Violetta niemogła uwierzyć w to co powiedział Marco.Różne przychodziły jej myśli do głowy,na początku chciała usunąć te ciążę.Była nawet pod gabinetem gdzie miał się odbyć zabieg
*Marco*
-Violu co ty chcesz zrobić,niemożesz usunąć tej istotki. Zobaczysz wszystko się ułoży, pogodzisz się z Leonem
*Violetta*
-Marco ją niemogę urodzić tego dziecka, rozumiesz jestem sama.Leon odszedł, z mojej winy, a praca niedam rady
-Wszystko się ułoży, pomogę ci we wszystkim .Choć odprowadzę cię do mieszkania~ powiedział Marco
-Dobrze, Macro dziękuję ci że jesteś przymnie i przepraszam cię jestem głupia ~odpowiedziała szatynka
Afganistan
Leon wrócił do Afgańskiej wioski gdzie szkolił tamtejszych żołnierzy. Chociaż próbował zapomnieć o pięknej szatynce, niestety ona była wyryta głęboko w sercu. Co noc śnił o niej, zjednej strony chciał do niej wrócić marzył otym.
*Leon*
-Dlaczego otobie niemogę zapomnieć, dlaczego. Ją jestem tu a ty w Nowym Yorku. Mam nadzieję kochanie że będziesz szczęśliwa i ułożyłsz sobie na nowo życie
Kilka miesięcy później.. .......
Szatynka jest już w 6miesiącu ciąży nadal pracuję, chociaż jej przyjaciel jest temu przeciwny. Namawiał Violettę by napisała list do Verdasa w którym powie mu o ciąży. Bezskutecznie Castillo była bardzo dumna i zarazem uparta, nieśmiała prości Leona by został znią dla dziecka .
-Nie i jeszcze raz nie Marco nie powiem mu o tym że zostanie ojcem i będzie miał syna-odparła szatynka
-Nierozumiem cię Violka, nadal kochasz Leona i on napewno cię także kocha. Powinnaś mu powiedzieć że będzie miał syna- odpowiedział Traviali
-Zresztą niewiem gdzie dokładnie jest Leon może ma już kogoś- rzekła Castillo
-Jeśli zechcesz to dowiem się gdzie stacjonuje jego oddział- powiedział brudne
Tymczasem w gorącym Afganistanie szatyn patrolował ze swoim oddziałem teren wokół wioski. Nagle ukazała się mężczyźnie szatynka. Dziewczyna coś mówiła
*Leon*
-Z tego słońca to już mam zwidy
*Violetta*
-Leon nie jedź tam, proszę zostań ze mną błagam cię
Mieszkanie szatynki
Tej nocy dziewczyna miała koszmary ciągle śnił się jej Verdas.
Ten sen był tak realistyczny tak jak ona by tam była. Wszystko było takie prawdziwe obudziła się z krzykiem
-Leonnnn!!!!!! nie, jedź tam,proszę zostań- krzyczała Violetta
Marco spał obok w pokoju obudziły go krzyki dziewczyny
*Marco*
-Violu to tylko zły sen,spokojnie obudzić się. To zły sen już dobrze jestem tu z tobą. Ciii, już ,tylko zły sen
*Violetta*
-To było straszne, widziałam go tam Leona ja próbowałam go ostrzec ,ale mnie nie słyszał. Marco niechce go stracić ja go kocham rozumiesz
-Tak rozumiem cie Violu, bardzo dobrze cię znam.Wszystko się ułożyły zobaczysz, a teraz spróbuj zasnąć zostanę tu dopóki nie zaśniesz -odparł Chłopak
-Dziękuję że tu jesteś i to wszystko co zrobiłeś dla mnie i dla mojego synka- rzekła Violetta
-Dla ciebie wszystko jesteś dlamnie jak siostra, której nie miałem. A teraz śpij- rzekł brunet
Szatyn posłuchał głosu dziewczyny i dzięki temu nie wjechał na minę nastawioną przez terrorystów. Podwładnych dziwiło skąd Verdas wiedział że tam znajduje się ta cholerna mina.
Jakiś czas potem. .......
Violetta od samego ranka źle się czuła, wszystkie kości ją bolały a najbardziej wokół krzyża. Przeczuwała że to już, że niedługo na świat przyjdzie jej i Leona syn.Marco miał dyżur na oddziale gdzie czekała go bardzo skomplikowana operacja.
Szatynka zeszła do kuchni by napić się wody. Poczuła silny skurcz a następnie mokro na podłodze.
*Violetta*
-O nie odeszły mi wody ją rodzę!!!!Marco, Violetto dzwoń do Marco
-abonent ma wyłączony telefon-usłyszała po drugiej stronie po uslyszeniu sygnału zostaw wiadomość'
Dziewczyna wezwała pogotowie po 5minutach przyjechał ambulans zabierając Castillo do szpitala.
Poród okazał się bardzo trudny i skomplikowany.
-Dlaczego to tak długo trwa co się dzieje?Gdzie jest Macro proszę zawołałajcie go- zdenerwowała się szatynka
-Violu spokojnie Dr. Traviali operuje
Wystąpiły pewne komplikacje dziecko ułożyło się poprzecznie i musimy zrobić cesarskie cięcie- powiedziała Francesca
-Zróbcie wszystko co się da niepozwolcie umrzeć- płacząc mówiła Violetta
Po trzech godzinach na świat przyszedł syn Violetty ,młoda mama była podwpływem narkozy. Przyjaciel dziewczyny przybiegł zaraz po operacji, przez szybę widział ślicznego synka Violi. Następnie udał się do sali gdzie przebywała przyjaciółka
-Widziałeś go-zapytała
-Tak,jest taki malutki i całkiem podobny do mamusi i tatusia
-Marco- krzyknęła
-Co prawdę mówię to wasz skarb a teraz ją uciekam na oddział bo mnie ordynator wywali- powiedział brunet
A tym czasem w innym miejscu.....
Tak miały miesiące dzisiaj po 9 miesiącach ostatniej służby porucznik Leon Verdas wraca do kraju.Bardzo by chciał się spotkać z Violettą pomimo że chciał przestać ją kochać, zapomnieć o niej. O jej włosach, oczach i tych policzkach.W bazie czekał na niego list z N.Y
spojrzał na biała kopertę uwagę zwrócił jeden napis
Marco Traviali nadawca.
Usiadł na murku otworzył kopertę następnie wyja kartkę z tekstem
Leonie zastanawiasz się dlaczego piszę do ciebię ten list. Mnie to też dziwi, otóż jest pewna sprawa która ciebię dotyczy. I chociaż obiecałem Violecię że nigdy ci niepowiem ,teraz muszę. Pamiętasz jak wyjechałeś i rozstaliscie się z Violettą przetem byliście razem. Jakieś miesiąc po twoim wyjeździe ona zmdlala podczas operacji. Okazało się że spodziewa się dziecka tak twojego syna bo to będzie chłopiec, niby mówi że cię już niekocha a to tak naprawdę kłamstwo. Rzeczywistości ona nadal cię kocha, wiem co mówię byłem przyniej przez ten cały czas. Wspierając ją na duchu, pomagając ona ciągle o tobie myślała. Gdy bedziesz czytać ten list być może zostaleś już tatą- moje gratulacje
Teraz decyzja należy do ciebie czy zechcesz się zobaczyć z swoim synkiem i kobietą twojego życia. Walcz Leonie musisz ją odzyskać
Marco Traviali
Leonowi wypadła kartka na piach to co przed chwilą przeczytał . Niemogł w to poprostu uwierzyć
-zostałem ojcem! Jezu jestem tatą mam synaaaa- krzyczał szatyn
Wsiadł w samolot lecący do N.Y by czym prędzej zobaczyć swoją ukochaną i synka jeżeli się już urodził. Po męczącej podróży udał się do szpitala gdzie pracował Marco
*Leon*
-.Powiedz mi czy to wszystko prawda?, gdzie ona jest,? czy już urodził się mój synek?
-Leon spokojnie pokoleji tak, tak,tak. Choć zabiorę cię na położniczych- powiedział Traviali
Szatyn wolnym krokiem przymierzał korytarz, by następnie udać się do sali ukochanej. Bał się tylko jednego że dziewczyna może go wyrzucić za drzwi.Niepewnie uchylił drzwi, udał się do środka Violetta spała. Usiadł obok niej ują jej rękę.
Dziewczyna otworzyła oczy Leon co ty tu robisz? -zapytała
*Leon*
-Dlaczego nic mi niepowiedzialaś że będziemy mieli dziecko. Kochanie przepraszam że byłem taki głupi. To moja wina niepowinienem tak cię oskarżać, ty chciałaś dlamnie dobrze Nawet tam na tej pustyni ty byłaś zemna. Kocham cię kochanie i pozwól bym razem z tobą wychowywał naszego synka
*Violetta*
-To ja przepraszam cię powinnam ci powiedzieć. Kocham cię i już nigdy niepozwole ci odejść. Jesteś moją miłością, moim życiem
Leon z Violetta się pogodzili przeprowadzili się nad jeziorko gdzie został poczęły Jorge za pół roku planują ślub. Teraz właśnie szykują się na. Ślub Macro i Francesci tak ta para wpadła sobie w oko, dzięki Violi.Leon odszedł z wojska bo niechciał się narażać teraz ma prawdziwą rodzinę. Cudownego synka i piękna przyszła żonę. ....
Przepraszam że tak długo nie napisałam ale siadł mi modem w laptopie, teraz piszę z smartfona trochę to intrygujące. Dziękuję wszystkim, i czekam na wasze opinię co do O.Shota według mnie zawaliła sprawę. Pozdrowienia od AGA VERDAS
*Marco*
-Violu co ty chcesz zrobić,niemożesz usunąć tej istotki. Zobaczysz wszystko się ułoży, pogodzisz się z Leonem
*Violetta*
-Marco ją niemogę urodzić tego dziecka, rozumiesz jestem sama.Leon odszedł, z mojej winy, a praca niedam rady
-Wszystko się ułoży, pomogę ci we wszystkim .Choć odprowadzę cię do mieszkania~ powiedział Marco
-Dobrze, Macro dziękuję ci że jesteś przymnie i przepraszam cię jestem głupia ~odpowiedziała szatynka
Afganistan
Leon wrócił do Afgańskiej wioski gdzie szkolił tamtejszych żołnierzy. Chociaż próbował zapomnieć o pięknej szatynce, niestety ona była wyryta głęboko w sercu. Co noc śnił o niej, zjednej strony chciał do niej wrócić marzył otym.
*Leon*
-Dlaczego otobie niemogę zapomnieć, dlaczego. Ją jestem tu a ty w Nowym Yorku. Mam nadzieję kochanie że będziesz szczęśliwa i ułożyłsz sobie na nowo życie
Kilka miesięcy później.. .......
Szatynka jest już w 6miesiącu ciąży nadal pracuję, chociaż jej przyjaciel jest temu przeciwny. Namawiał Violettę by napisała list do Verdasa w którym powie mu o ciąży. Bezskutecznie Castillo była bardzo dumna i zarazem uparta, nieśmiała prości Leona by został znią dla dziecka .
-Nie i jeszcze raz nie Marco nie powiem mu o tym że zostanie ojcem i będzie miał syna-odparła szatynka
-Nierozumiem cię Violka, nadal kochasz Leona i on napewno cię także kocha. Powinnaś mu powiedzieć że będzie miał syna- odpowiedział Traviali
-Zresztą niewiem gdzie dokładnie jest Leon może ma już kogoś- rzekła Castillo
-Jeśli zechcesz to dowiem się gdzie stacjonuje jego oddział- powiedział brudne
Tymczasem w gorącym Afganistanie szatyn patrolował ze swoim oddziałem teren wokół wioski. Nagle ukazała się mężczyźnie szatynka. Dziewczyna coś mówiła
*Leon*
-Z tego słońca to już mam zwidy
*Violetta*
-Leon nie jedź tam, proszę zostań ze mną błagam cię
Mieszkanie szatynki
Tej nocy dziewczyna miała koszmary ciągle śnił się jej Verdas.
Ten sen był tak realistyczny tak jak ona by tam była. Wszystko było takie prawdziwe obudziła się z krzykiem
-Leonnnn!!!!!! nie, jedź tam,proszę zostań- krzyczała Violetta
Marco spał obok w pokoju obudziły go krzyki dziewczyny
*Marco*
-Violu to tylko zły sen,spokojnie obudzić się. To zły sen już dobrze jestem tu z tobą. Ciii, już ,tylko zły sen
*Violetta*
-To było straszne, widziałam go tam Leona ja próbowałam go ostrzec ,ale mnie nie słyszał. Marco niechce go stracić ja go kocham rozumiesz
-Tak rozumiem cie Violu, bardzo dobrze cię znam.Wszystko się ułożyły zobaczysz, a teraz spróbuj zasnąć zostanę tu dopóki nie zaśniesz -odparł Chłopak
-Dziękuję że tu jesteś i to wszystko co zrobiłeś dla mnie i dla mojego synka- rzekła Violetta
-Dla ciebie wszystko jesteś dlamnie jak siostra, której nie miałem. A teraz śpij- rzekł brunet
Szatyn posłuchał głosu dziewczyny i dzięki temu nie wjechał na minę nastawioną przez terrorystów. Podwładnych dziwiło skąd Verdas wiedział że tam znajduje się ta cholerna mina.
Jakiś czas potem. .......
Violetta od samego ranka źle się czuła, wszystkie kości ją bolały a najbardziej wokół krzyża. Przeczuwała że to już, że niedługo na świat przyjdzie jej i Leona syn.Marco miał dyżur na oddziale gdzie czekała go bardzo skomplikowana operacja.
Szatynka zeszła do kuchni by napić się wody. Poczuła silny skurcz a następnie mokro na podłodze.
*Violetta*
-O nie odeszły mi wody ją rodzę!!!!Marco, Violetto dzwoń do Marco
-abonent ma wyłączony telefon-usłyszała po drugiej stronie po uslyszeniu sygnału zostaw wiadomość'
Dziewczyna wezwała pogotowie po 5minutach przyjechał ambulans zabierając Castillo do szpitala.
Poród okazał się bardzo trudny i skomplikowany.
-Dlaczego to tak długo trwa co się dzieje?Gdzie jest Macro proszę zawołałajcie go- zdenerwowała się szatynka
-Violu spokojnie Dr. Traviali operuje
Wystąpiły pewne komplikacje dziecko ułożyło się poprzecznie i musimy zrobić cesarskie cięcie- powiedziała Francesca
-Zróbcie wszystko co się da niepozwolcie umrzeć- płacząc mówiła Violetta
Po trzech godzinach na świat przyszedł syn Violetty ,młoda mama była podwpływem narkozy. Przyjaciel dziewczyny przybiegł zaraz po operacji, przez szybę widział ślicznego synka Violi. Następnie udał się do sali gdzie przebywała przyjaciółka
-Widziałeś go-zapytała
-Tak,jest taki malutki i całkiem podobny do mamusi i tatusia
-Marco- krzyknęła
-Co prawdę mówię to wasz skarb a teraz ją uciekam na oddział bo mnie ordynator wywali- powiedział brunet
A tym czasem w innym miejscu.....
Tak miały miesiące dzisiaj po 9 miesiącach ostatniej służby porucznik Leon Verdas wraca do kraju.Bardzo by chciał się spotkać z Violettą pomimo że chciał przestać ją kochać, zapomnieć o niej. O jej włosach, oczach i tych policzkach.W bazie czekał na niego list z N.Y
spojrzał na biała kopertę uwagę zwrócił jeden napis
Marco Traviali nadawca.
Usiadł na murku otworzył kopertę następnie wyja kartkę z tekstem
Leonie zastanawiasz się dlaczego piszę do ciebię ten list. Mnie to też dziwi, otóż jest pewna sprawa która ciebię dotyczy. I chociaż obiecałem Violecię że nigdy ci niepowiem ,teraz muszę. Pamiętasz jak wyjechałeś i rozstaliscie się z Violettą przetem byliście razem. Jakieś miesiąc po twoim wyjeździe ona zmdlala podczas operacji. Okazało się że spodziewa się dziecka tak twojego syna bo to będzie chłopiec, niby mówi że cię już niekocha a to tak naprawdę kłamstwo. Rzeczywistości ona nadal cię kocha, wiem co mówię byłem przyniej przez ten cały czas. Wspierając ją na duchu, pomagając ona ciągle o tobie myślała. Gdy bedziesz czytać ten list być może zostaleś już tatą- moje gratulacje
Teraz decyzja należy do ciebie czy zechcesz się zobaczyć z swoim synkiem i kobietą twojego życia. Walcz Leonie musisz ją odzyskać
Marco Traviali
Leonowi wypadła kartka na piach to co przed chwilą przeczytał . Niemogł w to poprostu uwierzyć
-zostałem ojcem! Jezu jestem tatą mam synaaaa- krzyczał szatyn
Wsiadł w samolot lecący do N.Y by czym prędzej zobaczyć swoją ukochaną i synka jeżeli się już urodził. Po męczącej podróży udał się do szpitala gdzie pracował Marco
*Leon*
-.Powiedz mi czy to wszystko prawda?, gdzie ona jest,? czy już urodził się mój synek?
-Leon spokojnie pokoleji tak, tak,tak. Choć zabiorę cię na położniczych- powiedział Traviali
Szatyn wolnym krokiem przymierzał korytarz, by następnie udać się do sali ukochanej. Bał się tylko jednego że dziewczyna może go wyrzucić za drzwi.Niepewnie uchylił drzwi, udał się do środka Violetta spała. Usiadł obok niej ują jej rękę.
Dziewczyna otworzyła oczy Leon co ty tu robisz? -zapytała
*Leon*
-Dlaczego nic mi niepowiedzialaś że będziemy mieli dziecko. Kochanie przepraszam że byłem taki głupi. To moja wina niepowinienem tak cię oskarżać, ty chciałaś dlamnie dobrze Nawet tam na tej pustyni ty byłaś zemna. Kocham cię kochanie i pozwól bym razem z tobą wychowywał naszego synka
*Violetta*
-To ja przepraszam cię powinnam ci powiedzieć. Kocham cię i już nigdy niepozwole ci odejść. Jesteś moją miłością, moim życiem
Leon z Violetta się pogodzili przeprowadzili się nad jeziorko gdzie został poczęły Jorge za pół roku planują ślub. Teraz właśnie szykują się na. Ślub Macro i Francesci tak ta para wpadła sobie w oko, dzięki Violi.Leon odszedł z wojska bo niechciał się narażać teraz ma prawdziwą rodzinę. Cudownego synka i piękna przyszła żonę. ....
Przepraszam że tak długo nie napisałam ale siadł mi modem w laptopie, teraz piszę z smartfona trochę to intrygujące. Dziękuję wszystkim, i czekam na wasze opinię co do O.Shota według mnie zawaliła sprawę. Pozdrowienia od AGA VERDAS
Aguś wiesz to było piękne.
OdpowiedzUsuńwejć na bloga masz tam dyplomik
Świętym! Mnie się podoba i opłacało się czekać
OdpowiedzUsuńSport;-)
OdpowiedzUsuńKochana już się nie mogłam doczekać! Piękny Ci wyszedł rozdział:*
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam zaraz jak dodałaś ale nie miałam czasu skomentować :(
Cudowny jak zawsze :)
Mojego już odwiedziłaś więc nie będę pisać :)
Jestem teraz na komputerach w szkole :)
Pełen luz :)
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny,
Rose
Mam nadzieję na jeszcze jeden
OdpowiedzUsuń