę pozwolił.W szpitalu zrobili dziewczynie badania niestety lekarze potwierdzili że została ona zgwałcona.Leon gdy to usłyszał wybiegł z szpitala wiedział kto to zrobił.W tej chwili był gotowy zabić Domigeza za krzywdę wyżądzoną Villu.
Rodzice sidzieli przy córce czekali aż się obudzi patrzyli na jej bladą cerę .
Violetta zaczeła otwierać oczy rozejrzała się po białym pokoju.
-Gdzie ja jestem co się stało,po chwili przypomniało jej się co wydarzyło się wcześniej zaczeła płakać
-Już dobrze kochanie jesteśmy tu stobą nikt cię nie skrzywdzi-powiedziała mama
*Violetta*
-Mamusiu to było straszne ja ja nic niemogłam zrobić byłam zasłaba by go powstrzymać.Czekałam na Leona gdzie jest Leon mamo zawołaj go tu
*German*
-kochanie nigdy sobie tego nie wybaczę gdybym niezatrzymał Leona to by do tego nie doszło.Leon jak dowiedział się co ci się stało wybiegł z szpitala i pobiegł szukać tego łajdaka.
-Tato niechce by leon trafił do więzienia za tego drania-rozpłakała się szatynka
Leon szukał Diega wszędzie razem swoim przyjaciółmi ,tak przyjaciele wiedzieli że Verdas może zrobić coś głupiego.Szatyn znalazł Domigeza rzucił się na niego krzycząc
-Zabije cię draniu za to coś zrobił Violecie,zapłacisz zato zgnijesz w więzieniu.Bijąc bruneta po twarzy Diego upadł na zieemię Verdas z pięść uderzał coraz bardziej
Marco z Maxim zaczeli odciągać Leona od Diego
-Leon uspokój się zabijesz go niewarto pomyśl o Violecie ona teraz najbardziej będzie cię potrzebwać-mówili na przemian przyjaciele
-Macie racje niewarto to ścierwo zgnije w więzieniu Zabierzcie go na policje-powiedział Leon
Gdy Przyjaciele zabrali Domigeza na posterunek chłopak postanowił wrócić do szpitala do swej ukochanej .Czuł że musi być przy niej,wszedł do środka na korytarzu siedział German z Marią
-Boże Leon co ci się stało-powiedziała Maria
-A nic takiego złapaliśmy Diega i pobiłem go ale to nie jest istotnę co z Violą-powiedział Verdas
-Pytała o ciebie idź do niej ona cię teraz potrzebuje a ja pójdę na posterunek-rzekł German
Leon niepewnie otworzył drzwi do sali dziewczyny była taka bezbronna ,pocichu podszedł pod jej łóżko .Usiadł obok niej delikatnie ują jej dłoń.
-Przepraszam cię kochanie obiecuje że już nigdy w życiu nie urnisz ani jednej łzy-mówił do sztynki
Szatynka otworzyła oczy spojrzała na Leona
*Violetta*
-Kochanie dlaczego ty masz rozciętą skroń.Bałam się o ciebie kochanie obiecaj mi że już nigdy mnie niezostawisz samej.
*Leon*
-Obiecuje a to to drobnostka tamten gnojek bardziej oberwał .Przysięgam ci że nikt cię wiecej nie skrzywdzi
Miesiąc później.........
Violetta wstała z okropnymi mdłościami szybko pobiegła do łazienki zaczeła wymiotować.Wiedziała co to oznacza była w ciąży.Nikomu jeszcze nie mówiła a tym bardziej Leonowi bo niewiedziała czyje to dziecko.
Leona czy Diego ubrała się wsiadła do samochodu i pojechała do ginekologa by upewnić się co do ciąży.
Wyszła od lekarza zapłakana niestety się okazało się że jest w ciąży i dopiero w 6miesiącu będzie można sprwidzić kto jest ojcem dziecka.Wróciła do domu Piedad zauważyła że dziewczyna płakała
-Violetto wszystko wporządku -zapytała Piedad
-Tak dziękuje Piedad gdzie jest Leon-zapytała Castillo
-Poszedł nad jeziorko-odpowiedziała
Jeziorko.....
Leon siedział nad wodą przypominając sobie wszystkie spędzone chwilę z Violettą.Szatynka podeszła pocichu rzucając kamyka do wody.Mężczyzna obrócił się
*Leon*
-Witaj kochanie dlaczego jesteś smutna czy ty płakałaś?
*Violetta*
-Leon muszę ci coś powiedzieć ja jestem w ciąży
-To cudownie kochanie tak się cieszę.To dar od boga-powiedział Verdas
-Myślę że Bóg uwzioł się na mnie-powiedziała Violetta
-Nie cieszysz się kochanie,bedziemy rodzicami
-Nie Leon bo ja niewiem kto jest ojcem ty czy Diego.A ja niechcę by ta istotka była owocem gwałtu-rozpłakała się Viola
-Kochanie ja wiem że to moje dziecko czuje to.Nieważne oboje damy mu tyle miłości -odparł Leon przytulając ukochana
Młoda mama wtuliła się w tors swego ukochanego poczuła się bezpiecznie.Wrócili do domu z nowiną że za 8miesięcy zostaną rodzicami.Pan German napoczątku zemdlał jak się dowiedział że zostanie dziadkiem,obie mamy płakały z radości.Dumny tata był bardzo szczęśliwy że ma przy sobie ukochaną a niedługo zostanie tatą.Leon i Violetta pobrali się w kaplicy ceremonia była skromna niechcieli dużej pompy.Tylko rodzina i przyjaciele,ciąża Violetty przebiegała bez problemowo czuła się dobrze.Leon jako pracował w sadzie pomagając swemu teściowi.Ale nie jako pracownik ale szef .Szatynka siedziała w pokoju poczuła nagle ból w dole brzucha.Nastepnie na podłodze zrobiło się mokro .Maria powiedziała że odeszły ci wody córeczko ty rodzisz.Piedad dzwoń do Leona szybko
Zaczeła dzwonić komórka mężczyzny Leon spojrzał na wyświetlacz pochwili odebrał
-To już mamo zaraz tam będziemy dziękuje
-Tato ,German Violetta zaczeła rodzić jedźmy do hasiendy
Po kilku godzinach na świat przyszedł syn Violetty i Leona Verdasów młodzi rodzice byli szczęśliwi.A dziadkowie zaczeli się kłucić do kogo będzie podobny ich wnuk.Leon z Violettą tylko się uśmiechneli do siebie.
Mineło kilka lat.....
Violetta i Leon siedzieli na weradzie patrzyli się na bawiącego się Federico w ogrodzie.
-Kochanie jestem szczęśliwy że cię poznałem-opwiedział Leon
-Skarbie ma dlaciebie niespodziankę-powiedziała Violetta wskazując na brzuch
-Naprawdę jesteś w ciąży ! To cudownie chciałbym aby teraz była to córeczka
-Kocham cię
-Kocham cię
Złożyli na ustach namiętny pocałunek i żyli długo i szczęśliwie
THE END
Wiem jestem do niczego spieprzyłam to zakończenie.Jest beznadziejnne i nudne jest mi ogromnie przykro.Mam nadzieje że mi wybaczycie kocham was i pozdrawiam AGA VERDAS
środa, 7 maja 2014
Moja miłość moje życie - One Shot
Leon Verdas porucznik sił zbrojnych służący w Afganistanie niemiał dziewczyny rodzice mieszkali w Carolinie Północnej.Pisał zato listy z pewną dziewczyną miała na imię Violetta Castillo wiedział że ukończyła właśnie medycynę co ją trapi choć niewidział jej twarzy bo oboje złożyli sobie obietnicę jeżeli wróci do Stanów to się spodkają w parku.
Mineło pare tygodnii....
Szatynka właśnie zaczeła pracę w szpitalu jest chirurgiem .Dzisiaj jest to jej pierwszy dzień pracy ,gdy zaczoł się obchód cały zespół lekarzy zebrał się przy jednym pacjecie.Ordynator powiedział wszystkim że jest to żołnierz przywieziony z Afganistanu.Ich rosomak wjechał na minę ocalał tylko ten żołnierz.
Violetta przyglądała mu się był nieprzytomny ,jego stan był bardzo ciężki niewiadomo czy przeżyje -powiedział ordynator.Wszyscy już wychodzili szatynka zapytała czy może zostać przy chorym.
Siadła obok niego był bardzo słaby,jego skóra była blada jak śnieg.Ujeła jego dłoń zaczeła mówić
-Zobaczysz wszystko się ułoży,wrócisz do matki,dziewczyny tylko musisz żyć.Wiem że dasz radę więżę w ciebie-mówiła do chorego.
Nagle wszystkie maszyny wariować.....
Violetta się wystraszła do pokoju przyleciał jej lekarz
-Ja nic niezrobiłam tylko mówiłam do niego-tłumaczyła
-Dobrze to świadczy reaguje na twój głos Violetto-powiedział lekarz prowadżący
Odkąd go przywieźli miebyło z nim żadnej reakcji dopiero dzisiaj ty to uczyniłaś dziewczyno.Teraz twoim piorytetem bedzie siedzenie przynim.Szatynka wróciła do domu zastanawiając się o tym żołnierzu,podeszła do stolika gdzie znajdowały się listy.Wzieła jeden do ręki zaczeła czytać
*Violetto dzisiaj wyruszam na niebezpieczną misje.Wiem że skończyłaś medycynę i niedługo zostaniesz prawdziwą panią doktor.Nawet niewiesz jak bym chciał cię poznać ,czuje że przytobie moje życie nabrało kolorów i światła.....
Violetta odłożyła ten list nalała wody.................
To zapowiedź na Weekend niewiem czy będzie się podobało.Czekam na wasze opinie i dziękuje Natce za wsparcie :) pozdrawiam Aga Verdas
poniedziałek, 5 maja 2014
Przepraszam
Przepraszam i dziękuje za komentarze pozdrawiam Aga Verdas
sobota, 3 maja 2014
One Part Violetta y León Wielkanocna miłość part3
Violetta usłyszała pukanie do drzwi
-Proszę -odpowiedziała szatynka
*Maria*
-kochanie pryniosłam ci gorący rosół Piedad który postawi cię na nogi.
Proszę zjedz go teraz puki jest gorący-powiedziała mama
-Dobrzę zjem bo umieram z głodu-odpowiedziała córka
-Violetto opowiedz co się wydarzyło tam nad tą jaskinią,czy Leon dobrze cię traktował?-zapytała Maria
-Tak mamuś Leon naprawdę się wykazał jest naprawde odannym pracownikiem.Uratował mi życie-powiedziała szatynka
-To wszystko nie zaprzyjaźniliście się bo ja zauważyłam że miedzy wami się coś dzieje-rzekła matka
-Zdaje ci się mamo,Leon jest tylko pracownikiem i synem zarządcy .Nikim więcej-powiedziała (choć w głebi duszy było inaczej Leon to jej miłość)
Do pokoju Leona przyszła mama
*Piedad*
-Synku przyniosłam ci rosołek to postawi cię na nogi.Jesteś prawdziwym bochaterem uratowałeś Violettę nawet niewyobrażasz sobie co państwo tu przechodzili.Leon proszę powiedz mi prawdę tylko niekłam .
-Tak mamo pytaj niemam przed tobą tajemnic-powiedział Leon
-Zapytam w prost czy ty się niezakochałeś w córce pana domu?.Bo matka zawsze się pozna co się dzieje z jej dzieckiem.Kochanie wiem że może że byliście razem to zdaje ci się że ją kochasz -powiedziała Piedad
*Leon*
-Mamo wiesz że ciebie nigdy bym nieokłamał,tak kocham Voilettę a ona kocha mnie .Nie szkodzi że ona jest córką milionerów a ja tylko synem kucharki i zarządcyAle jestem pracowity i uczynię wszystko by moja miłość była szczęśliwa.
-Synu ale pan German nigdy się niezgodzi byś został mężem jego córki,prędzej cię zabije a tego bym niezniosła-odparła mama
-Wszystko się ułoży zobaczysz będzie dobrze-powiedział Leon
Kiedy wyszła matka z jego pokoju leon poczekał aż każdy pójdzie spać .Udał się na patio a następnie wdrapał się po kracie na której wiła się czerwona róża.Zerwał najpiękniejszy kwiat udał się pod balkon swej ukochanej.Violetta też niemogła spać.Przyglądałą się gwiazdm i tarczy srebnego księżyca,wpewnym momecie zobaczyła róże.Trochę ją to zdziwiło lecz po pewnym momecie na balkon wskoczył Leon
*Violetta*
-Leon co ty tu robisz,wszyscy śpią nikt cię tu niemoże zobaczyć
Chłopak położył na jej ustach palec-Ciiiiiii
Następnie złożył namętego całusa którego ta odała z wielką rozkoszą.Całowali się bardzo namiętnie ich pocałunki stawały się bardziej brutalniejsze.Leon posadził Vioettę na stoliku ta zaczeła rozpinać koszulę w świetle księżyca jego tors był naprawde imponujący.Szatynka odsuneła się odniego udała się pod drzwi pokoju przkręciła klucz by nikt niewszedł do jej pokoju.Szatyn przyglądał się jej smukłej sylwetce wyglądała bardzo ponętnie.Wstał i chciał już podejść do niej gdy ta była szybsza,jednym ruchem oplotła swego ukochanego w pasie opierawszy się o ściane obk balkonu zaczeła go całować jedna dłoń powędrowała do jego spodni zaczeła rozpinać pasek potem guzik.Leon patrzył w jej oczy były takie prześliczne widział w nich swoją twarz.Usłyszał szept do ucha...
-Kochaj się zemną tu iteraz niech nic się nieliczy jesteś mym tlenem kochanie-szepneła Violetta
Kocham cię mój aniele.Czas staną w miejscu Leon z Violettą przeżywali swoje cudowne chwile ,kochając się w swoich nagich ciałach.Byli jednością nikt i nic niemogło rozerwać tej miłości.Gdy skączyli Leon przytulił swoją ukochaną razem przyglądali się gwiazdom i srebnej tarczy.
*Violetta*
-Leon kocham cię i nigdy nieprzestanę cię kochać jesteś moją miłością,namiętnością.Ty mnie pierwszy pocałowałeś to ty pokazałeś mi coto jest prawdziwa miłość.I nawet gdy mój ojciec się dowie onas ja będę stobą.
*Leon*
-Ja kocham cię bardziej i jeśli bym niał stracić życie,to nieżałuje że ciebie poznałem ,że pokochałem że jesteśmy tu razem i patrzymy w światło otaczających gwiazd.
Kochankowie się roztali następnego dnia Violetta wstała cała w skowronkach czym predzej pobiegła do swego ojca wołając...
-Tato ja chcę zwami iść do sadu muszę się przecież nauczyćjak się pracuje w polu i z pracownikami-mówiła zdyszana Voiletta
German gdy to usłyszał aż zachłysną się swoją poranną kawą niemógł uwieżyć w słowa swojej córki że tak szybko zmnieniła zdanie
*German*
-Przecież niedawno chciałaś wyjechać do Hiszpanii bo tu niema miejsca dla ciebie a teraz tak nagle ci się odmnieniło?zapytał ojciec
-Po postu zakochałam się w tym miejcsu i zrozumniałam że to mój prawdziwy dom.I chę tu zostać na stałe-powiedziała Voiletta
*Maria*
-Mówiłam ci kochanie że nasza córka zmieni zdanie i pokocha to miejsce.Daj jej spróbawać niech się przyucza przecież my niebedziemy żyli wiecznie
Po śniadaniu wszyscy udali się do pracy w sadzie,German z zarządcą a Violetta z Leonem dogdądali jak idzie zrywanie jabłek .Gdy niktniewidzaił Leon skradał swej ukochanej buziaka.Po całym dniu ciężkiej pracy wszyscy byli brudni od ziemi i trawy.Szatynka zaprowadziła swoją klacz do boksu ktoś w pewnym momecie zasłonił jej oczy.Zgadnij kto to?-usłyszała
-Leon? przecież widzieliśmy się na polu-powiedziała
-Nie jaki Leon to ja Diego-powiedział mężczyzna
-Diego co ty tu robisz?zapytała szatynka
-Przyjechałem do swojej dziewczyny-odparł Diego
I przerwałam ciekawi was co się wydarzy dalej i po co przyjechał Diego jak zareaguje Leon to wszystko już niedługo.Sorki że dopiero dzisiaj ale miałam kłopoty z netem.Pozdro AGA VERDAS